Trochę spóźnione, ale jeszcze ciepłe opowiadanie. Miałam strasznie dużo roboty ostatnio, ale udało mi się skończyć.
Tytuł: Valentine day
Beta: brak ;_; niestety bardzo mi zależało na wstawieniu, potem poroszę Hidoi-chan o poprawienie. Więc bardzo prepraszam za wszelkie błędy <._.>
Paring: Reituki
Uwagi: scena łóżkowa o dziwo niedługa i za dużo pluszu serio to porzygać się można XD
Od autora: Tak więc życzę wam miłości prawie tak słodkiej jak w tym opowiadaniu...
Ciemność. Coś
przerażającego. Mój strach. Boję się. Bardzo. Nie chce niczego stracić... przede
wszystkim Jego...
Kolejny
koszmar, z którego wyciąga mnie znajome ciepło. Już nic nie pamiętam. Wszystko
jest dobrze. Słyszę jego miarowy oddech i miarowe bicie jego serca. Już jestem
spokojny, bo wiem, że jestem bezpieczny. Obejmuje ramionami moje drobne ciało i
chyba mówi coś mówi do mnie jednak ja już nic nie rozumiem, ponieważ zasypiam
ufnie wtulony w jego tors.
Powoli się przebudzam.
Po chwili poczułem jak mój ukochany głaszczę mnie czule po włosach.
- Witaj
kochanie. - poczułem jego ciepłe wargi na moim policzku. Uśmiechnąłem się
powoli otwierając powieki.
- Mamy dzisiaj
wolne? – lekko ziewnąłem zakrywając usta ręką.
- Tak. Caluśki
dzień tylko dla nas. - odparł przytulając mnie do siebie. – A teraz idę zrobić
jakieś śniadanko, bo czeka nas długi dzień – odparł radośnie wstając z łóżka.
- Ja się stąd
nigdzie nie ruszam. – mruknąłem zakrywając się całkiem kołdrą. – Tutaj jest tak
cieplutko…
- Dobrze,
dobrze. - zaśmiał się wychodząc z sypialni
Ja zaś leżałem
dalej zawinięty kołdrą napawając się jej przyjemnym ciepłem i zapachem mojego ukochanego. Jednak po kilku
minutach bezczynnego leżenia sięgnąłem po znajdującego się na mojej szafce
nocnej iphona. Odblokowałem telefon i przez chwilę wpatrywałem się w cyferki.
Była dokładnie 9:09 zaś data na wyświetlaczu wskazywała 14-go lutego. Święto
zakochanych. Pewnie jeszcze kilka lat temu powiedziałbym jak bardzo
beznadziejne i głupie jest to święto, ale dzisiaj mogę wstać z uśmiechem
wiedząc, że mam z kim spędzić ten dzień. Po chwili z zamyślenia wyrwał mnie
dźwięk otwieranych drzwi.
- W końcu moja
śpiąca królewna wstała. – uśmiechnął się kładąc tacę z jedzeniem na łóżko.
Wychyliłem się
spod kołdry skuszony zapachem świeżej kawy. Na talerzyku leżały kanapki z
sałatą, serem szyneczką i pomidorem.
Akira nie
umiał gotować. Więc to ja zazwyczaj się tym zajmowałem. Zawsze kiedy miałem
trochę więcej czasu to pichciłem coś dobrego na obiad albo kolacje. A on w ramach
wdzięczności przynosił mi śniadanka do łóżka, bo przynajmniej się nauczył przy
mnie robić pyszniutkie kanapeczki.
Od razu sięgnąłem
po kawusie. Akira odgarnął moje blond włosy za ucho widząc jak prawie wpadają
mi do kubka. Tak więc po chwili siedzieliśmy sobie razem w samych bokserkach
zajadając się kolorowymi kanapeczkami.
- To co
dzisiaj robimy? – zapytałem się kiedy już skończyliśmy jeść rozsiadając się przy
tym mojemu Akirze na kolanach.
- Co powiesz
na mały spacer? Przejdziemy się po
mieście może gdzieś pójdziemy… Ubierz
się ładnie. – puścił do mnie oczko.
