niedziela, 25 maja 2014

Restaurant I


Dziękuje wam za już ponad 17 000 wejść, oraz wszystkie komentarze.
Paring: Reituha
Beta: Envy (taa znowu zmieniłam) 26.05 poprawka by Momo
Uwagi: Jedno, może dwa brzydkie słowa i nic więcej.
Od autora: Obiecana seria dla Akiry-senpai. Mam nadzieje, że Ci się spodoba i przepraszam jeszcze raz, że tak krótko. Opowiadanie jest pisane na podstawie artów Kaze-pon ( link do obrazków tutaj) . Część pomysłów jest z jej komiksów, a resztę domyśliłam już sama. Mam nadzieje, że wam się spodoba i życzę miłego czytania.



Blondyn przechadzał się po mieście nie bardzo mając co ze sobą zrobić. Już od jakiegoś czasu szukał pracy, jednak nie mógł znaleźć nic odpowiedniego dla siebie. Idąc dalej zaciągnął bardziej kaptur na głowę, po czym włożył ręce do kieszeni. Szedł pogrążony we własnych myślach, kiedy nagle jego uwagę przykuła kartka wisząca na drzwiach restauracji, nad którymi wisiał baner z napisem „the GazettE restaurant”. Kartka zaś głosiła:

Poszukujemy barmana.
Więcej informacji w środku.

Zaciekawiony postanowił wejść do środka…
Kai robił coś dalej w kuchni. Kouyou, Yuu i Takanori siedzieli razem przy barze i grali w pokera, nie mając co robić. Był środek tygodnia. Za pół godziny mieli zamykać lokal, przez co był w tej chwili opustoszały.
- Oj Kouyou, coś ci dzisiaj nie idzie. – uśmiechnął się swawolnie zza baru czarnowłosy chłopak ubrany w białą koszulę i czarny fartuch.
- To nie jest zabawne… - siedział prawie całkiem nagi na barowym krześle. Miał na sobie tylko buty, czarny fartuch i muszkę na szyi, przez co wyglądał niczym chłopaczek z host clubu.  Shiroyama wraz z Matsumoto znowu wykorzystali fakt, iż jest całkiem beznadziejny w pokera. Przez to męczyli go różnymi zadaniami za każdym razem, kiedy przegrywał.
- Znowu przegrałeś, Kouyou. – czarnowłosy oparł się o ladę zalotnie spoglądając na rudowłosego.
- Teraz pora na zadanie ode mnie. – stwierdził brązowowłosy słowik, który śpiewał w tym lokalu. Również siedział na barowym krześle z założoną nogą na nogę. - Masz pocałować pierwszą osobę, która tutaj wejdzie. I nie zapomnij potrząść swoim tyłeczkiem. – Takanori zachichotał trzymając w dłoni kieliszek czerwonego wina.
- Och ty… Mała dziwko…
I nagle jak na jego nieszczęście zadzwonił dzwonek oznajmiający przybycie kolejnego gościa.
- Przepraszam… - był to blondyn z dziwną opaską na nosie. Ubrany był w bluzę i jeansy.– Hej! – przywitał się wchodząc do środka i rozglądając się dookoła.
- C h ł o p a k… - jęknął panicznie Uruha widząc nowego gościa.
- Idź! – odparł kelner wraz ze śpiewakiem z pociesznymi minami.
Byli ciekawi co z tego wyniknie.
- To w czym mogę pomóc? – zaczął Kouyou stając przed nieznajomym. Ani na chwile nie dał po sobie poznać, że to wszystko mu się nie podoba. „Dlaczego?!” wołał do siebie w myślach. W tej chwili miał ochotę zabić Takę. Jednak najpierw udowodni mu, że nie jest tchórzem.
- Em… Eto… No… - próbował zacząć blondyn nieco skrępowany niecodziennym ubiorem kelnera.
Przez chwile myślał, że ma omamy. Nie mógł się na niczym skupić. Rudowłosy przyglądał się chłopakowi dochodząc do wniosku, że nie jest tak źle. Mógł trafić przecież na jakiegoś obleśnego czterdziestolatka, a trafił na chłopaka prawdopodobnie w swoim wieku.
- Eeee… Ja… Ja zobaczyłem…Ogłoszenie… Ekhm… na drzwiach… Wiesz… Eee… - próbował sklecić jakieś zdanie jednak nie bardzo mu to szło, ponieważ nie mógł przestać gapić się na chłopaka.
Zaledwie znał go chwilę, a już tracił dla niego głowę. Serce zabiło mu mocniej.  Shima chcąc dopełnić obietnicy zbliżył się z lekkim uśmieszkiem do chłopaka i złączył ich usta w pocałunku.
- Dajesz skarbie, z języczkiem! – zawołał Takanori dopingując kelnera.
Yuu stał za barem czując jak go wręcz zżera zazdrość od środka.
Akira stał zaskoczony z nieznacznymi rumieńcami na policzkach. Był wręcz oczarowany tą pieszczotą. Przecież nie co dzień się zdarza, aby tak diabelnie przystojny półnagi kelner całował cię ot tak i to jeszcze w taki sposób. Czuł mięciutkie i słodkie wargi rudowłosego, które bawiły się jego ustami. Swoim zwinnym języczkiem rozchylił je i delikatnie wsunął koniuszek dotykając jego języka. Blondyn odwzajemnił pocałunek. Kiedy skończyli chłopak odskoczył od niego jak oparzony.
- Przepraszam! – powiedział, po czym prawie biegiem uciekł na zaplecze.
Blondyn spoglądał przez chwilę tęsknym wzrokiem w tamtą stronę. Był zaskoczony takim przywitaniem, ale bardzo chętnie zgodziłby się na takie przywitania za każdym razem. Jeszcze przez moment stał lekko się rumieniąc i myśląc o rudowłosym kelnerze.
- Chyba się zakochałem... – powiedział cicho sam do siebie dalej stojąc w tym samym miejscu.
- Hej ty? Słyszysz mnie? – nagle z zamyśleń wyrwał go głos bruneta, z idealnie ułożonymi włosami, ubranego w ekstrawaganckie ciuchy.
- Eh? – dopiero po chwili jak gdyby się ocknął po wszystkim. Spojrzał pytająco na dość niskiego chłopaka.
- No do ciebie mówię. Ech… Na początek się przedstawię, skoro jest duże prawdopodobieństwo, że będziesz tutaj pracować. Jestem Takanori Matsumoto aka Ruki i zapewniam tutaj gościom rozrywkę czarując ich moim cudownym głosem, a ten tutaj to Yuu Shiroyama, znany bardziej jako Aoi, jest kelnerem, a … - chciał dalej mówić jednak nagle z kuchni wyszedł kucharz na co wskazywał jego strój.
Średniego wzrostu brunet ubrany był w biały kucharski kitel. Na głowie miał zawiązaną chustę, która pomagała mu okiełznać długie włosy. Chłopak rozejrzał się gniewnie po sali trzymając nóż w ręce. Przez to wyglądał niczym jakiś psychopatyczny morderca.
- Co się tutaj dzieje?! Znowu się obijacie! – Shiroyama wraz z Matsumoto stali wystraszeni.
- Dobry wieczór. – zaczął trochę niepewnie. - Bo ja... Przyszedłem w sprawie ogłoszenia. – powiedział również nieco wystraszony blondyn.
- Ach tak. – brunet od razu się rozpromienił.– To wspaniale. Już od dłuższego czasu szukamy kogoś na barmana. Masz w tym jakieś doświadczenie?
-Tak.
Kiedyś skończył kilka kursów oraz z pracował w kilku takich miejscach. Jednak krótko dane mu było pracować, ponieważ zazwyczaj zatrudniali go tylko na 3 miesiące.
- No, to jeszcze lepiej. A poza tym to jestem Yutaka Tanabe. Szef i kucharz w tej restauracji.  Jeśli masz czas to możemy od razu załatwić wszystkie formalności. Dzisiaj już nie popracujesz, bo niedługo zamykamy, ale jeślibyś dał radę, to możesz zacząć pracę już od jutra. – zaproponował.
- To świetnie. – odpowiedział.
Mimo wszystko brunet wydał mu się miłą osobą, jednak wyłącznie jak się uśmiechał pokazując dołeczki w policzkach.
- No, to chodźmy do biura. A wy już zostawcie Kouyou w spokoju i zabierzecie się lepiej za sprzątanie. – rozkazał pozostałej dwójce, po czym udał się w stronę drzwi od biura, które znajdowały się we wnęce.
Otworzył je kluczem, po czym wpuścił do środka Akirę, sam wchodząc za nim.
W międzyczasie Uruha zamknął się na zapleczu i nie zamierzał stamtąd wychodzić. Usłyszał, że ktoś o czymś rozmawia, jednak nie słyszał żadnych szczegółów. Siedział tak dopóki wszystko nie ucichło, a gdy już się tak stało wychylił ostrożnie głowę zza drzwi, jednak na sali już nikogo nie było. Odetchnął z ulgą, po czym szybko wszedł za bar i zabrał swoje ubrania. Następnie z powrotem zniknął za zapleczem, skąd udał się dalej do ich szatni. Było to malutkie pomieszczenie z kilkoma prostokątnymi szafkami na kluczyk oraz stojącą ławką na przeciwko nich. Zamknął się tam i zaczął się z powrotem ubierać. Założył na siebie bieliznę, po czym przebrał się w normalne ciuchy, które wyciągnął ze swojej szafki. Jego zmiana i tak się skończyła, więc mógł już sobie iść do domu. Jakoś nie miał ochoty na razie tutaj dłużej zostawać. Był zły, że znowu dał się wplątać w tę głupią zabawę. Jedyne, czego teraz chciał to wrócić do domu, zjeść kolacje, wykąpać się i pójść spać do swojego łóżka. Co też potem uczynił.
***
Akira w całkiem dobrym humorze wrócił do domu. Udało mu się już załatwić wszelkie formalności i już od jutra mógł zacząć pracować. Cieszył się, że w końcu udało mu się znaleźć jakąś stałą pracę i to w taki fajnym miejscu.  Jednak przez cały czas nie mógł zapomnieć o rudowłosym kelnerze. Żałował, że nie dowiedział się jak ma na imię, ale obiecał sobie, że jutro się tego dowie. Postanowił od razu pójść spać. Musiał się w końcu wyspać do pracy. Rozebrał się do bokserek, po czym położył do łóżka i od razu zasnął, śniąc o rudowłosym.
Wstał wcześnie, aby na pewno być na czas w pracy. Najpierw wziął szybki prysznic, po którym ogolił twarz i wysuszył włosy, a następnie przebrał się w czyste ubrania. Potem udał się do kuchni, gdzie jak co rano zrobił sobie kawę w swoim ulubionym niebieskim kubku z kaczuszką, który teraz kojarzył mu się z rudowłosym kelnerem. Do tego uszykował sobie dwie kanapki.
Zabrał ze sobą torbę z koszulą do przebrania. W końcu miał być barmanem w restauracji, więc musi dobrze wyglądać. Wyłącznie przed  n i m, pomyślał. Bardzo zależało mu, aby zrobić na kelnerze dobre wrażenie. Bardzo chciał go bliżej poznać. Chwilę później ubrał buty i zarzucił na czarną bokserkę skórzaną kurtkę, po czym gotowy wyszedł z mieszkania. Wręcz radosnym krokiem szedł w stronę restauracji. Akurat nie było to zbyt daleko, więc mógł spokojnie się przejść. Po pół godzinie dotarł do swojego nowego miejsca pracy. Mimo wszystko był nawet przed czasem. Yutaka powiedział mu wczoraj, że ma wchodzić bocznym wejściem, więc tak zrobił.

