środa, 29 stycznia 2014

Notourius Baby


Tytuł: Notorious Baby (zaczerpnięty od tegoż dzieła, które mnie natchnęło do napisania obrazek Tam pod spodem jest mój komentarz, który mówi o tym opowiadaniu XD)
Beta: Jak zawsze Hidoi-chan ^_^
Paring: Reituki (mam jakąś faze ostatnio na nich)
Uwagi: standardowo wiadome scenki oraz trochę więcej zdrobnień
Od Autora: Całkiem fajnie mi się to pisało. Zrobiłam to co rzadko robię i wymyśliłam jakąś fabułę XD Nawet całkiem się rozpisałam w tym oneshocie. Jednak dalej nie mam pojęcia co to jest -_-
PS: Blondyn to Akira a blondynek  to Takanori, żeby nie było nieporozumień





 Jak co rano, wszedł do jego biura z poranną kawą. Ostrożnie przekroczył próg pomieszczenia.
 - Dzień dobry, Suzuki-san… - Stanął na chwilę jak wryty. Uważnie przyglądał się swojemu pracodawcy, prawie go nie rozpoznając.
 Jego zwykle związane w kucyk, półdługie włosy w kolorze słonecznego blond były rozpuszczone, grzywka ścięta na lewą stronę swobodnie opadała w dół, a przed nim leżały sterty różnych papierów i segregatorów.  Po prawej stronie stał włączony laptop, do którego co chwilę zaglądał sprawdzając jakieś wykresy.  Zawsze perfekcyjnie zawiązany krawat zwisał rozwiązany na jego szyi. Biała koszula była już lekko pognieciona, jej rękawy podwinięte, a kilka guzików od góry rozpiętych, ukazując po części nieco wystające obojczyki oraz niewielki fragment torsu Akiry.
 Dopiero po chwili Suzuki podniósł głowę znad biurka.
 - Witaj, Matsumoto-kun. – Uśmiechnął się w jego stronę, odbierając kubek z kawą. Zawsze się z nim tak witał, dodając do jego nazwiska pieszczotliwą końcówkę. Takanori starał się odwzajemnić uśmiech. Widział, że Suzuki prawdopodobnie nie spał całą noc, na co wskazywały sine worki pod oczami. Na jego brodzie był już widoczny niewielki zarost. – Dziękuje ci bardzo. – Upił łyk kawy, zaciągając się jej smakiem i świeżym zapachem. Taka, jaką najbardziej lubił.
 - Mógłbym coś jeszcze dla pana zrobić? – zapytał się uprzejmie.
 - Tak, możesz już zabrać te papiery – Wskazał na uporządkowany stosik dokumentów. – są już gotowe.
 -  Dzwonił także pan Takashima, który prosił o przełożenie jutrzejszego spotkania na czwartek ze względu na przedłużenie się jego delegacji w Stanach. I proszę zostawić mi resztę dokumentów, to niewiele, sam dam radę się tym zająć. W międzyczasie proszę trochę odpocząć.  Mógł pan tego wszystkiego sam nie robić, widać, że ma pan za sobą ciężką noc.
 - Dobrze - odparł trochę zmęczonym głosem znad kubka kawy.
 - Po za tym to już wszystko. - Ukłonił się lekko na pożegnanie i wrócił do swojego stanowiska, które znajdowało się przed gabinetem Suzukiego.

 W między czasie Suzuki poszedł do łazienki, aby trochę doprowadzić się do porządku.
 Przemył twarz letnią wodą. Niechętnie spojrzał na swoją zmęczone odbicie lustrze. No cóż, prowadzeni firmy to przecież nie bajka. Akurat miał schowaną maszynkę i piankę do golenia. Już nieraz zdarzało mu się zostawać w firmie. Gdy jego twarz znowu była gładka, jak zawsze poprawił koszulę, dopinając z powrotem wszystkie guziki. Następnie zawiązał krawat, a na koniec rozczesał włosy grzebieniem, po czym ponownie związał je gumką w niewielką kiteczkę. Odświeżony wrócił do swojego biura.

 Jak doszło do tego, że został jego „sekretarką”, zważając na, że to kobiety zazwyczaj wykonują ten zawód? Matsumoto słyszał różne opowiadania, jak to poszczególne pracownice próbowały uwieść i zaciągnąć do łóżka Suzukiego, licząc na lepszy awans. Jednak tak już go denerwowała natarczywość tych kobiet, że postanowił zatrudnić na stanowisko swojego własnego asystenta/sekretarza Takanoriego Matsumoto, który wtedy jeszcze zajmował jakieś podrzędne stanowisko chłopca na posyłki. Chłopak dokładnie pamiętał ten dzień, kiedy powiedzieli, że sam szef firmy chce go widzieć w biurze. Był zaskoczony, wręcz prażony myślą, że prawdopodobnie będzie chciał go wyrzucić. Ale zaraz po odwiedzeniu jego biura okazało się, że od teraz będzie pełnił rolę sekretarza samego Suzukiego.
 Takanori znacznie wyróżniał się na tle innych pracowników. Miał pofarbowane na platynowy blond włosy z ciemnymi odrostami. Codziennie układał je w lekkie fale, co nadawało mu dość kobiecego wyglądu, zwłaszcza, że był dość drobnym mężczyzną. Nie stronił także od markowych ubrań. Odkąd dostał awans, mógł sobie pozwolić na trochę ekstrawagancji. Miał też niesamowity urok osobisty, któremu rzadko kto był wstanie się oprzeć. Akira widział go wcześniej tylko kilka razy, kiedy przechodził pospiesznie korytarzem, ale wiedział, że idealnie się nada na jego sekretarza.
 Suzuki w jego oczach był bardzo atrakcyjnym mężczyzną, nie tylko pod względem fizycznym. Nie był typowym szefem-tyranem, jak wielu spoza firmy mogłoby myśleć. Starał się, aby firmie powodziło się jak najlepiej, a także pracownikom dobrze się pracowało. Takanori z miłą chęcią wykonywał jego polecenia i był na każde skinienie palca. Suzuki coraz częściej zaprzątał myśli blondynka.
 Zawsze był dla niego bardzo miły. Nawet kiedy mogłoby się wydawać, iż ma zły dzień, na widok Matsumoto od razu się uśmiechał.

 I tak do wieczora zleciał czas na ciągłej pracy.

 - Suzuki-san? – Wszedł do środka zmykając za sobą drzwi. Akira siedział odwrócony do niego tyłem na obrotowym krześle. Było również widać unoszący się obłoczek dymu z trzymanego przez niego papierosa.
 - Och, Matsumoto-kun… Nie powinieneś być już w domu? – Odwrócił się do niego, po czym zgasił papierosa w popielniczce.
 - Po prostu przyszedłem zobaczyć, jak się pan miewa. – Uśmiechnął się podchodząc bliżej.
 - Aha…
 - Mogę coś dla pana zrobić? Myślę, że mały masaż by dobrze panu zrobił… - Pomógł ściągnąć mu marynarkę, którą potem odwiesił na stojący w kącie wieszak. Następnie stanął za nim i położył dłonie na jego ramionach, które zaczął masować.  Teraz miał okazję, aby móc się przyjrzeć jeszcze dokładniej niż zwykle.
 W porównaniu do jego włosów, włosy Akiry miały bardziej cieplejszy i słoneczny odcień. Zbliżył się do niego trochę bliżej. Cały czas pracował swoimi zwinnymi rączkami na spiętych barkach blondyna.  Z tej odległości doskonale czuł zapach jego wody po goleniu.
 - Jesteś aniołem, Matsumoto-kun – odparł odprężonym głosem Suzuki, przymykając lekko powieki. – Zazdroszczę twojej dziewczynie.
 - Gdybym jeszcze kogoś miał… - odrzekł ledwo słyszalnie, z lekkim smutkiem w głosie.
 - Dlaczego się tak o mnie troszczysz, Takanori-kun? –  zapytał po chwili.
 Blondynek uśmiechnął się delikatnie, rumieniąc się przy tym nieznacznie.
 - Ponieważ uważam, że potrzebuje pan czyjeś opieki, a nie ma osoby, która byłaby wstanie ją panu zapewnić. Mimo wszystko każdy z nas od czasu do czasu potrzebuje czyjeś troski. – Matsumoto czuł, jak jego spięte mięsnie rozluźniają się pod jego dotykiem.
 - Ech? – jęknął po chwili trochę zawiedzionym głosem Akira, kiedy chłopak przestał go masować.
 - Mmm, mam o wiele lepszy pomysł. Jednak musi mi pan zaufać i mimo wszystko nie ruszać się z miejsca, dobrze? – Blondyn trochę zaskoczony i niepewny, kiwnął potwierdzająco głową. Następnie Takanori uklęknął między jego nogami. Przez chwilę jeszcze się zastanawiał nad podjętą przez siebie decyzją. Powoli zaczął dotykać swoją małą dłonią jego krocza.
 - Proszę się zrelaksować i mi w pełni zaufać. – Uśmiechnął się, przymrużając oczy.
 Z dziwną radością zaczął rozpinać jego spodnie.Potem zaczął dotykać go znowu, tym razem przez materiał bokserek. Blondyn zadrżał. Pieścił go tak dopóki nie poczuł wyraźnie uwypuklenia pod materiałem. Powoli wyciągnął jego męskość z opinającej się już bielizny. Najpierw powoli zaczął swoimi ciepłymi wargami muskać jego przyrodzenie, powodując tym przechodzące dreszcze i westchnienia Suzukiego.
 Nagle po chwili Akira poczuł, jak jego już pokaźna erekcja zagłębia się powoli w ustach blondynka. W takim stanie nie był zdolny do żadnego sprzeciwu. Matsumoto powoli brał go całego w usta, obejmując  ciepłym i wilgotnym wnętrzem swoich ust jego wyprężonego penisa. Następnie równie powoli cofał głowę, po czym drażnił językiem jego wilgotną główkę, jednocześnie gładząc jego męskość od spodu oraz pieszcząc opuszkami palców jądra. Przez kilka minut drażnił go w ten sposób. Rozradowany, słysząc pomruki przyjemności z ust blondyna, dalej kontynuował pieszczotę.
 Akira już zaczął głębiej oddychać, kiedy chwilę później niższy zaczął energicznie poruszać głową na jego pulsującej z podniecenia erekcji.  Starszy odchylił głowę do tyłu, przymykając oczy z przyjemności. Drżał, czując, jak coraz bardziej intensywniej ssie jego penisa.
 - Takanori-kun… - wyjęczał gardłowo czując, że jest już bliski. Blondynek jeszcze bardziej wzmocnił swoje ruchy. Głęboko oddychał przez nos, mimo to, dwa, trzy razu musiał wyciągnąć ze swoich ust całkiem nabrzmiałą męskość Akiry, aby bardziej odetchnąć.  Jeszcze bardziej zależało mu na zadowoleniu blondyna.
 Przymknął oczy poruszając energicznie głową pomagając sobie również dłonią. Czuł, jak jego  penis staję coraz większy w jego ustach.
 Wyższy chciał go odsunąć od siebie kiedy poczuł, że jest bliski, jednak ten mu na to nie pozwolił. Westchnął głośno dochodząc. Blondynek przytrzymał jego penisa w ustach, przełykając jego nasienie, którego było niemało. Gdy już wszystko przełknął, lekko rozchylonymi ustami spojrzał na Suzukiego, który patrzył na niego zmieszany, nie wiedząc co zrobić.
 - Chce pan więcej? – zapytał  się niepewnie, wędrując wzrokiem od jego ciągle sterczącej erekcji w górę, do jego twarzy. Choć sam nie wiedział, po co zadał to pytanie, jak i tak zrobiłby to, co by zrobił.
 Takanori wstał z klęczek i rozsiadł się na jego kolanach. Powoli zaczął odpinać resztę guzików jego białej koszuli. Z każdym ruchem odkrywał coraz więcej jego lekko śniadej skóry. Gdy już ją całą rozpiął zaczął powoli zsuwać materiał z jego ramion. Akira nie pozostawał mu dłużny i w międzyczasie ściągnął jego marynarkę i krawat.
 Wyglądał bardziej jak nastoletni chłopak niż 28-letni mężczyzna, mimo to, był dla niego właśnie w ten sposób atrakcyjny. Akira zbliżył się do jego już obnażonej klatki piersiowej i zaczął pieścić. Blondynek westchnął zaskoczony inicjatywą Suzukiego, który zaczął namiętnie całować jego szyję, pozostawiając wilgotne ślady. Akira zawsze szybko się nakręcał i dwa razy nie trzeba go było namawiać.
 Rozpiął jego spodnie i wyciągnął z bokserek nabrzmiałą męskość blondynka, który znacznie się zarumienił.  Następnie wsunął dłonie w jego spodnie – na pośladki.  Po chwili spodnie wraz z bielizną sekretarza opadły na podłogę.
 Nie wiedział co, ale coś cały czas go ciągnęło do Taki. Po prostu, nie widzieć czemu, nie mógł mu się oprzeć.  Czule dotykał jego już zupełnie nagiego ciała. Musnął palcami jego już stwardniałe z podniecanie sutki. Dalej dłońmi powoli poznawał każdy szczegół jego ciała. Takanori drżał lekko pod wpływem dotyku dłoni i ciepłych, miękkich ust, które całowały jego tors.  Poruszył znacznie swoimi biodrami, ocierając się o wyprężoną męskość blondyna. Swoimi ciepłymi wargami  i językiem zaczął pieścić jego sutki. Nie odrywał dłoni od jego spragnionego dotyku ciała. Blondynek wzdychał cicho, błądząc swoimi dłońmi po torsie starszego.
 - Suzuki-san – zwrócił się do niego po chwili, prosząco. Blondyn spojrzał na niego bojąc się, iż coś źle zrobił. – Wszystko dobrze, tylko do dalszej części muszę się sam przygotować – odparł niewinnie, po prostu jakby nigdy nic wstając z jego kolan. Dopiero teraz, kiedy zobaczył go stojącego, kompletnie nagiego, zauważył, jak bardzo jest drobny.
 Blondynek podniósł się na dłoniach i usiadł zgrabnie na biurku.  Akira głośno przełknął ślinę widząc, jak chłopak nieśmiało rozsuwa nogi, ukazując swoje już nabrzmiałe, wilgotne i zaróżowione na główce przyrodzenie.  Widok ten był zarówno niewinny, jak i bardzo erotyczny.
 Suzuki przyglądał się, jak najpierw Takanori oblizuje swoje palce, po czym wsunął w siebie jeden z nich. Matsumoto westchnął cicho ponieważ już dawno tego nie robił. Po chwili dołożył drugi palec i zaczął się delikatnie rozciągać, lekko poruszając biodrami. Druga ręką zaś opierał się o blat biurka. Akira siedział oszołomiony na krześle, śledząc wzrokiem jego poczynania. Przełknął głęboko ślinę widząc, jak chłopak dokłada trzeci palec, spoglądając na niego, coraz bardziej się rumieniąc. Blondyn już myślał, że na sam widok pieszczącego samego siebie blondynka zaraz kolejny raz dojdzie. Ledwo się powstrzymał od zwalenia sobie wiedząc, że już niedługo czeka go coś o wiele przyjemniejszego.
Takanori poruszał jeszcze palcami cichutko pojękując.  Jego podniecona męskość delikatnie się bujała z każdym ruchem. Po dłuższej chwili, kiedy doszedł do wniosku, że mu starczy, zarumieniony jeszcze bardziej, zaprosił blondyna ruchem ręki do siebie. Delikatnie przygryzł dolną wargę widząc, że Akira do nie podchodzi.
 - Już… proszę… Może pan zrobić ze mną, co tylko chce.  - Blondynek przymknął powieki i rozłożył zachęcająco nogi, pokazując swoje już chętne wejście. Ten zaś oznał, jak podniecenie bierze nad nim górę i po prostu bez chwili wahania wsunął się powoli  w niego. Czuł, że Takanori zaciska swoje mięśnie na jego erekcji. Aż zagryzł dolną wargę z ekscytacji. Biurko było idealnej wysokości, przez co nie mógł łatwo wejść w blondynka. Przytrzymał jego wąskie bioderka i zaczął się powoli w nim poruszać. Matsumoto jęknął przeciągle czując, jak powoli podniecona męskość Suzukiego wtargnęła w jego wnętrze. Na początku poruszał się w nim bardzo wolno i ostrożnie, nie do końca pewny tego, co robił. Mimo wszystko bał się, że zrobi mu krzywdę.
 - Proszę się nie krępować .– Pogładził go dłonią po lekko umięśnionym torsie. Czuł, jak jego serce bije mocniej niż zazwyczaj. Tak bardzo tego pragnął od jakiegoś czasu, że nawet nie zwracał zbytniej uwagi na ból. Cała ta sytuacja podniecała go jeszcze bardziej. To, że jest w biurze.
 Takanori zarzucił mu ręce na szyj, po czym złączył ich usta w czułym pocałunku. Zachęcająco poruszył biodrami do przodu jęcząc prosto w jego usta. Oplótł go nogami w biodrach. Uda drżały mu z podniecenia.
 Tylko żółtawy blask lampki stojącej na burku oświetlał ich splecione razem, nagie ciała. Takanori miał lekko rozchylone usta, z których wydobywały się już pełne rozkoszy jęki. Klatka piersiowa poruszała się szybciej niż zawsze, a jego dłonie zaciskały się kurczowo na ramionach Akiry.
- Jesteś taki piękny. - Nachylił się nad nim, ani na chwilę nie zwalniając tępa. Pełne rozkoszy jęki sekretarza zachęcały go do dalszych działań. Dotykał dłońmi jego ciała. Był po prostu rozkoszny.  Nie mógł oderwać wzroku od jego drobnego ciała leżącego pod nim. Nachylił się nad nim i znowu zaczął całować jego gładką skórę.
 Blondyn uśmiechnął się spoglądając na leżącego pod nim, rozanielonego Matsumoto. Mniejszy wpatrywał się w jego brązowe oczy pełne skrywanego wcześniej pożądania. Jedną dłoń wplątał w jego blond włosy, zaś druga dłoń spoczywała na plecach Akiry, drapiąc go paznokciami. Takanori prawie pisnął, kiedy poczuł smukłe palce blondyna na swojej męskości. Najpierw dotykał jego przyrodzenia opuszkami palców, by następnie objąć go całą, ciepłą dłonią. Pieścił go energicznie, w rytm swoich ruchów. Niższy wił się pod nim, wychodząc naprzeciw jego ruchom.
- Akira-kun… Ach… Akira-kun… - jęczał nieprzerwanie, czując narastającą przyjemność.  Jeszcze z nikim nie było mu aż tak przyjemnie. Mimowolnie coraz bardziej poruszał biodrami.
Suzuki już sapał ciężko z przyjemności, jaką dawało mu zaciskające się na jego penisie gorące i ciasne wnętrze blondynka. Robił to kiedyś z kilkoma, ale on był naprawdę ciasny. Gdy był młodszy zdarzyło mu się kilka jednorazowych przygód.  Jednak wraz z pracą w korporacji musiał zachowywać się poważniej.
Po całym biurze roznosiły się coraz głośniejsze jęki Matsumoto oraz dźwięki każdego coraz szybszych pchnięć Suzukiego. Biurko trzęsło się od coraz mocniejszych ruchów Akiry. Cały czas pieścił dłońmi jego lekko drżące z ekstazy ciało. Suzuki widział, jak Takanori ciężko oddycha drżąc z każdym pchnięciem.  Już nie jęczał, a wręcz krzyczał z rozkoszy z każdym kolejnym posunięciem blondyna, które trafiało w jego wrażliwy punkt. Matsumoto czuł, jak jego dłoń ściska nabrzmiałą jak nigdy dotąd męskość. Wiedział, że długo już nie wytrzyma.
- Akira-kun! Iku! Iku!(dop. po japońsku to jest bardziej dziewczęca wersja „dochodzę” stanowczo za dużo pornoli -_-) – wygiął się w łuk zaciskając swoje dłonie na jego ramionach.  Czuł, jak odpływa kolejne kilka ruchów spowodowały, że spuścił się obficie w rękę Akiry, naprawdę głośno krzycząc. Na chwilę pociemniało przed oczami, a po ciele wraz z niesamowitym ciepłem rozpłynęła się również niebiańska rozkosz. Aż zaczął drżeć z przyjemności.  Suzuki doszedł również po chwili, widząc dochodzącego Matsumoto. Nie wytrzymał i zalał swoją ciepłą spermą jego wnętrze. Położył się na nim, ciężko oddychając. Taka również głośno oddychał, leżąc pod nim i obejmując swoimi drobnymi ramionkami jego ciało. Akira pocałował go ostatni raz wkładając w to resztki pożądania, jakie w nim zostały. Czuł się o wiele lepiej. Był dziwnie szczęśliwy z tego powodu. Takanori miauknął coś, czując znowu jego język w swoich ustach. Położył jedną dłoń na jego policzek, przedłużając pocałunek, na ile się dało.
 - Było panu przyjemnie? – zapytał się dla pewności.
 - Tak. Bardzo. Ale proszę mów mi po imieniu. Tak jak przed chwilą – ostatnie zdanie powiedział wprost do jego ucha swoim niskim, aksamitnym głosem. Na policzki Matsumoto znowu wstąpiły rumieńce.
- Dobrze… Akira-kun. – Leżał na wpółprzytomny, cały czas się rumieniąc, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, co zrobili. Suzuki podniósł się i ostrożnie wyszedł z niego. Trochę był zły na siebie, że tak go wykorzystał.
 - Wszystko dobrze? –  spytał widząc skrzywioną minę blondynka, który tylko kiwnął głową. W ogóle nie miał pojęcia, jak się teraz zachować.Suzuki naciągnął z powrotem spodnie wraz z bielizną i zapiął pasek.Następnie otworzył szufladę biurka i wyciągnął chusteczki, którymi zaczął go dokładnie wycierać.Potem podał mu wszystkie jego ubrania, które leżały na podłodze. Cały czas delikatnie się uśmiechał.
 - Odwiozę cię... Już późno się zrobiło – stwierdził Suzuki, a Takanori tylko kiwnął głową. Cała jego wcześniejsza pewność siebie jakby nagle z niego uleciała.
 Następnie obydwoje ubrali się do końca i wyszli z biura.  Zeszli razem na parking w dość nietypowej ciszy. Blondyn otworzył swój samochód.
 - Kurde. Możesz trochę poczekać?  Zapomniałem czegoś. -  Spojrzał na sekretarza, który pokiwał twierdząco głową. Akira z powrotem poszedł do biura, aby zabrać kilka rzeczy. W międzyczasie Matsumoto trochę niepewnie zajął miejsce w jego samochodzie. Suzuki wrócił po 15 minutach. Wsiadł do samochodu i położył neseser na tylnym siedzeniu.
 - Takanori-kun? – spojrzał na siedzącego obok chłopaka. Siedział z przechylono głową na prawą stronę, po prostu śpiąc. Szkoda mu było go budzić. W dodatku by już bardzo późno, a do jego mieszkania było o wiele bliżej.  Nie wiedział, gdzie dokładnie mieszka Takanori, ale na pewno codziennie dojeżdża spoza Tokio. Dalej więc pojechał w stronę swojego apartamentowca. Po 20 minutach dotarł na miejsce. Zaparkował na wolnym miejscu parkingu podziemnego. Wyciągnął kluczyki z auta, odpiął pasy i wysiadł. Następnie otworzył drzwi po stronie Matsumoto, odpiął go i delikatnie wyjął z auta.  Zastanawiał się, czy on cokolwiek je, skoro jest tak lekki.  Dalej już ruszył w stronę windy, którą wjechał na odpowiednie piętro. Miał nadzieje, że o tej porze nikt z sąsiadów go nie zobaczy. Gdy już wysiadł z windy, szybko otworzył drzwi kluczem, które uprzednio z niemałym trudem wyciągnął z kieszeni. Wszedł do swojego mieszkania i od razu poszedł do sypialni, gdzie położył blondynka na łóżku. Jak najdelikatniej powoli go rozebrał do bielizny, po czym przykrył kołdrą. Przez chwilę wpatrywał się w jego śpiącą twarz otoczoną opadającymi kosmykami blond włosów.  Następnie sam się rozebrał i położył się obok niego, przysuwając się do jego drobnego ciała. Zmęczony wszystkim, zasnął momentalnie niczym małe dziecko.

 Takanori obudził się nad ranem.  Kiedy tylko otworzył oczy, ujrzał przed sobą śpiącą twarz blondyna. W tej chwili, kiedy spoglądał na śpiącego Akirę, zdał sobie sprawę z tego, co ostatnio do niego czuł. Zakochał się w nim. Przecież inaczej by się nie zgodził na to, co wczoraj zaszło. Ostrożnie odsunął się od niego i wstał z łóżka. Odnalazł swoje ubrania na krześle. Ubrał się i pospiesznie, jak najciszej opuścił jego mieszkanie. Nie żałował, ale wiedział, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca…

 Rano Akira obudził się w pustym łóżku. Rozejrzał się niespokojnie po pokoju. Zauważył, że nie ma nigdzie ubrań blondynka. Wokół panowała wręcz grobowa cisza. Wstał z łóżka i poszedł do łazienki wziąć szybki prysznic. Następnie przebrał się w swój codzienny garnitur do pracy i wyszedł z domu.  Zjechał windą na podziemny parking. Następnie wsiadł do swojego samochodu i pojechał prosto do firmy.

 - Takanori-kun… - wszedł do środka mając nadzieje, że czeka tam na niego. Po chwili jednak z żalem odkrył, że nie ma chłopaka przy jego stanowisku. Jego biurko było prawie puste. Stał na nim tylko komputer, a po chwili Akira dopatrzył się również leżącej, złożonej w pół białej kartki. Podszedł do biurka i wziął ją do rąk. Rozchylił kartkę. Od razu w oczy rzuciło mu się charakterystyczne pismo Matsumoto. Zaczął powoli w skupieniu czytać list.

Drogi Suzuki-san (wiem, że mówił Pan wczoraj bym zwracał się po imieniu…)

Niestety, ale odchodzę.  Proszę wiedzieć, że to nie Pańska wina ani tego, co wczoraj się wydarzyło. Sam tego pragnąłem… tak bardzo. Mimo wszystko nie powinienem tego wszystkiego robić. Robię to ze smutkiem, jednak zaszedłem z tym wszystkim stanowczo za daleko. Mam nadzieje, że wybaczy mi Pan wszystko. I proszę mnie nie szukać. Tak będzie lepiej.
Po prostu chyba za bardzo… i to o wiele za bardzo Pana „polubiłem”

P.S. Proszę się nie stresować i dbać o siebie.
Moje wypowiedzenie leży gotowe na pańskim biurku.

Mam nadzieje, że zapamięta Pan wszystkie dobre momenty,
Takanori Matsumoto

 I nagle jakby coś w nim pękło. Był bardzo do niego przywiązany. Papier, na którym był napisany list, pachniał jeszcze perfumami blondynka. Czy to by znaczyło, że… Nawet nie wiedział, co myśleć o tym wszystkim. Następnie schował złożoną kartkę do wewnętrznej kieszeni swojej marynarki.
 Wszedł do swojego biura. Podszedł do biurka i opadł bezradnie na fotel. Spojrzał na jego wypowiedzenie. Wziął papier i zgniótł go, po czym wyrzucił do kosza. Czuł pustkę i niechcianą ciszę.

 Wyciągnął z kieszeni spodni paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Odpalił używkę i zaciągnął się nikotynowym dymem, starając się zachować spokój. Siedząc przymknął oczy starając się opanować mętlik w głowie.
 Miał teraz jeszcze jeden problem. Musiał znaleźć kogoś na miejsce Matsumoto… Nie! Musiał go znaleźć i przyprowadzić z powrotem nawet siłą.
 Wyszedł pośpiesznie z firmy oświadczając, że musi załatwić coś bardzo ważnego. Przez niecały dzień powinni sobie poradzić.
 Wsiadł kolejny raz do swojego samochodu. Pojechał pod adres, który znalazł w jego papierach. Cudem dotarł tam wciągu niecałej godziny, tylko dlatego, że wszyscy teraz byli w pracy. Podjechał pod średniej wielkości blok na obrzeżach Tokio. Kiedy już pospiesznie zaparkował samochód, wszedł do budynku i wjechał windą na szóste piętro, gdzie znajdywało się jego mieszkanie, oznaczone numerem osiemnaście. Zadzwonił do drzwi. Głucha cisza. Drzwi były zamknięte. Nie było go. W dodatku dalej nie odbierał telefonu. Zdesperowany Suzuki zapukał do drzwi obok. Po chwili drzwi otworzyła mu młoda dziewczyna o bardzo długich, brązowych włosach.
 - Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy wie pani może, gdzie jest Taka… Matsumoto-kun? – natychmiast się poprawił. Był zdenerwowany, przez co mówił bardzo szybko.
 - Oh, Takanori – kun… Powiedział, że wyjeżdża na jakiś czas. Kazał mi się opiekować mieszkaniem – odrzekła spokojnie dziewczyna.
 - A kiedy wyszedł? – dopytywał się trochę nerwowo.
 - Tak jakieś 10 minut temu. Powinien być na dworcu centralnym. Podobno jedzie gdzieś do rodziny na południu. Jak pan się pospieszy, to pan jeszcze zdąży go złapać. Wiem, że pojechał taksówką.
 - Dziękuje bardzo. – Blondyn ukłonił się pospiesznie i szybko zaczął schodzić po schodach, nie czekając na windę. - Tylko niech pan się nie zabije po drodze – dodała dziewczyna lekko się śmiejąc i wróciła do swojego mieszkania.

 Może i jechał trochę szybciej niż powinien, ale musiał zdążyć. Zbyt bardzo mu na nim zależy.  Nie wiedział, jak mógł być tak ślepym.

 Wszedł na teren dworca. Już po chwili usłyszał jak zapowiadają pociąg, którym prawdopodobnie miał odjechać Matsumoto.  Szybko ruszył w stronę odpowiedniego peronu, mając nadzieje, że jeszcze zdąży.
 Nagle zobaczył znajomą, niewielką postać wraz z walizką kierującą się w stronę pociągu. Podbiegł do niego i zatrzymał go, zagradzając mu drogę
 - Takanori – kun… – objął mocno zszokowanego chłopaka, przytulając do siebie.  Nie wiedzieć czemu, pragnął zatrzymać go tylko przy sobie. W międzyczasie pociąg już odjeżdżał ze stacji. Odetchnął z ulgą, że zdążył.
 - A-akira-kun… - Parokrotnie mrugnął powiekami, nie wierząc w to, co się dzieje. Był ostatnią osobą, jaką się spodziewał spotkać. Suzuki dopiero w tej chwili poczuł, jak bardzo mu na nim zależy.
 - Myślałeś, że tak po prostu odejdziesz jakby nigdy nic, że mnie zostawisz… samego? – powiedział boleśnie. –  Wiem, że to samolubne, ale potrzebuję ciebie. Powiedziałeś, że każdy z nas potrzebuje opieki. Więc opiekuj się mną dalej i pozwól mi zaopiekować się tobą – dodał, patrząc w jego szkliste, brązowe oczy. Blondynek stał z lekko rozchylonymi w szoku ustami.
 - A-ale… - nie miał pojęcia, co powiedzieć. W duchu był tak bardzo szczęśliwy. Schylił głowę i wtulił się w jego tors, kurczowo ściskając w rękach jego płaszcz.
 - Głuptasek. – Pocałował go czule w czoło. - Mogłeś powiedzieć wcześniej. – Pogłaskał go po blond włoskach. - Wiesz, bo ja się w tobie chyba też zakochałem…


KONIEC.

12 komentarzy:

  1. Awwww...
    To było takie słodziutkie <3

    Fakt dziwne troszka... Ale słodziutkie <3
    Wgl wystarszylam sie ze Taka-chan serio odejdzie.. całe szcescie, że mu nie pozowlono ;_;!

    Poprawiłaś mi humor, dziekuję :*
    /xMidziak

    OdpowiedzUsuń
  2. To było piękne <3 A teraz pozwól...
    REITUKI, TAK BARDZO REITUKI! <33 *____*
    Słodkie, pluszowe <3
    Weny~ !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo... Czytałam to wcześniej przepraszam za tak późny komentarz :3 słodkie, puszyste, urooocze.
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  4. Margarecia... Dobiłaś mnie. Nie wiedziałam, że cos może być aż tak zajebiste <3 (no i pochowałaś moją samoocenę X'D) Powiinam się rozpisać, jak bardzo mi się podobało, ale tego nie zrobię, bo.. bo nie, za długo bym musiała pisać XD Ale w skrócie: boskie, świetne, wspaniałe, zajebiste. <3 Dziękuję za poprawę humoru ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciocia Lady daje Ci karę na pornole XD
    To było... WOW. Nie wiem co powiedzieć XD Zajebiste jak każde, ale takie inne... I Maleństwo na biurku... AWRRRRRRRR...
    Czekam na więcej twych dzieł :*

    OdpowiedzUsuń
  6. *0*
    Moja mina po przeczytaniu tego :D W 100% popieram Czarną Lady. Maleństwo na biurku *-*
    Bardzo mi się podobało <3 Przeczytałam to już 3 razy, ale komentuję dopiero teraz, bo myślałam, że zrobiłam to wcześniej. Wybacz.
    Pozdrawiam i przesyłam litry weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Achhh, jak zawsze - przychodzę i znajduję to, czego szukałam ;w; Jest trochę wcześnie, aja jestem zmęczona, ale było cudne! Seksy ;; I poszedł za nim ;w; Reituki love❤
    Więcej takich shotów~~ I weny przede wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
  8. awwwwwwwwwwww *.* to było cudowne, na odstresowanie. choć późno kończę lekcje i jestem strasznie zmęczona, to jednak zdecydowałam się to przeczytać i nie żałuję. już bałam się, że to się źle skończy, ale wybacz - nie umiem, po prostu nie potrafię wyobrazić sobie Aki w kucyku lub z zarostem. seks z pluszem najlepszy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kawaii~
    To było takie urocze...
    Strasznie kocham takie smutne zakończenia, że coś zrobili i jedno dlatego wyjeżdża.
    To się skończyło dobrze, ale i tak było cudowne ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    słodkie, urocze, dopiero ta sytuacja pozwoliła Akirze zdać sobie sprawę ze swoich uczuć...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    o tak, słodkie, urocze, dopiero ta cała sytuacja pomogła Akirze zdać sobie sprawę ze swoich uczuć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń