Witam was z powrotem. Wybaczcie mi długą nieobecność, ale starała m się jakoś pozbierać i skończyć w końcu ten rozdział. W końcu po półtora roku mojego nieszczęsnego pisania ta seria dobiega końca. Nie jest może jakaś bóg wie jaka jednak mam do niej sentyment ponieważ była to pierwsza seria na blogu jaką zaczęłam pisać.
Dziękuje wam za to że wchodzicie, czytacie i komentujecie. Życzę miłego czytania (͡° ͜ʖ ͡°)
- Uru? – Aoi obudził się nagle, gdy ten akurat już rozbierał go na
łóżku. Rudowłosy miał właśnie zamiar pozbyć się jego koszulki, którą
trzymał już podwiniętą do połowy odsłaniając przy tym wklęsły brzuch starszego gitarzysty.
- Już się obudziłeś? To nawet lepiej. – spojrzał na niego z
uśmiechem, nachylając się nad nim i bezwstydnie, trzymając rękę na jego kroczu.
Czarnowłosy podniósł się do siadu odwzajemniając uśmiech. – Jak chciałeś
to trzeba było od razu tak zrobić. – wymruczał mu, przyciągając jego
twarz do siebie. Sam również od razu nabrał ochoty, wyłącznie, że przerwano im dzisiejsze igraszki zaledwie po grze wstępnej. Natychmiast oboje zaczęli się łapczywie całować i nawet wszechobecny zapach
alkoholu im w tym nie przeszkadzał.
Na chwilę oderwali się od siebie. Shiroyama uśmiechnął się widząc
jak Shima spogląda na niego maślanym wzrokiem. Postanowił zapalić nocną lampkę, która nieco rozproszyła panujące w pokoju ciemności.
- Mam się rozebrać czy sam chcesz to zrobić? - Yuu w
porównaniu do Takashimy był już nieco trzeźwiejszy. Nie czekając na odpowiedź
zaczął podwijać jego koszulkę, chcąc jak najszybciej pozbyć się zbędnego materiału.. Zaledwie chwilę później pospiesznie obydwaj zaczęli się wzajemnie pozbywać
swoich ubrań, nie szczędząc przy tym różnych pieszczot.
Uruha ochoczo odchylał nieco głowę ułatwiając swojemu
kochankowi pieszczenie ustami jego wyprężonej szyi. Giął się lekko pod dotykiem
jego męskich dłoni, pomrukując przy tym ochoczo. Całując się dotykali wzajemnie
swoich półnagich ciał w blasku jednej z nocnych lampek.
Nawet nie zauważyli kiedy znaleźli się obydwaj zupełnie nadzy i
podnieceni w swoich objęciach. Z ciężkimi oddechami namiętnie splatali języki w
swoich ustach jednocześnie wzajemnie się pobudzając. Obydwojgu jeszcze trochę
szumiało w głowach od wypitego alkoholu, jednak ten stan tylko podkręcał tempo
tego wszystkiego.
Uruha przesunął dłońmi wzdłuż jego lekko wyrzeźbionego torsu,
zsuwając jego prosto na jego obnażone krocze. Ochoczo zaczął dotykać jego
męskości z radością widząc jak nabrzmiewa w jego dłoniach.
Shiro przyssał się do szyi rudowłosego, pieszcząc jedną dłonią jego
penisa, a drugą drażniąc jego sterczące już sutki.
-Oh, Yuu – targał włosy Aoiego coraz ciężej wzdychając. Onanizowali
się wzajemnie pożądliwie całując. Przysunęli się do siebie jeszcze bliżej,
ocierając się o siebie.
Gdy byli już nader podnieceni, Yuu nakazał ułożyć się swojemu
kochankowi na boku. Sam zaś odwrócił się głową w stronę jego genitaliów. Z
szelmowskim uśmieszkiem pogładził go po wystających biodrach, zsuwając swoje
dłonie na jego krocze, gładząc nim okolice wokół jego erekcji. Następnie leżąc
na boku gładził jego szczupłe udo, a drugą ręką pieścił jego nabrzmiałe już
prącie.
Rudowłosy drgnął gwałtownie, gdy czarnowłosy zaczął wargami i
językiem muskać jego wyprężoną męskość. Zaś swoją dużą dłonią gładził, go po
jędrnych pośladkach.