- Pomogę. – zaproponował widząc bruneta niosącego skrzynki z towarami.
Zdążył zauważyć, że oprócz nich jeszcze nikogo z pozostałych pracowników tutaj nie było.
- Och, Akira. Miło cię widzieć. Zanieś to do chłodni. Przyszła też również nowa dostawa alkoholi i kawy oraz napoi, więc będziesz musiał to sobie zabrać do baru. – podał blondynowi skrzynkę a sam zabrał kolejną.  
- Dobrze. – odpowiedział.
We dwójkę zaczęli wypakowywać świeży towar. Po jakieś pół godzinie zaczęła przychodzić reszta pracowników.
- Dzień dobry! – przywitał się Takashima wchodząc do lokalu.
- Witaj Kouyou! – odezwał się Tanabe mijając kelnera w przejściu – Zobacz, znaleźliśmy nowego barmana. Jest bardzo miły i naprawdę pomocny. Już od samego rana mi pomaga. – odparł wniebowzięty z powodu nowego pracownika Tanabe.
Właśnie szedł do kuchni niosąc skrzynkę z warzywami.
- Och naprawdę? To fajnie. – odparł idąc dalej do szatni.
Nagle jednak ktoś przed nim stanął.
- Hej! Jestem Akira. – blondyn przywitał się nonszalancko widząc rudowłosego.
Nie jest fajnie, pomyślał Kouyou. Miał ochotę się w tej chwili zapaść pod ziemie. Nie należał do takich, którzy całują się z każdym. Nie miał pojęcia, co o nim może sądzić Akira. Chociaż dowiedział się przynajmniej jak ma na imię. Natychmiast poczuł, jak jego policzki robią się czerwone.
- H...hej. - odpowiedział speszony, po czym szybko zniknął gdzieś w szatni.
- Hę? – blondyn spojrzał zdziwiony w stronę, w którą poszedł kelner.
I dalej nie wiedział jak ma na imię. Trochę zawiedziony poszedł ze skrzynką do chłodni.
- Och, cześć kochanie! Coś się stało Kouyou-chan? -  zapytał Matsumoto widząc rudowłosego z zaskoczoną miną.
- Co on tutaj robi? – zapytał z niemałym zdziwieniem.
- Kto? Masz na myśli Akirę? To właśnie nasz nowy barman. Nie cieszysz się? – stanął obok niższego kładąc mu rękę na ramieniu.
- Taka… Mógłbyś chociaż już się ubrać. – stwierdził, patrząc na Matsumoto, który bez skrępowania stał przy nim w samych bokserkach.
- Powinieneś się cieszyć! Nie każdy ma okazje podziwiać takie widoki. – obrócił się teatralnie wokół własnej osi, po czym zgodnie z prośbą Shimy zaczął się ubierać.
Kouyou wyciągnął z torby białą koszulę, muszkę i kamizelkę. Przebrał się i na koniec założył swój kelnerski fartuch. Akurat, kiedy chciał iść do szatni wszedł Shiroyama.
- Oh Kouyou-chan stęskniłem się za tobą. Wczoraj tak nagle wyszedłeś. – czarnowłosy od razu przytulił go na powitanie.
- Oj nie przesadzaj Yuu. Nie widzieliśmy się zaledwie dziesięć godzin. Mógłbyś mnie już puścić, bo chciałbym iść ogarnąć salę.
Kiedy blondyn skończył już pomagać Tanabe z towarem poszedł się przebrać. Ubrał na siebie czarną koszulę, poprawił włosy uśmiechając się do swojego odbicia w lustrze, po czym poszedł na salę. Dumnie stanął za barem rozglądając się przed siebie, gdzie znajdowały się stoliki. Na samym końcu zaś był niewielki podest, na którym stało pianino. Dopiero teraz miał okazję dokładnie przyjrzeć się pomieszczeniu. Ściany do połowy były okryte ciemnobrązową boazerią. Od góry zaś były pomalowane na wiśniowy kolor. Wzdłuż ścian powieszone były eleganckie kinkiety, a na środku dodatkowo wisiał wielki kryształowy żyrandol. Krzesła i stoliki również były wykonane z ciemnego drewna. Na blatach leżały kremowe obrusy udekorowane wazonami ze świeżymi kwiatami oraz świecznikami. Wszystko ze sobą idealnie współgrało tworząc elegancką całość. Jednak Suzuki już po chwili przestał zwracać uwagę na kolejne szczegóły wykończenia wnętrza całkowicie skupiając się na rudowłosym kelnerze, który właśnie poprawiaj obrus wypinając się lekko swoim zgrabnym tyłeczkiem akurat w jego stronę. Oparł się dłońmi o blat baru i lekko się uśmiechając przyglądał się chłopakowi.
Po jakieś godzinie zaczęli się pojawiać goście. Ludzie przychodzili na kawę, albo by zjeść lunch.
Shima z początku starał się jak najbardziej go unikać. Jednak po kilku nieudanych próbach poddał się. Nie był w stanie go unikać, ponieważ o wszystkie napoje dla gości musiał za każdym razem prosić blondyna. Był totalnie rozkojarzony. Mimo, że starał się jak najbardziej  skupić na pracy, to i tak ciągle Akira zaprzątał mu myśli.
Tego dnia był dość umiarkowany ruch. Gość nie było ani za dużo ani za mało, więc mieli co robić, ale nie przepracowywali się zbytnio.
- Poproszę jedną kawę. – powiedział Uruha trochę niechętnie podchodząc do baru.
- Tak, ale poczekaj. –  zawołał go blondyn, kiedy to kelner zamierzał pójść gdzieś na bok.
Jak na razie nie widział więcej klientów do obsługi a poza tym na sali jeszcze był Yuu.
- Jeśli chodzi o wczoraj to zapomnij o tym. To było tylko głupie zadanie wymyślone przez Matsumoto. – zaczął się tłumaczyć unikając wzroku blondyna.
Cały czas czuł się jak ostatni idiota po tym co wczoraj zrobił.
- Zadanie? –  odparł nieco zawiedziony blondyn. – Nie podobało ci się to?  
Na to pytanie kelner spąsowiał. Speszony spuścił głowę chowając twarz za rudą grzywką.
- Mógłbym prosić o tą kawę, bo goście czekają. - starał się zacząć zupełnie inny temat.
- Proszę. – podał mu gotowy napój. – Jak będziesz miał chwilkę to proszę, przyjdź tutaj. – uśmiechnął się. – Chciałbym z tobą trochę porozmawiać Kouyou-chan.
Shima odburknął coś pod nosem i zabrał kawę, którą następnie zabrał do gości.
Wieczór mijał wszystkim na obsługiwaniu klientów przy akompaniamencie pianina i anielskiego śpiewu Rukiego, który dosłownie czarował gości.
Po godzinie dwudziestej pierwszej goście zaczęli już powoli opuszczać restaurację, a pół godziny później nie było tam kompletnie nikogo.
Akira właśnie mył szklanki i kieliszki, kiedy to Kouyou kończył wycierać stoły. Nie było już żadnego z gości i powoli wszyscy już szykowali lokal do zamknięcia.
- Może się napijesz? – zaproponował Suzuki, który zaczął już przyszykowywać drinka.
Nie to, że chciał go upić, czy coś takiego. Po prostu chciał się napić drinka z „kolegą” po całym dniu pracy
- Hmm.. – usiadł na jednym z barowych krzesełek. Co jak co, ale alkoholu to nie potrafił odmówić. – To zrób mi coś dobrego, barmanku. – zaśmiał się, lekko opierając dłonie o blat baru.
- Już się robi. – odrzekł z uśmiechem, kończąc przygotowywać trunek. – Proszę.
Postawił na blacie szklankę z krwawą mary. Udało mu się dowiedzieć, że to ulubiony drink kelnera.
- Och, dziękuje. – był zaskoczony, że akurat zrobił jego ulubiony, mimo, że nic mu nie powiedział.
- Wiesz, że mi się podobasz? – po jakimś czasie powiedział barman trzymając już chyba trzeciego drinka w dłoni.
Na razie był tylko lekko upojony. Do bycia pijanym jeszcze mu trochę brakowało.
- Wiem tylko, że jesteś już pijany. – zażartował spoglądając na blondyna, przy czym lekko się rumienił. Jednak po tym, co wypili nie mogli być pijani. Dopił resztę swojego drinka. – Niestety, na mnie już czas. – spojrzał na zegar, który wskazywał 23:30. – Dobranoc, Akira. – mimowolnie uśmiechnął się do barmana. - Dobranoc wszystkim! Ja już wracam do domu. – zawołał do reszty. Zwyczajowo poszedł się przebrać, po czym zadzwonił po taksówkę. Wprawdzie nie był aż tak pijany, aby nie dojść do domu, ale był już znacznie zmęczony po pracy i po prostu nie miał siły iść na piechotę ani tłuc się metrem o tak późnej porze.




