Tytuł: Notorious Baby (zaczerpnięty od tegoż dzieła, które mnie natchnęło do napisania obrazek Tam pod spodem jest mój komentarz, który mówi o tym opowiadaniu XD)
Beta: Jak zawsze Hidoi-chan ^_^
Paring: Reituki (mam jakąś faze ostatnio na nich)
Uwagi: standardowo wiadome scenki oraz trochę więcej zdrobnień
Od Autora: Całkiem fajnie mi się to pisało. Zrobiłam to co rzadko robię i wymyśliłam jakąś fabułę XD Nawet całkiem się rozpisałam w tym oneshocie. Jednak dalej nie mam pojęcia co to jest -_-
PS: Blondyn to Akira a blondynek to Takanori, żeby nie było nieporozumień
Jak co rano, wszedł do jego biura z poranną
kawą. Ostrożnie przekroczył próg pomieszczenia.
- Dzień dobry, Suzuki-san… - Stanął na chwilę
jak wryty. Uważnie przyglądał się swojemu pracodawcy, prawie go nie
rozpoznając.
Jego zwykle związane w kucyk, półdługie włosy w kolorze słonecznego
blond były rozpuszczone, grzywka ścięta na lewą stronę swobodnie opadała w dół,
a przed nim leżały sterty różnych papierów i segregatorów. Po prawej stronie stał włączony laptop, do
którego co chwilę zaglądał sprawdzając jakieś wykresy. Zawsze perfekcyjnie zawiązany krawat zwisał
rozwiązany na jego szyi. Biała koszula była już lekko pognieciona, jej rękawy
podwinięte, a kilka guzików od góry rozpiętych, ukazując po części nieco
wystające obojczyki oraz niewielki fragment torsu Akiry.
Dopiero po chwili Suzuki podniósł głowę znad
biurka.
- Witaj, Matsumoto-kun. – Uśmiechnął się w
jego stronę, odbierając kubek z kawą. Zawsze się z nim tak witał, dodając do
jego nazwiska pieszczotliwą końcówkę. Takanori starał się odwzajemnić uśmiech. Widział,
że Suzuki prawdopodobnie nie spał całą noc, na co wskazywały sine worki pod
oczami. Na jego brodzie był już widoczny niewielki zarost. – Dziękuje ci bardzo.
– Upił łyk kawy, zaciągając się jej smakiem i świeżym zapachem. Taka, jaką
najbardziej lubił.
- Mógłbym coś jeszcze dla pana zrobić? –
zapytał się uprzejmie.
- Tak, możesz już zabrać te papiery – Wskazał
na uporządkowany stosik dokumentów. – są już gotowe.
-
Dzwonił także pan Takashima, który prosił o przełożenie jutrzejszego
spotkania na czwartek ze względu na przedłużenie się jego delegacji w Stanach.
I proszę zostawić mi resztę dokumentów, to niewiele, sam dam radę się tym
zająć. W międzyczasie proszę trochę odpocząć.
Mógł pan tego wszystkiego sam nie robić, widać, że ma pan za sobą ciężką
noc.
- Dobrze - odparł trochę zmęczonym głosem znad
kubka kawy.
- Po za tym to już wszystko. - Ukłonił się
lekko na pożegnanie i wrócił do swojego stanowiska, które znajdowało się przed
gabinetem Suzukiego.
W między czasie Suzuki poszedł do łazienki,
aby trochę doprowadzić się do porządku.
Przemył twarz letnią wodą. Niechętnie spojrzał
na swoją zmęczone odbicie lustrze. No cóż, prowadzeni firmy to przecież nie bajka.
Akurat miał schowaną maszynkę i piankę do golenia. Już nieraz zdarzało mu się
zostawać w firmie. Gdy jego twarz znowu była gładka, jak zawsze poprawił
koszulę, dopinając z powrotem wszystkie guziki. Następnie zawiązał krawat, a na
koniec rozczesał włosy grzebieniem, po czym ponownie związał je gumką w
niewielką kiteczkę. Odświeżony wrócił do swojego biura.
Jak doszło do tego, że został jego
„sekretarką”, zważając na, że to kobiety zazwyczaj wykonują ten zawód?
Matsumoto słyszał różne opowiadania, jak to poszczególne pracownice próbowały
uwieść i zaciągnąć do łóżka Suzukiego, licząc na lepszy awans. Jednak tak już
go denerwowała natarczywość tych kobiet, że postanowił zatrudnić na stanowisko
swojego własnego asystenta/sekretarza Takanoriego Matsumoto, który wtedy
jeszcze zajmował jakieś podrzędne stanowisko chłopca na posyłki. Chłopak
dokładnie pamiętał ten dzień, kiedy powiedzieli, że sam szef firmy chce go
widzieć w biurze. Był zaskoczony, wręcz prażony myślą, że prawdopodobnie będzie
chciał go wyrzucić. Ale zaraz po odwiedzeniu jego biura okazało się, że od
teraz będzie pełnił rolę sekretarza samego Suzukiego.
Takanori znacznie wyróżniał się na tle innych
pracowników. Miał pofarbowane na platynowy blond włosy z ciemnymi odrostami.
Codziennie układał je w lekkie fale, co nadawało mu dość kobiecego wyglądu, zwłaszcza,
że był dość drobnym mężczyzną. Nie stronił także od markowych ubrań. Odkąd
dostał awans, mógł sobie pozwolić na trochę ekstrawagancji. Miał też
niesamowity urok osobisty, któremu rzadko kto był wstanie się oprzeć. Akira
widział go wcześniej tylko kilka razy, kiedy przechodził pospiesznie
korytarzem, ale wiedział, że idealnie się nada na jego sekretarza.
Suzuki w jego oczach był bardzo atrakcyjnym
mężczyzną, nie tylko pod względem fizycznym. Nie był typowym szefem-tyranem,
jak wielu spoza firmy mogłoby myśleć. Starał się, aby firmie powodziło się jak
najlepiej, a także pracownikom dobrze się pracowało. Takanori z miłą chęcią
wykonywał jego polecenia i był na każde skinienie palca. Suzuki coraz częściej
zaprzątał myśli blondynka.
Zawsze był dla niego bardzo miły. Nawet kiedy
mogłoby się wydawać, iż ma zły dzień, na widok Matsumoto od razu się uśmiechał.
I tak do wieczora zleciał czas na ciągłej
pracy.
- Suzuki-san? – Wszedł do środka zmykając za
sobą drzwi. Akira siedział odwrócony do niego tyłem na obrotowym krześle. Było
również widać unoszący się obłoczek dymu z trzymanego przez niego papierosa.
- Och, Matsumoto-kun… Nie powinieneś być już w
domu? – Odwrócił się do niego, po czym zgasił papierosa w popielniczce.
- Po prostu przyszedłem zobaczyć, jak się pan
miewa. – Uśmiechnął się podchodząc bliżej.
- Aha…
- Mogę coś dla pana zrobić? Myślę, że mały masaż
by dobrze panu zrobił… - Pomógł ściągnąć mu marynarkę, którą potem odwiesił na
stojący w kącie wieszak. Następnie stanął za nim i położył dłonie na jego
ramionach, które zaczął masować. Teraz
miał okazję, aby móc się przyjrzeć jeszcze dokładniej niż zwykle.
W porównaniu do jego włosów, włosy Akiry miały
bardziej cieplejszy i słoneczny odcień. Zbliżył się do niego trochę bliżej.
Cały czas pracował swoimi zwinnymi rączkami na spiętych barkach blondyna. Z tej odległości doskonale czuł zapach jego
wody po goleniu.
- Jesteś aniołem, Matsumoto-kun – odparł
odprężonym głosem Suzuki, przymykając lekko powieki. – Zazdroszczę twojej
dziewczynie.
- Gdybym jeszcze kogoś miał… - odrzekł ledwo
słyszalnie, z lekkim smutkiem w głosie.
- Dlaczego się tak o mnie troszczysz,
Takanori-kun? – zapytał po chwili.
Blondynek uśmiechnął się delikatnie, rumieniąc
się przy tym nieznacznie.
