Paring: Reituha (mało tego)
Uwagi: sceny łóżkowe
Beta: Batto-chan
Od autora: Myślałam, że będzie to dłuższe -_-. O to co się dzieje kiedy się mnie pospiesza. Opowiadanie różni się od pierwowzoru. Dopisałam jeszcze kilka dodatkowych zdań po tym jak mi go oddała beta XD.
Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze. Dziekuje Midziakowi za wszystkie rady mam nadzieje, że tym razem jest lepiej i obiecuje, że kiedyś wymyślę dla Ciebie jakąś fajną Aoihę.
Dedyk dla Suzukii_chan ponieważ uwielbia ten paring jakoś zawsze go z nią kojarzę.
PS: Następne w kolejce jest Reituki. Zdradzę, że będzie z tego dobra komedia.
Sobota. Jak co wieczór musiałem udać się do pracy. Ubrałem na siebie czarną koszule i spodnie. Podwinąłem rękawy, założyłem skórzaną pieszczochę na rękę i srebrny krzyżyk na szyję. Nastroszyłem swoje blond włosy przed lustrem.
Byłem gotowy do wyjścia, ubrałem buty i wszedłem z mieszkania uprzednio je zamykając. Udałem się w stronę baru w którym pracowałem. Wspomnę, że jest to bar dla homo, którym sam jestem. Nie raz rozczarowałem jakąś dziewczynę mówiąc jej o tym.
Po 10 minutach drogi znalazłem się na miejscu. Wszedłem do środka, gdzie od razu napotkałem szefa.
- O witaj Akira, dobrze, że już jesteś. Dzisiaj nie mam czasu muszę coś załatwić więc prosiłbym cię, o zamknięciu lokalu o tej godzinie co zawsze
- Oczywiście, nie ma sprawy - wziąłem od niego klucze. Kiedy szef wyszedł jak zawsze porozkładałem krzesła. Potem udałem się do mojego królestwa, czyli za bar.
Lubiłem moją pracę. Zawsze można poznać kogoś, choć często zdarzało mi się robić za swatkę. Znajcie miłosierność Kami-Suzukiego. Jednak ciągle szukałem leku na moje złamane serce.
Klienci zaczęli się powoli schodzić. Tego wieczoru jednak większość osób przyszła z kimś. Stałem wycierając szklanki od czasu do czasu robiąc komuś drinka.
Wtedy wszedł on niczym bóstwo. Wyglądał na dwadzieścia parę lat, prawdo podobnie był w moim wieku. Wysoki szczupły, miał idealnie ułożone wycieniowane rude włosy sięgające ramion. ubrany był w czarną luźną bluzkę odsłaniająca lewe ramie. Na nogach miał skórzane krótkie spodenki, czarne zakolanówki i wysokie buty pod kolano. Twarz miał częściowo schowaną za grzywką, jego usta przypominały kaczy dzióbek to było urocze i dziwnie znajome. W pierwszej chwili można było pomylić go z dziewczyną.
Gapiłem się tak na niego puki nie z orientowałem się, że usiadł dokładnie na przeciwko mnie i składa zamówienie.
- Martini z lodem po proszę - miał głęboki głos po którym od razu było pewne, że jest facetem, jednak kiedy to mówił wyczuć można było jego niesamowity smutek.
- Już się robi. - uśmiechnąłem się do niego pokrzepiająco. Wyglądał na bardzo przybitego. Po chwili podałem mu drinka - Proszę - spojrzał na mnie swoimi pięknymi brązowymi oczami pełnymi smutku i tęsknoty. Skąd to wiedziałem? Codziennie patrząc w lustro widziałem to spojrzenie i znałem je doskonale. Dość szybko wypił zawartość szklanki.
- Sake - położył kilka banknotów na blacie. Podałem mu czarkę po czym nalałem do niego alkoholu. Opróżnił ją za jednym razem.
- Widać, że stało się coś poważnego - stałem wycierając szklanki
- Taak... dziwię się, że jeszcze się nie zabiłem...dolej mi - zrobiłem o co prosił .
- Aż tak źle? - zapytałem a on wypił to co mu nalałem.
- Tak i chcę zapomnieć o wszystkim, chociaż na jeden dzień, więc dolej mi jeszcze raz - i tak zrobiłem. W końcu klient nasz pan.
- Nie jesteś stąd? - zapytałem.
- Nie, przychałem tutaj niedawno zza granicy. - i na tym skończyła się nasza rozmowa.
Muszę przyznać, że miał mocną głowę. Sam wypił połowę butelki. W międzyczasie zamieniliśmy jeszcze kilka nieistotnych zdań. Powoli musiałem zamykać lokal, został tylko on.