sobota, 17 maja 2014

Happy RollercAster

Tadam! A oto nowa notka. Już 3 w tym miesiącu. Teraz czekają mnie najgorsze dwa tygodnie w szkole. Muszę wszystko pozaliczać do czerwca i potem będę miała już spokój


Tytuł: Happy RollercAster (pomysł Allisven-senpai)
Beta: Seiji (dziękuje, że mi wybaczyłaś)
Paring: Reituki
Uwagi: Chyba jedna z gorszych scenek łóżkowy, nadmiar pluszu
Od autora: Napisałam to zaledwie w 5 dni na prośbę Allisven-senpai i to właśnie dla niej detykuje to opowiadanie mam nadzieje, że chociaz troszczę się spodoba. ._. W sumie to jest po prostu taki oneshocik. Tak o. Po prostu.


PS: Teraz już jest na pewno poprawione ^_^


     Usiadłem na kanapie, po kolejnej, męczącej próbie. Wziąłem jedną z leżących obok butelek z wodą, po czym za jednym razem wypiłem połowę jej zawartości. Zaledwie chwilę później przysiadł się do mnie Reita.
- Jak tam? – zagadał.
- Okej. – odetchnąłem nieco już zmęczony wszystkim.
- Wiesz, otworzyli nowe wesołe miasteczko niedaleko. Może pójdziemy tam razem? Jakoś samemu nie chce mi się tam iść. – zaproponował blondyn.
- Nie jesteśmy na to za starzy?
- Oj, nie przesadzaj. Jest tam kilka fajnych rollercosterów i wiele innych rzeczy. Dom strachów też jest. – przekonywał mnie basista, wiedząc o moim zamiłowaniu do strasznych rzeczy.
- Teraz to mnie przekonałeś.  – zgodziłem się. W sumie to dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy, więc w duchu cieszyłem się z tego.

Na drugi dzień, punktualnie o godzinie dziesiątej, czekałem przy wejściu do parku rozrywki. Sam byłem zaskoczony swoją punktualnością. W końcu udało mi się nie spóźnić. Akira pojawił się zaledwie chwilę po mnie.
- Hej Takanori. – przywitał mnie blondyn z uśmiechem.
- Cześć Akira. – odpowiedziałem równie radośnie.
- To gdzie najpierw idziemy? – zapytał mnie, gdy weszliśmy w głąb parku.
 - Do domu strachów! – powiedziałem z entuzjazmem. W końcu to na to najbardziej czekałem. Miałem nadzieję, że będzie naprawdę fajny.
- No dobrze, dobrze. – odparł lekko się uśmiechając.
Długo nie musieliśmy szukać. Już po kilku minutach stanęliśmy pod wielkim, wzorowanym na zniszczony, domem, z którego wydobywały się różnego rodzaju upiorne odgłosy.
Weszliśmy razem przez wielkie, czarne drzwi, które zaskrzypiały głośno. Od razu przywitał nas psychopatyczny śmiech rozlegający się zewsząd.  Zacząłem rozglądać się wokół z zaciekawieniem. Akira szedł obok mnie chyba trochę niepewnie. Tylko ja byłem wielkim wielbicielem takich klimatów.
Wszędzie leżały sztuczne, zakrwawione zwłoki albo oderwane części ciała, które wyglądały całkiem realistycznie.  Przy każdym naszym kroku towarzyszył nam skrzyp podłogi, a od czasu do czasu słyszeliśmy wystraszony krzyk zwiedzających ten przybytek.
Nagle zza drzwi, które znajdowały się tuż za Akirą, wyskoczył ktoś przebrany za upiora.  Basista krzyknął zaskoczony, kiedy ten pseudo potwór go wystraszył.  Zacząłem się śmiać z basisty, który stał z totalnie wystraszoną miną blady jak ściana.  Przez to sam nie zauważyłem kiedy ktoś inny zaszedł mnie od tyłu również strasząc, przez to z krzykiem, od razu rzuciłem się w stronę  blondyna. Tym razem to on się zaczął ze mnie śmiać, a ja po chwili razem z nim. Ci którzy na straszyli również się zaśmiali, poczym z powrotem się schowali za drzwiami.
Dalej spotkaliśmy trochę strasznego klauna i wampira wyskakującego z trumny. Raz z sufitu spadły wiszące szkielety. Wilkołakiem też nas trochę postraszyli, ale mieliśmy z tego wszystkiego niezły ubaw.
Następnie poszliśmy na rollercoster’a. Całe szczęście miałem przepisowe metr sześćdziesiąt, więc mogłem się przejechać. Udało nam się zająć pierwsze dwa miejsca z przodu. Oboje byliśmy nieźle podekscytowani. Moment później maszyna powoli ruszyła. Po chwili osiągnęła prędkość stu kilometrów na godzinę, przez co czułem jak łzy same spływają mi z oczu. Oboje wrzeszczeliśmy, ale nie ze strachu tylko z ekscytacji.
Musiałem przyznać, że była to odskocznia od codzienność. Uwielbiałem spędzać czas z Akirą, przy nim zapominałem totalnie o całym, bożym świecie. Razem naprawdę świetnie się bawiliśmy.
Albo mi się wydawało, albo chciał mi coś powiedzieć. Tylko nie wiedziałem co. Za każdym razem coś nam przerywało. Wiedziałem, że to coś ważnego, jednak, kiedy się go o to pytałem, mówił wymijająco, że już nie pamięta o czym chciał powiedzieć.