Kouyou przytrzymując dłonią podnieconą męskość swojego kochanka
lizał każdy skrawek napiętej i gorącej skóry, na jego prąciu. Zaczął ssać
zaróżowioną główkę, przymykając przy tym oczy. Nie był się w stanie opanować,
gdy czarnowłosy w perwersyjny sposób zabawiał się jego erekcją. Ciężko
oddychał, drżąc i cicho pojękując wypełnionymi ustami. Bez skrępowania poruszał
energicznie głową czując coraz gorętsze wypieki na swoich policzkach.
Jęknął głośniej, dalej trzymając penisa Yuu, gdy poczuł wibrację
na swojej erekcji spowodowane przeciągłym pomrukiem czarnowłosego, któremu było
już nad wyraz przyjemnie.
Obydwaj już po chwili z powrotem w tym samym tempie ssali swoje
coraz bardziej popuchnięte prącia.
- Yuu… - jęknął trzymając w dłoni nabrzmiałego penisa Shiroyamy.
Czuł jak język czarnowłosego zatacza kółka wokół jego nabrzmiałe i wilgotnej od
preekuljatu główki, po czym wsuwa go z powrotem całego do ust. Sam lizał jego
penisa nie mogąc powstrzymać kolejnych jęków. Starał się jak najlepiej go
zadowolić. Aoi pomrukiwał trzymając cały czas trzymając nabrzmiałe prącie
Kouyou w swoich ustach. Czuł jak rudowłosy mimowolnie wypycha swoje wąskie
biodra w jego stronę.
- Mmmm… - spiął się cały dochodząc wprost do gardła Shiroyamy.
Zaledwie kilka sekund później jego usta również wypełniły się spermą.
Po wszystkim podnieśli się z powrotem ciasno przylegając do
siebie. Uruha łapczywie znowu wpił się w usta czarnowłosego. Obydwaj byli
rozpaleni, wymieniając między sobą ciężkie oddechy.
- Zróbmy to od razu – rozsiadając się na jego kolanach cały
rozochocony.
- Mój mały masochista – stwierdził Yuu po czym przejechał językiem
wzdłuż szyi młodszego.
- Jaki mały? – spojrzał na niego z góry, siedzą na jego
udach. Nie mając żadnego lubrykatu wziął używaną już wcześniej oliwkę, którą
rozsmarował na jego penisie.
Takshima wraz z pomocą czarnowłosego nabił się na jego erekcje
jednocześnie przeciągle stękając. Nogi mu się nieco drżały, jednak starał się
patrzeć na wszelkie niedogodności. Opierając swoje dłonie, na ramionach Yuu,
który trzymał go mocno za biodra, unosił się i opadał na jego męskość. Przez
wypity wcześniej alkohol nie zwracał zbytniej uwagi na ból. Było mu niezwykle
przyjemnie gdy twardy penis drażnił raz za razem jego prostatę. Ból idealnie
mieszał się z odczuwaną przez niego przyjemnością, że nie był wstanie i
odróżnić.
Czarnowłosy całował go czule, po bokach twarz, wsłuchują się w
jego jęki. Sam pojękiwał z przyjemność raz za razem, zatapiając się w
rozgrzanym ciele leżącego pod nim kochanka.
- Yuu… Ach! Jeszcze… Yuu… Proszę… - był jakby pogrążony w transie
łaknąć z każdą kolejną minutą coraz więcej rozkoszy, którą był mu w stanie dać
tylko jego kochanek.
Shiroyama chcąc spełnić oczekiwania swojego ukochanego jednym
sprawnym ruchem przewrócił go na plecy. Nie tracąc tempa dalej,
energicznie poruszał się w zaciśniętym na jego członku, gorącym wnętrzu. Raczej
nie byli w tej chwili subtelni zachłannie się kochając.
- Tak! Dobrze! – jęczał ściśle zakładając swoje nogi na biodra
czarnowłosego.
Aoi prawie na nim leżał, przylegając ściśle do niego swoim ciałem.
Shima dokładnie czuł ruchy wszystkich jego mięśni kiedy ten zapamiętale go
penetrował. Kurczowo obejmował jego szyję przyciskając jego twarz do
swojego torsu. Wyjękując jego imię za pomocą silnych ramion czarnowłosego
poruszał swoimi biodrami .
Ruchy Shiroyamy pod wpływem kolejnych próśb Uruhy stawały
się coraz szybsze i mocniejsze nabierając zwierzęcego wymiaru. Czuł jak z
każdą kolejną chwilą gorące wnętrze okalające jego męskość zaciska się jeszcze
bardziej.