- Dobrze –
uśmiechnąłem się i od razu zacząłem przeglądać szafę. Po znalezieniu odpowiednich
ciuchów poszedłem do łazienki się wyszykować. Wziąłem w miarę szybki prysznic,
po czym doprowadziłem się do takiego stanu abym mógł wyjść na ulice nie
strasząc ludzi i tym bardziej Akiry. Po niecałych dwóch godzinach wyszedłem z
łazienki. Mój ukochany stał już w salonie gotowy do wyjścia. Zaniemówiłem na
jego widok. Miał na sobie czarną koszulę lekko rozpięta u góry, którą po prostu
ubóstwiałem. Zawsze w niej świetnie wygląda. Na nogach miał czarne, materiałowe
spodnie, które przytrzymywał skórzany pasek ze srebrną klamrą. ( Tak bardzo
Ruki zwraca uwagę na szczegóły). Zaśmiałem się kiedy zauważyłem, że założył
nawet swoje czarne, eleganckie mokasyny, które zakładał tylko na specjalne
okazje (czyt. śluby i pogrzeby w ostateczności bardzo ważne spotkanie).Swoje
blond włosy jak zawsze miał wyprostowane z zaczesaną grzywką na lewe oko.
- No co? -
spojrzał na mnie z wyrzutem
- Po prostu
wyglądasz boooosko. – podszedłem do niego i pocałowałem w policzek delikatnie
stając na palcach w moich nowiutkich białych creepersach z ćwiekami. Po za tym
miałem na sobie białą koszulę i czarne
rurki. Jakoś dzisiaj nie chciałem się
zbytnio wyróżniać z tłumu.
Następnie
ubraliśmy nasze płaszcze, czapki i szaliki ze względu na ostatnio panującą w
Tokio prawdziwą zimę i wyszliśmy z domu.
- Piękna
zima w tym roku. – stwierdził swoim głębokim głosem rozglądając się dokoła.A mówiłem jak
bardzo uwielbiam jego ciepły niski głos? Mogę siedzieć godzinami na jego
kolanach słuchając jego wspominek o czasach naszej młodość, albo po prostu o
naszym codziennym dniu. W domu zawsze podśpiewuje kiedy coś robi albo ćwiczy
nowe piosenki na swoim basie, którego dźwięk idealnie komponuje się z jego
głosem. Lubię kiedy coś śpiewa i nie chodzi mi o jego sławetne „ wah, wah, wah” w trakcie „ Ride
with the rockers” tylko normalny melodyjny śpiew taki jak mój… 10 lat temu.
Zawsze jest dla mnie to miłą odmianą słuchanie naszych piosenek w pełni basowym
wykonaniu. I jego długie szczupłe palce sunące o gryfie jego ukochanego
instrumentu. Chociaż wolę kiedy te palce suną nocą po moim rozpalonym ciele...ale to tylko taki drobny
szczegół. Każdy jego dotyk powoduje delikatny dreszcz przechodzący przez całe
moje ciało.
A teraz kiedy znowu zapomniałem
rękawiczek z naszego mieszkania, Akira trzymał moją zmarzniętą dłoń próbując
ogrzać ją własnym ciepłem.
Wokół nas chodziło wiele
przeróżnych par. Większość z nich szła objętych w pół ze względu na dość zimny
luty. Mimo to wszędzie panowała radosna atmosfera a w powietrzu było czuć
zapach róż i czekolady. Szedłem obok mojego ukochanego lekko się w niego
wtulając. Doskonale wiedziałem gdzie
idziemy mimo, że nic mi o tym jeszcze nie powiedział.
- Poczekaj chwilę. Tylko się nie
odwracaj. – odparł nagle blondyn po czym zniknął gdzieś w tłumie zostawiając
mnie prawie na środku chodnika. Czekałem na niego zastanawiając się co takiego
wymyślił. Po jakimś czasie poczułem jak Akira obejmuje mnie od tyłu podsuwając
pod nos bukiet czerwonych róż. Usłyszałem jak grupka stojących dziewczyn się
zachwyca patrząc na nas.
- Nie trzeba było... – odparłem
patrząc na kwiaty.
- Trzeba, trzeba. - pocałował
mnie w policzek. Następnie z powrotem zasłonił twarz szalikiem i złapał mnie za
rękę. – A teraz chodźmy już bo się spóźnimy - stwierdził po czym oboje trochę szybszym krokiem ruszyliśmy przed siebie. Po chwili domyśliłem się dokąd idziemy...
Weszliśmy do mojej ulubionej
restauracji. Rozejrzałem się po sali widząc, że wszystkie stoliki są jak na
razie zajęte.
- Aki… - powiedziałem zmartwionym
głosem.