- O, wata cukrowa! – poszedłem w stronę stoiska, gdzie sprzedawali watę cukrową.
- Kup mi też. Muszę coś zrobić, ale zaraz wrócę. Jak co, to czekaj tutaj na mnie.
- Dobrze. – uśmiechnąłem się.
Stałem grzecznie w kolejce. Po niecałych dziesięciu minutach, by w końcu było mi dane kupić watę. Już po chwili trzymałem w rękach dwie różowe, słodkie chmurki. 
- Takanori, zobacz co mam dla Ciebie. – zaledwie moment później usłyszałem za sobą głos basisty. Kiedy się odwróciłem zobaczyłem, jak stoi trzymając w rękach wielkiego misia z jasno brązową sierścią i  słodkimi dużymi, czarnymi oczkami oraz czerwoną wstążeczką na szyi. Był to po prostu przeuroczy widok.
- Dla mnie? – spytałem zaskoczony.
- Tak. – uśmiechnął się wręczając mi pluszaka.- Cudem udało mi się go wygrać w jednym z konkursów. Kiedy go zobaczyłem pomyślałem o Tobie.  – uśmiechnął się pokazując zęby.
- Dlaczego pomyślałeś o mnie? – byłem troszkę tym zdziwiony.
- Jesteś tak samo uroczy jak on. – uśmiech nie schodził mu z ust, a ja poczułem jak się lekko rumienię. Całe szczęście, zasłoniłem się watą.
- Dasz mu jakoś na imię?
- Tak. Suzuki-san. – odparłem radośnie.
- Wyglądasz jak dziecko z podstawówki z tym misiem i watą cukrową.
- Przynajmniej nie muszę się martwić, że staro wyglądam. – radośnie odgryzłem kawałek różowej watki bardziej przytulając do siebie jedną ręką pluszowego misia.

- Naprawdę bardzo Ci dziękuje za to, że mnie tutaj zabrałeś. Jeszcze raz również dziękuje za misia. Świetnie się z Tobą bawiłem. – trochę nieśmiało podszedłem do blondyna i cmoknąłem go w policzek. Sam nie wiem co mnie napadło, aby to zrobić. Chciałem po prostu zrobić coś miłego.
- Nie musisz dziękować.  – uśmiechnął się radośnie. Czy mi się zdawało czy on się zarumienił?
- No to do zobaczenia.
- Do zobaczenia Takanori. – odpowiedział mi idąc w swoją stronę. Ja udałem się w stronę swojego mieszkania. Jak na razie była bardzo ładna pogoda, więc postanowiłem się przejść.
Przytuliłem do siebie maskotkę. Cały czas pachniała tak jak Akira, przez co ciężko było mi się od niej odkleić.
Było koło czwartej po południu, gdy wróciłem do swojego mieszkania. Niektórzy mieszkańcy dość dziwnie się na mnie patrzyli, widząc mnie z tym wielkim pluszakiem, ale co tam.
Gdy wszedłem do swojego mieszkania zdjąłem buty, po czym odniosłem mojego misiaczka do sypialni. Tam zostawiłem go na łóżku i poszedłem do kuchni, aby zrobić sobie coś na obiad.
Przygotowałem najpierw wszystkie potrzebne warzywa, które następnie zacząłem podsmażać na patelni wraz z kawałkami piersi z kurczaka. Potem dorobiłem do tego sos słodko-kwaśny i odpowiednio całość przyprawiłem. Przykryłem to na chwilę aby trochę się to pogotowało na malutkim ogniu i zabrałem się za ryż. Wsypałem go do garnka i zalałem odpowiednią ilością wody, poczym wstawiłem na gaz. 
Już po pół godzinie siedziałem w salonie zajadając się moim obiadkiem. Sam nie wiem dlaczego dzisiaj zrobiłem tego tak dużo. No,najwyżej będę miał jeszcze na dwa dni.
Po zjedzonym obiedzie siedziałem na kanapie oglądając telewizje i ciągle przytulając misia, którego postanowiłem przynieść sobie z sypialni. Nie wiem dlaczego, ale strasznie szybko stęskniłem się za Akirą.
Za oknem strasznie się rozpadało. Miałem nadzieje, że chłopak wrócił domu. Zrobiło mi się dziwnie smutno, kiedy spojrzałem na padający deszcz. Poczułem dziwnego rodzaju nostalgie.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Nieco zaskoczony poszedłem otworzyć.
- Akira-kun? – spojrzałem na stojącego w progu, całkiem przemoczonego basistę.
- Mogę wejść? – spojrzał na mnie spod swojej mokrej, blond grzywki.
- Jasne, wejdź.- cofnąłem się w głąb korytarza wpuszczając mojego gościa do środka.
- Jakoś nie wiedziałem co ze sobą zrobić, kiedy poszedłeś do domu. Łaziłem po mieście, ale nagle zaczęło lać, a do Ciebie miałem najbliżej.
- Dobrze. Jeśli chcesz to możesz skorzystać z łazienki. Pewnie zmarzłeś trochę. Jak co to zaraz przyniosę Ci jakieś suche ubrania.
- Dobrze. Dziękuję. - następnie poszedłem do swojej sypialni po jakieś ubrania dla Reity. Gdzieś w czeluściach mojej garderoby znalazłem luźne dresy, a z jednej z półek zabrałem również jeden z T-shirtów. Zabrałem ze sobą rzeczy, po czym poszedłem z powrotem do łazienki. Wszedłem do środka, ponieważ Akira zostawił otwarte drzwi.
Przez przymglone drzwi kabiny widziałem jego nagie ciało. Czułem jak mi, wręcz miękną kolana, kiedy zacząłem się bardziej przyglądać.  Na moje policzki wstępował rumieniec. Przecież to Akira. Mój przyjaciel. Czemu się tak zachowuje.  Mimo wszystko niechętnie odwróciłem głowę.
- Na pralce położyłem Ci czyste ubrania.
- W porządku. - usłyszałem jego głos przebijający się przez szum wody. Jego ubrania włożyłem do pralki, którą następnie włączyłem. Po chwili wyszedłem z pomieszczenia. Jeszcze przez moment idąc do kuchni miałem przed oczami widok, mokrego, nagiego ciała Suzukiego. Następnie z rumieńcami na twarzy wstawiłem wodę na herbatę. W międzyczasie odgrzałem resztę obiadu.
Po jakiś dziesięciu minutach w kuchni zjawił się już przebrany Suzuki.
- Chodź do salonu. Odgrzałem Ci jedzenie.
- Przepraszam. Pewnie Ci teraz zawracam niepotrzebnie głowę.
- Nie mów tak. Wiesz, że zawsze jesteś tutaj mile widziany. Zostaniesz u mnie na noc. Ta burza chyba nieprędko przejdzie. – jak na zawołanie za oknem usłyszeliśmy huk uderzającej o ziemie błyskawicy.
- Akurat jak zawsze zrobiłem sobie za dużo na obiad. Pewnie jesteś głodny.
Razem usiedliśmy na kanapie. Wziąłem sobie jeden z kubków i powoli zacząłem popijać zrobioną herbatkę. Przez jakiś czas przyglądałem się jak Reita z apetytem zajada się moim daniem.
- Możesz wstać?-  poprosił mnie kiedy to już zjadł i wypił swoją herbatę.
- Tak.
- Podejdź do mnie bliżej.
- Akira? – blondyn nagle przytulił mnie, a ja mimo wolnie wtuliłem się w niego bardziej. Już dawno się tak do nikogo nie przytulałem. Nie licząc misia. Brakowało mi ostatnio czyjejś bliskości. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, gdy swoją dłonią zaczął głaskać mnie po plecach. Przytulaliśmy się wiele razy, więc nie powinno  być w tym nic dziwnego, jednak tym razem było trochę inaczej. To nie był tylko przyjacielski uścisk. Czułem jego przyspieszone bicie serca i kojące ciepło. Obejmował mnie szczelnie ramionami, jakbym miał mu za chwilę uciec. Coś było w tym uścisku. Coś co sprawiało, że czułem przyjemne ciepełko w sercu, które z kolei zaczynało mocniej bić. Miałem ochotę zostać już tak i nigdzie się nie ruszać.
Nagle zrobił coś czego się po nim nie spodziewałem. Zbliżył swoją twarz do mojej tak, że prawie stykaliśmy się nosami. Wpatrywałem się przez chwile w jego oczy starając się rozgryźć jego intencje. Nie wiem dlaczego znowu poczułem jak się rumienię. Był tak bardzo blisko. Dłonie trzymałem na jego torsie czekając na to co zrobi. Delikatnie przytrzymał jedną ręką moją twarz po czym dotknął swoimi wargami moich ust. Ostrożnie na nie naparł, jednocześnie bardziej przylegając do mnie swoim ciałem. Serce zabiło mi znacznie mocniej. Stałem na miękkich już nogach i mimowolnie rozchyliłem usta. Delikatnie wysunąłem języczek, a on to samo zrobił ze swoim. Muskaliśmy się swoimi wargami powoli wsuwając sobie nasze języki wzajemnie w usta.  Z przymkniętymi oczami zarzuciłem mu swoje dłonie na jego kark. Czułem jak Akira powoli pogłębia pieszczotę badając swoim językiem coraz to dalsze zakamarki wnętrza moich ust. Spokojnie mogłem stwierdzić, że był to jeden z najcudowniejszych pocałunków jakimi ktoś mnie obdarzył. Serce mi waliło jak młot, a od środka czułem rozchodzące się ciepło. Czułem się niczym jakaś księżniczka w objęciach swojego księcia. Po chwili lekko odsunąłem od niego głowę i spojrzałem zamglonymi oczyma.
- Tak naprawdę to przyszedłem do Ciebie, ponieważ nie zdążyłem Ci czegoś powiedzieć dzisiaj. Już od pewnego czasu przestałeś być tylko dla mnie przyjacielem.- cały czas przyglądałem mu się uważnie słuchając.- To już mnie dręczy od dłuższego czasu. Na początku myślałem, że to tylko złudzenie i mi przejdzie. Jednak, z każdym dnie zacząłem czuć coś więcej. Znacznie więc. I nawet nie zauważyłem… - złapał mnie czule za dłonie - Kiedy się w Tobie zakochałem Takanori. – dodał nieśmiało wyraźnie czekając na moją reakcje. Przez chwile spoglądałem mu w oczy nie wiedząc co odpowiedzieć.
Nagle wszystko zgasło, przez co zrobiło się kompletnie ciemno. Podskoczyłem wystraszony grzmotem na zewnątrz.
- No pięknie. Wyłączyli prąd. – stwierdził odkrywczo blondyn trochę niszcząc właśnie tą romantyczną scenę.
Po chwili, nagle podniósł mnie na ręce. Dalej będąc w szoku dałem mu się zabrać do mojej sypialni. Domyślałem się tego co będzie chciał ze mną zrobić. Nie bałem się, ufałem mu jak nikomu innemu. Przecież to właśnie jego kochałem. Teraz już byłem o tym przekonanym. Serce mi przyspieszyło kiedy położył mnie na łóżku. Zadrżałem widząc to pożądanie w jego oczach. Aż tak bardzo mnie pragnął? Mimo wszystko starałem się zachować względny spokój, jednak moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa, jak gdyby wiedząc do czego zaraz może dojść.
- Przepraszam. –  odparł speszony chcąc się ode mnie odsunąć, jednak nie pozwoliłem mu na to zakładając ręce na jego szyje.
- Za co? Dokończ to co chciałeś zrobić. – znowu zarumieniłem się na myśl o tym, że już nie długo będziemy się nawzajem dotykać kompletnie bez ubrań.  Przysunąłem do siebie bliżej jego twarz i musnąłem czule jego wargi. Tym razem to ja postanowiłem zacząć pocałunek. Przeszedł mnie lekki dreszcz.
- Ja się w Tobie też zakochałem. – odparłem nieśmiało nie spuszczaj wzroku, z jego patrzących na mnie z czułością oczu.
- Taka. – czule pogłaskał mnie po policzku.
- Chcę Ciebie, a Ty chcesz mnie. Prawda? – wisiał nade mną opierając się dłońmi po bokach.
- Chcę się z Tobą kochać. – powiedział cicho namiętnym głosem, od którego przeszły mnie ciarki. Nigdy nie pomyślałbym, że w Akirze może być coś z romantyka.
- Dobrze. – odpowiedziałem. - Poczekaj chwilkę tylko, bo w tych ciemnościach ledwo widzę Twoją twarz. - Pospiesznie zapaliłem kilka zapachowych świeczek na nocnej szafce, które akurat miałem w szufladzie. Teraz, chociaż było widać co się dzieje na łóżku. Z powrotem wróciłem do wcześniejszej pozycji.
- Rzeczywiście. Teraz jest o wiele lepiej. – widziałem jak Akira znowu znajduje się nade mną.
Całowaliśmy się bardziej namiętnie pieszcząc się wzajemnie językami między swoimi wargami. Obydwoje ciężko oddychaliśmy, mimo to nie przerywaliśmy.
Na dworze cały czas szalała burza, a prądu dalej nie było. Jednak nie zwracałem na to zupełnie uwagi, która była całkowicie zwrócona ku Akirze.
Po omacku sięgnąłem dłońmi do krańca jego koszulki. Zacząłem ją podwijać do góry jednocześnie dotykając znajdującą się pod nią lekko umięśnionego brzucha blondyna.
W międzyczasie chłopak składał czułe pocałunki na mojej szyi delikatnie ją podskubując wargami. Z każdą minutą czułem narastające ciepło w podbrzuszu.
- Och. – westchnąłem kiedy swoimi zwinnymi palcami zaczął pieścić moje twarde z podniecenia sutki pod podwiniętą koszulką.
- Takanori. Mój słodki Takanori. – szeptał czule sunąc dłońmi wzdłuż boków mojego ciała. Wzdychałem cicho z przyjemności.
Powoli pozbywaliśmy się wzajemnie reszty swoich ubrań, aż zostaliśmy w samej bieliźnie.
Całowaliśmy się ocierając się o siebie. To było takie przyjemne. Wręcz przykrywał mnie swoim ciałem co dawała mi niezwykłe poczucie bezpieczeństwa.
Kiedy już Suzukiemu znudziła się poprzednia czynność ze zboczonym uśmieszkiem zaczął ściągać ze mnie bieliznę. Nieco się zawstydziłem, gdy przyglądał mi się tak uważnie. Największą uwagę zwrócił jednak na moją sterczącą erekcje. Nie moja wina, że mnie tak szybko podniecił. Rozsunął mi powoli uda lekko oblizując przy tym wargi. Czułem jak moje prącie, aż pulsuje z podniecenia, a on nawet jeszcze nie ściągnął bokserek. Przez chwile myślałem, że chce już „to” zrobić.
- Spokojnie Takanori. – nachylił się nade mną i obdarzył moje usta czuły pocałunkiem delikatnie ssąc je. Westchnąłem mu w wargi, kiedy otarł się o moją obnażoną męskość. Rumieniec już prawie, w ogóle nie schodził z mojej twarzy.
Na początek wsunął mi jeden wilgotny palec. Nie bolało, ale przyjemne też nie było. Po chwili ostrożnie dołożył drugi.  Zawsze widziałem, że są dość długie, ale teraz dane było mi to poczuć.  Pojękiwałem odchylając głowę na poduszce, gdt muskał od środka moją prostatę. Ból mieszał się z przyjemnością. Zacisnąłem palce na jego ramionach, kiedy wsunął we mnie trzeci palec.
W tym samym czasie powoli tarł mojego napuchniętego i wilgotnego penisa, który już od dłuższego czasu domagał się pieszczot. Szczupłe palce Akiry wolno przesuwały się w górę i w dół wzdłuż mojego członka. Dotyk jego dłoni prawie doprowadzał mnie do szaleństwa. Wiłem się pod nim zaciskając dłonie na pościeli.
- Możesz się położyć? – spytałem chcąc to zrobić trochę inaczej.
- Dobrze. – odpowiedział i już po chwili leżał pode mną, a ja siedziałem na jego podbrzuszu. Przez chwile po prostu podziwiałem jego ciało. Było to dla mnie coś nowego. Nachyliłem się nad jego penisem i trochę niepewnie zacząłem go lizać. Starałem się zostawić nami jak najwięcej śliny.
-  Gotowe. – stwierdziłem, kiedy już doszedłem do wniosku, że już wystarczy. Widziałem jak patrzy na mnie łapczywym wzrokiem. Podniosłem się lekko, po czym powoli, przytrzymując jego erekcję, zacząłem się na niego nabijać. Na początku tylko poruszałem się w przód i w tył chcąc się przyzwyczaić do nowego uczucia. Mimo bólu, nie przerywałem. Wiedziałem, że pewnie niedługo mi przejdzie.
- Och… Akira… - z czasem nadawałem nam coraz szybsze tempo. Z zadowoleniem wsłuchiwałem się w westchnienia i pomrukiwania basisty. Nigdy nie pomyślałbym, że zrobię z nim coś takiego.
Z każdą chwilą robiło mi się coraz przyjemniej. Mój penis poruszał się zgodnie z moim ruchami co musiało wyglądać idiotycznie. Nie zwracałem jednak na to uwagi, dając się ponieść powoli, ogarniającej moje ciało fali przyjemności.