Kouyou ściśle trzymał przy sobie Yuu, nie pozwalając mu się
odsunąć od siebie nawet o centymetr. Nie hamował wydawanych przez siebie
dźwięków, z rozkoszy drapiąc mocno plecy swojego kochanka. Zamknął oczy chcąc w
pełni odczuwać rozchodzące się po jego ciele kolejne fale przyjemność. Prężył
się na łóżku czując iż jest bliski szczytu. Jednocześnie ocierał się swoją
erekcją o twardy brzuch Shiro.
Aoi ostatniej chwili wyszedł niego od razu spuszczając się na jego
brzuch.
Kouyou jeszcze ciężko oddychają przytulił do siebie czule
czarnowłosego. Zaledwie chwilę później dopadła go niezwykła fala senności.
- O boże… - westchnął Aoi wychodząc z ciała swojego kochanka, po
czym położył się obok.
- Yuu – Kouyou odwrócił się a bok w stronę swojego kochanka. Już
nie miał ani grama siły na cokolwiek więcej. Zamknął powieki zasypiając
otumaniony jeszcze resztkami alkoholu jak i przeżytym orgazmem.
***
Pierwszy wywlekł się z łóżka Yuu. Miał kaca, ale jeszcze jakoś
żył. Rozejrzał się po pokoju. Widział wszędzie walające się po podłodze
ubrania, które ściągali z siebie wczoraj w pośpiechu. Uśmiechnął się
spoglądając na śpiącego smacznie, obok Uruhę.
Nieco niechętnie podniósł się z łóżka. Najpierw otworzył okno
chcąc przewietrzyć pokój po wczorajszej nocy. Następnie zabrał ze sobą kilka
potrzebnych rzeczy i poszedł się wykąpać. Obiecał sobie, że zaraz potem
zje porządne śniadanie.
Postawił od razu na prysznic. Jakoś nie miał ochoty pakować się do
wanny chcąc jak najszybciej się ogarnąć. Umył się szybko, po czym wyszedł za
łazienki w samym ręczniku.
Gdy wszedł do pokoju zastał tam widok zupełnie nagiego Takashimi,
który właśnie popijał tabletki na kaca oraz jakieś przeciwbólowe. Chłopak po
wypiciu całej szklanki wody, spojrzał na Aoiego radośnie się uśmiechając.
-Dzień dobry Kouyou - pocałował go w czoło, targając go przy tym
po włosach.
Dopiero teraz zauważył czerwone pręgi na całych jego plecach.
Wstał i podszedł do Yuu i dotknął palcami śladów po wczorajszej nocy. Czule
ucałował jeden z nich obejmując starszego gitarzystę w pasie.
- Chyba trochę przesadziłem – pogładził go dłonią po barkach.
- Wcale nie – pocałował go delikatnie, po czym spojrzał na niego z
uśmiechem. – Najwidoczniej tego potrzebowałeś, a to jest tylko dowodem na to,
że było ci naprawdę dobrze. Musnął swoimi wargami szyje Kouyou, który westchnął
z przymkniętymi oczami.
***
Akira obudził się koło południa. Nieco bolała go głowa jednak w
żaden poważniejszy sposób nie odczytywał skutków poprzedniego wieczoru.
Pierwsze co mu się rzuciło mu się w oczy, gdy je otworzył był brak
Takanoriego w pokoju. Dalej jednak czuł jego ciepło i zapach wśród pościeli.
Nieco mozolnie podniósł się, siadając na łóżku. Westchnął, po czym
wstał, aby się ubrać.
Założył świeżą bieliznę i rozejrzał się wokół. Dopiero teraz
zauważył, że drzwi balkonowe są uchylone Od razu poszedł w ich stronę. Wszedł
na balkon, na którym odnalazł swoja zgubę. Takanori stał przy barierce paląc
papierosa i wpatrując się w szumiące morze. Miał na sobie tylko obcisłe
bokserki i koszule Reity zarzuconą na ramiona. Cały jego poranny wygląd
dopełniały roztargane włosy po nocnych ekscesach. Chłopak spojrzał na Suzukiego
wypuszczając z ust kłębek szarego dymu. Uśmiechnął się na jego widok.