- Nie martw się. – spojrzał na
mnie uspakajająco i podszedł do kelnerki i coś jej powiedział po czym wrócił z
powrotem do mnie – Zająłem się tym wcześniej i zarezerwowałem stolik. –
ściągnął mój płaszcz i odwiesił go na wieszak to samo zrobił ze swoim.
Następnie wziął mnie pod rękę i zaprowadził mnie do stolika, który zazwyczaj
zajmowaliśmy na tyłach restauracji przy oknie. Potem kiedy już zajeliśmy
miejsca tradycyjnie zamówiliśmy moje ukochane spagetti.
- Jak zawsze jesteś cudowny
Akira. - odparłem spoglądając z uśmiechem na basistę.
- Dzień się jeszcze nie skończył
kochanie. - uśmiechnął się tajemniczo. Po czym dalej zajadał swoją porcję
spagetti.
-
Akira. - zaśmiałem się po jakimś czasie wskazując na swój widelec z
nawiniętym makaronem. Wiedział o co mi chodzi. zbliżył się do mnie i lekko
odsunął moja rękę z widelcem po czym złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
Następnie zjadł mi spaghetti z widelca.
- Twoje jest jakieś lepsze. –
zaśmiał się kiedy przeżuł jedzenie. I jak go tu nie kochać?
Kiedy tylko już zjedliśmy
wszystko Akira zapłacił rachunek. Następnie pomógł mi założyć płaszcz po czym
razem wyszliśmy z lokalu. Jak zawsze wracaliśmy przez nasz ulubiony park. Po
chwili krótkiego spaceru przystanęliśmy na naszym ulubionym mostku, pod którym
spokojnie płynęła mała rzeczka. W tym miejscu pierwszy raz wyznaliśmy sobie
nasze uczucia. Nagle wtuliłem się w niego. Po prostu naszła mnie ochota aby się
do niego przytulić wyłącznie, że było już dość zimno. Prze chwilę stał
zaskoczony, ale potem mimo szalika, który zasłaniał mu pół twarzy widziałem jak
się uśmiecha. Po chwili podniosłem głowę spoglądając mojemu ukochanemu prosto w oczy.
- Akira… - zacząłem - Jestem ci
naprawdę wdzięczny. Sprawiłeś, że każdego dnia mam dla kogo żyć. Wiem, że
każdego ranka obudzę się w twoich objęciach. Nie wyobrażam sobie dnia bez
Twoich czułych pocałunków, ani bez wyzywania Korona o to, że
znowu dobiera się do twojego basu, bez twojego radosnego uśmiechu i podglądania
mnie pod prysznicem, bez twojego niskiego głosu, który wypowiada moje imię przy
każdej okazji albo szepcze coś zmysłowo do ucha wieczorem. Po prostu nawet nie
chcę wiedzieć jak wyglądało by moje życie bez ciebie… bez nas. – cały czas
patrzyłem mu prosto w oczy dalej trzymając bukiet róż, który od niego dostałem.
Nagle Akira złapał moje dłonie i odsunąwszy szalik z usta pocałował czule
owiewając je ciepłym powietrzem.
- Mam nadzieje, że mi nie
odmówisz… – szepnął cicho bardziej do siebie niż do mnie. – Wiesz, że nigdy nie
byłem dobry w mówieniu o uczuciach. – tym razem podniósł głowę zwracając się
prosto do mnie. – Więc pozwól bym czynami pokazał Ci jak bardzo cię kocham... –
zdziwiony przyglądałem się jak Akira klęka przede mną nie zważając na leżący
śnieg. Jedną ręką, która lekko drżała jakby ze zdenerwowania trzymał moją lewą
dłoń drugą zaś szukał czegoś w kieszeni płaszcza. Po chwil wyciągnął małe
czarne pudełeczko po czym je otworzył.
- Aki…Akira… - przez chwilę
myślałem, że dostanę papilacji serca.
- Takanori… Chciałbym abyś był
nie tylko częścią mego świata, ale całym moim światem więc mój drogi czy
chciałbyś już zostać ze mną do końca? Czy… wyjdziesz za mnie? -
przez chwilę nie byłem w stanie nic powiedzieć. Po prostu energicznie
pokiwałem głową po czym będąc dalej w szoku schyliłem się i przytuliłem.
Następnie pocałowałem go. Objął mnie
jedną ręką starając się nie przewrócić. Równie czule odwzajemnił mój pocałunek.
Zrobiło mi się znacznie cieplej kiedy trochę pogłębiliśmy pieszczotę. Dopiero
kiedy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałem na niego
czując jak oczy mi się szklą ze szczęścia.
- Oczywiście, że tak - trzymałem jego wolną dłoń czując jak jedna
łza spływa po policzku. Następnie Akira założył pierścionek na serdeczny palec
mojej prawej ręki. Nie wyglądał on na typowy pierścionek zaręczynowy. Przecież
w końcu był dla mnie. A to, że dostałem go od mojego ukochanego czyniło go jeszcze
bardziej wyjątkowym. Od razu poznałem, że jest zrobiony z białego złota.
Opłacało się oglądać tyle biżuterii w życiu. Szeroki na około 0,5 cm z trzema
ślicznymi rubinami. Zaś wzdłuż brzegów miał wygrawerowane czarne wzorki. Już
wolałem sobie nie wyobrażać ile za niego zapłacił. Mimowolnie nie mogłem ukryć
zachwytu. Choć byłbym równie szczęśliwy gdyby nawet oświadczył mi się
pierścionkiem z kwiatkiem za 150 jenów.
- Chodźmy już do domu. –
zbliżyłem się po chwili do jego ucha – Chciałbym ci w końcu odpowiednio podziękować.
– wyszeptałem zmysłowo. Akira zmrużył oczy prawdopodobnie uśmiechając się pod
szalikiem. Potem trzymając się czule za ręce ruszyliśmy w stronę domu.
Po 15 minutach w końcu dotarliśmy
do naszego mieszkania. Byłem trochę zmęczony, ale bardzo szczęśliwy. Ani na
chwilę nie mogłem przestać się uśmiechać. Gdy weszliśmy do środka rozebraliśmy
się z płaszczy, czapek, szalików i butów.
- Akira? – spojrzałem na
dochodzące z łazienki słabe światło.
- Jeszcze jedna taka mała
niespodzianka. – otworzył drzwi od łazienki i obydwoje weszliśmy do środka.
Wszędzie paliły się czerwone zapachowe świeczki a wanna była napełniona wodą,
na które unosiła się piana. Pewnie po prosił kogoś aby to przygotował, ale
bardzo się ucieszyłem, że pomyślał o tym zważając na to jak bardzo uwielbiam
się z nim kąpać. Już po chwili zaczęliśmy się rozbierać. Akira najpierw zaczął
rozpinać moją białą koszulę. Czułem jego czuły dotyk na moich ramionach, z
których powoli zsuwał materiał. Sam również nie pozostawałem w tyle. Trochę
pospiesznie również zacząłem rozpinać jego koszule. Dalej z uśmiechem blondyn
zaczął rozpinać moje spodnie. Wraz z nimi ściągnął również moją bieliznę. Sam
nie czekając już dłużej jemu zrobiłem dokładnie to samo. Znowu stanąłem na
palcach sięgając jego ust. Oparłem się dłońmi o jego nagie ramiona. Dalej
czułem posmak spagetti i czerwonego wina. Czułem jak Akira przytrzymuje moją
głowę oddając namiętnie pocałunek.
- Choć bo nam woda wystygnie
– odparł kiedy oderwał się od moich ust.
Uśmiechnął się i czule złapał za moją dłoń lekko ciągnąc w stronę wanny
wypełnioną wodą. Oboje po chwili zanurzyliśmy się w niej. Siedziałem tyłem o
niego między jego nogami. Akira cały czas obejmował mnie swoimi ramionami.
Odchyliłem głowę do tyłu opierając ją na jego ramieniu.
- Chodźmy już.. – woda w wannie
zrobiła się już letnia i nie miałem ochoty w niej dłużej siedzieć
- Dobrze skarbie. – wyszliśmy
oboje z wanny po czym zaczęliśmy się wycierać ręcznikami. Oczywiście nie obyło
się bez doszczętnego obmacania i łaskotek. Gdy już byliśmy susi wyszliśmy z
łazienki zupełnie nadzy. Wiedząc co dalej nas czeka nie było sensu się ubierać.
Stanęliśmy na chwilę w przed naszym pokojem. Spojrzałem na mojego ukochanego.
Blond włosy i poświata wychodząca z naszej sypialni dawały mu iście anielskiego
wyglądu. Akira otworzył drzwi naszej sypialni i odwrócił się z powrotem do
mnie.
- Choć tu mój narzeczony. – basista
uśmiechnął się po czym wziął mnie na ręce i wniósł do pokoju niczym pannę
młodą. Gdy już przekroczył próg pomieszczenia położył mnie na satynowej
pościeli. W naszej sypialni również paliły się świeczki. Blondyn zawisł nade
mną uśmiechając się w ten specyficzny akirowy sposób. Widziałem jak wręcz
pożera moje ciało wzrokiem.
- Chcę się z tobą kochać. -
odparł zmysłowo dotykając dłonią mojego torsu.
- Kochać… to kochajmy się. - W ten sposób okazywaliśmy sobie wszystkie
uczucia wyłącznie wtedy kiedy brakło nam słów lub po prostu uważaliśmy je za
niewystarczające. Położyłem swoją dłoń w pobliżu jego serca. Następnie jak
zawsze przykrył mnie swoim ciałem. Za każdym razem kiedy to robił czułem się
niezwykle bezpiecznie... i trochę mały, ale nie przeszkadzało mi to tak. Przez
dłuższą chwilę podziwiałem jego cudowne ciało w świetle otaczających nas świec.
Przyglądałem jego lekko zarysowanym mięśniom, które poruszały się z każdym jego
najmniejszym ruchem. Uśmiechnął się do mnie widząc jak na niego patrzę. Mój
ukochany nachylił się nade mną. Najpierw
tylko muskaliśmy się wzajemnie wargami jednocześnie dotykając się po naszych
nagich ciałach.
- Kocham cię… tak bardzo cię
kocham Takanori. – szeptał mi czule mój narzeczony jednocześnie obdarowując moje
ciało pocałunkami. Nic w tej chwili nie było w stanie opisać mojego szczęścia.
- Też cię kocham… Akira –
westchnąłem czując jego pocałunki na moim już rozpalonym ciele.
Potem zniżył się do moich sutków
i zaczął je ssać na zmianę lekko podszczypując palcami. W międzyczasie drugą
dłonią gładził moje uda. Zauważyłem, że o dziwo jakoś mu się tak nie spieszy
jak zawsze.
Sam jednak po chwili postanowiłem
go trochę „zmotywować” i zsunąłem swoja rączkę na jego penisa, który zaczął mi
już powoli nabrzmiewać w mojej dłoni. Akira westchnął odrywając się od mojego
sutka.
- Chcę cię Akira – wymruczałem mu
do ucha lekko je przegryzając. Zadrżał lekko. Wiedziałem, że mnie chce, ale
powstrzymuje się nie chcąc mnie po prostu pieprzyć.
Jęknąłem czując jak ociera się o
moją już nabrzmiałą męskość. Wystarczyła chwila a ja już jestem kompletnie
podniecony i oczywiście niezwykle napalony na mojego… narzeczonego.
Uśmiechnąłem się sam do swoich myśli. Teraz mogłem się tak do niego zwracać.
Jak zawsze z miłą chęcią
dotykałem jego ciała. Przez cały czas, kiedy Akira mnie pieścił ja sunąłem
dłońmi wzdłuż jego pleców. Moje dłonie szybko powędrowały na jego pośladki.
Zamruczał swoim niskim głosem dalej całując moją szyję. Cały czas ocierałem się o niego czując jak nasze
erekcje stykają się ze sobą. Wzdychałem cicho czekając aż w końcu zabierze się
do rzeczy. Dość szybko zauważył, to że jestem zniecierpliwiony, ponieważ już po
chwili jak zawsze zaczął mnie przygotowywać. Położył się tak aby mieć dobry
dostęp do moich pośladków. Dłońmi je rozsunął po czym zaczął lizać moją jamkę..
Westchnąłem lekko się rumieniąc. Nieważne ile razy by to robił i tak za każdym
razem jest to dla mnie trochę krępujące.
Przejechał kilkukrotnie swoim
wilgotnym językiem wzdłuż mojego wejścia aż do mojego przyrodzenia. Zajęczałem
czując jak po chwili wsuwa go w moje wnętrze.
Po jakimś czasie takich pieszczot
zastąpił swój język nawilżonymi wcześniej palcami.
- Och... - czułem jak daleko
sięga nimi w moim wnętrzu delikatnie je rozciągając. Chwilami jeszcze czułem
lekki ból jednak mój ukochany wynagradzał mi to przepełnionymi płomiennym
uczuciem i namiętnością pocałunkami.
- Już Akira. - odsunąłem po jakimś czasie jego
rękę spomiędzy moich pośladków. Już chciałem go poczuć. Całego w sobie.
Oblizałem niewinnie usta na samą myśli. Przez chwilę przyglądałem się jak
blondyn zwyczajowo nawilża swoje przyrodzenie lubrykatem.
Zadrżałem z ekscytacji czując jak
Akira przykłada swojego penisa do mojego wejścia. Westchnął głęboko powoli
zagłębiając się w moim wnętrzu. Zagryzłem dolną wargę pojękując przez zęby
czując go już całego w sobie. Może nie bolało, aż tak jak za pierwszym razem ale dalej wywoływało
to dość dziwne lekko bolesne uczucie na początku stosunku. Jednak kiedy tylko
Aki zaczyna poruszać swoimi biodrami po prostu odpływam. Uwielbiam to uczucie
kiedy jest tak blisko mnie. Zacząłem
coraz głośniej wzdychać i jęczeć z każdym kolejnym ruchem jego bioder.
Na początku poruszał się powoli
starając się opanować. Widziałem jak stara się być jak najbardziej czuły. Drżał
lekko trzymając mocno moje biodra.
- Akira… możesz
przyspieszyć. – chciałem się mu już w
pełni oddać. Wysłuchał mnie. Widziałem jak już się znacznie rozluźnia. Miarowo
zaczął zwiększać tępo swoich ruchów sprawiając tym jednocześnie nam obydwojgu
coraz więcej przyjemności.
Mimo iż było mi już bardzo gorąco
dalej łaknąłem więcej jego ciepła przyciągając jego ciało bliżej swojego. Nasze
usta stykały się co chwilę w czułych pocałunkach. Czułem jak robi mi się już
tak niewyobrażalnie błogo i powoli tracę zmysły oczywiście oprócz czucia.
Jego ręka gładziła moją męskość
w rytm jego ruchów, które zgodnie z moimi wyjęczanymi prośbami stawały się
coraz szybsze i mocniejsze. Chciałem go poczuć w sobie jak nigdy wcześniej.
Chciałem aby ta noc była wyjątkowa dla nas obojga.
- Akira! – jęknąłem panicznie
czując, że już dłużej nie wytrzymam. Zacisnąłem mocniej moje lekko spocone już
uda wokół jego bioder. Ścisnął dłonią moje jądra wraz z moim nabrzmiałym
przyrodzeniem jednocześnie znowu uderzając mocno w moją prostatę. Wydobyłem z siebie dość przeciągły i przede
wszystkim głośny jęk rozkoszy. Tego cudownego uczucia nie szło porównać z niczym innym. Także nikt inny nie był wstanie
sprawić mi aż takiej rozkoszy. Czułem jak rozpływam się pod jego ciałem z
przyjemności na chwilę tracą kontakt ze światem. Drżałem spazmatycznie
pogrążony w ekstazie jednocześnie przyciągając jego ciało jak najbliżej siebie.
Mój ukochany również doszedł po kilku mocnych pchnięciach zalewając moje
wnętrze ciepłą, gęstą spermą. Kidy już doszedł do końca opadł na mnie
przygniatając lekko swoim słodkim ciężarem.
- Takanori. – podniósł głowę uśmiechając się do mnie i jeszcze trochę
ciężko oddychając. Cały czas obejmowałem go swoimi ramionami również ciężko
oddychając. Leżeliśmy tak przez chwilę normując nasze oddechy. Dopiero po
jakimś czasie Akira podniósł się i wyszedł ze mnie ostrożnie po czym położył
się obok. Jak zawsze przez moment czułem dziwną pustkę.
- Jestem wykończony – jęknąłem przytulając
się do mojego ukochanego. To było stanowczo za dużo jak na jeden dzień. Następnie
basista wstał zdmuchnął wszystkie świeczki po czym wrócił do mnie. Oboje weszliśmy pod kołdrę, a ja przytuliłem
się do blondyna, który od razu objął mnie swoim ramieniem.
- Chcę by tak było zawsze. –
stwierdziłem przylegając do bardziej
do basisty.
- I tak będzie mój skarbie. Obiecuje.
– cmoknął mnie w czoło i zaczął głaskać po włosach.
- Dobranoc Akira. - przymknąłem
powieki wsłuchując się w miarowe bicie serca Akiry.
- Dobranoc Takanori. – tylko tyle
usłyszałem nim zasnąłem.
Bo miłość nie zna miejsca ni
czasu, ani osoby, z którą jej doświadczysz.