- Och Taka. Jesteś taki piękny. – mówił Akira dotykając swoimi dłońmi mojego ciała. Czułem jak moje policzki, wręcz płoną. Nieprzerwanie unosiłem się i opadałem na erekcje blondyna podpierając się dłońmi o jego tors.
Po pewnym czasie już całkiem położyłem się na Akirze, a on poruszając biodrami wchodził we mnie jeszcze głębiej drażniąc mnie od środka. Jęczałem ciężko oddychając. Drżałem, czując, jak moja męskość ocierała się miedzy naszymi brzuchami. Nasze przyspieszone oddechy mieszały się ze sobą.
Nagle nadszedł ten cudowny moment. Przez chwile straciłem kontakt ze światem. Czułem, jak gdybym opuścił na chwilę ciało, tylko czując to niesamowitą rozkosz.
Blask świeczek odbijał się radośnie w jego brązowych oczach.
Poczułem jak blondyn zaciska swoje dłonie na moich pośladkach uprzednio wbijając się we mnie do końca i zalewając moje wnętrze swoim ciepłym i lepkim nasieniem, a ja drżałem i jęczałem jak nigdy dotąd jeszcze przez chwile pogrążony błogostanie.
Nie było burzy. Nie było grzmotów i deszczu. Było tylko pełne miłości ciepło i nasze przyspieszone oddechy oraz rozpalone ciała.
Moment później opadłem bezwładnie na jego tors. Nie miałem kompletnie siły aby się ruszyć. Serce mi jeszcze przez chwili łomotało, a oddech był niespokojny. Czułem jednak rozpierające mnie szczęście. Wszystko było takie idealne. Jak w bajce. Nawet się nie zorientowałem, kiedy zacząłem płakać.
- Taka co się stało? Coś Ci zrobiłem?  Boli Cię? – zaczął panicznie blondyn, a ja się po prostu uśmiechnąłem do niego.
- Nie martw się, było… było naprawdę cudownie. To ze szczęścia. – otarłem jedną z łez, która spływała mi po policzku. Akira spojrzał na mnie czule po czym objął swoimi ciepłymi ramionami.
- Kocham Cię Akira.
- Kocham Cię Takanori.
KONIEC.



niedziela, 11 maja 2014

Pamiętniki z wakacji IV


Tęskniliście za mną? Tak, tak dobrze czytacie. Oto wielki powrót pamiętników ^_^

Po za tym dziękuje za wszystkie 10 komentarzy pod ostatnim postem. Cieszę się że spodobało wam się nowe opowiadanie.

Tytuł: Pamiętniki z wakacji (w skrócie PzW)
Beta: Hoshii Kuro
Paring: wszystkie trzy co były XD
Uwagi: Po LH postanowiłam podwójnie nadrobić scenki łóżkowe.
Od autora: Mimo, że straciła dwie strony tego opowiadania udało mi się wyrobić. Przepraszam, że musieliście tak długo czekać na następną część. Obiecuje, że to się już więcej nie powtórzy.



Miyavi w międzyczasie... Postanowił wprowadzić swój plan w życie. Chciał przygotować swego rodzaju rekompensatę dla Kaia. Właśnie szedł na dół, aby omówić wszystko z obsługą hotelową.
- O Yuu! Mam do ciebie sprawę. – zaczął Takamasa widząc Aoiego na korytarzu.
- Jaką? – zaciekawiony gitarzysta stanął w miejscu.
- Moglibyście zająć Yutakę do wieczora? Chce mu zrobić niespodziankę.
- Okej. Coś się wymyśli.
- Dzięki wielkie. – odparł po czym zaczął schodzić po schodach do recepcji.

Uruha położył się na brzuchu niczym jakaś nastolatka i zaczął lekko machać nogami. Gadając wraz z Takanorim i Yutaką siedział dalej w pokoju.
- Już tylko cztery dni. – stwierdził smutnym głosem Kai siedząc na łóżku Yuu.
- Nie smuć się tylko ciesz wolnymi dniami. To wcale nie tak mało. – młodszy gitarzysta starał się go pocieszyć. - A tak wracając do wczoraj to nie wiedziałem, że z Akiry taki romantyk. Co Takuś pewnie wyznaliście sobie miłości na plaży przy zachodzącym słońcu jak w jakimś romansidle dla zapracowanych pań domu, ale następnym razem róbcie to ździebko ciszej, bo cały hotel nie musi wiedzieć o tym jak baaaaaaaaaaardzo się kochacie. To niestety nie jest love hotel. – zażartował rudowłosy.
- To nie moja wina. Pretensje do Akisia to przez niego. – usprawiedliwiał się rumieniąc na twarzy.
Drzwi od pokoju się otworzyły i stanął w nich Aoi, który następnie usiadł obok leżącego Shimy.
- Widzę, że urządzacie sobie babskie pogaduchy. – Uruha pacnął go w głowe. – No co?
- Stęskniłem się. – przytulił się do niego dalej leżąc.
- Ledwo 15 minut mnie nie było.
- To długo. – Shima bardziej przytulił się do starszego gitarzysty.
- To co dzisiaj robimy? Tylko od razu mówię, że nie chce mi się nigdzie wychodzić. – zaczął Ruki.
- Mi też. – dodał Kouyou
- Może pójdziemy do gorących źródeł, które są pod hotelem? – zaproponował perkusista, bo i tak co mieli lepszego do roboty.
- Są tutaj gorące źródła? Trzeba było o tym mówić wcześniej. – odparł z entuzjazmem Takashima. Nagle znowu otworzyły się drzwi.
- O, tutaj jesteście. – powiedział basista wchodząc do pokoju.
- Aki, chcesz iść z nami do gorących źródeł? – zapytał Ruki od razu wręcz podbiegając do blondyna.
- No pewnie. – odparł z uśmiechem basista.
- No to postanowione. Idziemy razem do gorących źródełek. – stwierdził rozradowany Kouyou wstając z łóżka.

Każdy zabrał tylko kilka potrzebnych rzeczy po czym wszyscy razem zeszli na sam dół hotelu. Najpierw poszli do szatni, gdzie się rozebrali. Następnie poszli do łaźni zabierając ze sobą ręczniki i przybory do mycia. Weszli do średniej wielkości pomieszczenia wyłożonymi brzoskwiniowymi płytkami. Po lewej stronie stały cztery taboreciki, naprzeciw których znajdowały się krany i drewniane wiadereczka. Na drugim końcu znajdowało się przejście do gorących źródeł.
- Są tylko cztery krzesełka. – stwierdził Ruki jakby inni tego nie widzieli.
- Nie martw się. Możesz usiąść mi na kolanach.– zaproponował basista podchodząc od tył do blondynka.
Następnie Akira zajął ostatnie krzesełko. Usiadł na nim po czym przygarnął blondynka i posadził go przodem do siebie.
- Błagam tylko się przy nas nie gwałćcie jeszcze. – powiedział Yuu sięgając po gąbkę, którą wcześniej namydlił i zaczął się nią myć. Reszta potem poszła w jego  ślady.
- Wiesz, że sam się mogę umyć. – powiedział Takanori siedząc basiście na kolanach
- Ale ja wolę cię wyręczyć. – z szelmowskim uśmieszkiem namydlał gąbkę.
- Taa chyba wymacać. – mruknął pod nosem, kiedy basista właśnie zaczął go myć. Gąbką sunął po jego mokrym ciele. Najpierw umył mu plecy, ramiona potem okrężnymi ruchami zaczął myć jego tors.
Myli się wzajemnie śmiejąc.
- To wy się dalej tutaj mizdrzyjcie, a my już pójdziemy posiedzieć w tej cieplutkiej wodzie, która tam na nas czeka. Chodź Kouyou. Yutaka ty też, bo się musieli dwaj najwięksi zboczeńcy dobrać. – wszyscy we trójkę poszli do dalszej części gdzie były gorące źródła.
W środku znajdowały się dwa zbiorniki wypełnione gorącą wodą. Podłoga wyłożona była płaskimi, gładkimi kamieniami, po których dobrze się chodziło. Ściany zaś były wyłożone piaskowcem. W rogu gdzie znajdował się jeden ze zbiorników był również mały wodospad zrobiony z kamieni. Po kątach stały doniczki z różnymi roślinami, aby trochę umilić otoczenie.
Zachwycony Uruha ściągnął ręcznik i rzucił go gdzieś na bok po czym od razu zanurzył się w parującej wodzie.
- Idealna. – rozsiadł się przymykając oczy. Aoi po chwili zajął miejsce obok niego.
- Rzeczywiście świetna. – odparł czarnowłosy przymykając oczy. Kai również wszedł do wody. Usiadł trochę z boku i założył sobie ręcznik na głowę zakrywając sobie oczy.