Nagle wiatr znad morza rozwiał jego koszulę oraz włosy. Basista odwzajemnił
uśmiech podchodząc bliżej do Matsumoto.
Gdy akurat ponownie zaciągał się używką Akira zabrał mu papierosa,
którego zaraz to zastąpił swoimi ustami jednocześnie gasząc niedopałek o
barierkę. Dym ani nikotynowy zapach nie przeszkadzały mu w ogóle.
Ochoczo polizał jego wargi, które następnie uchyliły się
wpuszczając trochę dymu do jego ust. Na krótko wsunął swój narząd smaku w jego
usta splatając go z językiem Takanoriego, który mruknął z zadowoleniem.
- Witaj kochanie – spojrzał na niego, po czym delikatnie cmoknął w
usta. Na niebie nie było ani jednej chmurki.
- Co tak wcześnie wstałeś?
- Chciałem zabić Kouyou za wczoraj, ale Bóg już go wystarczająco
pokarał po tej imprezie. – spojrzał na basistę z niewinnym uśmieszkiem.
- Ale nie jesteś zły?
- Po tym co zrobiłeś później, to już nie. – przytulił się do jego
boku. – Mmm chodźmy już do środka. – w dobrych humorach wrócili z
powrotem do swojej sypialni. - Poczekaj zaraz wracam… - wyszedł z pokoju, po
czym wrócił po dwóch minutach, pchając wózeczek ze śniadaniem. Było ono nieco
mniej standardowe od tego co było dane im zwykle jadać, ale w końcu byli w
pięciogwiazdkowym hotelu. Takanori znając apetyt Akiry domowił jeszcze kilka
rzeczy.
- Dawno nie byłem aż tak głodny. – usiadł na łóżku łakomie patrząc
na wózek z jedzeniem.
Na samej górze leżały talerze z różnymi potrawami, od jajka po
benedyktyńsku, omlety z pomidorami, po wymyślne tosty z łososiem, kozim serem i
awokado. W końcu byli w pięciogwiazdkowym hotelu na wakacjach. Niżej stał
dzbanek z sokiem pomarańczowym oraz dzbanuszek ze świeżo zaparzona, gorącą
kawą. Obydwoje byli równie rozradowani na widok jedzenia. Jedli
wszystkiego po trochu, dzieląc się wszystkim.
- Wiesz, czuje się teraz bardziej jak na miesiącu miodowym niż na
wakacjach. – zaśmiał się kiedy już zjadł kawałek omletu, który podał mu Ruki.
- Och, naprawdę? – klęknął obok niego, obejmując ramionami szyje
basisty.
***
- Jeeeeeeeeeeeeść – Uruha leżał dalej całkiem nagi na brzuchu nie
mając siły na cokolwiek nawet na to by ubrać na siebie chociażby bieliznę.
- Och, Kouyou, Kouyou - podszedł do niego, siadając na
brzegu jego łóżka – Już wszystko załatwiłem. Za chwilę powinni tutaj wszystko
przynieść. – przesunął swoją dłonią wzdłuż jego pleców. Położył się obok niego,
podpierając swoją głowę ręką.
Po zjedzonym śniadaniu poszli razem na balkon, aby zapalić.
- W Tokio już nie będzie tak dobrze jak tutaj, prawda?
- Sam nie wiem. Chyba wiele się nie zmieni jak wrócimy. –
zaciągnął się papierosem, po czym wypuścił z ust kolejny obłoczek dymu. Uruha
spoglądał na niego podpierając się o barierkę. - Kouyou, wiem, że może trochę
na to za wcześnie, ale czy nie chciałbyś abyśmy razem zamieszkali.
Ostatnio i tak ciągle siedzieliśmy u ciebie, albo u mnie. Chciałbym mieć cię
przy sobie cały czas. - położył swoją rękę na jego dłoni delikatnie się przy
tym uśmiechając.
Takashima cmoknął go w usta radośnie się uśmiechając.
- Oczywiście, że chce!
***
- Pójdziemy jeszcze na plaże? - odwrócił głowę od okna,
spoglądając na siedzącego na łóżku Miyaviego.
- Ależ oczywiście. Musimy wykorzystać jak najlepiej ten ostatni
dzień.
Kilkanaście minut później znaleźli się już razem na zewnątrz.
Rozłożyli się na kocu wśród skalistych klifów. Zabrali ze sobą również duży,
plażowy parasol, który wbili głęboko w piasek.
Miyavi siedział w samych, krótkich spodenkach, uśmiechając się z
zamkniętymi oczami. Kai nucił sobie coś pod nosem, wystukując rytm na swoich
udach.
Takamasa usiadł za plecami Tanabe obejmując go od tyłu.
- Przyjazd tutaj z wami był najlepszą rzeczą jaką mogłem zrobić. –
oparł głowę na ramieniu Kaia, przytulając się do jego pleców. Po chwili objął
go sadzając bokiem na swoich udach.
- Ishi… - nie mógł nic więcej powiedzieć, gdyż czarnowłosy
przycisnął swoje wargi do jego, gładząc po plecach, co od razu uspokoiło
chłopaka, który zamruczał mu w usta oddając z uczuciem pieszczotę. Nie był w
stanie oprzeć się jego ustom natychmiast zapominając o wszystkim wokół. Przy
nim zawsze czuł się niezwykle swobodnie. Dalej nie odrywając się od
czarnowłosego położył swoje dłonie na jego nagim torsie. Lekka bryza wraz z
dłońmi Ishihary wkradły się za poły jego koszuli muskając przyjemnie jego
skórę.
Zaśmiał się głośno, gdy Takamasa położył go na kocu, łaskocząc o
po odsłoniętym torsie. Po chwili jednak skończył go łaskotać i zaczął drażnić
palami już jego lekko sterczące sutki. Swoimi ustani zszedł na jego szyje
pieszczą ją ku aprobacie Yutaki, który cicho pomrukując wplątał palce w jego
długie, czarne włosy. Przylgnął ciasno swoim kroczem do niego, ocierając się
zmysłowo. Chłopak jęknął mu niespokojnie w usta czując z każdym
kolejnym ruchem napływające ciepło w podbrzuszu.
- Spokojnie – uśmiechnął się, po czym kolejny raz przyssał się do
jego szyi. W tym czasie wsunął również swoją dłoń prosto za gumkę jego
bielizny. Kai jęknął zaskoczony tym nagłym ruchem z jego strony mimo, że mógł
się tego po nim spodziewać. Westchnął dotykając twardo wyrzeźbionych mięśni na
jego brzuchu. Za każdym razem kiedy tylko go dotykał przechodził go przyjemny
dreszcze wzdłuż kręgosłupa, na myśl, że od teraz tylko on może dotykać jego
ciała w taki sposób.
Niby to przypadkiem zsunął swoją dłoń na jego krocze. Nawet przez
luźny materiał spodenek był w stanie wyczuć jego już nabrzmiałam męskość.
Uśmiechnął się słysząc głęboki pomruk tuż przy swoim uchu. Sam jęknął czując
jego dłoń poruszającą się wahadłowo na swoim penisie. Gdy Takamasa całował go
wzdłuż linii jego szczęki pozostawiając wilgotne ślady, on mimowolnie poruszał
biodrami ocierając się kroczem o jego dłoń.
Kai w tym czasie sunął rękoma po wytatuowanych plecach
czarnowłosego, wzdychając prosto na jego szyje. Chciał potem coś zrobić jednak
jego ręce zostały przytrzymane, przez ręce Takamase po bokach jego ciała.
- Pozwól mi się wszystkim zająć kochanie – uśmiechnął się
układając się między nogami chłopaka. Oblizując wargi nachylił się nad
kroczem perkusisty.
Na początek polizał go kilkakrotnie wzdłuż całej długości. Pieścił
go ustami przytrzymując dłońmi jego szczupłe uda.
Niezgrabnie zsunął jedną ręką swoje spodenki, po czym zaczął
zadawalać się jednocześnie, nie przestając pieścić swoimi ustami stojącej przed
nim, niezaspokojonej męskości Yutaki.
-Ah… Ishi… - trzymał swoje dłonie na jego poruszającej się miedzy
nogami głowie. W porównaniu do niego miał niebywałą wprawę w tych klockach.
Doskonale wiedział co dokładnie musi zrobić jakby sprawić mu jak najwięcej
przyjemności. Ssał jego męskość jednocześnie samemu zaspakajając się ręką.
Chciał się zająć swoim kochankiem do końca. Później wargami objął jego jądra i
zaczął je czule ssać, poruszając dłonią na gorącej erekcji, zarówno swojej jak
i jego. Następnie znowu brał go gwałtownie całego do swoich ust.
Pozwolił mu szczytować prosto w swoim gardle. Sam doszedł chwilę
później, z głębokim pomrukiem spuszczając się w swojej dłoni.
- Kiedy ja się stałem taki niewyżyty? – obydwaj leżeli na
kocu zwróceni do siebie twarzami. - Za każdym razem mam ochotę na więcej. -
czarnowłosy spojrzał nieco zdziwiony, ale i zadowolony na to stwierdzenie.
Podobał mu się taki stan rzeczy. Nie chodziło tylko o doznania
cielesne, ale też o uczucie Ishihary wobec niego, które wydawały się być jak
najbardziej szczere i prawdziwe. Już dawno nie był z nikim aż tak szczęśliwy.
Kolejny raz dał się ponieść emocją i pragnieniom oddając się
całkowicie kolejny raz.
***
Jutro z samego rana mieli wracać z powrotem do Tokio, więc
wieczorem całą szóstką postanowili ostatni raz pójść na plażę. Wszyscy
rozsiedli się na piasku korzystając z ostatnich chwil w tym miejscu. Słońce chyliło się właśnie ku zachodowi a od strony morza czuć było orzeźwiającą bryzę, której towarzyszył szum fali.
- Szybko to zleciało
- Racja
- Szkoda, że musimy już wracać
- Co teraz będzie?
- Jak to co? Będziemy sobie razem żyli długo i szczęśliwie nie?
- No ja mam nadzieje.
- Oczywiście, że tak. Teraz kiedy mamy nasze ukochane drugie
połówki nic innego nam już nie pozostało.
- Jak jedne wakacje potrafią tak wiele zmienić. – odezwał się
Ishihara splatając palce swojej dłoni z ręką Tanabe.
- Prawda
- Och, ale tak już się nie dołujcie. Przecież jeszcze tutaj
jesteśmy. Żyjemy, kochamy się. – objął ramieniem siedzącego obok Kouyou. –
Czego więcej trzeba?
- Abyś zmienił dilera? Albo chociaż podał namiary. – stwierdził
Akira po czym wszyscy się roześmiali.
- To były naprawdę udane wakacje. - stwierdził Kai, a reszta
pokiwała twierdząco głowami
Wszyscy wpatrywali się w znikające za taflą wody zachodzące
słońce.
I w ten oto sposób wakacje się skończyły. Jednak przygody naszych
bohaterów dopiero się zaczęły…
THE END
O Boziu zamiast spać, przeszukuję internety i wynajduję cieplutkie opowiadania.
OdpowiedzUsuńPodobało mi bardzo, z resztą jak wszystko. Takie milusie zakończenie :3
Chłopcy szczęśliwi, słoneczko świeci...
Wybacz, ze ten komentarz jest taki bez sensu, ale pozwól, że zwalę to na klątwę późnej pory. Chcę tylko przekazać, że mi się podobało u_u
Weny weny weny!Bo takie seksy tylko u Margaret! Polecam jak pani Ewa makaron.
Komentarz taki od rzeczy wowoww
awww :3
OdpowiedzUsuńto pierwsze co mi przyszło do głowy jak przeczytałam zakończenie :D
zerknęłam na to już w środę w nocy, ale dopiero teraz wreszcie przeczytałam w całości ^^
musze przyznać, że cała seria bardzo mi się podobała ^^
mega pozytywna, sympatyczna no i mraśna oczywiście ;D
dużo weny życze :*
Yay~ ^^ Bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o seksu to po prostu 10/10
Nie umiem pisać komentarzy więc to by było na tyle.
A tak po za tym to czekam na kolejną część Only mine i zapraszam do siebie http://miachan-yaoi.blog.pl/ =^-^=
Weny życzę. :*
Witam,
OdpowiedzUsuńdroga autorko dopiero co tutaj trafiłam, i tak przeczytałam ten rozdział ale dzięki temu jeszcze bardziej upewniłam się w tym, żeby jak najszybciej nadrobić zaległości... masz nową czytelniczkę...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńale się działo, wakacje się kończą, ale wiele się u nich zmieniło, a może kupią jeden wielki dom przynajmniej będą tam jako zespół i nikt nie będzie się wtrącał..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ale się działo, wakacje się kończą, ale bardzo wiele się u nich zmieniło, a może kupią jeden wielki dom przynajmniej będą tam jako zespół i nikt nie będzie się wtrącał do ich życia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga