sobota, 7 listopada 2015

Powrót.

Witam ponownie wszystkich serdecznie. Na początku sądziłam, że nigdy nie będę w stanie powrócić, a jednak się myliłam. Przez ten czas który mnie nie było wydarzyło się wiele złych jak i dobrych rzeczy. Nie będę Was zanudzać szczegółami. Przez ostatni czas za wiele nie pisałam jednak w głowie dalej mam wszystkie pomysły, a moje zeszyty z opowiadaniami nie są puste. Trochę pewnie potrwa zanim cokolwiek wstawię, ale na pewno coś się pojawi :)

Zachęcam wszystkich do komentowania i ponownego czytania opowiadań. Pokarzcie mi, że warto było tutaj z powrotem wrócić ^_^

czwartek, 20 sierpnia 2015

Norwegian Wood

W sunie i tak prawie nikt tego nie zobaczy, a że mój blog skończył już dwa lata to wstawię z sentymentu.

Z dedykacją dla Tsukkomi (♥ )


Zabudowa miasta z kolejnymi kilometrami stawała się coraz niższa aż w końcu znikła, gdy w już udało im się z niego wyjechać. W porę zdołali uniknąć jeszcze porannych korków.
Autostrada, którą jechali, wydawała się nie mieć końca. Z daleka widzieli jaśniejącą w promieniach słońca majestatyczną górę Fuji. Jej widok towarzyszył im przez większą część drogi. Jechali prosto na zachód. Musieli dojechać prosto do miasteczka Hirabayashi skąd mieli podjechać do znajdującego się u podnóża góry Shiroyama domku letniskowego, który należał do cioci Kouyuo. Od dłuższego czasu nikt tam nie jeździł, więc pomyślał, że fajnie by było znowu tam pojechać.
Jeszcze przed południem udało im się dojechać do miasteczka. Była to bardzo urokliwa mieścina znajdująca się u podnóża góry. Na obrzeżach znajdowała się świątynia, bardziej zaś w centrum, była niewielka poczta i szkoła.
Przy głównej drodze, która zresztą była bardzo kręta i układała się we wstęgę, rozmieszczone były różnorodne parterowe domki, czasami również i dwupiętrowe. W przy domowych ogródkach rosły kwiaty, różnorodne krzewy, a również warzywa wyrastające z wypielęgnowanych grządek. Całe miasto było zewsząd otoczone zalesionymi górami. Nie obyło się również bez żywo zielonych pól ryżu, które znajdowały się nieco bardziej na uboczu i dopełniały cały sielski krajobraz.
Po drodze minęli również kilka kapliczek i nawet na takim odludziu rzuciło im się w oczy kilka automatów z napojami.
Tam wybrali się do miejscowego sklepu, aby kupić trochę jedzenia, na te kilka dni. Sklepik wprawdzie był niewielki, jednak znajdowały się w nim wszystkie najpotrzebniejsze artykuły. Kouyou przeszedł cały sklep, wrzucając po kolei do koszyka wszystkie potrzebne produkty.
Kouyou wywrócił oczami, widząc jak na sam koniec jego chłopak, dołożył paczkę ekstra nawilżonych prezerwatyw.
- No co? Zapomniałem wcześniej kupić.
- Już się nie odzywaj – naburmuszony i nieco zawstydzony chłopak postawił koszyk na ladzie, a młoda ekspedienta zaczęła wszystko kasować. Yuu zapłacił za wszystko, po czy obydwaj wyszli z torbami ze sklepu. Gdy umieścili zakupy w bagażniku i ruszyli w już ostatnią część podróży.
- To już nie daleko. Musimy tylko podjechać nieco wyżej i wjechać do lasu. O, teraz skręć w prawo i jedź prosto. – nieco bujało samochodem, gdy jechali wybujastą leśną ścieżką. – O patrz! – wskazał stronę wyłaniającego się spomiędzy drzew drewnianego domku. Yuu pojechał jeszcze kawałek, po czym zaparkował na polance przed chatką. Następnie oboje wysiedli z samochodu, rozglądając się wokół.
- Ach! Nic tutaj się nie zmieniło odkąd, byłem tutaj ostatni raz. – stanął przed domkiem z uśmiechem, wdychając świeże powietrze. Następnie wyciągną kluczyki z kieszeni i otworzył drzwi.
Domek z zewnątrz wydawał się niepozorny jednak, gdy wszedł do środka, to ze zdziwieniem odkrył, że jest o wiele większy, niż można by było przypuszczać.
Na dole znajdowała się kuchnia połączona z salonem. Na tyłach domu znajdowały się dwa średniej wielkości pokoje. Na górze również były dwa pokoje oraz łazienka.
Takashima włączył prąd, a następnie podłączył lodówkę. Podejrzewał jednak, że jego ciocia była tutaj niedawno, ponieważ wszystko było wysprzątane.
- I jak? Podoba ci się? Jak co to na górze jest główna sypialnia z dużym łóżkiem. – uśmiechnął się do niego sugestywnie. Następnie wraz z reklamówkami skierowali się w kuchenną część pomieszczenia.
- To jakieś plany na dzisiaj? – zapytał czarnowłosy, rozpakowując zakupy.
- Zrobimy najpierw coś do jedzenia, a potem może gdzieś pójść. Pokażę ci okolicę trochę.
W międzyczasie, gdy Kouyou zabrał się za przygotowywanie obiadu, Yuu zaniósł wszystkie ich bagaże na górę do głównej sypialni. Potem zszedł z powrotem na dół, chcąc sprawdzić jak radzi sobie jego chłopak.
- Auć! – jęknął, gdy przez przypadek przeciął sobie palec nożem.
- Daj. Zostaw to – czarnowłosy podszedł i chwycił jego dłoń, widząc jak z jednego z palców, cieknie krew. – Gdzie jest woda utleniona?
- W tamtej szafce powinna być. – wskazał drugą ręką dane miejsce.
Mężczyzna przemył ranę, po czym zakleił ją plastrem, który również znalazł we wskazanej przez Takashimę szafce.
- Pozwól, że ja dokończę.
- Ale...
- Zrób sobie herbatki albo nie ja ci zrobię. Usiądź i niczym się nie przejmuj. – popchał go w stronę stołu i odsunął mu krzesło. Chłopak posłusznie zajął miejsce cicho, wzdychając.

***

Szli razem przez zielona łąkę. Różnorakie kolory cieszyły ich oczy a zapach kwiatów i ziół uderzał swoją wonią w ich nozdrza. Czarnowłosy prowadzony przez swojego ukochanego nie miał pojęcia, gdzie idą. Kouyou koniecznie chciał go zabrać w pewne miejsce, mówiąc, że to niespodzianka.
Brunet szedł pewnym krokiem przed siebie ani na chwilę nie puszczając dłoni Shiroyamy. Niezmiernie się cieszył, że znów mógł z nim być razem po dość długiej rozłące.
Prawie cała łąka była otoczona zewsząd lasem, z którego przyszli. Yuu nigdy wcześniej nie był w tym miejscu. Kouyou zaś bywał tutaj wielokrotnie. Mimo że dawno nie był w tym miejscu, to doskonale pamiętał drogę. Było to miejsce, w które zawsze przyjeżdżał z rodzicami na wakacje.
- Studnia?
- Tak studnia. – spojrzał w dół, a potem z powrotem na czarnowłosego. – Podobno spełnia marzenia. – z zaciekawieniem zajrzał do środka, wypatrując dna. Shiro podszedł do niego bliżej, robiąc to sam co jego chłopak.
- Jak wrzucę wszystkie moje drobniaki, to się spełnią? – zapytał, udając, że szuka pieniędzy w kieszeniach.
- Nie. Wystarczy tylko tutaj przyjść. Podobno dawno temu było to miejsce schadzek par z okolicznych wsi. Jedna para podobno popełniła nawet samobójstwo z rozpaczy, gdyż ich rodziny nie pozwalały im na związek. A ja po prostu odkąd pierwszy raz tutaj przyszedłem, bardzo polubiłem to miejsce. – zwinnie usiadł na kamiennym murku otaczającym studnie.
Później położyli się razem wśród traw niedaleko studni. Do ich uszu dobiegał dźwięk cykad oraz delikatny szum liści na drzewach poruszanych przez ciepły wietrzyk. Yuu pierwszy raz widział aż tak niebieskie niebo. Był wręcz nim oczarowany. Kouyou zaś ani na chwilę nie spuszczał wzroku z jego twarzy. Przylgnął do boku swojego chłopaka, opierając swoją głowę o jego ramie.
- Mmm – uśmiechnął się, gdy czarnowłosy objął go ciasno swoim ramieniem. Shiro, głaszcząc go po włosach, pocałował czule w czoło.
- To rzeczywiście niesamowite miejsce. Panuje tutaj taki spokój. – westchnął lekko się przy tym, uśmiechając. Powoli wciągnął do swoich płuc kolejna dawkę świeżego powietrza.
Byli w tym miejscu zupełnie sami wraz ze swoją miłością jakby stworzeni tylko dla siebie.
- Yuu – mężczyzna czule muskał wargami jego ciepłą szyję, przyprawiając go tym o dreszcze.
- Hmm – odsunął się nieco, spoglądając na niego. Kouyou z uśmiechem na twarzy i przymkniętymi powiekami przybliżył się do niego. Yuu uczynił to samo, stykając ze sobą swoje i jego wargi. Młodszy cmoknął go czule, po czym spojrzał na niego, szeroko się przy tym uśmiechając. Czarnowłosy również odwzajemnił jego uśmiech. Nie musieli nic mówić. Wspólnie spojrzeli w niebo, trzymając mocno swoje splecione dłonie.
- Myślałeś może co będzie za dziesięć lat? Dwadzieścia? Pięćdziesiąt? - dalej spoglądał przed siebie prosto w niebo.
- Zdarzało się i to niejednokrotnie. Moje wyobrażenia za każdym razem wyglądały inaczej. Jednak jest jedna jedyna rzeczy, jakiej jestem pewny – nieco zacisnął swoją dłoń na jego, spoglądając z czułością prosto w oczy. Przez dłuższą chwilę w zupełnym milczeniu spoglądali na siebie, lekko się przy tym uśmiechając. Nie potrzebowali czasami słów, aby się zrozumieć.
Nagle Kouyou zauważył biedronkę pełzającą po czarnych włosach Shiroyamy.
- Hę?
- Biedronka – wskazał na owada pełzającego między jego włosami.
Zerwał jakiś kwiatek i podstawił ją biedronce pod nos, która wpełznęła na roślinkę. Kouyou odłożył ją na trawę. Yuu zamknął oczy, dalej leżąc, rudowłosy zas usiadł po turecku, zrywając rosnące wokół kwiatki.
- Co robisz? – podniósł się do siadu, spoglądają na rudowłosego. Ten siedział wpatrzony w swoje dłonie i robił plecionkę z kwiatów. Jeszcze pamiętał jak kiedyś, robił to wraz z siostrami. Nie było to zbyt męskie, ale jako dziecko nie bardzo to go obchodziło.
- Skończyłem – z uśmiechem nałożył mu na głowę wianek zrobiony z kaczeńcy. – Wyglądasz uroczo.
Shiroyama po chwili jednak ściągnął wianek i wsunął go na głowę Shimy.
- Ale ty wyglądasz bardziej uroczo – spoglądał na niego, trzymając między palcami jeden z dłuższych kosmyków jego włosów.
- Oj przestań – nieco przekrzywił głowę. Czarnowłosy drugą ręką pogładził go po rumianym policzku.
Nagle z oddali usłyszeli gwałtowny grzmot. Z daleka ujrzeli ze zgrozą przesuwające się w ich stronę burzowe chmury.
- Wracajmy. Coś przeczuwam, że to nie będzie tylko letni deszczyk. – wstali razem z trawy po czym, trzymając się za dłonie, ruszyli w drogę powrotną.
Jednak nawet nachodząca burza nie była w stanie zepsuć ich dobrych humorów.
Deszcz jednak dopadł ich już w połowie drogi i nawet drzewa nie były w stanie ich przed nim uchronić. Cali przemoczeni przekroczyli pośpiesznie próg domku.
- Jesteś cały mokry – stwierdził czarnowłosy, przynosząc suchy ręcznik z łazienki.
- Chciałbyś – Yuu roześmiał się dalej, wycierając mu włosy.
Takashima dawno nie pamiętał takiej burzy. Deszcz mocno uderzał w szyby, a grzmotom i błyskom piorunów nie było końca. Na wszelki wypadek wyłączył wcześniej bezpieczniki, nie ryzykując ich spaleniem.
W międzyczasie Shiroyama rozpalił w kominku zaś Kouyou przeglądał kuchenne szafki najwyraźniej czegoś szukając.
- Tutaj was mam – radośnie spojrzał na leżakujące butelki w jednej z szafek.
- Co tam znalazłeś?
- Coś, co nam bardziej umili wieczór. – triumfalnie podniósł rękę, w której trzymał jedną z butelek z winem. Z jednej z szuflad wyciągnął otwieracz. Następnie dość spranie wyciągnął korek z butelki, po czym rozlał alkohol do wyciągniętych wcześniej kieliszków. Następnie razem z Yuu zabrali wszystko ze sobą i rozsiedli się na puchatym dywanie tuż przed kominkiem.
Kouyou uśmiechnął się na wspomnienie dziecięcych lat, kiedy to spędzał tutaj czas wolny wraz z rodziną. Siedział wtedy wraz z siostrami w tym samym miejscu, pijąc gorącą czekoladę i opiekając pianki w ogniu kominka.
Yuu siedział na podłodze, przygrywając coś na swoim czarnym akustyku. Między piosenkami popijał wino z kieliszka wraz z Kouyou. Byli tutaj zupełni sami. Z dala od wymagających rodziców, pracy, studiów, hałasu stolicy i natrętnych ludzi.
Dźwięki gitary i ich wspólny śpiew prawie zagłuszał całkowicie szalejącą na zewnątrz burzę. Radosnej zabawie towarzyszył równie radosne iskrzenie się ognia w kominku. W tej chwili nie bardzo obchodziło ich co dzieje się poza domem, który stał się ich azylem.
Ciepły blask kominka ogrzewał ich, będąc jedynym źródłem światła. Kouyou wziął kolejny łyk wina, czuł jak płyn dodatkowo, ogrzewa go coraz bardziej. Następnie dorzucił trochę drewna do kominka. Shiroyama w tym czasie dostrajał z powrotem struny, zastanawiając się nad kolejną piosenką, jaką mógłby zagrać.
- Dawno tak nie spędzaliśmy czasu, prawda?
- Też się za tym stęskniłem – trącił struny, łapiąc chwyt.
- Fajnie by było mieszkać tak na stałe – spoglądał w ogień, pochłaniając się w zamyśleniu. Shiro odłożył instrument na bok, po czym przysunął się do zamyślonego Kouyou, obejmując go od tyłu.
- Yuu, nie zostawisz mnie nigdy, prawda?
- Głupie pytanie – musnął delikatnie jego policzek. – Ale prawda. Nigdy cię nie opuszczę. Obiecuje.- tym razem jego usta przyległy do ciepłego czoła Takashimy.
- Obojętnie co by się działo. – upewniał się niczym małe dziecko.
- Obojętnie co by się stało, będę przy tobie. – objął ramionami jego całe ciało, przytulając czule do piersi. Wtulił swoją twarz w jego miedziane włosy, upajając się ich zapachem. Czuł jak ręce Kouyou obejmują go mocno w pasie, a sam chłopak chowa swoją głowę w zagłębieniu jego szyi. Objął czule dłońmi jego twarz i przylgnął swoimi ustami do jego warg. W tej chwili zapragnął się z nim kochać, chcąc być jak najbliżej niego. Czekał na to, odkąd tutaj dzisiaj rano przyjechali tutaj. Był bardzo podekscytowany, odwzajemniając namiętnie pocałunki czarnowłosego.
- Kochaj mnie – poprosił cicho dalej wtulony w jego klatkę piersiową. Pożądliwie łaknął jego bliskości w tym momencie. Chciał, aby ich nagie ciała splotły się w miłosnym uścisku, chociaż na chwilę tworząc zgraną całość.
Spojrzał na niego, trzymając swoje dłonie na jego torsie. Już oczyma wyobraźni widział, jak kochają się na leżącym przy kominku puchatym dywanie. Pragnął cieleśnie pokazać mu wszystkie uczucia, jakimi go darzył.
Mężczyzna objął go, kładąc przed sobą na podłodze. Nachylił się nad nim, spoglądając brązowymi oczami na swojego ukochanego. Nie wypuszczając z objęć, zaczął delikatnie całować, jakby spijając ukochaną słodycz z jego miękkich warg.
Nie przerywając pocałunków, rozbierali się niespiesznie, ciesząc się swoją bliskością. Na początek zaczęli od swoich koszulek. Shima aż westchnął, dotykając dłońmi umięśnionego brzucha Shiroyamy. Od razu zauważył, że musiał dużo ćwiczyć przez ostatni czas, doprowadzając swoją sylwetkę do takiej rzeźby. Wiadomo, że nie wyglądał ja jakiś mięśniak, jednak prezentował się o wiele lepiej niż wcześniej.
Pozbywali się swoich ubrań, powoli coraz bardziej się nakręcając. Ponownie zbliżyli do siebie twarze, złączając swoje wargi. Ssali je bez opamiętania, splatając między nimi swoje języki. Rudowłosy czule gładził Yuu po jego klatce piersiowej w pełni oddając się pieszczocie.
Czarnowłosy po dłuższej chwili oderwał się od chłopaka, schodząc swoimi wargami na jego klatkę piersiową. Następnie zaczął czule gładzić jego brzuch, jednocześnie ssąc i podgryzając już nieco stwardniale sutki. Z czasem pocałunkami schodził coraz niżej, muskając wargami i językiem niezwykle ciepłą i gładką skórę swojego chłopaka. Zaśmiał się krótko, gdy w międzyczasie Kouyou zaczął dobierać się do jego spodni. Jednak to czarnowłosy najpierw się pozbył jego dolnej, jak i ostatniej części garderoby. Przez dłuższą chwilę wisiał nad nim, napawając się jego widokiem. Przeszedł do klęczek, by móc dłońmi po dotykać roznegliżowanego ciała rudowłosego.
Następnie Takashima pomógł ściągnąć czarnowłosemu całkiem spodnie wraz z bielizną, przez co obydwaj byli już całkiem nadzy.
- No połóż się – popchnął go na dywan, po czym usiadł na niego okrakiem. Podpierając się o jego napięty tors, zaczął poruszać się wahadłowo w przód i w tył. Obydwaj westchnęli, czując jak ich gorące męskości, ocierają się o siebie.
Nachylił się nieco nad czarnowłosym, po czym został przez niego przyciągnięty do kolejnego pocałunku.
- Tęskniłem.
- Ja też, ja też… – ponownie złączyli swoje wargi, splatając pomiędzy nimi swoje języki. - Hmm – Shima jęknął mu w usta zaskoczony, gdy czarnowłosy ponownie przewrócił go na plecy, znowu nad nim górując. - Yuu! – jęknął nieco się, wyginając, gdy Shiro zaczął poruszać swoja dłonią na jego gorącej erekcji, jednocześnie robiąc mu malinkę na szyi.
- Chce zobaczyć, jak dochodzisz – spojrzał na niego z uśmiechem, po czym znów go pocałował w jego rozchylone wargi. Następnie ponownie ssąc jeden z jego sutków, poruszał dłonią na jego erekcji.
Kouyou jęknął głośnie, czując jak Yuu drażni kciukiem jego wilgotnej i obrzmiałej główce penisa. Przelotnie spojrzał na niego całego, zastanawiając się, co mógłby teraz z nim zrobić. Szelmowsko się uśmiechając, ułożył się miedzy jego nogami.
- Ach! – przeciągły jęk wyrwał się z ust chłopaka, gdy jego męskość znalazła się w gorących ustach Shiroyamy. Odchylił głowę, zaciskając palce na jego głowie.
Pieścił jego męskość swoimi ustami, raz liżąc ją całą językiem, by następnie móc ją z powrotem wziąć całkiem do ust sprawiając tym niewyobrażalną przyjemność rudowłosemu, który znacząco jęczał, wyrażając tym swoje zadowolenie.
Po dłuższej chwili ostrożnie wsunął w niego palec, nie odrywając przy tym ust od jego pobudzonej męskości. Czuł jak z każdym kolejnym ruchem jego głowy, jeszcze bardziej nabrzmiewa w jego ustach.
Kouyou nieśmiało spojrzał na Yuu, który, nie szczędząc dość głośnych odgłosów i najróżniejszych mlaśnięć ssał zapamiętale jego popuchnięte prącie, wpatrując się w niego swoimi brązowymi oczami.
Dalej ssał go mocno jednocześnie, wsuwając już w niego dwa palce. Nie robili tego na tyle długo, że wolał go porządnie przygotować przede wszystkim, nie chcą sprawiać mu niepotrzebnego bólu.
- Yuu… Yuu! – podparł się na łokciach zaledwie chwilę później, niespodziewanie spuszczając się w usta czarnowłosego. Shiroyama przełknął całe nasienie nawet, oblizując się przy tym na końcu. Wsunął z niego palce i uśmiechnął się, spoglądając na rozanielonego chłopaka.
Rudowłosy jeszcze przez dłuższą chwilę nieco ciężko oddychał, dochodząc do siebie po orgazmie. Usiadł, śledząc nieco zamglonym wzrokiem swojego kochanka.
Shiroyama w tym czasie zaś wyciągnął kupione wcześniej opakowanie kondomów. Nieco pospiesznie rozerwał saszetkę z prezerwatywą, którą następnie z wprawą wsunął ją na swojego penisa.
Shima przyglądał się temu nieznacznie, oblizując przy tym wargi. Podpierał się, klęcząc i czując, jak mu serce gwałtownie bije z ekscytacji.
- No chodź do mnie – chłopak zbliżył się do niego, klękając na rozchylonych nogach nad jego kroczem. Następnie nieco przytrzymując męskość czarnowłosego, powoli go dosiadł. Stęknął przez zaciśnięte zęby, gdy w końcu wszedł w niego cały. Mocno przycisnął twarz Yuu do swojej klatki piersiowej, kurczowo go obejmując. Czuł jak spomiędzy piżmowych perfum, wybija się zapach jego ciała, co działało na niego niezwykle odurzająco.
- Kouyou… – czuł, jak jego gorące wnętrze okala ciasno jego erekcje. Westchnął, zarówno słysząc, jak i czując mocne bicie serca Takashimy. Dłońmi mocno obejmował go w pasie. Gładkie i wyćwiczone uda kochanka obejmowały jego biodra. - Spokojnie, nigdzie nam się nie spieszy – czule pogładził go po włosach, schodząc dłonią na zarumieniony policzek.
Rudowłosy wziął głęboki wdech, poczym podniósł się i z powrotem opadł na twardą męskość czarnowłosego. Jęknął, powtarzając ruch jeszcze bardziej przy tym, obejmując swojego kochanka. Jego sztywny penis zaś ocierał się o wyćwiczony brzuch czarnowłosego. Ściśle obejmował jego ciało, spoglądając prosto w jego oczy.
Yuu chwycił mocno jego pośladki i wpił się w rozchylone w kolejnym jęku usta. Następnie zaczął całować i lizać jego skórę na jego szyi, pozostawiając na niej wilgotne ślady. Mocno zaciskał palce na jego pośladkach, wsłuchując się w jego pełne rozkoszy jęki. Czuł, jak jego klatka piersiowa podnosi się gwałtownie z każdym kolejnym oddechem.
Kouyou w porównaniu do Shiroyamy nie był w stanie się opanować. Jęczał głośno, dając upust swojemu zaciśniętemu gardłu. Zresztą tutaj nie musiał się hamować, wiedząc, że i tak nikt ich nie usłyszy. Spoglądał na niego spod zmrużonych powiek. Jego policzki były oblane płomiennym rumieńcem.
Ich rozpalone ciała były splecione ciasno ze sobą w tymże miłosnym uścisku. Ciepło dochodzące z kominka tylko dodatkowo ogrzewało już i tak ich rozpalone ciała. Zamknął oczy, widząc jak kręci mu się w głowie od tego wszystkiego.
- Ach… Jeszcze… Aaa… Yuu…- oddychał coraz ciężej. Stękał coraz głośniej, rytmicznie poruszając swoimi biodrami. Dość mocno wbił paznokcie w jego plecy jeszcze bardziej, przylegając swoim torsem do jego klatki piersiowej, o ile było to możliwe.
- Kocham cię – powiedział mu to prosto w usta, które natychmiast ze sobą złączyli.
Obejmował go kurczowo swojego kochanka i czują jak zbliża się już ku szczytowi rozkoszy. Targał jego kruczoczarne włosy swojego kochanka ostatkami sił, poruszając intensywnie swoimi biodrami. Ledwo już panował na swoim niespokojnym oddechem.
Czarnowłosy jedną dłonią przytrzymywał go za biodro, drugą zaś zaczął energicznie, poruszając na wilgotnej i zaróżowionej erekcji rudowłosego.
- Yuu… Ach! – czuł, jak całe ciśnienie opuszcza jego podbrzusze, a przyjemność ogarnia każdy zakamarek jego ciała. Doszedł gwałtownie, przejeżdżając paznokciami po plecach czarnowłosego. Shiroyama czuł jak wnętrze chłopaka, zaciska się jeszcze bardziej przez co, prawie że od razu również doszedł, wydając przy tym dość głośny pomruk.
Po wszystkim mężczyzna spojrzał na niego, po czym pogładził go po plecach czule, całując w skroń. Kouyou dalej siedział wtulony w Yuu ani myśląc odsunąć się od niego o, chociażby milimetr.
- Chcesz jeszcze? – zapytał, odgarniając rude kosmyki przyklejone do nieco spoconego czoła. Kouyou nie odezwał się tylko, objął dłońmi twarz mężczyzny, całując go namiętnie w usta, co miało być twierdzącą odpowiedzią na pytanie. Już chwilę później leżał plecami na podłodze, ponownie wijąc się pod swoim kochankiem z rozkoszy…

***

- Muszę o ciebie bardziej zadbać – pogładził go czule po wystających żebrach.
- Hm?
- Schudłeś ostatnio – spojrzał na jego nagie ciało, które ciągle trzymał w swoich ramionach – To niezdrowe- pogładził go czule po włosach.
- Wiesz, miałem egzaminy i zaliczenia – przytulił się do Yuu opierając głowę na jego ramieniu – Szkoda, że nie możesz zostać ze mną tutaj przez całe wakacje…
- Wiesz… Już od jakiegoś czasu myślałem o zmianie pracy, więc zwolniłem się w tym tygodniu.
- Ale…
- Spokojnie, szukam czegoś lepszego, a przez ten czas mogę zostać tutaj z Tobą. – czule musnął jego usta. – Więc mogę zostać z tobą przez całe wakacje. – młodszy radośnie objął szyję Shiroyamy, kolejny raz czule go całując.
Przez jakiś czas siedzieli razem zupełnie nadzy w świetle iskrzących się płomieni, dopijając resztki wina. Szalejąca wcześniej na zewnątrz burza ustała.
- Kouyou? – spojrzał na chłopaka, który przed chwilą musiał zasnąć w jego ramionach, wtulając się ufnie w jego ciepły tors. Złapał go mocniej i ostrożnie wstał po czy ruszył w stronę schodów. Nie przejmując się i tak już wygasającym kominkiem wszedł na samą górę do ich tymczasowej sypialni. Pomieszczenie o dziwo było nieco rozświetlone blaskiem księżyca, które przedostało się z okna znajdującego się na tylnej ścianie pokoju. Mężczyzna położył swojego ukochanego na łóżku, po czym położył się obok niego. Westchnął, przykrywając ich kołdrą. Przez chwilę jeszcze spoglądał na spokojną twarz Kouyou otoczoną zewsząd miedzianymi kosmykami. Wpatrywał się niego tak długo, a i on sam w końcu znalazł się objęciach Morfeusza.



poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Only mine II




Witam was moi kochani.Oto kolejny rozdział, a następny już się pisze. Pierwszy raz napisałam tak długi rozdział, więc mam nadzieje, że wam się spodoba :)


Tytuł: Only mine (II)

Paring: Reituki

Uwagi: seks





Gdy obudził się, było całkowicie ciemno, co było spowodowane przez całkowity brak okien w pomieszczeniu. Nie miał zielonego pojęcia, która jest godzina. Leżał jeszcze w nagrzanej pościeli powoli, wybudzając się do końca ze snu. Nie miał jeszcze ochoty wstawać, zwłaszcza że tym razem nikt go to tego nie zmuszał jak co dzień. Owinął się cały kołdrą, nacieszając okalającym jego półnagie ciało ciepłem. Zamruczał cicho, zwijając się kłębek. Nie miał najmniejszej ochoty opuszczać tego niezwykle wygodnego łóżka. Spąsowiał cały, wyobrażając sobie, co dzisiaj mogą jeszcze w nim robić. Schował się całkiem pod kołdrę, chcąc opanować nagły natłok wczorajszych wspomnień, które były dopiero początkiem tego wszystkiego.
Nagle usłyszał zgrzyt zamka i dźwięk otwieranych drzwi.
- Kate? – sięgnął do stojącej obok lampki i włączył ją. Po pokoju rozeszło się żółtawe światło, dzięki, któremu był w stanie w końcu cokolwiek zobaczyć. Usiadł na środku łóżka, dalej okrywając się kołdrą.
- Jak się czujesz? – spojrzała na chłopaka, stając przy toaletce.
- W porządku. – odpowiedział, spoglądając gdzieś w bok. Już dawno się tak dobrze nie wyspał. – Która jest godzina?
- Jest po jedenastej. Do wieczora mamy jeszcze dużo czasu, dlatego chciałabym pokazać wszystko. O tej porze nie ma żadnych klientów, więc możemy zejść na dół i zjeść tam śniadanie. – Matsumoto tylko przytaknął głową, dalej siedząc na łóżku.
Dzisiaj miała na sobie niebieską sukienkę w chińskim stylu ze złotymi ornamentami, rozcinaną po obu stronach poniżej połowy ud. Włosy były spięte w eleganckiego koka, w którego była wpięta spinka z białą różą. Po z tym cała pachniała tymi kwiatami. Takanori wciąż nie mógł się na nią napatrzeć. Kobieta ta wydawała się niezmiernie odrealniona od całej reszty.


***

Ze względu na jeszcze wczesną porę w przybytku jeszcze nie było ruchu. Kilka pięknych i kuszących kurtyzanek siedziało w znajdującym się na dole barze.
Za ladą stał już barman będącym niepozornym dwudziestoparo letnim Japończykiem z przydługimi włosami i czasami widocznymi dołeczkami w policzkach, gdy to uśmiechał się do zamawiających napoje dziewcząt. Miał na sobie białą koszulę, kamizelkę oraz muszkę. W tej chwili nie mając nic do roboty, stał, polerując kieliszki.
Poza nim przebywali na sali jeszcze tylko dwaj mężczyźni. Nie byli jednak oni klientami. W końcu ktoś pod nieobecność Suzukiego musiał pilnować całego interesu. Ta rola należała właśnie do nich. Przecież nie był to podrzędny burdel, a elegancji dom publiczny oferujący pełen wachlarz usług, który zadowoliłby nawet tych najbardziej wybrednych.
Ochroniarze w ogóle jednak nie zwracali uwagi na rozmawiające kobiety. Byli całkiem pochłonięci sobą żywo o czymś mówiąc. Ubrani w te same garnitury, grzecznie popijali bezalkoholowe drinki, podjadając przy tym orzeszki ze stojącej miseczki.
W pomieszczeniu znajdowała się również scena, która w ej chwili była ukryta za misterną, czerwoną kurtyną. Całość była urządzona niczym lokale w kilku gwiazdkowych hotelach. Dominowała tutaj purpura i machoń.
W tej części budynku nie było żadnych okien, przez co zdawało się, iż cały czas panuje zmrok.
Dziewczyny siedziały zajęte plotkowaniem o stałych klientach. Wbrew pozorom wiedziały o nich bardzo dużo z wszelkich ich wyznań w upojeniu alkoholowym.
Wszystko w tym miejscu toczyło się swoim zwykłym jak dotąd nienaruszonym rytmie.
- Witaj Kate – pierwszy przywitał się ochroniarz, którego Takanori widział już wczoraj. Teraz miał okazję przyjrzeć się im nieco uważniej.
Od razu rzuciły mu się w oczy jego miedziane, mocno wycieniowane włosy. Poza tym mężczyzna wyróżniał się nieco niecodzienną urodą. Gdyby nie jego strój mógłby go nawet pomylić z dziewczyną, ale tylko z wyglądu, ponieważ jego głos był jak najbardziej męski.
Drugi z nich był równie przystojny mężczyzna z sięgającymi ramion, czarnymi włosami. Wyglądał na nieco starszego od swojego partnera, jednak była to minimalna różnica. Był nieco niższy, ale za to lepiej zbudowany, co pasowało do tego, co robił.
W pierwszym wrażeniu wydali mu się zbyt sympatyczni jak na ochroniarzy w takim miejscu.
Ucieszył się niczym dziecko, widząc przed sobą talerz pełen puszystych naleśników z owocami polanych czekoladą.
- Jedz, jedz. – rudowłosa zachęciła go z uśmiechem.
Chłopak był głodny, a burczenie w brzuchu utwierdzało go tym fakcie, więc nie czekając dłużej, zaczął jeść.
Po zjedzonym śniadaniu i jeszcze krótkiej rozmowie Kate odprowadziła chłopaka z powrotem do pokoju.
- Na razie zostawię Cię tutaj samego, ale niedługo wrócę. Dobrze? - licealista kiwnął głową, po czym został pozostawiony, samotnie w pokoju. Siedząc na łóżku, zaczął rozmyślać na temat sytuacji, w jakiej się znalazł.
Wszystko było dla niego obce i nieznanie. Czuł wewnętrzny niepokój, a nawet strach, bo nie miał o niczym pojęcia i nie był pewien co dalej może się z nim stać. Takie przypadki nie należą raczej do normalnych. To miejsce… Nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Wszystko wydawało mu się jednym, nienormalnym snem Czas z każdą sekundą zbliżał się do wieczora.
Przecież nie może sobie po prostu stąd wyjść. W tej chwili nie miał nawet najmniejszej możliwości, aby to uczynić.
Samotny pobyt w pokoju zachęcił go do głębszych rozmyślań. Siedząc na łóżku, podciągnął kolana pod brodę. Nieco nieobecnym wzrokiem spoglądał przed siebie, chcąc w jakiś sposób wszystko poskładać. Czuł, jak wszystko to powoli go przytłacza. Nie widział żadnego racjonalnego wyjścia z tej sytuacji.
Przełknął ciężko ślinę na myśl o tym, co jeszcze w najbliższym czasie może mu zrobić Suzuki. Wiedział, że wczoraj to był zaledwie początek tego, co go tutaj czekało.
Zastanawiał się, co on takiego w nim widział, że spośród wszystkich innych wybrał właśnie jego. Nigdy nie widział w sobie niczego wyjątkowego. Był tylko jednym z wielu prawie niewyróżniających się licealistów. Nikim więcej.
Dotknął opuszkami palców swoich ust, przypominając sobie to, co się działo wczorajszej nocy. Przez sekundę poczuł delikatne mrowienie w wargach na samo wspomnienie.
Powinien się wzbraniać przed tym, a on się sam na to potulnie zgadzał.
Jego rozmyślania przerwały nagle otwarte drzwi.
- Takanori? – rudowłosa zgrabnie weszła do środka przez uchylone drzwi.
- Jak się tutaj znalazłaś. – to pytanie nurtowało go od samego początku. Nie mógł zrozumieć, co taka kobieta robi u boku kogoś takiego jak Suzuki. Była dla niego kwintesencją wszelkiej dobroci co zupełnie gryzło się z tym, co ją otaczało.
- Nigdy nikomu tego nie opowiadałam. To dość długa historia. - nigdy raczej nie należała do wylewnych osób.
- Mamy jeszcze dużo czasu. Prooooszę – nie dawał za wygraną.
- Jesteś jak małe dziecko – pogłaskała go po głowie i westchnęła ciężko, przymykając przy tym powieki. – Skoro tak nalegasz. - jakoś nie miała serca, aby odmówić chłopakowi. - Dobrze, opowiem ci. Jednak nie jestem zbyt dobra w opowiadaniach.
Wszystko zaczęło się jakieś trzy lata temu. Błam wtedy studentką drugiego roku na uniwersytecie tokijskim. Miałam niezwykłe szczęście, że jako cudzoziemce udało mi się tam w ogóle dostać. Pracowałam na dwóch etatach, jednak z każdym kolejnym miesiącem ledwo łączyłam koniec z końcem. Nadszedł czas, gdy już prawie nie miałam pieniędzy na opłatę rachunku, za termin zapłaty za czesne na kolejny semestr zbliżał się nieubłaganie. Jako młoda i atrakcyjna studenta nie wpadłam na żaden lepszy pomysł jak prostytucja. Byłam jednak kompletnie niedoświadczona w takich sprawach.
Ubrana w małą czarną i szpilki siedziałam w jednym z barów samotnie, popijając drinka.
Czekałam, wiedząc, że wcześnie czy później ktoś do mnie podejdzie i to zaproponuje. Nie czekałam wtedy zbyt długo. Był to mężczyzna koło czterdziestki. Samarytanin, który przyszedł się nieco rozluźnić po pracy. Nagle cała moja pewność siebie gdzieś prysła.
Spanikowałam, kiedy zaczął prowadzić mnie do łazienki w wiadomym celu. Prawda, że na początku sam się oto prosiłam, jednak nie byłam w stanie tego od tak od razu zrobić. Wszystko we mnie krzyczało, abym tego nie robiła. Gdy już myślałam, że nie ma żadnego wyjścia z tej sytuacji, pojawił się pan Suzuki. Nie wiem, czy był to tylko przypadek, czy być może widział, jak nie chętnie tam idę. Wyciągnął mnie wtedy z tej sytuacji. Byłam mu naprawdę wdzięczna. Wiadomo jednak było, że nic nigdy nie jest za darmo i w tym przypadku również tak było. Zaproponował mi swego rodzaju umowę. Miałam mu się oddawać, kiedy tylko chciał, a w zamian on zapewniał mnie utrzymanie. Typowy sponsoring, jaki praktykowały również i inne studentki. Zgodziłam się, bo cóż innego mogłam zrobić, a spędzanie nocy z przystojnym i zadbanym mężczyzną było na pewno lepszym pomysłem niż szwendanie się po brudnych toaletach i tanich love hotelach z nie wiadomo kim. W pierwszej chwili nigdy bym nie pomyślała, że może być członkiem mafii. Przypuszczałam, że pracuje w jakieś korporacji na wysokim szczeblu. Dopiero po pierwszej nocy, jaką z nim spędziłam, zdałam sobie sprawę, w co się wpakowałam. Wszystko to trwało aż do końca studiów. Kończąc szkołę, nie byłam jednak w stanie już od niego odejść. Zaproponował mi wtedy „pracę” tutaj.
W tej chwili już się tak do tego przyzwyczaiłam, że nie byłabym w stanie stąd odejść i normalnie żyć, chociaż wielokrotnie się nad tym wcześniej zastanawiałam. – dziewczyna na chwilę umilkła. – No i to by było chyba na tyle. Wiem, że może to się wydawać paranoiczne, ale mi takie życie odpowiada. -Takanori siedział dłuższą chwilę w milczeniu poruszony całą jej historią.
- Musisz się teraz przygotować. Wiem, że jest jeszcze wcześnie, ale dzisiaj musisz to zrobić dokładniej. - Takanori spojrzał na nią nie wiedząc, o co konkretnie chodzi — W łazience masz wszystko gotowe. – kiwnął głową, po czym udał się do danego pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
Łazienka była dokładnie przygotowana. Na wieszaczkach wisiały czyste ręczniki oraz szlafrok. W dość widocznym miejscu stała pianka do golenia wraz z nową golarką. Teraz zrozumiał, o co chodziło Kate. Usiadł na brzegu wanny, do której napuścił trochę wody.
Postanowił na początek zacząć od pach. Nie był zbytnio owłosiony, więc wystarczyło tylko kilka ruchów maszynki, aby pozbyć się niechcianych włosków.
Niepewnie spojrzał w dół, nieco rozchylając swoje nogi. Nigdy tego nie robił
Przełknął ciężko ślinę, po czym wziął trochę pianki i rozprowadził ją wokół swojej męskości. Zaczął od dolnej partii swojego podbrzusza. Z czasem schodził coraz niżej, nie oszczędzając ani włoska. Chciał zrobić to jak najdokładniej.
Gdy w końcu udało mu się to skończyć, odetchnął zadowolony. W tym momencie jednak czuł się, jakby jeszcze bardziej nagi o ile to było możliwe.
Cały spąsowiał, gdy pomyślał o tym, co może kryje się pod bielizną Suzukiego. Zakrył dłońmi twarz i zaczął kręcić głową na boki, chcąc wyzbyć się tej myśli. Poza tym już niedługo miał się o tym przekona na własne oczy.
Gdy skończył się myć, wytarł się dokładnie cały w międzyczasie, przeglądając stojące butelki z różnymi kosmetykami. Wziął jedną z nich, która okazała się balsamem do ciała. Otworzył ją i powąchał je zawartość, przymknął powieki, czując przyjemny zapach. Sam nie wiedział czemu, ale postanowił wysmarować się tym cały, bo w końcu chyba po to, to tutaj stało.
Stojąc przed lustrem, wysuszył sobie włosy. Wpatrując się w nie, doszedł do wniosku, że okropnie zniewieściał przez te dwa dni. Gdy jego włosy były już całkiem suche, wyszedł z łazienki owinięty ręcznikiem.
Udał się za parawan, gdzie czekały już na niego przygotowane ubrania. Westchnął, ubierając bieliznę, która była podobna do tej, co miał wczoraj na sobie. Gdy podszedł do lustra i z zażenowaniem spojrzał jak bardzo na wpół koronkowy, jasny materiał opina się we wszystkich możliwych miejscach. Dopiero teraz miał nieco więcej czasu, aby zwrócić na to uwagę. Czuł jak delikatna tkanina, przylega do jego już teraz całkiem obnażonych genitaliów. Z początku było to dla niego nieco dziwne uczucie, które jednak po chwili mu się spodobało, jak cieniutki jedwab przylegał do jego nagiej skóry.
Następnie przywdział tym razem czarne kimono w czerwone kwiaty. Przez chwilę zastanawiał się, ile może kosztować taki strój. Prawdopodobnie była to jedna z najdroższych rzeczy, jaką miał na sobie. Później Kate pomogła mu założyć obi.
- Och, nie patrz już na mnie takim zbitym wzrokiem. Przecież pan Suzuki nie będzie chciał cię zjeść. – powiedziała, poprawiając materiał na rękawach. „Ale będzie chciał zrobić mnóstwo niewiele gorszych rzeczy”, pomyślał, nie podzielając optymizmu kobiety.
Znowu tak samo, jak wczoraj czekał na Suzukiego. Czuł jak, ogarnia go niepokój, wiedząc, że po dzisiejszym wieczorze może mieć problem z siadaniem przez następne kilka dni.
Drgnął gwałtownie, widząc uchylające się drzwi. Mężczyzna do środka zamykając za sobą drzwi.
- Witaj Takanori – nie był w stanie powstrzymać uśmiechu na jego widok. Odwiesił na krześle swoją marynarkę, swobodnym krokiem podchodząc w stronę łóżka.
Oddech licealisty stał się automatycznie cięższy, mimo że nie został nawet jeszcze dotknięty. Siedział sparaliżowany, kiedy mężczyzna zajął miejsce obok. Akira usiadł na brzegu łóżka tuż przy chłopaku. Położył swoją dłoń jego policzek, nakierowując twarz w swoją stronę.
Młodzieniec czuł wyraźnie męski zapach jego wody kolońskiej, który jakby go odurzył. Uciekł wzrokiem, gdy mężczyzna odgarniał za ucho kosmyki jego włosów, głaszcząc go przy tym po bokach twarzy.
Z boku musiało to wyglądać dosyć zabawnie, gdy Suzuki z szarmanckim uśmiechem zalecał się do nieśmiałego i nieco niedostępnego Takanoriego niczym do młodej panienki.
Gładząc jego szyję, całował go wzdłuż szczęki, zaczynając tuż przy jego uchu.
Chłopak się wzdrygnął cały, gdy mężczyzna polizał jego ciepły policzek.
-Na początek chciałbym zobaczyć, jak robisz „to” sam. – trzymając podbródek blondynka, potarł delikatnie kciukiem jego dolna wargę.
Jego mrukliwy głos prawie przeszedł go na wskroś. Chłopak westchnął, po czym ciężko przełknął ślinę. Mimo wszystko Suzuki miał niezwykle przekonujący głos, któremu Takanori nie był w stanie odmówić. Miał tylko się na razie przed nim onanizować. Powinien się cieszyć, że jeszcze nie praktykował na nim żadnych sadomasochistycznych poczynań. Młodzieniec odsunął się ta dalszą część łóżka, po czym poluzował swoje obi, nieco rozsuwając od siebie poły kimona ukazującym przy tym swoją bieliznę. Z zamkniętymi oczami zaczął poruszać wahadłowo ręką, chcąc pobudzić znajdującą się pod materiałem jego bielizny męskość. Masował rosnące uwypuklenie, nieśmiało nieco bardziej rozsuwając swoje zgięte nogi. Wolna ręka zaczął drażnić swoje sutki. Jedyne i pierwsze co przyszło mu do głowy, było to, co wczoraj robił mu Suzuki. Zaczął szczegółowo wszystko odtwarzać w pamięci, by bardziej się podniecić. Jedwabny materiał przyjemnie ocierał się o jego coraz bardziej nabrzmiałą męskość. Przymknął powieki, znacznie się rumieniąc.
Mężczyzna odsunął się nieco od młodzieńca, rozsiadając wygodnie naprzeciw niego. Nieco rozpiął swoją koszulę ani na chwilę nie spuszczając wzroku z blondynka, który właśnie powoli zsunął dłoń na swoje krocze. Przyglądał się cały czas zawstydzonemu chłopakowi, który się przed nim onanizował. Oglądanie takich aktów należało do jednego z wielu jego fetyszy.
- Wyjmij go już. – nakazał, widząc jak bardzo bielizna, obciska się na jego już pobudzonym członku.
Takanoriego przeszedł dreszcz, gdy usłyszał roznamiętniony głos siedzącego przed nim mężczyzny. Nieśmiało zsunął gumkę od swojej bielizny, przez co jego męskość od razu się wyprostowała. Jęknął cicho, chwytając za swoje nabrzmiałe prącie. Z początku masował je opuszkami palców, czując, jak cały pulsuje z podniecenia. Z każdą kolejną chwilą robiło mu się coraz bardziej gorąco. Czując narastającą przyjemność bardziej energicznie, zaczął poruszać dłonią na swojej erekcji.
W tym czasie Akira dalej siedząc na łóżku, rozpinał swoją koszulę, ale jeszcze nie rozbierał się do końca. Tę czynność postanowił zostawić na potem dla swojego kochanka.
Zagryzł wargę, widząc, jak licealista oblizuje swoje spierzchnięte usta.
Przysunął się bliżej, siadając tuż naprzeciwko chłopaka. Nieco zsunął kimono z jego ramion, po czym sięgnął wargami, po jeden z na wpół sterczących, różowawych sutków. Z przymkniętymi powiekami ssał go i delikatnie przygryzał, zataczając na nim kółeczka swoim językiem. W tym czasie również położył swoją rękę na dłoni chłopaka, która znajdowała się na jego pobudzonym penisie. Drażnił jego nabrzmiałą już główkę, nie odrywając się od jego torsu.
Takanori jęknął słabo, zaciskając palce wolnej dłoni na pościeli. Nad wyraz czuł wszystko, co robił mu Suzuki. Dotyk męskich dłoni Akiry diametralnie różnił się od tego, co robił sam sobie. Znowu dotykał go w sposób, w jaki nikt przednim tego nie robił. Czuł niesamowite ciepło na policzkach od napływających rumieńców.
Mężczyzna kolejno czule całował jego szyje, nakierowując przy tym dłonie chłopak na poszczególne części swojej garderoby. Pierwsza na łóżko opadła jego koszula odsłaniając całkiem tors i wytatuowane umięśnione ramiona mężczyzny. Dalej nie odrywają ust od cieplej skóry chłopaka. Zsunął jego dłonie na swoje biodra tym razem, pomagając mu rozpiąć swoje spodnie. Niedługo później ściągnął z niego kimono i odrzucił je niedbale na stojące obok krzesło. Zsunął do końca jego opuszczoną do kolan bieliznę. Oblizał nieco wargi, spoglądając na roznegliżowanego chłopaczka.
Lekko się uśmiechając, pogładził go po policzku. Takanori jednak cały czas unikał jego wzroku. Znowu nie wiedział kompletnie, co ma robić. Nieco rozproszony podparł się swoimi dłońmi o materac. Był zarówno onieśmielony, jak i przerażony tym jak bardzo Suzuki go pożąda i to w taki sposób.
- Takanori spójrz na mnie – poprosił, chcąc, by w końcu zwrócić na niego uwagę.
Chłopak czuł się okropnie mały, gdy mężczyzna obejmował go swoimi ramionami. Nieśmiało odważył się w kocu zwrócić ku niemu swój wzrok. Widział, jak Suzuki zamyka po chwili oczy, zbliżając do niego swoją twarz. Zadrżał również, zamykając oczy. Jego stulone usta również drgały. Nagle wargi mężczyzny naparły na jego. Muskał je i drażnił językiem, chcąc zachęcić młodzieńca do wspólnej pieszczoty.
Akira po chwili odsunął się nieco od młodzieńca. Dalej go obejmując, spojrzał na niego nieco zatroskany. Wydawało mu się, że był jeszcze bardziej onieśmielony niż poprzedniego wieczoru. Chłopak był nie tylko skrępowany, ale też nieco się bał tego wszystkiego.
Suzuki wstał z łóżka i pozbył się reszty swoich ubrań. Licealista mimowolnie przyglądał mu się podczas wykonywania tej czynności. Mężczyzna był odwrócony do niego tyłem, przez co teraz dokładnie widział jego całkowicie wytatuowane plecy. Pierwszy raz miał okazję zobaczyć z bliska coś takiego. Każdy szczegół był dokładnie przemyślany i pięknie wykonany. Głównym elementem całości był ogromny złoto-czerwony smok. Wszystko było połączone z całkiem wytatuowanymi ramionami. Cały wzór ciągnął się aż do jego pośladków.
Następnie już całkiem nagi wszedł z powrotem na łóżko. Klęknął naprzeciwko chłopaka, który ciągle mu się przyglądał. Następnie wziął jego dłoń i położył ją prosto na swojej erekcji. Delikatnie naparł na jego palce, aby zgięły się i objęły jego podnieconą męskości. Takanori westchnął głośno zaskoczony.
Był twardy i ciepły. Ledwo obejmował swoją dłonią jego połowę. Czuł, jak pulsuje od napływającej do niego krwi. Na chwilę wręcz zabrało mu dech, gdy mężczyzna przylgnął całkiem do niego swoim ciałem. Automatycznie zrobiło mu się gorąco. Na swój nietypowy sposób ta bliskość go podniecała. Jednak poczuł ukłucie zazdrości, gdyż pokaźna męskość Akiry prezentowała się lepiej niż jego młodzieńcze i jeszcze nie do końca dojrzałe przyrodzenie.
Dygnął lekko, kładąc wolną rękę na ramieniu Suzukiego. Czuł jego ciepły oddech poniżej linii swojej szczęki.
Akira zaczął powoli poruszać swoją dłonią na pobudzonym penisie chłopaka jednocześnie, zasysając delikatnie skórę na jego szyi. Mruknął gardłowo, czując jak drobna dłoń Takanoriego pieści jego erekcje.
- Takanori – jego głos był spokojny — Nie krępuj się, przecież nic złego się nie stanie. - położył dłoń na jego policzku, po czym powoli wsunął ją w jego włosy. Oparł się swoim czołem o jego, spoglądając prosto w oczy.
Chłopak tym razem jednak znacznie śmielej oddawał pieszczotę. Na chwilę odkładając wszystkie obawy, postanowił dać się ponieść temu wszystkiemu. W jakiś sposób rozczuliło go troskliwe zachowanie Suzukiego wobec niego.
Pojękiwał mu w usta, gdyż dalej pieści między swoimi palcami jego popuchnięte prącie. Mruknął rozkosznie, gdy bawił się jego językiem, ssąc go i zlizując z niego jego ślinę.
Chłopakowi już zaczęły drzeć nogi z podniecenia, co nie umknęło uwadze Akiry. Podopieczny spoglądał na niego roznamiętnionym wzrokiem, czując kumulujące się w podbrzuszu podniecenie. Suzuki chwycił go za ramiona, kładąc na pościeli.
Takanori spojrzał zawstydzony na Akirę, który rozłożył jego nogi, układając się między nimi. Parokrotnie pogładził czule zewnętrzną stronę jego ud, po czym nachylił się nad jednym z nich, dotykając swoimi wargami jego miękkiej i pachnącej skóry.
Chłopak drgnął, gdy mężczyzna z czułością zaczął całować jego nogi, powoli zmierzając ku jego kroczu. Westchnął chwilę później, czując ciepły i wilgotny język na swojej erekcji.
- S-suzuki-san! – gdy nagle wziął jego męskość do ust. Nie spodziewał się, że tak nagle to zrobi. Był zaskoczony tym nowym doznaniem. Jęknął kolejny raz, czując okalające jego erekcje ciepłe wnętrze jego ust.
Z niebywałą wprawą zataczał językiem kółeczka jego zaróżowionym żołędziu zlizując przy tym kolejne porcje wyciekającego preekuljatu. Pisnął przez zaciśnięte usta, gdy język Akiry drażnił centralnie czubek jego główki. Z wyczuciem gładził palcami jego ukryte pod zaróżowioną skórą jądra, sprawiając mu tym jeszcze więcej przyjemności.
Chłopak położył się na poduszkach, zamykając przy tym oczy. Zatkał sobie usta, próbując powstrzymać swoje coraz głośniejsze jęki. Oddychał płytko przez nos, czując coraz większe ciepło rozchodzące się po jego ciele.
- Takanori — spojrzał na niego, trzymając w dłonie jego podnieconą do granic możliwości męskość. - Chce cię słyszeć – odsunął dłoń z jego ust. – Tak lepiej, a dłonie daj tutaj. – położył je prosto na swojej głowie. Następnie jakby nigdy nic wziął go całego z powrotem między swoje wargi, wywołując tym błogi jęk młodzieńca. Mruknął, czując palce chłopaka zaciskające się na jego głowie i włosach.
Młodzieniec nieśmiało pogłaskał Suzukiego po głowie wplątując swoje palce w jego włosy. Oddychał ciężko, z wypiekami na twarzy, spoglądając na Akirę. Był cały czerwony na twarzy, gdy mężczyznę energicznie poruszał głową, ssąc zapamiętale jego erekcje.
Był już na skraju wytrzymałości. Wystarczyło tylko kilka pewnych ruchów głowy mężczyzny, by chłopak doszedł prosto na jego język.
Oddychał ciężko, spoglądając na Akirę jeszcze nieco zamglonym wzrokiem. Nie był w stanie czegokolwiek powiedzieć, więc czekał ponownie na dalszy rozwój wydarzeń.
Po chwili zamienili się swoimi miejscami. Suzuki trochę nachalnie podstawił swojego penisa prosto pod nos Takanoriego, który klęczał na czworaka między jego nogami. Ten uciekł wzrokiem w bok nieco zawstydzony tym wszystkim.
Jednak w ramach odwdzięczenia się postanowił to zrobić. Na początku dotknął palcem wilgotnej główki.
Następnie, przytrzymując ręką jego męskość nieco niepewnie, polizał już wilgotną główkę. Wsunął z powrotem język do ust czując dziwny posmak preekuljatu Akiry. Młodzieniec spojrzał najpierw na jego twarz, a potem z powrotem na jego krocze. Przełknął ślinę i postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem polizał go od samego trzonu, aż po jego szczyt. Potem pieścił językiem różne fragmenty skóry na jego penisie, pozostawiając na nim cienką warstwę swojej śliny.
Suzuki w tym czasie działa wygodnie dalej, bawiąc się włosami znajdującego się miedzy jego nogami chłopaczka. Przyglądał mu się uważnie, widząc, jak już nieco śmielej pieści jego nabrzmiałe przyrodzenie.
Takanori, przymykając powieki, objął wargami jeszcze bardziej zwilgotniała główkę. Zaczął ją powoli ssać, dłonią zaś gładził cieple jądra. Starał się robić wszystko tak, aby sprawić, jak najwięcej przyjemności. Wszystko czynił instynktownie i na wyczucie, powtarzając czasami to, co robił mu wcześniej. Nie chciał go jeszcze brać całego do ust, więc przez jakiś czas bawił się sterczącą męskością Akiry trzymaną w swoich dłoniach. Na swój dziwny sposób spodobało mu się coś takiego.
- Mmm, dobrze. – zamruczał przeciągle, drapiąc delikatnie chłopaka za uchem. Licealista otworzył oczy i spojrzał nimi na mężczyznę zarumieniony, słysząc taką pochwałę. Z każdą kolejną chwila zaczął wsuwać jego męskość coraz głębiej między swoje wargi.
Zatracił się nieco w tej czynności, nabierając jednostajnego rytmu.
Słyszał jak oddech Suzukiego staje się cięższy i nieco szybszy. Czuł, jak nieco napiera swoja dłonią na jego głowę, chcąc nadać jego ruchom swoje tempo. Dopiero po dłuższej chwili udało mu się dopasować. Mężczyzna wzdychał z aprobatą, głaszcząc chłopaka po włosach.
- Nie przerywaj. – z przyjemnością przyglądał się zadowalającemu go chłopaka.
Takanori drgnął, nie wiedząc, co się dzieje, gdy męskość Suzukiego drgnęła w jego ustach.
Nagle poczuł, jak jego usta wypełniają się nasieniem. Po chwili z niemałym mlaśnięciem wyjął penisa ze swoich ust. Oddychał ciężko, a kropelka spermy spłynęła mu z kącika ust po brodzie. Przełknął wszystko, po czym spojrzał prosto na Akirę. Ten przyciągnął go do siebie, prawie kładąc na sobie. Przytrzymując ręką jego twarz, ponownie zaczął go całować. Z nim wyjątkowo bardzo chciał to robić. Z chęcią bawił się ego drobnym językiem, ssąc go z zapamiętaniem.
- Połóż się z powrotem. – nakazał, robiąc chłopakowi miejsce na łóżku. Gdy licealista już się położył, Akira sięgnął do stojącej obok szafki. Tworzył ją i przez chwilę zastanawiał się z niej wyciągnąć. Poza kilkoma butelkami lubrykatu miał też kilka innych rzeczy takich jak przepaska na oczy, kajdanki, kulki i wtyczka analna i różowa wibrująca „myszka”. Nie było tego dużo, ponieważ reszta znajdowała się w jego sypialni, czekając na specjalną okazje. Suzuki przelotnie rzucił okiem na chłopaka, który spoglądał na niego niewinnie, czekając na jego kolejny krok. Widząc jego wzrok, postanowił wziąć tylko ulubiony nawilżacz. Wiedział, że jeszcze będą mieli wiele czasu na inne ”zabawy”.
Wraz z buteleczką wrócił do swojego kochanka. Usiadł na klęczkach między nogami chłopaka. Przez moment miał okropną ochotę od razy bez przygotowania wsunąć się w jego dziewicze wnętrze. Szybko jednak wyzbył się z głowy tej myśli. Jeszcze przez chwilę postanowił się wstrzymać ze swoimi żądzami, nie chcąc uczynić swojemu „podopiecznemu" żadnej krzywdy.
Młodzieniec westchnął, czując ciepły i wilgotny język Akiry w okolicach swojej zaciśniętej jamki. Sunął nim wokół jego wrażliwych miejsc. Chłopak jęknął panicznie, kiedy wsunął go do jego środka. Odchylił głowę na podusze, zamykając oczy. Uważał to za okropnie perwersyjne i zawstydzając, że pieścił go w podobny sposób, co kobietę. Drażnił swoim językiem jego ciepłe wnętrze. Zasłonił ramieniem oczy, wydobywając z siebie kolejny jęk, gdy mężczyzna dodatkową zaczął poruszać dłonią na jego ponownie nabrzmiewającym prąciu.
Po dłuższym czasie tych pieszczot, pod czas . Wziął lubrykant i wylał sobie o trochę na dwa palce. Następnie odłożył butelkę i wolną ręką, czule gładząc męskość chłopaka, wsunął w niego ostrożnie palec wskazujący.
Naprzemiennie wsuwa go i wysuwał, drażniąc nim jego ciepłe wnętrze.
- Suzuki-san – jęknął, obejmując kark klęczącego na nim Akiry.
Niewiedzą co zrobić nieco niepewnie pocałował go niewinnie, przykładając swoje wargi do jego ust. Mężczyzna mruknął mile zaskoczony. Odwzajemniał muskanie warg młodzieńca, pozwalając mu, aby wsunął swój język w jego usta. Ssał go ani na sekundę nie odrywając dłoni od jego wzbudzonej męskości.
Takanori powoli zaczynał się w to wszystko wczuwać, mimo że nie do końca to było wszystko z jego woli. Postanowił odsunąć na bok resztki zdrowego rozsądku, dając się podejść tkwiącym w nim gdzieś głęboko pożądaniu, które w tamtej chwili miało w końcu okazje wydostać się na zewnątrz. Jego ciało mówiło samo za siebie, pragnąc jeszcze więcej pieszczot i przyjemności, które w tym momencie był w stanie dać tylko Suzuki.
Sam nie wiedział, kiedy całe ciśnienie z jego ciała uszło nagle, wprawiając go w chwilową ekstazę.
Uśmiechnął się, patrząc, jak chłopak dochodzi prosto na swoją klatkę piersiową.
- Teraz stań do mnie tyłem na czworaka, dobrze? – kolejny raz pogłaskał go czule po policzku.
Przytrzymywał chłopaka, który dygotał cały na zmiękłych już rękach i nogach. W tej chwili był zarówno niesamowicie podniecony, jak i pełen obaw. Pisnął cicho, czując już twardą męskość między swoimi pośladkami.
- Cii… - uspokajająco pogładził chłopaka wzdłuż jego lekko wygiętych pleców. Nachylił się nad nim i przygryzł płatek jego prawego ucha, sięgając przy tym ręką miedzy jego nogi.
Takanori schował twarz w poduszce, zaciskając na niej palce, i jęcząc w nią nieco boleśnie. Z początku mężczyzna nie poruszał się w nim tylko czule, gładząc go po kręgosłupie. Nie bolało go to aż tak bardzo, jak się spodziewał, ale jednak nie należało to do przyjemności.
Mężczyzna wziął głęboki oddech, ledwo nad sobą panując. Czuł jak wnętrze chłopaka ciasno okalającego nabrzmiałą męskość. Dzięki dużej ilości lubrykatu wchodził w niego bez oporu. Posuwistymi ruchami zagłębiał się w nim, jednocześnie pieszcząc jego męskość, co nieco odwracało uwagę od tymczasowo nieprzyjemnej jeszcze penetracji.
Licealista całkiem zgiął łokcie, chowając twarz w poduszkach. Czuł, jak wszystko się trzęsie od gwałtownych ruchów Akiry. Stękał ciężko, czując, jak wszystko w nim wrze i pulsuje z podniecenia.
Nagle wyszedł z niego. Nawet nie zauważył, kiedy został odwrócony na plecy. Jęknął zaskoczony
Akira dołożył jeszcze lubrykatu i nie czekając dłużej z powrotem, zatopił się w ciele chłopaczka. Obejmując go, kontynuował penetracje już w nieco szybszym tempie ciężko, przy tym jęcząc.
- Ah! Oh… - leżał, pojękując jakieś niezrozumiale słowa. Teraz było mu już nieco lepiej. Mimo że było mu gorąco to łapczywie lgnął cały do ciepłego ciała Suzukiego. Zdawało mu się, że wchodzi w niego jeszcze głębiej niż wcześniej.
Takanori potem już nie wiele kontaktował z tego, co się dzieje. Cały czas zamkniętymi oczami obejmował kurczowo mężczyznę, który nieprzerwanie już penetrował jego wnętrze. Rozpływał się wręcz z tej dziwnej rozkoszy, jaką teraz odczuwał.
Ich ciężkie oddechy mieszały się wraz z przerywanymi jękami Matsumoto.
Suzuki poruszał w nim się coraz szybciej, narzucając własne tempo.
Prawie dławiąc się swoimi jękami, kurczowo zaciskał swoje uda wokół bioder swojego kochanka. Im bliżej był szczytu, tym bardziej wbijał swoje paznokcie w wytatuowane plecy mężczyzny.
- S-Suzuki-san – jęknął, czując, jak sięga końca. Prawie dławił się swoimi jękami, gdy Akira poruszał energicznie swoją dłonią jego członku. Takanori nie był już w stanie wytrzymać tego gwałtownie, dochodząc i drżąc lekko.
Nie był w stanie porównać tego do niczego, co wcześniej było mu dane przeżyć. Nigdy nie przypuszczał, że przeżyje coś takiego. Mimo wszystko nie żałował. Mimo wszystko był spełniony.
Był totalnie wykończony. Leżał nagi z zamkniętymi oczami, normując swój niespokojny oddech.
Wziął gwałtowny wdech, widząc męskość Akiry w ponownym wzwodzie. Zastanawiał się jak bardzo dużą potencje ma ten człowiek. Sam był już tak bardzo wykończony, że miał ochotę od razu zasnąć.
Takanori jęknął zaskoczony, gdy Suzuki nagle wziął go na ręce. Zrobił to z taką lekkością, jakby podnosił pluszową zabawkę, a nie człowieka. Następnie mężczyzna skierował swoje kroki w stronę łazienki. W jego umięśnionych ramionach wydawał mu się jeszcze drobniejszy niż wcześniej. Wspólna kąpiel była idealnym pretekstem do po dotykania jeszcze ciała młodzieńca.
Gdy Akira przygotowywał kąpiel, chłopaczek siedział na brzegu wanny z zamkniętymi oczami i znacznymi rumieńcami na twarzy. Był nieco skrępowany wiecznie łakomym wzrokiem Akiry zwróconym w jego stronę.
Gdy wanna już się napełniła wodą, mężczyzna zakręcił kran.
- Takanori — delikatnie położył swoją dłoń na jego ramieniu. Licealista zadrżał lekko wytrącony z zamyślenia, po czym spojrzał na blondyna.
Licealista niepewnie dołączył do mężczyzny w kąpieli. Wanna była wystarczająco duża, aby pomieścić ich obydwóch. Z początku siedzieli naprzeciw siebie, jednak chłopak nawet nie zdążył o tym pomyśleć, gdy moment później za pomocą rąk Suzukiego znalazł się w jego objęciach między nogami. Tors mężczyzny ściśle przyległ do pleców chłopaka.
Wziął w dłonie trochę żel do mycia i zaczął go rozprowadzać po ciele chłopaka. Masował jego tors aż do wytworzenia się piany. Potem powtórzył tę czynność na jego plecach.
Takanori nieco się rozluźnił, czując, jak dłonie mężczyzny masują go po jego barkach. Mimowolnie wydał z siebie przeciągły pomruk, przymykają przy tym powieki. Powoli przyzwyczajał się do jego dotyku, który sprawiał mu przyjemność.
Akira zaśmiał się pod nosem z jego reakcji. Dalej gładził go po plecach, schodząc dłońmi coraz niżej i niżej.
Odwrócił jego twarz w swoją stronę. Widzą jego lekko rozchylone usta, zapragnął go pocałować, co też od razu uczynił. Muśnięcie warg,
Takanori jęknął mu w usta, czując erekcje blondyna, która ocierał się o jego biodro.
Nieśmiało rozchylał swoje usta, splatając jego język ze swoim.
Wolną ręką mężczyzna obejmował go całego, trzymając go przy sobie. Znowu miał na niego niezmierną ochotę. Nieco, zaciskając swój uścisk, pogłębił bardziej ich płytki pocałunek. Wyraźnie czuł, jak jego twardy penis ociera się o jego biodro.
Kwestia kolejnego stosunku przepełniała go niepokojem, a nawet strachem. Był zmęczony i śpiący.
Suzuki dale swoimi wargami i językiem muskał jego kark jednocześnie, zsuwając niżej dłoń z podbrzusza chłopaka. Wolną dłonią gładził spięty, młodzieńczy tors, muskając od czasu do czasu delikatnie jego sutki, przyprawiając tym go o kolejne dreszcze przeszywające ciało młodzieńca. Ten sapnął, gdy poczuł jego dłoń między swoimi nogami.
- Ach... – czuł, jak nieco wbrew sobie znowu się podnieca.
Suzuki, całując jego wilgotną szyje, wsunął jeden ze swoich palców między jego pośladki. Zaczął go przygotowywać
- Mmm – był całkowicie unieruchomiony przez obejmującego go ramiona, Młodzieniec pomrukiwał słabo, gdy Suzuki całował go pożądliwie.
- Nie... Proszę... Nie, nie... - jęczał słabo, gdy już oderwał się od jego ust, trzymając mężczyznę za nadgarstki. Jego prośby jednak zdawały się na nic. Był za słaby i nie mógł w żaden sposób się sprzeciwić temu, co go znowu czekało. Czuł jak uprzednio wyciągnięte z niego palce są zastępowane przez dalej niezaspokojoną męskość Suzukiego, który wsunął się w niego gwałtownie aż do samego końca. Zaczął go uspokajająco całować, widząc pierwsze objawy paniki w jego zachowaniu.
- Ciii… Tobie też będzie przyjemnie. – kilkakrotnie pocałował jego szyje, wsłuchując się w hamowane przez chłopaka mimowolne jęki.
Już nie bawił się z nim żadne podchody od razu, narzucając swoje tempo.
Prędko jednak zaczął pojękiwać, gdy Akira wahadłowo poruszał dłonią na jego prąciu.
Woda gwałtownie zaczęła falować od wytężonych ruchów Akiry, który nabijał chłopaka na swoje podniecone prącie. Suzuki posapywał ciężko, wchodząc w niego raz za razem. Nie odrywał dłoni od jego przyrodzenia cały czas, utrzymując go w podnieceniu.
Chłopak potem nie był w stanie powstrzymać głośnego jęku rozkoszy, gdy uderzyły prosto w jego prostatę. Mimowolnie poruszał biodrami, dopasowując się do narzuconego tempa. Nie, będąc w stanie tego przerwać, musiał przetrwać to do końca. Kolejny raz uległ mu całkowicie, starając się samemu zacząć czerpać jakąś przyjemność z tego. Doszedł, czując go kolejny raz przy swojej prostacie. Nie minęło wiele czasu, gdy Suzuki z przeciągłym jękiem doszedł w jego wnętrzu.
Chłopak miał prawie łzy w oczach, kiedy w końcu z niego wyszedł. Ciężko oddychał z upuszczoną głową. Był cały roztrzęsiony po tym. Był za równie zły, jak spełniony jednocześnie. Przez chwile miał ochotę się gdzieś schować i nie wychodzić stamtąd.
Akira po wszystkim pomógł mu wyjść z wanny. Był okropnie zmęczony i śpiący, przez co prawie cały czas opierał się swoimi dłońmi o tors Akiry ledwo, trzymając się na nogach.
Niezwykła czułość Suzukiego podczas wycierania Takanoriego wprawiała w chłopaka w zakłopotanie. Trzymał go blisko przy sobie, a puchatym ręcznikiem wycierał dokładnie każdy fragment jego ciała.
Chłopak nie mógł pojąć jak bardzo osoba, która na co dzień jest członkiem mafii, może być taka. Swoim zachowaniem zdołał nieco udobruchać.
- Grzeczny – uśmiechnął się, przeczesując palcami wilgotne włosy chłopaka.
Gdy już był całkiem suchy, mężczyzna zabrał go z powrotem do pokoju. Od razu zauważył, że pościel została wymieniona na czystą po tym wszystkim, co dzisiaj robili na łóżku. Oczy mu się same zamykały, gdy Suzuki przykrywał go starannie kołdrą. Jakoś nie potrafił być na niego dłużej zły. Nie wiedział dlaczego, ale zrobiło mu się przykro, gdy mężczyzna wstał z łóżka i zaczął ubierać przyszykowany szlafrok z zamiarem opuszczenia pokoju.
- Jesteś już zmęczony, więc się wyśpij dobrze. Gdybym został, byłoby to niemożliwe. – usiadł na chwilę przy nim, widząc jego zawiedzione spojrzenie. Nachylił się nad młodzieńcem, po czym delikatnie go pocałował, muskając tylko jego wargi.- Jutro przyjdę do Ciebie wcześniej. – spojrzał na niego, po czym wstał. – Dobranoc Takanori – spojrzał na niego ostatni raz, wychodząc z pokoju.
Chłopak pod wpływem zmęczenia i wrażeń prawie natychmiast zasnął.































środa, 8 kwietnia 2015

Pamiętniki z wakacji VI


Witam was z powrotem. Wybaczcie mi długą nieobecność, ale starała m się jakoś pozbierać i skończyć w końcu ten rozdział. W końcu po półtora roku mojego nieszczęsnego pisania ta seria dobiega końca. Nie jest może jakaś bóg wie jaka jednak mam do niej sentyment ponieważ była to pierwsza seria na blogu jaką zaczęłam pisać.


Dziękuje wam za to że wchodzicie, czytacie i komentujecie. Życzę miłego czytania (͡° ͜ʖ ͡°)


- Uru? – Aoi obudził się nagle, gdy ten akurat już rozbierał go na łóżku. Rudowłosy miał właśnie zamiar pozbyć się jego koszulki, którą trzymał już podwiniętą do połowy odsłaniając przy tym wklęsły brzuch starszego gitarzysty.
- Już się obudziłeś? To nawet lepiej. – spojrzał na niego z uśmiechem, nachylając się nad nim i bezwstydnie, trzymając rękę na jego kroczu. Czarnowłosy podniósł  się do siadu odwzajemniając uśmiech. – Jak chciałeś to trzeba było od razu tak zrobić.  – wymruczał mu, przyciągając jego twarz do siebie. Sam również od razu nabrał ochoty, wyłącznie, że  przerwano im dzisiejsze igraszki zaledwie po grze wstępnej. Natychmiast oboje zaczęli się łapczywie całować i nawet wszechobecny zapach alkoholu im w tym nie przeszkadzał.
Na chwilę oderwali się od siebie.  Shiroyama uśmiechnął się widząc jak Shima spogląda na niego maślanym wzrokiem. Postanowił zapalić nocną lampkę, która nieco rozproszyła panujące w pokoju ciemności.
- Mam się rozebrać czy sam chcesz to zrobić? - Yuu w porównaniu do Takashimy był już nieco trzeźwiejszy. Nie czekając na odpowiedź zaczął podwijać jego koszulkę, chcąc jak najszybciej pozbyć się zbędnego materiału.. Zaledwie chwilę później pospiesznie obydwaj zaczęli się wzajemnie pozbywać swoich ubrań, nie szczędząc przy tym różnych pieszczot.
Uruha ochoczo odchylał nieco głowę ułatwiając swojemu kochankowi pieszczenie ustami jego wyprężonej szyi. Giął się lekko pod dotykiem jego męskich dłoni, pomrukując przy tym ochoczo. Całując się dotykali wzajemnie swoich półnagich ciał w blasku jednej z nocnych lampek.
Nawet nie zauważyli kiedy znaleźli się obydwaj zupełnie nadzy i podnieceni w swoich objęciach. Z ciężkimi oddechami namiętnie splatali języki w swoich ustach jednocześnie wzajemnie się pobudzając. Obydwojgu jeszcze trochę szumiało w głowach od wypitego alkoholu, jednak ten stan tylko podkręcał tempo tego wszystkiego.
Uruha przesunął dłońmi wzdłuż jego lekko wyrzeźbionego torsu, zsuwając jego prosto na jego obnażone krocze. Ochoczo zaczął dotykać jego męskości z radością widząc jak nabrzmiewa w jego dłoniach.
Shiro przyssał się do szyi rudowłosego, pieszcząc jedną dłonią jego penisa, a drugą drażniąc jego sterczące już sutki.
-Oh, Yuu – targał włosy Aoiego coraz ciężej wzdychając. Onanizowali się wzajemnie pożądliwie całując. Przysunęli się do siebie jeszcze bliżej, ocierając się o siebie.
Gdy byli już nader podnieceni, Yuu nakazał ułożyć się swojemu kochankowi na boku. Sam zaś odwrócił się głową w stronę jego genitaliów. Z szelmowskim uśmieszkiem pogładził go po wystających biodrach, zsuwając swoje dłonie na jego krocze, gładząc nim okolice wokół jego erekcji. Następnie leżąc na boku gładził jego szczupłe udo, a drugą ręką pieścił jego nabrzmiałe już prącie.
Rudowłosy drgnął gwałtownie, gdy czarnowłosy zaczął wargami i językiem muskać jego wyprężoną męskość. Zaś swoją dużą dłonią gładził, go po jędrnych pośladkach.
Kouyou przytrzymując dłonią podnieconą męskość swojego kochanka lizał każdy skrawek napiętej i gorącej skóry, na jego prąciu. Zaczął ssać zaróżowioną główkę, przymykając przy tym oczy. Nie był się w stanie opanować, gdy czarnowłosy w perwersyjny sposób zabawiał się jego erekcją. Ciężko oddychał, drżąc i cicho pojękując  wypełnionymi ustami. Bez skrępowania poruszał energicznie głową czując coraz gorętsze wypieki na swoich policzkach.
Jęknął głośniej, dalej trzymając penisa Yuu, gdy poczuł wibrację na swojej erekcji spowodowane przeciągłym pomrukiem czarnowłosego, któremu było już nad wyraz przyjemnie.
Obydwaj już po chwili z powrotem w tym samym tempie ssali swoje coraz bardziej popuchnięte prącia.
- Yuu… - jęknął trzymając w dłoni nabrzmiałego penisa Shiroyamy. Czuł jak język czarnowłosego zatacza kółka wokół jego nabrzmiałe i wilgotnej od preekuljatu główki, po czym wsuwa go z powrotem całego do ust. Sam lizał jego penisa nie mogąc powstrzymać kolejnych jęków. Starał się jak najlepiej go zadowolić. Aoi pomrukiwał trzymając cały czas trzymając nabrzmiałe prącie Kouyou w swoich ustach. Czuł jak rudowłosy mimowolnie wypycha swoje wąskie biodra w jego stronę.
- Mmmm… - spiął się cały dochodząc wprost do gardła Shiroyamy. Zaledwie kilka sekund później jego usta również wypełniły się spermą.
Po wszystkim podnieśli się z powrotem ciasno przylegając do siebie. Uruha łapczywie znowu wpił się w usta czarnowłosego. Obydwaj byli rozpaleni, wymieniając między sobą ciężkie oddechy.
- Zróbmy to od razu – rozsiadając się na jego kolanach cały rozochocony.
- Mój mały masochista – stwierdził Yuu po czym przejechał językiem wzdłuż szyi młodszego.
- Jaki mały? – spojrzał na niego z góry, siedzą na jego udach. Nie mając żadnego lubrykatu wziął używaną już wcześniej oliwkę, którą rozsmarował na jego penisie. 
Takshima wraz z pomocą czarnowłosego nabił się na jego erekcje jednocześnie przeciągle stękając. Nogi mu się nieco drżały, jednak starał się patrzeć na wszelkie niedogodności. Opierając swoje dłonie, na ramionach Yuu, który trzymał go mocno za biodra, unosił się i opadał na jego męskość. Przez wypity wcześniej alkohol nie zwracał zbytniej uwagi na ból. Było mu niezwykle przyjemnie gdy twardy penis drażnił raz za razem jego prostatę. Ból idealnie mieszał się z odczuwaną przez niego przyjemnością, że nie był wstanie i odróżnić.
Czarnowłosy całował go czule, po bokach twarz, wsłuchują się w jego jęki. Sam pojękiwał z przyjemność raz za razem, zatapiając się w rozgrzanym ciele leżącego pod nim kochanka.
- Yuu… Ach! Jeszcze… Yuu… Proszę… - był jakby pogrążony w transie łaknąć z każdą kolejną minutą coraz więcej rozkoszy, którą był mu w stanie dać tylko jego kochanek.
Shiroyama chcąc spełnić oczekiwania swojego ukochanego jednym sprawnym ruchem przewrócił go na plecy.   Nie tracąc tempa dalej, energicznie poruszał się w zaciśniętym na jego członku, gorącym wnętrzu. Raczej nie byli w tej chwili subtelni zachłannie się kochając.
- Tak! Dobrze! – jęczał ściśle zakładając swoje nogi na biodra czarnowłosego.
Aoi prawie na nim leżał, przylegając ściśle do niego swoim ciałem. Shima dokładnie czuł ruchy wszystkich jego mięśni kiedy ten zapamiętale go penetrował. Kurczowo obejmował jego szyję przyciskając jego twarz do swojego torsu.  Wyjękując jego imię za pomocą silnych ramion czarnowłosego poruszał swoimi biodrami .
Ruchy Shiroyamy pod wpływem kolejnych próśb  Uruhy stawały się coraz szybsze i mocniejsze nabierając zwierzęcego wymiaru.  Czuł jak z każdą kolejną chwilą gorące wnętrze okalające jego męskość zaciska się jeszcze bardziej.
Kouyou ściśle trzymał przy sobie Yuu, nie pozwalając mu się odsunąć od siebie nawet o centymetr. Nie hamował wydawanych przez siebie dźwięków, z rozkoszy drapiąc mocno plecy swojego kochanka. Zamknął oczy chcąc w pełni odczuwać rozchodzące się po jego ciele kolejne fale przyjemność. Prężył się na łóżku czując iż jest bliski szczytu. Jednocześnie ocierał się swoją erekcją o twardy brzuch Shiro.
Aoi ostatniej chwili wyszedł niego od razu spuszczając się na jego brzuch.
Kouyou jeszcze ciężko oddychają przytulił do siebie czule czarnowłosego. Zaledwie chwilę później dopadła go niezwykła fala senności.
- O boże… - westchnął Aoi wychodząc z ciała swojego kochanka, po czym położył się obok.
- Yuu – Kouyou odwrócił się a bok w stronę swojego kochanka. Już nie miał ani grama siły na cokolwiek więcej. Zamknął powieki zasypiając otumaniony jeszcze resztkami alkoholu jak i przeżytym orgazmem.
***

Pierwszy wywlekł się z łóżka Yuu. Miał kaca, ale jeszcze jakoś żył. Rozejrzał się po pokoju. Widział wszędzie walające się po podłodze ubrania, które ściągali z siebie wczoraj w pośpiechu. Uśmiechnął się spoglądając na śpiącego smacznie, obok Uruhę.
Nieco niechętnie podniósł się z łóżka. Najpierw otworzył okno chcąc przewietrzyć pokój po wczorajszej nocy. Następnie zabrał ze sobą kilka potrzebnych rzeczy i poszedł się wykąpać. Obiecał sobie, że  zaraz potem zje porządne śniadanie.
Postawił od razu na prysznic. Jakoś nie miał ochoty pakować się do wanny chcąc jak najszybciej się ogarnąć. Umył się szybko, po czym wyszedł za łazienki w samym ręczniku.
Gdy wszedł do pokoju zastał tam widok zupełnie nagiego Takashimi, który właśnie popijał tabletki na kaca oraz jakieś przeciwbólowe. Chłopak po wypiciu całej szklanki wody, spojrzał na Aoiego radośnie się uśmiechając.
-Dzień dobry Kouyou - pocałował go w czoło, targając go przy tym po włosach.
Dopiero teraz zauważył czerwone pręgi na całych jego plecach. Wstał i podszedł do Yuu i dotknął palcami śladów po wczorajszej nocy. Czule ucałował jeden z nich obejmując starszego gitarzystę w pasie.
- Chyba trochę przesadziłem – pogładził go dłonią po barkach.
- Wcale nie – pocałował go delikatnie, po czym spojrzał na niego z uśmiechem. – Najwidoczniej tego potrzebowałeś, a to jest tylko dowodem na to, że było ci naprawdę dobrze. Musnął swoimi wargami szyje Kouyou, który westchnął z przymkniętymi oczami.

***

Akira obudził się koło południa. Nieco bolała go głowa jednak w żaden poważniejszy sposób nie odczytywał skutków poprzedniego wieczoru.
Pierwsze co mu się rzuciło mu się w oczy, gdy je otworzył był brak Takanoriego w pokoju. Dalej jednak czuł jego ciepło i zapach wśród pościeli.
Nieco mozolnie podniósł się, siadając na łóżku. Westchnął, po czym wstał, aby się ubrać.
Założył świeżą bieliznę i rozejrzał się wokół. Dopiero teraz zauważył, że drzwi balkonowe są uchylone Od razu poszedł w ich stronę. Wszedł na balkon, na którym odnalazł swoja zgubę. Takanori stał przy barierce paląc papierosa i wpatrując się w szumiące morze. Miał na sobie tylko obcisłe bokserki i koszule Reity zarzuconą na ramiona. Cały jego poranny wygląd dopełniały roztargane włosy po nocnych ekscesach. Chłopak spojrzał na Suzukiego wypuszczając z ust kłębek szarego dymu.  Uśmiechnął się na jego widok. Nagle wiatr znad morza rozwiał jego koszulę oraz włosy. Basista odwzajemnił uśmiech podchodząc bliżej do Matsumoto.
Gdy akurat ponownie zaciągał się używką Akira zabrał mu papierosa, którego zaraz to zastąpił swoimi ustami jednocześnie gasząc niedopałek o barierkę.  Dym ani nikotynowy zapach nie przeszkadzały mu w ogóle.
Ochoczo polizał jego wargi, które następnie uchyliły się wpuszczając trochę dymu do jego ust. Na krótko wsunął swój narząd smaku w jego usta splatając go z językiem Takanoriego, który mruknął z zadowoleniem.
- Witaj kochanie – spojrzał na niego, po czym delikatnie cmoknął w usta. Na niebie nie było ani jednej chmurki.
- Co tak wcześnie wstałeś?
- Chciałem zabić Kouyou za wczoraj, ale Bóg już go wystarczająco pokarał po tej imprezie. – spojrzał na basistę z niewinnym uśmieszkiem.
 - Ale nie jesteś zły?
- Po tym co zrobiłeś później, to już nie. – przytulił się do jego boku.   – Mmm chodźmy już do środka. – w dobrych humorach wrócili z powrotem do swojej sypialni. - Poczekaj zaraz wracam… - wyszedł z pokoju, po czym wrócił po dwóch minutach, pchając wózeczek ze śniadaniem. Było ono nieco mniej standardowe od tego co było dane im zwykle jadać, ale w końcu byli w pięciogwiazdkowym hotelu. Takanori znając apetyt Akiry domowił jeszcze kilka rzeczy.
- Dawno nie byłem aż tak głodny. – usiadł na łóżku łakomie patrząc na wózek z jedzeniem.
Na samej górze leżały talerze z różnymi potrawami, od jajka po benedyktyńsku, omlety z pomidorami, po wymyślne tosty z łososiem, kozim serem i awokado. W końcu byli w pięciogwiazdkowym hotelu na wakacjach. Niżej stał dzbanek z sokiem pomarańczowym oraz dzbanuszek ze świeżo zaparzona, gorącą kawą. Obydwoje byli równie rozradowani na widok jedzenia.  Jedli wszystkiego po trochu, dzieląc się wszystkim.
- Wiesz, czuje się teraz bardziej jak na miesiącu miodowym niż na wakacjach. – zaśmiał się kiedy już zjadł kawałek omletu, który podał mu Ruki.
- Och, naprawdę? – klęknął obok niego, obejmując ramionami szyje basisty.


***

- Jeeeeeeeeeeeeść – Uruha leżał dalej całkiem nagi na brzuchu nie mając siły na cokolwiek nawet na to by ubrać na siebie chociażby bieliznę.
- Och, Kouyou, Kouyou -  podszedł do niego, siadając na brzegu jego łóżka – Już wszystko załatwiłem. Za chwilę powinni tutaj wszystko przynieść. – przesunął swoją dłonią wzdłuż jego pleców. Położył się obok niego, podpierając swoją głowę ręką.

Po zjedzonym śniadaniu poszli razem na balkon, aby zapalić.
- W Tokio już nie będzie tak dobrze jak tutaj, prawda?
- Sam nie wiem. Chyba wiele się nie zmieni jak wrócimy. – zaciągnął się papierosem, po czym wypuścił z ust kolejny obłoczek dymu. Uruha spoglądał na niego podpierając się o barierkę. - Kouyou, wiem, że może trochę na to za wcześnie, ale czy nie chciałbyś  abyśmy razem zamieszkali. Ostatnio i tak ciągle siedzieliśmy u ciebie, albo u mnie. Chciałbym mieć cię przy sobie cały czas. - położył swoją rękę na jego dłoni delikatnie się przy tym uśmiechając.
Takashima cmoknął go w usta radośnie się uśmiechając.
- Oczywiście, że chce!

***

- Pójdziemy jeszcze na plaże?  - odwrócił głowę od okna, spoglądając na siedzącego na łóżku Miyaviego.
- Ależ oczywiście. Musimy wykorzystać jak najlepiej ten ostatni dzień.
Kilkanaście minut później znaleźli się już razem na zewnątrz. Rozłożyli się na kocu wśród skalistych klifów. Zabrali ze sobą również duży, plażowy parasol, który wbili głęboko w piasek.
Miyavi siedział w samych, krótkich spodenkach, uśmiechając się z zamkniętymi oczami. Kai nucił sobie coś pod nosem, wystukując rytm na swoich udach.
Takamasa usiadł za plecami Tanabe obejmując go od tyłu.
- Przyjazd tutaj z wami był najlepszą rzeczą jaką mogłem zrobić. – oparł głowę na ramieniu Kaia, przytulając się do jego pleców. Po chwili objął go sadzając bokiem na swoich udach.
- Ishi… - nie mógł nic więcej powiedzieć, gdyż czarnowłosy przycisnął swoje wargi do jego, gładząc  po plecach, co od razu uspokoiło chłopaka, który zamruczał mu w usta oddając z uczuciem pieszczotę. Nie był w stanie oprzeć się jego ustom natychmiast zapominając o wszystkim wokół. Przy nim zawsze czuł się niezwykle swobodnie. Dalej nie odrywając się od czarnowłosego położył swoje dłonie na jego nagim torsie. Lekka bryza wraz z dłońmi Ishihary wkradły się za poły jego koszuli muskając przyjemnie jego skórę. 
Zaśmiał się głośno, gdy Takamasa położył go na kocu, łaskocząc o po odsłoniętym torsie. Po chwili jednak skończył go łaskotać i zaczął drażnić palami już jego lekko sterczące sutki. Swoimi ustani zszedł na jego szyje pieszczą ją ku aprobacie Yutaki, który cicho pomrukując wplątał palce w jego długie, czarne włosy. Przylgnął ciasno swoim kroczem do niego, ocierając się zmysłowo. Chłopak  jęknął  mu niespokojnie w usta czując z każdym kolejnym ruchem napływające ciepło w podbrzuszu.
- Spokojnie – uśmiechnął się, po czym kolejny raz przyssał się do jego szyi. W tym czasie wsunął również swoją dłoń prosto za gumkę jego bielizny. Kai jęknął zaskoczony tym nagłym ruchem z jego strony mimo, że mógł się tego po nim spodziewać. Westchnął dotykając twardo wyrzeźbionych mięśni na jego brzuchu. Za każdym razem kiedy tylko go dotykał przechodził go przyjemny dreszcze wzdłuż kręgosłupa, na myśl, że od teraz tylko on może dotykać jego ciała w taki sposób.
Niby to przypadkiem zsunął swoją dłoń na jego krocze. Nawet przez luźny materiał spodenek był w stanie wyczuć jego już nabrzmiałam męskość. Uśmiechnął się słysząc głęboki pomruk tuż przy swoim uchu. Sam jęknął czując jego dłoń poruszającą się wahadłowo na swoim penisie. Gdy Takamasa całował go wzdłuż linii jego szczęki pozostawiając wilgotne ślady, on mimowolnie poruszał biodrami ocierając się kroczem o jego dłoń.
Kai w tym czasie sunął rękoma po wytatuowanych plecach czarnowłosego, wzdychając prosto na jego szyje. Chciał potem coś zrobić jednak jego ręce zostały przytrzymane, przez ręce Takamase po bokach jego ciała.
- Pozwól mi się wszystkim zająć kochanie – uśmiechnął się układając się między nogami chłopaka.  Oblizując wargi nachylił się nad kroczem perkusisty.
Na początek polizał go kilkakrotnie wzdłuż całej długości. Pieścił go ustami przytrzymując dłońmi jego szczupłe uda.
Niezgrabnie zsunął jedną ręką swoje spodenki, po czym zaczął zadawalać się jednocześnie, nie przestając pieścić swoimi ustami stojącej przed nim, niezaspokojonej męskości Yutaki.
-Ah… Ishi… - trzymał swoje dłonie na jego poruszającej się miedzy nogami głowie. W porównaniu do niego miał niebywałą wprawę w tych klockach. Doskonale wiedział co dokładnie musi zrobić jakby sprawić mu jak najwięcej przyjemności. Ssał jego męskość jednocześnie samemu zaspakajając się ręką. Chciał się zająć swoim kochankiem do końca. Później wargami objął jego jądra i zaczął je czule ssać, poruszając dłonią na gorącej erekcji, zarówno swojej jak i jego. Następnie znowu brał go gwałtownie całego do swoich ust.
Pozwolił mu szczytować prosto w swoim gardle. Sam doszedł chwilę później, z głębokim pomrukiem spuszczając się w swojej dłoni.
- Kiedy ja się stałem taki niewyżyty? – obydwaj leżeli na kocu zwróceni do siebie twarzami. - Za każdym razem mam ochotę na więcej. - czarnowłosy spojrzał nieco zdziwiony, ale i zadowolony na to stwierdzenie.
Podobał mu się taki stan rzeczy. Nie chodziło tylko o doznania cielesne, ale też o uczucie Ishihary wobec niego, które wydawały się być jak najbardziej szczere i prawdziwe. Już dawno nie był z nikim aż tak szczęśliwy.
Kolejny raz dał się ponieść emocją i pragnieniom oddając się całkowicie kolejny raz.

***

Jutro z samego rana mieli wracać z powrotem do Tokio, więc wieczorem całą szóstką postanowili ostatni raz pójść na plażę. Wszyscy rozsiedli się na piasku korzystając z ostatnich chwil w tym miejscu. Słońce chyliło się właśnie ku zachodowi a od strony morza czuć było orzeźwiającą bryzę, której towarzyszył szum fali.
- Szybko to zleciało
- Racja
- Szkoda, że musimy już wracać
- Co teraz będzie?
- Jak to co? Będziemy sobie razem żyli długo i szczęśliwie nie?
- No ja mam nadzieje.
- Oczywiście, że tak. Teraz kiedy mamy nasze ukochane drugie połówki nic innego nam już nie pozostało.
- Jak jedne wakacje potrafią tak wiele zmienić. – odezwał się Ishihara splatając palce swojej dłoni z ręką Tanabe.
- Prawda
- Och, ale tak już się nie dołujcie. Przecież jeszcze tutaj jesteśmy. Żyjemy, kochamy się. – objął ramieniem siedzącego obok Kouyou. – Czego więcej trzeba?
- Abyś zmienił dilera? Albo chociaż podał namiary. – stwierdził Akira po czym wszyscy się roześmiali.
 - To były naprawdę udane wakacje. - stwierdził Kai, a reszta pokiwała twierdząco głowami
Wszyscy wpatrywali się w znikające za taflą wody zachodzące słońce.

I w ten oto sposób wakacje się skończyły. Jednak przygody naszych bohaterów dopiero się zaczęły…

THE END