- No to teraz już jesteśmy sami. – blondyn wyszczerzył się od ucha do ucha. Rękę, którą właśnie trzymał na torsie Rukiego, zsunął w dół, prosto między jego nogi.   Takanori mimowolnie poruszył biodrami ocierając się o dłoń basisty.
- Ty to robisz specjalnie. – wokalista objął dłońmi kark wyższego siedząc na jego lekko rozchylonych nogach.
- Tak. – odparł blondyn z dumą w głosie. Powoli drażniąc krocze mniejszego powędrował palcami w okolice jego wejścia.
- Niech ci będzie szybki numerek, ale jak ktoś nas przyłapie to nie wiem co ci zrobie – pogroził mu.
Suzuki już po chwili wsunął chłopakowi środkowy palec nawilżony mydłem, ponieważ tylko to miał pod ręką. Ruki od razu sam zaczął się poruszać chcąc to mieć już za sobą.
- Szybciej. –popędzał go. Cały czas modlił się w duchu, aby jednak tutaj nikomu nie zachciało się wchodzić teraz. Basista po chwili dołożył drugi palec i zaczął go przygotowywać.
Takanori oparł głowę na ramieniu wyższego. Z wypiekami na twarzy chwycił dłonią erekcję blondyna i zaczął ją pocierać. Już po chwili stwardniał w jego palcach do końca.
W tym samym czasie Akira wsuwał już w niego trzy palce, aby go jak najlepiej rozciągnąć. Rzeczywiście w każdej chwili ktoś tutaj mógł wejść. Jednak ta myśl tylko bardziej go nakręcała powodując wzrost adrenaliny.
- Wystarczy. – Takanori wstał z kolan Suzukiego po czym podszedł do ściany i oparł się dłońmi o nią sugestywnie wypinając się w lekkim rozkroku. Nawet nie zauważył kiedy basista znalazł się tuż za nim.
Przeszły go dreszcze kiedy poczuł mokre dłonie Akiry na swoim ciele. Zniecierpliwiony  trochę nerwowo pokręcił tyłeczkiem ocierając się o już twardego penisa Akiry na co oboje westchnęli cicho. Ruki cały czas bał się, że ktoś ich tutaj nakryje.  Teraz doszedł do wniosku, że Rei musi mieć jakąś słabość do robienia „tego” w miejscach publicznych.
- Och już kochanie. – z tymi słowami basista zaczął się w wsuwać w jego już rozgrzany otworek. Niższy sapnął czując jak erekcja blondyna wtargnęła w jego wnętrze.
Akira powoli cofnął się biodrami po czym z powrotem wsunął się w Rukiego. Zaczął powtarzać tą czynność nadając jej z czasem tępa.
Ruki zagryzł dolną wargę czując ból, który jednak z każdym ruchem powoli ustępował. Już po chwili znowu czuł to znajome ciepło, które ogarniało go za każdym razem. Mimo otaczających ich płytek robiło mu się strasznie gorąco.
Basista obejmując jego ciało poruszał się w nim energicznie. Jego prawa dłoń bez przerwy gładziła kroczę Rukiego tylko przybliżając go do oczekiwanego orgazmu. Dodatkowo Matsumoto zaczął już sam nabijać się na erekcje blondyna chcąc sprawić mu więcej przyjemności.

Miyavi właśnie wszedł do szatni. Nie było tutaj nikogo. Nagle jednak ujrzał dobrze mu znane dźwięki dochodzące z łaźni. Zaciekawiony zbliżył się do uchylonych drzwi.
- Hehe. – zaśmiał się cicho zasłaniając usta ręką.
Basista akurat zwrócił głowę w stronę drzwi aby sprawdzić, czy aby na pewno nikt tutaj zaraz nie wejdzie. Jego obawy się niestety sprawdziły i zobaczył w drzwiach Takamase. Akira spojrzał na niego ze strachem w oczach i odpędził go ruchem ręki mówiąc nieme „sio, sio”. Miał nadzieje, że Ruki go nie zauważy teraz, bo miałby przechlapane. Czarnowłosy zaśmiał się kiwając głową, że zrozumiał i sobie poszedł. Postanowił im nie przeszkadzać, bo domyślał się  jakie piekło mógłby urządzić potem Takanori.  Wrócił więc do swojego pokoju.
Blondynek akurat w tym momencie miał przymknięte oczy, a dłonie Suzukiego dodatkowo odwracały uwagę od wszystkiego.
- Och tak… - blondyn doskonale potrafił mu dogodzić. Dokładnie wiedział co robić, aby było mu na prawdę dobrze.
Ruki już ledwo mógł ustać na nogach. Z każdym kolejnym pchnięciem tracił powoli kontakt z rzeczywistością. Zamknął oczy oddając się w pełni emocją.
Słyszał jego miarowe sapanie tuż przy swoim uchu. Odwrócił swoją głowę. Zaczął łapczywie całować blondyna chcąc jakoś stłumić swoje jęki.
Akira czując, że już nie długo dojdzie złapał za prącie Maleństwa i wykonał kilka energicznych ruchów dłonią po czym Takanori wytrysnął w jego dłoni lekko drżąc na swoich chudych nóżkach jednocześnie jęcząc w usta blondyna. Ten zaś spuścił się wchodząc w niego do końca. Również jęknął w usta Rukiego obejmując jego ciałko wolną ręką. Oderwali od siebie swoje usta przez chwilę posapując i patrząc sobie w oczy.
Suzuki potem ostrożnie wyszedł ze swojego kochanka po czym przez chwile stał trzymając go. Oboje wyrównywali oddech spoglądając na siebie z uczuciem.
Obydwoje podświadomie chcieli się sobą nacieszyć. Nie mieli pojęcia jak to się wszystko potem ułoży. Tak więc wykorzystywali każdą chwilę jak najbardziej się dało. Nie szczędzili sobie również okazywania uczuć, bo wiedzieli, że jak wrócą do Tokio to zapewne nawet nie będą mogli potrzymać się za ręce podczas spaceru.
- Znowu musimy się umyć. – stwierdził pretensjonalnie blondynek czując jak resztki nasienia Akiry spływają mu po udach.
Oparł się o blondyna ledwo stojąc na miękkich nogach. Basista pomógł wokaliście szybko  doprowadzić się do porządku po czym razem poszli już do gorących źródeł. Ruki z lekko skrzywioną miną szedł obok Reity. Starał się, aby nie było po nim nic widać jednak nie bardzo mu to wychodziło. Uruha widząc to nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Ja się nie śmiałem z ciebie jak przynosiłem Ci maść na ból tyłka.

Obydwoje weszli do wody. Gdy tylko to zrobili Takanori od razu przykleił się do Akiry.  Chciał go mieć cały czas przy sobie.
- Jesteście razem tacy uroczy. Nic tylko zrobić wam zdjęcie i wrzucić do neta ku uciesze fanek. – śmiał się Uruha.
- Matkoś, to już widzę jak te wszystkie yaoistki wykrwawiają się przed komputerami.
- Yutaka, a ty co tak cicho cały czas siedzisz? – nagle odezwał się Shiroyama.
- Tak jakoś.
- Oj pewnie myślisz o swoim Takamasie. Może jest trochę nadpobudliwy i porywczy, ale to dobry chłopak. – Yuu z spojrzał z troską na swojego przyjaciela. – Więc niczym się nie martw tylko relaksuj póki możesz.

Nawet nie zauważyli jak zleciał im czas do wieczora.

- Ja już wracam do pokoju. Miłego wieczoru wam życzę. – uśmiechnął się na pożegnanie po czym udał się do hotelowego pokoju. Miał nadzieje, że Takamasa tam jest, ponieważ… Stęsknił się za nim. Musiał przyznać, że przez te kilka dni strasznie się do niego przywiązał.
- Już jestem… - wszedł do pokoju i stanął zaskoczony w miejscu. Kai uśmiechnął się po chwili widząc gotową kolację. Stół był ładnie przystrojony kwiatami i świecami. Obok zaś stał wózek z szampanem i jakąś przykrytą tacą.
- Wiem, że może nie zacząłem tego odpowiednio jednak chciałbym się poprawić. – uśmiechnął się odsuwając brunetowi krzesło.
Otworzył butelkę z szpanem i nalał trochę każdemu z nich do kieliszka. Cały czas się uśmiechając usiadł na swoim miejscu.
- Jesteś kochany. – pierwszy raz ktoś mu zrobił taką niespodziankę. Aż sam się uśmiechnął widząc radosną minę chłopaka.
Gdy już zjedli przez chwile siedzieli wpatrując się w siebie zakochanymi spojrzeniami.
- To jeszcze nie koniec. Mam nadzieje, że masz jeszcze miejsce na deser. – Miyavi postawił przykrytą pokrywą tace na stole. Brunet usiadł mu na kolanach. Dopiero wtedy Ishihara postanowił pokazać to co przygotował na deser. Kai uśmiechnął się niczym dziecko widząc duży półmisek lodów z bananami oblanych sosem czekoladowym.
Następnie czarnowłosy nabrał trochę deseru na łyżeczkę, którą następnie zbliżył do ust perkusisty. Ten szybko pochłonął to co było na niej i oblizał się. Bardzo lubił banany, więc ze smakiem jadł kolejne łyżeczki deseru.
- Teraz ty. – wziął łyżeczkę i skierował ją w stronę czarnowłosego. Ten posłusznie zjadł jej zawartość.
-  Wiesz, ale ja wole ciebie. – zbliżył się jeszcze bardziej i pocałował go krótko, ale czule.
Perkusista po chwili oparł głowę bokiem na jego ramieniu i wpatrywał w miejsce, w którym była lekko rozpięta koszula Ishihary. Po chwili postanowił odpiąć resztę guzików. Robił to powoli jednocześnie muskając palcami fragmenty nagiego torsu czarnowłosego. Od razu wiadomo było do czego zmierza.
W sumie od dnia, w którym przyjechali oprócz pocałunków niczego nie robili. Takamasa chciał mu dać trochę czasu na przyzwyczajenie się.
Brunet uśmiechnął się, kiedy udało mu odpiąć do końca koszulę czarnowłosego. Następnie rozpuścił jego związane włosy. Nie powiedział mu tego, ale bardzo podobały mu się jego włosy i wolał, kiedy rozpuszczone opadały swobodnie na jego ramiona.
Meev zbliżył się bardziej do Tanabe i zaczął ustami muskać jego szyję jednocześnie masując go dłońmi po plecach.
Niższy pomrukiwał jedną ręką masowując wytatuowany tors, a palce drugiej dłoni wplątał w jego włosy. Po chwili już w drodze do łóżka ściągnęli sobie spodnie zostając już tylko w samej bieliźnie.
Kai postanowił trochę zaskoczyć czarnowłosego. Ułożył się między jego nogami i zaczął ochoczo masować dłońmi jego kroczę przez materiał bokserek. Gładził również jego podbrzusze czując jak powoli się podnieca.
Gdy już poczuł i zobaczył znaczącą wypukłość, postanowił ściągnąć czarnowłosemu bieliznę. Na chwilę zabrało mu dech kiedy przyglądał się całkiem nagiemu ciału swojego kochanka.
Przytrzymał jego erekcje obiema dłońmi i niewinnie polizał już wilgotną główkę tak jakby na próbę.
Miyavi westchnął, kiedy niższy zaczął ssać z wolna czubek jego penisa. Perkusista powoli wsuwał go sobie głębiej w usta sprawiając tym wyższemu więcej rozkoszy. Kolejne jęki Takamasy tylko motywowały go do dalszego działania. Zaczął szybciej poruszać głową na jego członku jednocześnie dopieszczając go dłońmi. W jakiś dziwny sposób podniecało go to. Z każdą kolejną sekundą jego ruchy stawały się coraz bardziej energiczne. Czuł jak penis czarnowłosego napuchnął mu jeszcze bardziej między zaciśniętymi wargami. Wyższy nie wyobrażał sobie, że Yutaka potrafi robić takie cuda swoimi ustami. Siedział podpierając się z tyłu dłońmi i pomrukując z rozkoszy. Nagle wypchnął biodra bardziej do przodu i zaledwie sekundę później Kai poczuł w ustach ciepłe nasienie. Wyciągnął przyrodzenie z ust ratując się przed zakrztuszeniem. Nieco zaskoczony połknął spermę. Oboje przez chwile lekko sapali z lekko otwartymi ustami. Brunet zlizał jeszcze resztki nasienia, które pozostały na jego ustach. Następnie spojrzał na swojego kochanka i uśmiechnął się zadowolony z siebie.
- Tego to się po tobie nie spodziewałem, a teraz pora abym to ja ciebie trochę wypieścił. –  odparł po chwili Ishihara. Następnie zbliżył się do niższego i pocałował go czule w usta po czym się od niego odsunął.
Kai stanął na czworaka na łóżku tak jak polecił mu Miyavi. Wyższy klęknął za nim i zbliżył się do wypiętych w jego stronę pupy bruneta.
Yutaka jęknął w poduszkę czując język przy swojej rozgrzanej dziurce. Czarnowłosy zagłębił swoją głowę miedzy nogami perkusisty w tym samym czasie pieszcząc dłońmi jędrne pośladki bruneta. Ten pisnął kiedy poczuł jego język ja swoich jądrach. Dłonią gładził jego wyprężoną męskość powodując serie cichych jęków i westchnień. Ustami z powrotem cofnął się do jego jamki. Zaczął wsuwać i wysuwać swój język do ciepłego wnętrza bruneta.
Tanabe wzdychał w poduszkę czując jak Takamasa rozciąga go swoimi długi palcami drażniąc go od środka. Poruszał dwoma palcami rozszerzając nimi jego wnętrze. W międzyczasie drugą ręką gładził jego uda i krocze sunąc dłonią po tych miejscach.
Wyciągnął palce gdy doszedł do wniosku, że jest już gotowy. Wstał na kolanach i właśnie zamierzał…
- Nie, nie chce tak. – stwierdził Kai odwracając się stronę czarnowłosego, który się właśnie do niego przymierzał. – Usiądź. – poprosił robiąc mu miejsce.
- Jak sobie życzysz.  – usiadł na łóżku i ułożył sobie poduszkę za plecami. Yutaka przysunął się do Miyaviego. Ten podał brunetowi tubkę z nawilżaczem.
Wylał sobie na rękę część lubrykantu po czym rozsmarował go dłońmi na erekcji czarnowłosego. Następnie podniósł się na lekko drżących z podniecenia kolanach i zaczął nabijać się na stojącą erekcje. Westchnął przymykając oczy kiedy już miał go całego w sobie.  Użyty wcześniej nawilżacz znacznie ułatwiał sprawę. Powoli podniósł się aby potem znowu na niego opaść.
Tym razem Kai czuł się pewniej, ponieważ miał kontrolę nad tym co się działo. Już po chwili nawet nie zwracał uwagi na ból skupiając się na swoich ruchach. Stopniowo przyspieszał czerpiąc coraz więcej przyjemności. Z każdym kolejnym ruchem wręcz się rozpływał. Drżał z podniecenia opierając się dłońmi o ramiona wyższego. Nie wiedząc co mógłby dalej zrobić pocałował go łapczywie. Potem już tylko jęczał pomiędzy kolejnymi pocałunkami czarnowłosego. Smak bananów i bitej śmietany mieszały się ze smakiem jego śliny. Z przymkniętymi powiekami pojękiwał mu w usta.
- Ishi…- jęknął drapiąc go po plecach. Takamasa zamruczał z przyjemności pieszcząc ustami szyję niższego.
Widok zawstydzonego Kaia podniecał Ishihare jeszcze bardziej.  Specjalnie zaczął się tak poruszać, aby brunet jak najbardziej ocierał się swoją nabrzmiałą i wilgotną męskością o jego brzuch. Trzymając go mocno dłońmi za pośladki z każdym kolejnym ruchem starał się wbić w ten czuły punk chłopaka.
- Jeszcze… - wiedział, że już niewiele mu brakuje do spełnienia. – Aaach… Ishi… - przylgnął do Miyaviego czując jak jego męskość drażni od środka jego czułą prostatę.
- Kochanie jeszcze chwilkę. -  wydyszał czarnowłosy po czym wykonał kilka gwałtownych ruchów. – Ooooch… - jęknął gardłowo wybuchają we wnętrzu Yutaki, który jeszcze trochę drżał pogrążony w ekstazie po przebytym orgazmie. Obydwoje przez chwile półleżeli w gorącym uścisku.
Tanabe nie miał nawet siły zejść z Takamasy, więc leżał przez chwilę na rozgrzanym ciele czarnowłosego. Przyłożył swoje ucho do jego serca i wsłuchiwał się w nie, starając się opanować niespokojny oddech.
Czarnowłosy objął bruneta lekko się uśmiechając.  Jego ciężar w ogóle mu nie przeszkadzał.
Yukata czuł się niezwykle dobrze i nie chodziło tu tylko o seks. Po prostu sama obecność Ishihary sprawiała, że czuł się dobrze.
Może był dość porywczy i zazwyczaj nie myślał zanim coś chciał zrobić, ale nie przeszkadzało mu to. Mimo, że wprowadził trochę chaosu w jego życie nie miał mu tego za złe. Wręcz był mu wdzięczny, ponieważ przełamał codzienną rutynę, kiedy to samotnie spędzał czas.
Na początku myślał, że to tylko zwykła potrzeba czyjeś bliskości, którą chciał zaspokoić. Teraz jednak, kiedy leżał na czarnowłosym objęty jego ramionami czuł, że to coś znacznie więcej. Dopiero teraz zauważył jak szybko się w nim zakochał.
Zamruczał cicho bardziej się do niego przytulając. Po dłuższej chwili zszedł z niego i położył się obok obracając w jego stronę.  Zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej. Perkusista spojrzał głęboko w oczy czarnowłosemu z wypiekami na twarzy.
- Kocham cię. – stwierdził trzymając dłonie na jego policzkach. Tak, wystarczyły tylko niecałe 3 dni, aby zakochał się w tym wariacie. 
Takamasa spojrzał na niego czule. Czuł ogarniające go szczęście. Wiedział, że to było całkiem szczere i prawdziwe wyznanie. Nie spodziewał się, że brunet tak szybko odwzajemni jego uczucia. Pocałowali się powoli i czule. Ishihara objął go ramieniem i zaczął dłonią gładzić jego plecy.
- Nie zostawisz mnie? – zapytał się Yutaka.
- Kocham cię i będę zawsze przy tobie.

Koniec części IV