- Mamy pokoje na górze, możesz przespać się a jutro wrócisz do domu -za proponowałem. Nie wiedziałem dlaczego ale martwiłem się, że coś mu się stanie.
- W porządku - wziąłem go pod ramie, miał małe problemy z chodzeniem ale w sumie był bardziej załamany niż pijany. Zaprowadziłem go na górę, otworzyłem jeden z pokoi i wszedłem z nim do środka. Posadziłem go na łóżku i postanowiłem pomoc się mu rozebrać. Przecież nie pozwolę mu spać w ubraniu i butach. Spojrzał na mnie kolejny raz tego wieczoru, a ja miałem jakieś dziwne przeczucie, że go znam.
- Dlaczego wyglądasz ja on? - zapytał się nagle lekko pijackim tonem. Naglę on objął moją twarz swoimi dłońmi i przyciągnął do siebie tak, że dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Czułem jego ciepły oddech na mojej twarzy.
- Jak kto?
- Jak mój ukochany. Nawet głos masz podobny. Wróciłem z Europy i chciałem go znaleźć ale nikt nie miał pojęcia gdzie jest... - w jego głosie było słychać rozpacz.
Stałem nad nim przyglądając mu się jak głupi. On też mi się zaczął dokładnie przyglądać. Nie może być....
-Kouyou?...
5 lat wcześniej
Już dawno nie kochaliśmy się w ten sposób. Długo, namiętnie, zapamiętując każdy dotyk i doznanie. Próbowaliśmy uspokoić oddechy, serca waliły nam jak opętane. Wtuliliśmy się w siebie wiedząc, że to ostatni raz.
- Wiesz, że potem już nigdy się nie zobaczymy... - mój ukochany zaczął płakać mówiąc to. - Chciałbym żebyś o mnie zapomniał i znalazł sobie kogoś z kim będziesz na prawdę szczęśliwy, obiecaj mi, że nie będziesz przeze mnie samotny.
- Wiesz, że nie mogę. Za bardzo cię kocham. - pocałowałem go w czoło - wolę być nieszczęśliwy samotnie niż szczęśliwy bez ciebie - spojrzał na mnie pełnymi łez oczami i rozpłakał się wtulając się w mój tors - Cii... nie płacz już, śpij musisz odpocząć przed wyjazdem.
Przytuliłem go mocno i tak zasnęliśmy.
Rano wstaliśmy. Po ubraniu się i zjedzeniu prawdo podobnie naszego ostatniego wspólnego śniadania nadszedł czas pożegnania. Staliśmy po moim domem przytulając się.
- Aki... ty płaczesz? - tak miałem łzy w oczach kiedy się z nim żegnałem. Wiedziałem, że może już nigdy się nie spotkamy. Rodzice Kouyou wyprowadzali się do Wielkiej Brytanii. W dodatku podejrzewali, że między nami jest coś więcej niż tylko przyjaźń.
Rozpłakaliśmy się obydwoje. Pocałowaliśmy się ostatni raz przez łzy.
Moje serce rozpadło się na kawałki kiedy wyjechał. Przez jakiś czas byłem w ciężkiej depresji. Przyjaciele w miarę pomogli mi się otrząsnąć. Ja zaś przybrałem maskę wiecznie szczęśliwego człowieka. Czasami próbowałem się posłuchać jego rady, lecz było to nie możliwe. nie byłem w stanie drugi raz pokochać kogoś tak mocno jak jego.
Nasze usta złączył się w pełnym tęsknoty pocałunku. Czułem nasze wspólne łzy. Oderwaliśmy się od siebie na chwile.
- Akira... - uśmiechnął się. Objąłem jego trzęsące się ramiona.
- Tęskniłem i czekałem na ciebie.
- Kochasz mnie dalej?
- Pewnie głuptasie. Kocham cię nad życie. - przytuliłem go mocno. Czułem jego zapach i szalone bicie serca. - spokojnie. Obiecuje, że od teraz zawsze będziemy razem. Chodźmy spać, to za dużo wrażeń jak na jeden dzień... - chciałem położyć się z nim razem. Jednak on miał inne plany i przyciągnął mnie do siebie tak, że on leżał pode mną a patrzałem na niego zdziwiony.
- Aki choć do mnie - uśmiechnął się niewinnie lekko rozchylając nogi, przełknąłem głośno ślinę gdy potarł kolanem moje krocze
- Uruha... - zarumienił się kiedy tak do niego powiedziałem.
- Już dawno nikt tak do mnie nie mówił. Naczekałem się wystarczająco ty zresztą też. - złapał mnie za koszule przyciągając mnie do siebie i gwałtownie wpijając się w moje usta. Zawsze smakował słodko. Cały on. Jedną ręką podpierałem się obok jego głowy a drugą masowałem jego odsłonięte uda.
Z niechęcią odsunąłem się od niego. Widziałem w jego oczach iskierki szczęścia. Takie jak kiedyś. Pomogłem mu ściągnąć bluzkę. On zaś pozbył się moje koszuli. Następnie zacząłem całować jego szyje muskając palcami po jego idealnym torsie. Mruczał cichutko wplatając palce w moje włosy. Schodziłem coraz niżej pozostawiając ślady swojej obecności w postaci malinek. Kiedy dotarłem do jego spodenek postanowiłem się ich od razu pozbyć wraz z bokserkami widząc, że jemu jest już w nich niewygodnie.
Gdy to zrobiłem poprosiłem go aby odwrócił się do mnie tyłem. Zrobił to wypinając swój śliczny tyłeczek w moją stronę. Podsunąłem mu trzy palce, które zaczął starannie oblizywać. Gdy na moje palce były wystarczająco naślinione włożyłem w niego pierwszy palec. Westchnął cicho. Zacząłem nim delikatnie poruszać. Drugą ręką masując mu pośladki zjechałem na jego nabrzmiałą już męskość dokładając drugi palec. Rozciągałem go powoli tak aby nie sprawić mu bólu.
- Pospiesz się - oddychał ciężko. Mówiąc to pokręcił zachęcająco biodrami. Włożyłem w niego trzeci palec, dalej go rozciągałem. Poruszył się niecierpliwie.
- Wejdź już we mnie, błagam - postanowiłem spełnić jego prośbę. Wyciągnąłem z niego palce. Ściągnąłem w końcu swoje spodnie wraz z bokserkami i nakierowałem swojego członka na jego wejście.
Kiedy wszedłem w niego pisnął cichutko. Nawet teraz był słodki. Przyciągnąłem go do siebie tak, że oboje byliśmy na kolanach. Widziałem rysujący się na jego twarzy grymas bólu. To wszystko działo się zupełnie za szybko. Pocałowałem go dla odwrócenia uwagi. Czekałem chwilę aż przyzwyczai się do mojej obecności. Długo to nie trwało ponieważ on prawie od razu zaczął poruszać biodrami rozkosznie pojękując. Jedną ręką masowałem jego plecy, a drugą pieściłem jego męskość. Coraz szybciej i mocniej poruszałem się w jego ciepłym i ciasnym wnętrzu. Robiłem mu malinki na szyi, czasami szepcząc mu do ucha jak jest cudowny.Nasze ruchy stawały się coraz bardziej chaotyczne. Starałem się znaleźć jego czuły punkt, więc starałam się za każdym razem wchodzić w niego po innym kątem. W pewnym momencie ust Kouyou wydobył się krzyk wymieszany z jękiem rozkoszy.
- Wspaniale...Aki jeszcze raz - oparł swoją głowę o moje ramie. Teraz za każdym razem starałem się celować w to same miejsce. Z każdym ruchem wywoływałem u niego coraz głośniejsze jęki. Czułem przechodzące przez jego ciało dreszcze.
- Akira...ja zaraz.. - pchnąłem go z całej siły przez co z głośnym pełnym rozkoszy Krzykiem doszedł w mojej dłonie. Zacisnął się na mnie przy tym niemiłosiernie przez co spuściłem się w jego ciasnym wnętrzu. Wyszedłem z niego spoglądając na mojego anioła. Położyliśmy się próbując uspokoić oddechy. Leżeliśmy tak przez chwilę.
-To było cudowne
- Nie to ty byłeś cudowny - zaśmialiśmy się obydwoje.
- Chcę jeszcze - wstał oblizując przy tym lubieżnie wargi - Usiądź - polecił mi, a ja usiadłem.
- Nie będziesz mógł jutro chodzić...aach- nadział się na mnie się na mnie oplatając mnie nogami w pasie i przylegając do mnie tak blisko jak się dało.
- Teraz chcę być jak najbliżej ciebie, to najważniejsze. - bawiliśmy się swoimi ustami liżąc je i przegryzając wzajemnie. Trzymałem go za biodra unosząc go i opuszczając.
- Mocniej... chcę poczuć cię do samego końca - i tak też uczyniłem poruszałem się coraz szybciej i mocniej. Czułem jak jego męskość ociera się o mój brzuch. Sapałem ciężko chcąc dać mu jak najwięcej przyjemności. Odchylił głowę do tyłu jęcząc głośno co jeszcze bardziej mnie podniecało. Przyciągnąłem go do siebie, chciałem go pocałować. Miałem ciągły niedosyt jego cudownych ust. Całowaliśmy się namiętnie będąc tak blisko siebie jak nigdy dotąd. Po kilku moich kolejnych ruchach spuścił się między nasze brzuchy jęcząc mi przy tym w usta. Ja zaś kolejny raz doszedłem w nim. Przez jakiś czas trwaliśmy w tej pozycji przytulając się do siebie.
Zmęczeni położyliśmy się obok siebie.Kouyou wtulił się we mnie mocno
- Kocham Cię
- Ja ciebie też.
- To nie jest sen?
- Mam nadzieje, że nie. - pogłaskałem go po głowie - zobaczymy jak się obudzimy. Więc mimo wszystko śpijmy już...
Aaaaaaj, jakie to było cudne *.* Widziałam tam trochę wyrazów połączonych ze sobą, co powinno tak nie być, ale strasznie mi się podobało *.* Dzięki za napisanie i bardzo, ale to bardzo mi się podobało^^ Pozdrawiam i życzę dużo weny :3
OdpowiedzUsuńp.s
Jakbyś chciała, to zajrzyj i na mojego bloga^^
http://you-won-my-heart.blogspot.com/
Poprawiłam, nie mam pojęcia co moja beta robiła z tym tekstem XD. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało :)
UsuńKużwa, ja się na betę nie nadaję ;w;
UsuńJej *.* Cudne, cudne i jeszcze raz cudne. Wyczekuje Reituki :3. Życze jak najwięcej weny ♥.
OdpowiedzUsuńDziękuje. Reituki powinno być w przyszłym tygodniu.
Usuń*.* O... Ja.. Cie... Wow... Piękne
OdpowiedzUsuńArigatou <3
Usuń...WoW *-*
OdpowiedzUsuńEkhem... Błędy mnie załamywały. Jestem początkującą betą, ale sama robię masę błędów i mam dysortografię, więc nie bierz sobie tego jakoś bardzo do serca ;3
OdpowiedzUsuńSam pomysł dobry, takiego jeszcze nie czytałam, a czytałam bardzo wiele. Jednak wszystko wydawało mi się zbyt szybkie. Mimo to, opko było całkiem niezłe ^^ Niektórzy po prostu tak mają, że podświadomie skracają, a niektórzy tak, że podświadomie wydłużają(np. ja). Może nie jest idealne, z paroma rzeczami bym się nie zgadzała, ale jest całkiem niezłe. A nawet powiedziałabym, że całkiem, całkiem niezłe :3
Jeśli chodzi o poprawność, jest już trochę gorzej -.- Masa błędów interpunkcyjnych, pomieszana stylistyka, gdzieniegdzie ortografia (chodź jak patrzę na poprzednią notkę, to ta jest lepsza).
Miejscami myślałam, że beta jest dyslektykiem... Oczywiście bez obrazy dla bety ;3 Swoją drogą, Batto-chan, mieszkamy w tym samym mieście ^^
Jeśli chcesz, to pisz do mnie na gg(na profilu jest). Jestem chętna do pomocy we wszystkim - począwszy od interpunkcje, skończywszy na grafice, bo nad tym jestem jeszcze jakoś obeznana , gadania o pierdołach xD
Pozdrawiam i czekam na Reituki, jakiem jestem Reitukistką <3
To najdłuższy kom w mojej karierze o_O
Zgadzam się z Hidoi-chan, że popełniasz błedy i niektóre aż rażą w oczy, ale poza tym jest dobrze. Może akcja trochę za szybko ''biegnie'', ale pewnie robisz to nieświadomie, tak jak ja xD Będę czekać na kolejne opowiadania :3
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli chcesz mogę Ci wypisać tu błędy(a przynajmniej te, które ja widziałam i są jakby ''najważniejsze'' xP), żebyś mogła poprawić.
Witam,
OdpowiedzUsuńtekst wspaniały, ich nieoczekiwane spotkanie, rozstali się, ale nadal się kochali i nie potrafili być szczęśliwi z kimś innym...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, po prostu pięknie, to ich nieoczekiwane spotkanie, rozstali się, ale nadal się kochali i nie potrafili być szczęśliwi z kimś innym... naprawdę wspaniale
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, po prostu pięknie to wszystko wyszło, ich nieoczekiwane spotkanie po takim długim czasie, rozstali się, ale wciąż się kochali i nie potrafili być szczęśliwi z kimś innym... naprawdę wspaniale...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga