sobota, 15 lutego 2014

Valentine day


Trochę spóźnione, ale jeszcze ciepłe opowiadanie. Miałam strasznie dużo roboty ostatnio, ale udało mi się skończyć.

Tytuł: Valentine day
Beta: brak ;_; niestety bardzo mi zależało na wstawieniu, potem poroszę Hidoi-chan o poprawienie. Więc bardzo prepraszam za wszelkie błędy <._.>
Paring: Reituki
Uwagi: scena łóżkowa o dziwo niedługa i za dużo pluszu serio to porzygać się można XD
Od autora: Tak więc życzę wam miłości prawie tak słodkiej jak w tym opowiadaniu...




Ciemność. Coś przerażającego. Mój strach. Boję się. Bardzo. Nie chce niczego stracić... przede wszystkim Jego...
Kolejny koszmar, z którego wyciąga mnie znajome ciepło. Już nic nie pamiętam. Wszystko jest dobrze. Słyszę jego miarowy oddech i miarowe bicie jego serca. Już jestem spokojny, bo wiem, że jestem bezpieczny. Obejmuje ramionami moje drobne ciało i chyba mówi coś mówi do mnie jednak ja już nic nie rozumiem, ponieważ zasypiam ufnie wtulony w jego tors.
Powoli się przebudzam. Po chwili poczułem jak mój ukochany głaszczę mnie czule po włosach.
- Witaj kochanie. - poczułem jego ciepłe wargi na moim policzku. Uśmiechnąłem się powoli otwierając powieki.
- Mamy dzisiaj wolne? – lekko ziewnąłem zakrywając usta ręką.
- Tak. Caluśki dzień tylko dla nas. - odparł przytulając mnie do siebie. – A teraz idę zrobić jakieś śniadanko, bo czeka nas długi dzień – odparł radośnie wstając z łóżka.
- Ja się stąd nigdzie nie ruszam. – mruknąłem zakrywając się całkiem kołdrą. – Tutaj jest tak cieplutko…
- Dobrze, dobrze. - zaśmiał się wychodząc z sypialni
Ja zaś leżałem dalej zawinięty kołdrą napawając się jej przyjemnym ciepłem  i zapachem mojego ukochanego. Jednak po kilku minutach bezczynnego leżenia sięgnąłem po znajdującego się na mojej szafce nocnej iphona. Odblokowałem telefon i przez chwilę wpatrywałem się w cyferki. Była dokładnie 9:09 zaś data na wyświetlaczu wskazywała 14-go lutego. Święto zakochanych. Pewnie jeszcze kilka lat temu powiedziałbym jak bardzo beznadziejne i głupie jest to święto, ale dzisiaj mogę wstać z uśmiechem wiedząc, że mam z kim spędzić ten dzień. Po chwili z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.
- W końcu moja śpiąca królewna wstała. – uśmiechnął się kładąc tacę z jedzeniem na łóżko.
Wychyliłem się spod kołdry skuszony zapachem świeżej kawy. Na talerzyku leżały kanapki z sałatą, serem szyneczką i pomidorem.
Akira nie umiał gotować. Więc to ja zazwyczaj się tym zajmowałem. Zawsze kiedy miałem trochę więcej czasu to pichciłem coś dobrego na obiad albo kolacje. A on w ramach wdzięczności przynosił mi śniadanka do łóżka, bo przynajmniej się nauczył przy mnie robić pyszniutkie kanapeczki.
Od razu sięgnąłem po kawusie. Akira odgarnął moje blond włosy za ucho widząc jak prawie wpadają mi do kubka. Tak więc po chwili siedzieliśmy sobie razem w samych bokserkach zajadając się kolorowymi kanapeczkami.
- To co dzisiaj robimy? – zapytałem się kiedy już skończyliśmy jeść rozsiadając się przy tym mojemu Akirze na kolanach.
- Co powiesz na mały spacer?  Przejdziemy się po mieście może gdzieś pójdziemy… Ubierz  się ładnie. – puścił do mnie oczko.
- Dobrze – uśmiechnąłem się i od razu zacząłem przeglądać szafę. Po znalezieniu odpowiednich ciuchów poszedłem do łazienki się wyszykować. Wziąłem w miarę szybki prysznic, po czym doprowadziłem się do takiego stanu abym mógł wyjść na ulice nie strasząc ludzi i tym bardziej Akiry. Po niecałych dwóch godzinach wyszedłem z łazienki. Mój ukochany stał już w salonie gotowy do wyjścia. Zaniemówiłem na jego widok. Miał na sobie czarną koszulę lekko rozpięta u góry, którą po prostu ubóstwiałem. Zawsze w niej świetnie wygląda. Na nogach miał czarne, materiałowe spodnie, które przytrzymywał skórzany pasek ze srebrną klamrą. ( Tak bardzo Ruki zwraca uwagę na szczegóły). Zaśmiałem się kiedy zauważyłem, że założył nawet swoje czarne, eleganckie mokasyny, które zakładał tylko na specjalne okazje (czyt. śluby i pogrzeby w ostateczności bardzo ważne spotkanie).Swoje blond włosy jak zawsze miał wyprostowane z zaczesaną grzywką na lewe oko.
- No co? - spojrzał na mnie z wyrzutem
- Po prostu wyglądasz boooosko. – podszedłem do niego i pocałowałem w policzek delikatnie stając na palcach w moich nowiutkich białych creepersach z ćwiekami. Po za tym miałem na sobie  białą koszulę i czarne rurki. Jakoś dzisiaj nie  chciałem się zbytnio wyróżniać z  tłumu.
Następnie ubraliśmy nasze płaszcze, czapki i szaliki ze względu na ostatnio panującą w Tokio prawdziwą zimę i wyszliśmy z domu.

- Piękna zima w tym roku. – stwierdził swoim głębokim głosem rozglądając się dokoła.A mówiłem jak bardzo uwielbiam jego ciepły niski głos? Mogę siedzieć godzinami na jego kolanach słuchając jego wspominek o czasach naszej młodość, albo po prostu o naszym codziennym dniu. W domu zawsze podśpiewuje kiedy coś robi albo ćwiczy nowe piosenki na swoim basie, którego dźwięk idealnie komponuje się z jego głosem. Lubię kiedy coś śpiewa i nie chodzi mi o jego  sławetne „ wah, wah, wah” w trakcie „ Ride with the rockers” tylko normalny melodyjny śpiew taki jak mój… 10 lat temu. Zawsze jest dla mnie to miłą odmianą słuchanie naszych piosenek w pełni basowym wykonaniu. I jego długie szczupłe palce sunące o gryfie jego ukochanego instrumentu. Chociaż wolę kiedy te palce suną nocą po moim  rozpalonym ciele...ale to tylko taki drobny szczegół. Każdy jego dotyk powoduje delikatny dreszcz przechodzący przez całe moje ciało.
A teraz kiedy znowu zapomniałem rękawiczek z naszego mieszkania, Akira trzymał moją zmarzniętą dłoń próbując ogrzać ją własnym ciepłem.
Wokół nas chodziło wiele przeróżnych par. Większość z nich szła objętych w pół ze względu na dość zimny luty. Mimo to wszędzie panowała radosna atmosfera a w powietrzu było czuć zapach róż i czekolady. Szedłem obok mojego ukochanego lekko się w niego wtulając. Doskonale wiedziałem gdzie  idziemy mimo, że nic mi o tym jeszcze nie powiedział.
- Poczekaj chwilę. Tylko się nie odwracaj. – odparł nagle blondyn po czym zniknął gdzieś w tłumie zostawiając mnie prawie na środku chodnika. Czekałem na niego zastanawiając się co takiego wymyślił. Po jakimś czasie poczułem jak Akira obejmuje mnie od tyłu podsuwając pod nos bukiet czerwonych róż. Usłyszałem jak grupka stojących dziewczyn się zachwyca patrząc na nas.
- Nie trzeba było... – odparłem patrząc na kwiaty. 
- Trzeba, trzeba. - pocałował mnie w policzek. Następnie z powrotem zasłonił twarz szalikiem i złapał mnie za rękę. – A teraz chodźmy już bo się spóźnimy - stwierdził po czym oboje trochę szybszym krokiem ruszyliśmy przed siebie. Po chwili domyśliłem się dokąd idziemy...

Weszliśmy do mojej ulubionej restauracji. Rozejrzałem się po sali widząc, że wszystkie stoliki są jak na razie zajęte.
- Aki… - powiedziałem zmartwionym głosem.
- Nie martw się. – spojrzał na mnie uspakajająco i podszedł do kelnerki i coś jej powiedział po czym wrócił z powrotem do mnie – Zająłem się tym wcześniej i zarezerwowałem stolik. – ściągnął mój płaszcz i odwiesił go na wieszak to samo zrobił ze swoim. Następnie wziął mnie pod rękę i zaprowadził mnie do stolika, który zazwyczaj zajmowaliśmy na tyłach restauracji przy oknie. Potem kiedy już zajeliśmy miejsca tradycyjnie zamówiliśmy moje ukochane spagetti.
- Jak zawsze jesteś cudowny Akira. - odparłem spoglądając z uśmiechem na basistę. 
- Dzień się jeszcze nie skończył kochanie. - uśmiechnął się tajemniczo. Po czym dalej zajadał swoją porcję spagetti.
-  Akira. - zaśmiałem się po jakimś czasie wskazując na swój widelec z nawiniętym makaronem. Wiedział o co mi chodzi. zbliżył się do mnie i lekko odsunął moja rękę z widelcem po czym złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Następnie zjadł mi spaghetti z widelca.
- Twoje jest jakieś lepsze. – zaśmiał się kiedy przeżuł jedzenie. I jak go tu nie kochać?
Kiedy tylko już zjedliśmy wszystko Akira zapłacił rachunek. Następnie pomógł mi założyć płaszcz po czym razem wyszliśmy z lokalu. Jak zawsze wracaliśmy przez nasz ulubiony park. Po chwili krótkiego spaceru przystanęliśmy na naszym ulubionym mostku, pod którym spokojnie płynęła mała rzeczka. W tym miejscu pierwszy raz wyznaliśmy sobie nasze uczucia. Nagle wtuliłem się w niego. Po prostu naszła mnie ochota aby się do niego przytulić wyłącznie, że było już dość zimno. Prze chwilę stał zaskoczony, ale potem mimo szalika, który zasłaniał mu pół twarzy widziałem jak się uśmiecha. Po chwili podniosłem głowę spoglądając  mojemu ukochanemu prosto w oczy.
- Akira… - zacząłem - Jestem ci naprawdę wdzięczny. Sprawiłeś, że każdego dnia mam dla kogo żyć. Wiem, że każdego ranka obudzę się w twoich objęciach. Nie wyobrażam sobie dnia bez Twoich  czułych  pocałunków, ani bez wyzywania Korona o to, że znowu dobiera się do twojego basu, bez twojego radosnego uśmiechu i podglądania mnie pod prysznicem, bez twojego niskiego głosu, który wypowiada moje imię przy każdej okazji albo szepcze coś zmysłowo do ucha wieczorem. Po prostu nawet nie chcę wiedzieć jak wyglądało by moje życie bez ciebie… bez nas. – cały czas patrzyłem mu prosto w oczy dalej trzymając bukiet róż, który od niego dostałem. Nagle Akira złapał moje dłonie i odsunąwszy szalik z usta pocałował czule owiewając je ciepłym powietrzem.
- Mam nadzieje, że mi nie odmówisz… – szepnął cicho bardziej do siebie niż do mnie. – Wiesz, że nigdy nie byłem dobry w mówieniu o uczuciach. – tym razem podniósł głowę zwracając się prosto do mnie. – Więc pozwól bym czynami pokazał Ci jak bardzo cię kocham... – zdziwiony przyglądałem się jak Akira klęka przede mną nie zważając na leżący śnieg. Jedną ręką, która lekko drżała jakby ze zdenerwowania trzymał moją lewą dłoń drugą zaś szukał czegoś w kieszeni płaszcza. Po chwil wyciągnął małe czarne pudełeczko po czym je otworzył.
- Aki…Akira… - przez chwilę myślałem, że dostanę papilacji serca.
- Takanori… Chciałbym abyś był nie tylko częścią mego świata, ale całym moim światem więc mój drogi czy chciałbyś już zostać ze mną do końca? Czy… wyjdziesz za mnie?  -  przez chwilę nie byłem w stanie nic powiedzieć. Po prostu energicznie pokiwałem głową po czym będąc dalej w szoku schyliłem się i przytuliłem. Następnie pocałowałem  go. Objął mnie jedną ręką starając się nie przewrócić. Równie czule odwzajemnił mój pocałunek. Zrobiło mi się znacznie cieplej kiedy trochę pogłębiliśmy pieszczotę. Dopiero kiedy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałem na niego czując jak oczy mi się szklą ze szczęścia.
- Oczywiście, że tak -  trzymałem jego wolną dłoń czując jak jedna łza spływa po policzku. Następnie Akira założył pierścionek na serdeczny palec mojej prawej ręki. Nie wyglądał on na typowy pierścionek zaręczynowy. Przecież w końcu był dla mnie. A to, że dostałem go od mojego ukochanego czyniło go jeszcze bardziej wyjątkowym. Od razu poznałem, że jest zrobiony z białego złota. Opłacało się oglądać tyle biżuterii w życiu. Szeroki na około 0,5 cm z trzema ślicznymi rubinami. Zaś wzdłuż brzegów miał wygrawerowane czarne wzorki. Już wolałem sobie nie wyobrażać ile za niego zapłacił. Mimowolnie nie mogłem ukryć zachwytu. Choć byłbym równie szczęśliwy gdyby nawet oświadczył mi się pierścionkiem z kwiatkiem za 150 jenów.
- Chodźmy już do domu. – zbliżyłem się po chwili do jego ucha – Chciałbym ci w końcu odpowiednio podziękować. – wyszeptałem zmysłowo. Akira zmrużył oczy prawdopodobnie uśmiechając się pod szalikiem. Potem trzymając się czule za ręce ruszyliśmy w stronę domu.
Po 15 minutach w końcu dotarliśmy do naszego mieszkania. Byłem trochę zmęczony, ale bardzo szczęśliwy. Ani na chwilę nie mogłem przestać się uśmiechać. Gdy weszliśmy do środka rozebraliśmy się z płaszczy, czapek, szalików i butów.
- Akira? – spojrzałem na dochodzące z łazienki słabe światło.
- Jeszcze jedna taka mała niespodzianka. – otworzył drzwi od łazienki i obydwoje weszliśmy do środka. Wszędzie paliły się czerwone zapachowe świeczki a wanna była napełniona wodą, na które unosiła się piana. Pewnie po prosił kogoś aby to przygotował, ale bardzo się ucieszyłem, że pomyślał o tym zważając na to jak bardzo uwielbiam się z nim kąpać. Już po chwili zaczęliśmy się rozbierać. Akira najpierw zaczął rozpinać moją białą koszulę. Czułem jego czuły dotyk na moich ramionach, z których powoli zsuwał materiał. Sam również nie pozostawałem w tyle. Trochę pospiesznie również zacząłem rozpinać jego koszule. Dalej z uśmiechem blondyn zaczął rozpinać moje spodnie. Wraz z nimi ściągnął również moją bieliznę. Sam nie czekając już dłużej jemu zrobiłem dokładnie to samo. Znowu stanąłem na palcach sięgając jego ust. Oparłem się dłońmi o jego nagie ramiona. Dalej czułem posmak spagetti i czerwonego wina. Czułem jak Akira przytrzymuje moją głowę oddając namiętnie pocałunek.
- Choć bo nam woda wystygnie –  odparł kiedy oderwał się od moich ust. Uśmiechnął się i czule złapał za moją dłoń lekko ciągnąc w stronę wanny wypełnioną wodą. Oboje po chwili zanurzyliśmy się w niej. Siedziałem tyłem o niego między jego nogami. Akira cały czas obejmował mnie swoimi ramionami. Odchyliłem głowę do tyłu opierając ją na jego ramieniu.
- Chodźmy już.. – woda w wannie zrobiła się już letnia i nie miałem ochoty w niej dłużej siedzieć
- Dobrze skarbie. – wyszliśmy oboje z wanny po czym zaczęliśmy się wycierać ręcznikami. Oczywiście nie obyło się bez doszczętnego obmacania i łaskotek. Gdy już byliśmy susi wyszliśmy z łazienki zupełnie nadzy. Wiedząc co dalej nas czeka nie było sensu się ubierać. Stanęliśmy na chwilę w przed naszym pokojem. Spojrzałem na mojego ukochanego. Blond włosy i poświata wychodząca z naszej sypialni dawały mu iście anielskiego wyglądu. Akira otworzył drzwi naszej sypialni i odwrócił się z powrotem do mnie.
- Choć tu mój narzeczony. – basista uśmiechnął się po czym wziął mnie na ręce i wniósł do pokoju niczym pannę młodą. Gdy już przekroczył próg pomieszczenia położył mnie na satynowej pościeli. W naszej sypialni również paliły się świeczki. Blondyn zawisł nade mną uśmiechając się w ten specyficzny akirowy sposób. Widziałem jak wręcz pożera moje ciało wzrokiem.
- Chcę się z tobą kochać. - odparł zmysłowo dotykając dłonią mojego torsu.
- Kochać… to kochajmy się. -  W ten sposób okazywaliśmy sobie wszystkie uczucia wyłącznie wtedy kiedy brakło nam słów lub po prostu uważaliśmy je za niewystarczające. Położyłem swoją dłoń w pobliżu jego serca. Następnie jak zawsze przykrył mnie swoim ciałem. Za każdym razem kiedy to robił czułem się niezwykle bezpiecznie... i trochę mały, ale nie przeszkadzało mi to tak. Przez dłuższą chwilę podziwiałem jego cudowne ciało w świetle otaczających nas świec. Przyglądałem jego lekko zarysowanym mięśniom, które poruszały się z każdym jego najmniejszym ruchem. Uśmiechnął się do mnie widząc jak na niego patrzę. Mój ukochany nachylił się nade mną.  Najpierw tylko muskaliśmy się wzajemnie wargami jednocześnie dotykając się po naszych nagich ciałach.
- Kocham cię… tak bardzo cię kocham Takanori. – szeptał mi czule mój narzeczony jednocześnie obdarowując moje ciało pocałunkami. Nic w tej chwili nie było w stanie opisać mojego szczęścia.
- Też cię kocham… Akira – westchnąłem czując jego pocałunki na moim już rozpalonym ciele.
Potem zniżył się do moich sutków i zaczął je ssać na zmianę lekko podszczypując palcami. W międzyczasie drugą dłonią gładził moje uda. Zauważyłem, że o dziwo jakoś mu się tak nie spieszy jak zawsze.
Sam jednak po chwili postanowiłem go trochę „zmotywować” i zsunąłem swoja rączkę na jego penisa, który zaczął mi już powoli nabrzmiewać w mojej dłoni. Akira westchnął odrywając się od mojego sutka.
- Chcę cię Akira – wymruczałem mu do ucha lekko je przegryzając. Zadrżał lekko. Wiedziałem, że mnie chce, ale powstrzymuje się nie chcąc mnie po prostu pieprzyć.
Jęknąłem czując jak ociera się o moją już nabrzmiałą męskość. Wystarczyła chwila a ja już jestem kompletnie podniecony i oczywiście niezwykle napalony na mojego… narzeczonego. Uśmiechnąłem się sam do swoich myśli. Teraz mogłem się tak do niego zwracać.
Jak zawsze z miłą chęcią dotykałem jego ciała. Przez cały czas, kiedy Akira mnie pieścił ja sunąłem dłońmi wzdłuż jego pleców. Moje dłonie szybko powędrowały na jego pośladki. Zamruczał swoim niskim głosem dalej całując moją szyję. Cały  czas ocierałem się o niego czując jak nasze erekcje stykają się ze sobą. Wzdychałem cicho czekając aż w końcu zabierze się do rzeczy. Dość szybko zauważył, to że jestem zniecierpliwiony, ponieważ już po chwili jak zawsze zaczął mnie przygotowywać. Położył się tak aby mieć dobry dostęp do moich pośladków. Dłońmi je rozsunął po czym zaczął lizać moją jamkę.. Westchnąłem lekko się rumieniąc. Nieważne ile razy by to robił i tak za każdym razem jest to dla mnie trochę krępujące.
Przejechał kilkukrotnie swoim wilgotnym językiem wzdłuż mojego wejścia aż do mojego przyrodzenia. Zajęczałem czując jak po chwili wsuwa go w moje wnętrze.
Po jakimś czasie takich pieszczot zastąpił swój język nawilżonymi wcześniej palcami.
- Och... - czułem jak daleko sięga nimi w moim wnętrzu delikatnie je rozciągając. Chwilami jeszcze czułem lekki ból jednak mój ukochany wynagradzał mi to przepełnionymi płomiennym uczuciem i namiętnością pocałunkami.
 - Już Akira. - odsunąłem po jakimś czasie jego rękę spomiędzy moich pośladków. Już chciałem go poczuć. Całego w sobie. Oblizałem niewinnie usta na samą myśli. Przez chwilę przyglądałem się jak blondyn zwyczajowo nawilża swoje przyrodzenie lubrykatem.
Zadrżałem z ekscytacji czując jak Akira przykłada swojego penisa do mojego wejścia. Westchnął głęboko powoli zagłębiając się w moim wnętrzu. Zagryzłem dolną wargę pojękując przez zęby czując go już całego w sobie. Może nie bolało, aż tak  jak za pierwszym razem ale dalej wywoływało to dość dziwne lekko bolesne uczucie na początku stosunku. Jednak kiedy tylko Aki zaczyna poruszać swoimi biodrami po prostu odpływam. Uwielbiam to uczucie kiedy jest tak blisko mnie.  Zacząłem coraz głośniej wzdychać i jęczeć z każdym kolejnym ruchem jego bioder.
Na początku poruszał się powoli starając się opanować. Widziałem jak stara się być jak najbardziej czuły. Drżał lekko trzymając mocno moje biodra.
- Akira… możesz przyspieszyć.  – chciałem się mu już w pełni oddać. Wysłuchał mnie. Widziałem jak już się znacznie rozluźnia. Miarowo zaczął zwiększać tępo swoich ruchów sprawiając tym jednocześnie nam obydwojgu coraz więcej przyjemności.
Mimo iż było mi już bardzo gorąco dalej łaknąłem więcej jego ciepła przyciągając jego ciało bliżej swojego. Nasze usta stykały się co chwilę w czułych pocałunkach. Czułem jak robi mi się już tak niewyobrażalnie błogo i powoli tracę zmysły oczywiście oprócz czucia.
Jego ręka gładziła moją męskość w rytm jego ruchów, które zgodnie z moimi wyjęczanymi prośbami stawały się coraz szybsze i mocniejsze. Chciałem go poczuć w sobie jak nigdy wcześniej. Chciałem aby ta noc była wyjątkowa dla nas obojga.
- Akira! – jęknąłem panicznie czując, że już dłużej nie wytrzymam. Zacisnąłem mocniej moje lekko spocone już uda wokół jego bioder. Ścisnął dłonią moje jądra wraz z moim nabrzmiałym przyrodzeniem jednocześnie znowu uderzając mocno w moją prostatę.  Wydobyłem z siebie dość przeciągły i przede wszystkim głośny jęk rozkoszy. Tego cudownego uczucia nie szło porównać  z niczym innym. Także nikt inny nie był wstanie sprawić mi aż takiej rozkoszy. Czułem jak rozpływam się pod jego ciałem z przyjemności na chwilę tracą kontakt ze światem. Drżałem spazmatycznie pogrążony w ekstazie jednocześnie przyciągając jego ciało jak najbliżej siebie. Mój ukochany również doszedł po kilku mocnych pchnięciach zalewając moje wnętrze ciepłą, gęstą spermą. Kidy już doszedł do końca opadł na mnie przygniatając lekko swoim słodkim ciężarem.
- Takanori. – podniósł głowę  uśmiechając się do mnie i jeszcze trochę ciężko oddychając. Cały czas obejmowałem go swoimi ramionami również ciężko oddychając. Leżeliśmy tak przez chwilę normując nasze oddechy. Dopiero po jakimś czasie Akira podniósł się i wyszedł ze mnie ostrożnie po czym położył się obok. Jak zawsze przez moment czułem dziwną pustkę.
- Jestem wykończony – jęknąłem przytulając się do mojego ukochanego. To było stanowczo za dużo jak na jeden dzień. Następnie basista wstał zdmuchnął wszystkie  świeczki po czym wrócił  do mnie. Oboje weszliśmy pod kołdrę, a ja przytuliłem się do blondyna, który od razu objął mnie swoim ramieniem.
- Chcę by tak było zawsze. – stwierdziłem    przylegając do bardziej do basisty.
- I tak będzie mój skarbie. Obiecuje. – cmoknął mnie w czoło i zaczął głaskać po włosach.
- Dobranoc Akira. - przymknąłem powieki wsłuchując się w miarowe bicie serca Akiry.
- Dobranoc Takanori. – tylko tyle usłyszałem nim zasnąłem.


Bo miłość nie zna miejsca ni czasu, ani osoby, z którą jej doświadczysz.



8 komentarzy:

  1. Hehe, chciałabym tak! Taka fajna pluszowa miłość... Albo jakakolwiek miłość xD
    A teraz " tylko normalny melodyjny śpiew taki jak mój… 10 lat temu. " sugerujesz, że Ruki już nie umie śpiewać? X.X ma piękny głos nawet, mimo petów xD
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chodziło mi o to, że Ruki 10 lat temu nie śpiewał tak jak teraz. To była tak mała ironia XD

      Usuń
  2. Obiecalam, ze walne motywujacy komentarz ale nie wiem czy mi sie uda.. no coz. Musze powiedziec, ze nuda. Znowu zajebiscie, ile mozna? XD <3 Reituki, omg, bosko. Cala randka taka urocza, sniadanie tez (kanapeczki pomidorki i plusz c: ) . Te oswiadczyny ndkdbdidhsis (brak slow <3 ) i jeszcze scenka rodzajowa. Jak zawsze super. Tyle w temacie c:
    ~~ Envy (zebys wiedziala kto, a mi sie logowac nie chce XD)

    OdpowiedzUsuń
  3. nienawidzę Cię! Oddaj trochę talentu!
    Cieszę się, że zaglądasz na mojego bloga *^*
    A wracając do opka... ZAJEBISTE JAK ZWYKLE *^* Ce więcej Twoich dzieł *^*
    Wenki życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Po pytania zapraszam tutaj: http://rottenbuyer.blogspot.com/2014/02/nowosci-liebster.html Miłej zabawy!(>ω・)
    PS. Przepraszam za spamik~

    OdpowiedzUsuń
  5. OMFG! TO JEST TAKIE UROOOCZE ! ASDFGHJKL *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    Akira bardzo się postarał, kolacja, kwiaty, świeczki, oświadczyny, wspólna kąpiel i to jak bardzo dbał o Takoriego...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    wspaniały tekst, Akira to bardzo się postarał... kolacja, kwiaty, świeczki, oświadczyny, wspólna kąpiel i to jak bardzo zadbał o Takoriego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń