czwartek, 2 listopada 2017

02. Cuddling somewhere

Takanori siedział przy biurku na którym stała zapalona lampka, kubek z do połowy wypitą kawą. Zajmował się dopracowywaniem tekstów na nową płytę. Przekreślał, przestawiał i dopisywał znaki na poszczególnych kartkach. Już od kilku dni siedział, poprawiając teksty, które napisał już jakiś czas temu. Za miesiąc mieli już wchodzić do studia, więc musiał mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Nie mógł pozwolić sobie na żadne błędy czy nawet niedociągnięcia. Wziął kolejny łyk kawy przekreślając cały wers by po dłuższej chwili napisać go od nowa.
W mieszkaniu poza nim i Koronem nie było nikogo. Ciszę przerywały tylko dźwięki piszącego długopisu oraz cichy oddech mężczyzny. Jeszcze raz uważnie przeczytał to co widniało na białym papierze. Zamyślił się na dłuższą chwilę nucąc sobie w głowie tą piosenkę.
- Takanori, już jestem – nagle rozniósł się głos Akiry, przerywając zadumę w jakiej był pogrążony Matsumoto. Suzuki rozebrał się w korytarzu z kurtki i butów, po czym wszedł do salonu jednocześnie rozglądając się za swoim maleństwem.
Blondynek od razu wyszedł ze swojego pokoju. Wtulił się w mężczyznę , mocno obejmując go ramionami. Reita odwzajemnił jego uścisk gładzą go po puszystych włosach. Ruki przytulił się do niego jeszcze bardziej wdychając przy tym woń jego perfum. Swoją twarz schował całkiem w jego ciepłej szyi. Przymknął oczy, czując ogarniające go zmęczenie. Blondyn pocałował go czule w czoło, gładząc już jego plecy.
- Mój słodki koteczek – podrapał go nieco za uchem na co Takanori zamruczał. Stali tak dłuższą chwilę na środku salonu tuląc się do siebie. Żaden z nich nie miał ochoty przerywać tej miłej chwili. Nagle ni stąd ni z owąd podbiegł do nich Koron, radośnie merdając ogonkiem, prawdopodobniej chcąc do nich do łączyć.
- Tak, tak. Ciebie też kochamy – Ruki podniósł psiaka i przytulił go do siebie jedną ręką, a drugą obejmując basistę.
- Moja kochana rodzinka – objął ich wszystkich razem z uśmiechem.  Cmoknął swojego ukochanego w policzek, nieco mocniej obejmując go ramionami.

2 komentarze:

  1. Tak mi się smutno zrobiło pod koniec. Udana rodzina z pieskiem. :(
    Ja zawsze jestem wkurwiona, gdy ktoś mi przerywa pisanie, nieważne kto. Widać, że Rei ma przywileje albo zna zaklęcia na ułaskawienie demona. Ale i tak, to było takie słodzoutkie, przytulaśne i aaaa, doczekałam się.
    Weny, Żuczku i trzymam kciuki, żebyś dalej pisała! ❤️

    OdpowiedzUsuń