- Ponieważ uważam, że potrzebuje pan czyjeś
opieki, a nie ma osoby, która byłaby wstanie ją panu zapewnić. Mimo wszystko
każdy z nas od czasu do czasu potrzebuje czyjeś troski. – Matsumoto czuł, jak
jego spięte mięsnie rozluźniają się pod jego dotykiem.
- Ech? – jęknął po chwili trochę zawiedzionym
głosem Akira, kiedy chłopak przestał go masować.
- Mmm, mam o wiele lepszy pomysł. Jednak musi
mi pan zaufać i mimo wszystko nie ruszać się z miejsca, dobrze? – Blondyn
trochę zaskoczony i niepewny, kiwnął potwierdzająco głową. Następnie Takanori uklęknął
między jego nogami. Przez chwilę jeszcze się zastanawiał nad podjętą przez
siebie decyzją. Powoli zaczął dotykać swoją małą dłonią jego krocza.
- Proszę się zrelaksować i mi w pełni zaufać.
– Uśmiechnął się, przymrużając oczy.
Z dziwną radością zaczął rozpinać jego
spodnie.Potem zaczął dotykać go znowu, tym razem przez materiał bokserek.
Blondyn zadrżał. Pieścił go tak dopóki nie poczuł wyraźnie uwypuklenia pod
materiałem. Powoli wyciągnął jego męskość z opinającej się już bielizny.
Najpierw powoli zaczął swoimi ciepłymi wargami muskać jego przyrodzenie,
powodując tym przechodzące dreszcze i westchnienia Suzukiego.
Nagle po chwili Akira poczuł, jak jego już
pokaźna erekcja zagłębia się powoli w ustach blondynka. W takim stanie nie był
zdolny do żadnego sprzeciwu. Matsumoto powoli brał go całego w usta,
obejmując ciepłym i wilgotnym wnętrzem
swoich ust jego wyprężonego penisa. Następnie równie powoli cofał głowę, po
czym drażnił językiem jego wilgotną główkę, jednocześnie gładząc jego męskość
od spodu oraz pieszcząc opuszkami palców jądra. Przez kilka minut drażnił go w
ten sposób. Rozradowany, słysząc pomruki przyjemności z ust blondyna, dalej
kontynuował pieszczotę.
Akira już zaczął głębiej oddychać, kiedy
chwilę później niższy zaczął energicznie poruszać głową na jego pulsującej z
podniecenia erekcji. Starszy odchylił
głowę do tyłu, przymykając oczy z przyjemności. Drżał, czując, jak coraz
bardziej intensywniej ssie jego penisa.
- Takanori-kun… - wyjęczał gardłowo czując, że
jest już bliski. Blondynek jeszcze bardziej wzmocnił swoje ruchy. Głęboko
oddychał przez nos, mimo to, dwa, trzy razu musiał wyciągnąć ze swoich ust całkiem
nabrzmiałą męskość Akiry, aby bardziej odetchnąć. Jeszcze bardziej zależało mu na zadowoleniu
blondyna.
Przymknął oczy poruszając
energicznie głową pomagając sobie również dłonią. Czuł, jak jego penis staję coraz większy w jego ustach.
Wyższy chciał go odsunąć od siebie kiedy
poczuł, że jest bliski, jednak ten mu na to nie pozwolił. Westchnął głośno
dochodząc. Blondynek przytrzymał jego penisa w ustach, przełykając jego
nasienie, którego było niemało. Gdy już wszystko przełknął, lekko rozchylonymi ustami
spojrzał na Suzukiego, który patrzył na niego zmieszany, nie wiedząc co zrobić.
- Chce pan więcej? – zapytał się niepewnie, wędrując wzrokiem od jego
ciągle sterczącej erekcji w górę, do jego twarzy. Choć sam nie wiedział, po co
zadał to pytanie, jak i tak zrobiłby to, co by zrobił.
Takanori wstał z klęczek i rozsiadł się na
jego kolanach. Powoli zaczął odpinać resztę guzików jego białej koszuli. Z
każdym ruchem odkrywał coraz więcej jego lekko śniadej skóry. Gdy już ją całą
rozpiął zaczął powoli zsuwać materiał z jego ramion. Akira nie pozostawał mu dłużny
i w międzyczasie ściągnął jego marynarkę i krawat.
Wyglądał bardziej jak nastoletni chłopak niż
28-letni mężczyzna, mimo to, był dla niego właśnie w ten sposób atrakcyjny.
Akira zbliżył się do jego już obnażonej klatki piersiowej i zaczął pieścić. Blondynek
westchnął zaskoczony inicjatywą Suzukiego, który zaczął namiętnie całować jego
szyję, pozostawiając wilgotne ślady. Akira zawsze szybko się nakręcał i dwa
razy nie trzeba go było namawiać.
Rozpiął jego spodnie i wyciągnął z bokserek
nabrzmiałą męskość blondynka, który znacznie się zarumienił. Następnie wsunął dłonie w jego spodnie – na
pośladki. Po chwili spodnie wraz z
bielizną sekretarza opadły na podłogę.
Nie wiedział co, ale coś cały czas go ciągnęło
do Taki. Po prostu, nie widzieć czemu, nie mógł mu się oprzeć. Czule dotykał jego już zupełnie nagiego
ciała. Musnął palcami jego już stwardniałe z podniecanie sutki. Dalej dłońmi
powoli poznawał każdy szczegół jego ciała. Takanori drżał lekko pod wpływem
dotyku dłoni i ciepłych, miękkich ust, które całowały jego tors. Poruszył znacznie swoimi biodrami, ocierając
się o wyprężoną męskość blondyna. Swoimi ciepłymi wargami i językiem zaczął pieścić jego sutki. Nie
odrywał dłoni od jego spragnionego dotyku ciała. Blondynek wzdychał cicho,
błądząc swoimi dłońmi po torsie starszego.
- Suzuki-san – zwrócił się do niego po chwili,
prosząco. Blondyn spojrzał na niego bojąc się, iż coś źle zrobił. – Wszystko
dobrze, tylko do dalszej części muszę się sam przygotować – odparł niewinnie,
po prostu jakby nigdy nic wstając z jego kolan. Dopiero teraz, kiedy zobaczył
go stojącego, kompletnie nagiego, zauważył, jak bardzo jest drobny.
Blondynek podniósł się na dłoniach i usiadł
zgrabnie na biurku. Akira głośno
przełknął ślinę widząc, jak chłopak nieśmiało rozsuwa nogi, ukazując swoje już
nabrzmiałe, wilgotne i zaróżowione na główce przyrodzenie. Widok ten był zarówno niewinny, jak i bardzo
erotyczny.
Suzuki przyglądał się, jak najpierw Takanori oblizuje
swoje palce, po czym wsunął w siebie jeden z nich. Matsumoto westchnął cicho
ponieważ już dawno tego nie robił. Po chwili dołożył drugi palec i zaczął się
delikatnie rozciągać, lekko poruszając biodrami. Druga ręką zaś opierał się o
blat biurka. Akira siedział oszołomiony na krześle, śledząc wzrokiem jego
poczynania. Przełknął głęboko ślinę widząc, jak chłopak dokłada trzeci palec,
spoglądając na niego, coraz bardziej się rumieniąc. Blondyn już myślał, że na
sam widok pieszczącego samego siebie blondynka zaraz kolejny raz dojdzie. Ledwo
się powstrzymał od zwalenia sobie wiedząc, że już niedługo czeka go coś o wiele
przyjemniejszego.
Takanori poruszał jeszcze
palcami cichutko pojękując. Jego
podniecona męskość delikatnie się bujała z każdym ruchem. Po dłuższej chwili,
kiedy doszedł do wniosku, że mu starczy, zarumieniony jeszcze bardziej,
zaprosił blondyna ruchem ręki do siebie. Delikatnie przygryzł dolną wargę
widząc, że Akira do nie podchodzi.
- Już… proszę… Może pan zrobić ze mną, co
tylko chce. - Blondynek przymknął
powieki i rozłożył zachęcająco nogi, pokazując swoje już chętne wejście. Ten
zaś oznał, jak podniecenie bierze nad nim górę i po prostu bez chwili wahania
wsunął się powoli w niego. Czuł, że
Takanori zaciska swoje mięśnie na jego erekcji. Aż zagryzł dolną wargę z
ekscytacji. Biurko było idealnej wysokości, przez co nie mógł łatwo wejść w
blondynka. Przytrzymał jego wąskie bioderka i zaczął się powoli w nim poruszać.
Matsumoto jęknął przeciągle czując, jak powoli podniecona męskość Suzukiego
wtargnęła w jego wnętrze. Na początku poruszał się w nim bardzo wolno i
ostrożnie, nie do końca pewny tego, co robił. Mimo wszystko bał się, że zrobi mu
krzywdę.
- Proszę się nie krępować .– Pogładził go
dłonią po lekko umięśnionym torsie. Czuł, jak jego serce bije mocniej niż
zazwyczaj. Tak bardzo tego pragnął od jakiegoś czasu, że nawet nie zwracał
zbytniej uwagi na ból. Cała ta sytuacja podniecała go jeszcze bardziej. To, że
jest w biurze.
Takanori zarzucił mu ręce na szyj, po czym
złączył ich usta w czułym pocałunku. Zachęcająco poruszył biodrami do przodu
jęcząc prosto w jego usta. Oplótł go nogami w biodrach. Uda drżały mu z
podniecenia.
Tylko żółtawy blask lampki stojącej na burku
oświetlał ich splecione razem, nagie ciała. Takanori miał lekko rozchylone
usta, z których wydobywały się już pełne rozkoszy jęki. Klatka piersiowa
poruszała się szybciej niż zawsze, a jego dłonie zaciskały się kurczowo na
ramionach Akiry.
- Jesteś taki piękny. -
Nachylił się nad nim, ani na chwilę nie zwalniając tępa. Pełne rozkoszy jęki
sekretarza zachęcały go do dalszych działań. Dotykał dłońmi jego ciała. Był po
prostu rozkoszny. Nie mógł oderwać
wzroku od jego drobnego ciała leżącego pod nim. Nachylił się nad nim i znowu
zaczął całować jego gładką skórę.
Blondyn uśmiechnął się spoglądając na leżącego
pod nim, rozanielonego Matsumoto. Mniejszy wpatrywał się w jego brązowe oczy
pełne skrywanego wcześniej pożądania. Jedną dłoń wplątał w jego blond włosy,
zaś druga dłoń spoczywała na plecach Akiry, drapiąc go paznokciami. Takanori
prawie pisnął, kiedy poczuł smukłe palce blondyna na swojej męskości. Najpierw
dotykał jego przyrodzenia opuszkami palców, by następnie objąć go całą, ciepłą
dłonią. Pieścił go energicznie, w rytm swoich ruchów. Niższy wił się pod nim,
wychodząc naprzeciw jego ruchom.
- Akira-kun… Ach… Akira-kun…
- jęczał nieprzerwanie, czując narastającą przyjemność. Jeszcze z nikim nie było mu aż tak
przyjemnie. Mimowolnie coraz bardziej poruszał biodrami.
Suzuki już sapał ciężko z
przyjemności, jaką dawało mu zaciskające się na jego penisie gorące i ciasne
wnętrze blondynka. Robił to kiedyś z kilkoma, ale on był naprawdę ciasny. Gdy
był młodszy zdarzyło mu się kilka jednorazowych przygód. Jednak wraz z pracą w korporacji musiał
zachowywać się poważniej.
Po całym biurze roznosiły
się coraz głośniejsze jęki Matsumoto oraz dźwięki każdego coraz szybszych
pchnięć Suzukiego. Biurko trzęsło się od coraz mocniejszych ruchów Akiry. Cały
czas pieścił dłońmi jego lekko drżące z ekstazy ciało. Suzuki widział, jak
Takanori ciężko oddycha drżąc z każdym pchnięciem. Już nie jęczał, a wręcz krzyczał z rozkoszy z
każdym kolejnym posunięciem blondyna, które trafiało w jego wrażliwy punkt.
Matsumoto czuł, jak jego dłoń ściska nabrzmiałą jak nigdy dotąd męskość.
Wiedział, że długo już nie wytrzyma.
- Akira-kun! Iku! Iku!(dop.
po japońsku to jest bardziej dziewczęca wersja „dochodzę” stanowczo za dużo
pornoli -_-) – wygiął się w łuk zaciskając swoje dłonie na jego ramionach. Czuł, jak odpływa kolejne kilka ruchów
spowodowały, że spuścił się obficie w rękę Akiry, naprawdę głośno krzycząc. Na
chwilę pociemniało przed oczami, a po ciele wraz z niesamowitym ciepłem
rozpłynęła się również niebiańska rozkosz. Aż zaczął drżeć z przyjemności. Suzuki doszedł również po chwili, widząc
dochodzącego Matsumoto. Nie wytrzymał i zalał swoją ciepłą spermą jego wnętrze.
Położył się na nim, ciężko oddychając. Taka również głośno oddychał, leżąc pod
nim i obejmując swoimi drobnymi ramionkami jego ciało. Akira pocałował go
ostatni raz wkładając w to resztki pożądania, jakie w nim zostały. Czuł się o
wiele lepiej. Był dziwnie szczęśliwy z tego powodu. Takanori miauknął coś,
czując znowu jego język w swoich ustach. Położył jedną dłoń na jego policzek,
przedłużając pocałunek, na ile się dało.
- Było panu przyjemnie? – zapytał się dla
pewności.
- Tak. Bardzo. Ale proszę mów mi po imieniu.
Tak jak przed chwilą – ostatnie zdanie powiedział wprost do jego ucha swoim
niskim, aksamitnym głosem. Na policzki Matsumoto znowu wstąpiły rumieńce.
- Dobrze… Akira-kun. – Leżał
na wpółprzytomny, cały czas się rumieniąc, dopiero teraz zdając sobie sprawę z
tego, co zrobili. Suzuki podniósł się i ostrożnie wyszedł z niego. Trochę był
zły na siebie, że tak go wykorzystał.
- Wszystko dobrze? – spytał widząc skrzywioną minę blondynka,
który tylko kiwnął głową. W ogóle nie miał pojęcia, jak się teraz
zachować.Suzuki naciągnął z powrotem spodnie wraz z bielizną i zapiął
pasek.Następnie otworzył szufladę biurka i wyciągnął chusteczki, którymi zaczął
go dokładnie wycierać.Potem podał mu wszystkie jego ubrania, które leżały na
podłodze. Cały czas delikatnie się uśmiechał.
- Odwiozę cię... Już późno się zrobiło –
stwierdził Suzuki, a Takanori tylko kiwnął głową. Cała jego wcześniejsza pewność
siebie jakby nagle z niego uleciała.
Następnie obydwoje ubrali się do końca i
wyszli z biura. Zeszli razem na parking
w dość nietypowej ciszy. Blondyn otworzył swój samochód.
- Kurde. Możesz trochę poczekać? Zapomniałem czegoś. - Spojrzał na sekretarza, który pokiwał
twierdząco głową. Akira z powrotem poszedł do biura, aby zabrać kilka rzeczy. W
międzyczasie Matsumoto trochę niepewnie zajął miejsce w jego samochodzie.
Suzuki wrócił po 15 minutach. Wsiadł do samochodu i położył neseser na tylnym
siedzeniu.
- Takanori-kun? – spojrzał na siedzącego obok
chłopaka. Siedział z przechylono głową na prawą stronę, po prostu śpiąc. Szkoda
mu było go budzić. W dodatku by już bardzo późno, a do jego mieszkania było o
wiele bliżej. Nie wiedział, gdzie
dokładnie mieszka Takanori, ale na pewno codziennie dojeżdża spoza Tokio. Dalej
więc pojechał w stronę swojego apartamentowca. Po 20 minutach dotarł na
miejsce. Zaparkował na wolnym miejscu parkingu podziemnego. Wyciągnął kluczyki
z auta, odpiął pasy i wysiadł. Następnie otworzył drzwi po stronie Matsumoto,
odpiął go i delikatnie wyjął z auta.
Zastanawiał się, czy on cokolwiek je, skoro jest tak lekki. Dalej już ruszył w stronę windy, którą
wjechał na odpowiednie piętro. Miał nadzieje, że o tej porze nikt z sąsiadów go
nie zobaczy. Gdy już wysiadł z windy, szybko otworzył drzwi kluczem, które
uprzednio z niemałym trudem wyciągnął z kieszeni. Wszedł do swojego mieszkania
i od razu poszedł do sypialni, gdzie położył blondynka na łóżku. Jak
najdelikatniej powoli go rozebrał do bielizny, po czym przykrył kołdrą. Przez
chwilę wpatrywał się w jego śpiącą twarz otoczoną opadającymi kosmykami blond
włosów. Następnie sam się rozebrał i
położył się obok niego, przysuwając się do jego drobnego ciała. Zmęczony
wszystkim, zasnął momentalnie niczym małe dziecko.
Takanori obudził się nad ranem. Kiedy tylko otworzył oczy, ujrzał przed sobą
śpiącą twarz blondyna. W tej chwili, kiedy spoglądał na śpiącego Akirę, zdał
sobie sprawę z tego, co ostatnio do niego czuł. Zakochał się w nim. Przecież
inaczej by się nie zgodził na to, co wczoraj zaszło. Ostrożnie odsunął się od
niego i wstał z łóżka. Odnalazł swoje ubrania na krześle. Ubrał się i
pospiesznie, jak najciszej opuścił jego mieszkanie. Nie żałował, ale wiedział,
że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca…
Rano Akira obudził się w pustym łóżku. Rozejrzał
się niespokojnie po pokoju. Zauważył, że nie ma nigdzie ubrań blondynka. Wokół
panowała wręcz grobowa cisza. Wstał z łóżka i poszedł do łazienki wziąć szybki
prysznic. Następnie przebrał się w swój codzienny garnitur do pracy i wyszedł z
domu. Zjechał windą na podziemny
parking. Następnie wsiadł do swojego samochodu i pojechał prosto do firmy.
- Takanori-kun… - wszedł do środka mając
nadzieje, że czeka tam na niego. Po chwili jednak z żalem odkrył, że nie ma
chłopaka przy jego stanowisku. Jego biurko było prawie puste. Stał na nim tylko
komputer, a po chwili Akira dopatrzył się również leżącej, złożonej w pół
białej kartki. Podszedł do biurka i wziął ją do rąk. Rozchylił kartkę. Od razu
w oczy rzuciło mu się charakterystyczne pismo Matsumoto. Zaczął powoli w
skupieniu czytać list.
Drogi Suzuki-san (wiem,
że mówił Pan wczoraj bym zwracał się po imieniu…)
Niestety, ale
odchodzę. Proszę wiedzieć, że to nie
Pańska wina ani tego, co wczoraj się wydarzyło. Sam tego pragnąłem… tak bardzo.
Mimo wszystko nie powinienem tego wszystkiego robić. Robię to ze smutkiem,
jednak zaszedłem z tym wszystkim stanowczo za daleko. Mam nadzieje, że wybaczy
mi Pan wszystko. I proszę mnie nie szukać. Tak będzie lepiej.
Po prostu chyba za
bardzo… i to o wiele za bardzo Pana „polubiłem”
P.S. Proszę się nie
stresować i dbać o siebie.
Moje wypowiedzenie leży
gotowe na pańskim biurku.
Mam nadzieje, że
zapamięta Pan wszystkie dobre momenty,
Takanori
Matsumoto
I nagle jakby coś w nim pękło. Był bardzo do
niego przywiązany. Papier, na którym był napisany list, pachniał jeszcze
perfumami blondynka. Czy to by znaczyło, że… Nawet nie wiedział, co myśleć o
tym wszystkim. Następnie schował złożoną kartkę do wewnętrznej kieszeni swojej
marynarki.
Wszedł do swojego biura. Podszedł do biurka i
opadł bezradnie na fotel. Spojrzał na jego wypowiedzenie. Wziął papier i
zgniótł go, po czym wyrzucił do kosza. Czuł pustkę i niechcianą ciszę.
Wyciągnął z kieszeni spodni paczkę papierosów
oraz zapalniczkę. Odpalił używkę i zaciągnął się nikotynowym dymem, starając
się zachować spokój. Siedząc przymknął oczy starając się opanować mętlik w
głowie.
Miał teraz jeszcze jeden problem. Musiał
znaleźć kogoś na miejsce Matsumoto… Nie! Musiał go znaleźć i przyprowadzić z
powrotem nawet siłą.
Wyszedł pośpiesznie z firmy oświadczając, że
musi załatwić coś bardzo ważnego. Przez niecały dzień powinni sobie poradzić.
Wsiadł kolejny raz do swojego samochodu.
Pojechał pod adres, który znalazł w jego papierach. Cudem dotarł tam wciągu
niecałej godziny, tylko dlatego, że wszyscy teraz byli w pracy. Podjechał pod
średniej wielkości blok na obrzeżach Tokio. Kiedy już pospiesznie zaparkował
samochód, wszedł do budynku i wjechał windą na szóste piętro, gdzie znajdywało
się jego mieszkanie, oznaczone numerem osiemnaście. Zadzwonił do drzwi. Głucha
cisza. Drzwi były zamknięte. Nie było go. W dodatku dalej nie odbierał
telefonu. Zdesperowany Suzuki zapukał do drzwi obok. Po chwili drzwi otworzyła
mu młoda dziewczyna o bardzo długich, brązowych włosach.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam,
ale czy wie pani może, gdzie jest Taka… Matsumoto-kun? – natychmiast się
poprawił. Był zdenerwowany, przez co mówił bardzo szybko.
- Oh, Takanori – kun… Powiedział, że wyjeżdża
na jakiś czas. Kazał mi się opiekować mieszkaniem – odrzekła spokojnie
dziewczyna.
- A kiedy wyszedł? – dopytywał się trochę
nerwowo.
- Tak jakieś 10 minut temu. Powinien być na
dworcu centralnym. Podobno jedzie gdzieś do rodziny na południu. Jak pan się
pospieszy, to pan jeszcze zdąży go złapać. Wiem, że pojechał taksówką.
- Dziękuje bardzo. – Blondyn ukłonił się
pospiesznie i szybko zaczął schodzić po schodach, nie czekając na windę. -
Tylko niech pan się nie zabije po drodze – dodała dziewczyna lekko się śmiejąc
i wróciła do swojego mieszkania.
Może i jechał trochę szybciej niż powinien,
ale musiał zdążyć. Zbyt bardzo mu na nim zależy. Nie wiedział, jak mógł być tak ślepym.
Wszedł na teren dworca. Już po chwili usłyszał
jak zapowiadają pociąg, którym prawdopodobnie miał odjechać Matsumoto. Szybko ruszył w stronę odpowiedniego peronu, mając
nadzieje, że jeszcze zdąży.
Nagle zobaczył znajomą,
niewielką postać wraz z walizką kierującą się w stronę pociągu. Podbiegł do
niego i zatrzymał go, zagradzając mu drogę
- Takanori – kun… – objął mocno
zszokowanego chłopaka, przytulając do siebie.
Nie wiedzieć czemu, pragnął zatrzymać go tylko przy sobie. W
międzyczasie pociąg już odjeżdżał ze stacji. Odetchnął z ulgą, że zdążył.
- A-akira-kun… - Parokrotnie
mrugnął powiekami, nie wierząc w to, co się dzieje. Był ostatnią osobą, jaką
się spodziewał spotkać. Suzuki dopiero w tej chwili poczuł, jak bardzo mu na
nim zależy.
- Myślałeś, że tak po prostu
odejdziesz jakby nigdy nic, że mnie zostawisz… samego? – powiedział boleśnie.
– Wiem, że to samolubne, ale potrzebuję
ciebie. Powiedziałeś, że każdy z nas potrzebuje opieki. Więc opiekuj się mną
dalej i pozwól mi zaopiekować się tobą – dodał, patrząc w jego szkliste,
brązowe oczy. Blondynek stał z lekko rozchylonymi w szoku ustami.
- A-ale… - nie miał pojęcia, co
powiedzieć. W duchu był tak bardzo szczęśliwy. Schylił głowę i wtulił się w
jego tors, kurczowo ściskając w rękach jego płaszcz.
- Głuptasek. – Pocałował go
czule w czoło. - Mogłeś powiedzieć wcześniej. – Pogłaskał go po blond włoskach.
- Wiesz, bo ja się w tobie chyba też zakochałem…
KONIEC.