czwartek, 26 lutego 2015

Only mine



Trochę zwlekałam z tym powiadaniem, jednak czekało ono na taki momentu jak ten. Aktualnie pisze kilka opowiadań na raz i zbyt dużo czasu by minęło zanim bym cokolwiek skończyła więc wstawiam wam to.


Na początek chciałabym bardzo podziękować kilku osobom , które miały znaczny wpływ na pisanie tego opowiadania. (wybaczcie, ale nigdy jakoś nie potrafiłam rozpisywać się w takich rzeczach, ponieważ ciężko mi przelać na papier wszystkie moje uczucia)


Na początek wielkie podziękowania dla Allisven-senpai, która mi niezwykłe pomogła dokładnie sprawdzając wszystko i pomagając mi poprawić, i poprawiając wszystkie błędy.Obydwie sporo się namęczyłyśmy, aby to wygląda tak jak teraz. Dzięki niej nauczyłam się kilu rzeczy i mam nadzieje, że jest to widoczne w moim pisaniu. Och, naprawdę już dawno nie byłam nikomu tak wdzięczna.


Kolejne podziękowania wędrują do Enji-senpai. W sumie to dla niej właśnie napisałam to opowiadanie, bo wstydziłam się moich opowiadań na blogu X"D. Chciałabym podziękować za przeczytanie i ocenę raz motywacje do pracy.


Na koniec podziękowania dla Pingwinka, który pomógł mi wybrać tytuł ^^


Beta: Allisven
Paring: Reituki
Uwagi: To kolejna seria po prost przesiąknięta seksem i wszystko będzie się wokół niego rozgrywało.
Od autora: Nigdy chyba nie miałam tak okropnego problemu z wymyśleniem tytułu. Mam nadzieje, że ta seria wam się spodoba. Miłego czytania ^^


Takanori nie miał pojęcia gdzie teraz jest. Wszystko stało się bardzo szybko. Jak co dzień wracał po szkole domu. Ktoś jadąc samochodem zaczepił go pytając o coś. Potem tylko pamiętał że przyłożyli mu coś do twarzy po czym stracił przytomność. Nie miał pojęcia co stało się z nim dalej.
Obudził się nie wiedząc gdzie jest. Siedział pod ścianą ze związanymi sznurem dłońmi i nogami. Na w półprzytomny oparł się o ścianę. Skrzywił się czując nieznośny ból głowy. Dopiero po chwili odzyskał pełną świadomość. Rozejrzał się niepewnie wokół zauważając, że nie jest sam. Razem z nim w pomieszczeniu znajdowało się wiele młodych dziewcząt oraz kilka chłopaków. Wszyscy również byli związani, siedzieli lub leżeli jeszcze nieprzytomni na podłodze. Znajdowali się w wielkiej sali bez okien. Z wiszących lamp paliło się żółtawe światło, które odbijało się od ciemno-brązowych ścian.
Przy szerokich podwójnych drzwiach stało dwóch barczystych ochroniarzy ubranych na czarno. W jednym z kątów sali stało kilku mężczyzn, którzy żwawo rozmawiali ze sobą co jakiś czas zerkając w stronę uprowadzonych. Matsumoto starał się coś wyłapać ze strzępek rozmów jakie było mu dane usłyszeć.
Nagle w sali pojawił się blond włosy mężczyzna, który znacząco się wyróżniał od pozostałych. Wszedł do środka swobodnym krokiem rozglądając się po pomieszczeniu. Był o wiele młodszy od innych. Takanori podejrzewał, że może mieć jakieś 25-26 lat. Jego włosy były dość ekstrawagancko zaczesane do tyłu na żel. Ubrany był w czarną koszulę z podwiniętymi rękawami oraz bojówki, a na nogach miał wysokie wypastowane glany. Na jego rękach widniały tradycyjne tatuaże robione przez członków yakuzy. Zrobił kilka kroków uśmiechając się w jakże szarmancki sposób.
- Suzuki! Już myślałem, że nie przyjdziesz. – grubszy, starszy mężczyzna rozłożył ręce w powitalnym geście na jego widok
- Witaj Mitsumabi, jednak udało mi się znaleźć chwilkę. - powiedział rozglądając się wokół. Miał nadzieje, że tym razem znajdzie coś co mu przypadnie do gustu. Taka nieco zaciekawiony spoglądał na blondyna. Powoli zaczął się domyślać o co w tym wszystkim chodzi.
- Nowiutka dostawa. Tym razem udało nam się zdobyć kilka wyjątkowo słodkich i ślicznych panienek. Chłopców z resztą też. – Takanori gwałtownie przełknął ślinę widząc jakim wzrokiem patrzy na niego drugi nieco tęższy mężczyzna w szarym garniturze, który akurat stał obok Mitsumabiego. Zaledwie chwilę później ten sam mężczyzna stał przy nim dokładnie się mu przyglądając.
Ze strachem spoglądał mu prosto w oczy. Zaciągnął wargi w wąską linie. Wolał nie wiedzieć co może go czekać u któregoś z tych staruchów.
- Warui a wiesz, że to już będzie podchodzić pod pedofile. – zażartował sobie młody blondyn podchodząc do nich bliżej i spojrzał się w stronę siwiejącego już mężczyzny.
- Widzę, że tobie Suzuki jak zawsze humor dopisuje.
- Po to jest życie aby się nim cieszyć. Prawda? – przyjrzał się bardziej siedzącemu chłopakowi – Chyba jednak dzisiaj nie wyjdę z pustymi rękoma. – nachylił się w stronę nieco wystraszonego Matsumoto. – Chyba nie będziesz miał nic przeciwko. – chłopak natychmiast wpadł mu w oko i pewnie by sobie nie wybaczył gdyby nie mógł go wziąć.
Suzuki starał się nikogo do niczego nie zmuszać. Jego praca była wystarczająco przepełniona przemocą więc w chwilach gdy oddawał przyjemność się ze swoimi „podopiecznymi” nigdy jej nie stosował, bo widział, że nigdy nie odczuwałby z tego żadnej satysfakcji. Wiedział też, że wystarczy ich wszystkich dobrze traktować, a odwdzięczą mu się posłuszeństwem.
- Dzisiaj wezmę jego. Dawno nie miałem nikogo nowego. Przywieźcie go do mnie tak jak zawsze. – odpowiedział na odchodne. Na pożegnanie uśmiechnął się wychodząc z sali.
Po jakimś czasie zabrali go stamtąd. Rozwiązali go jednak przez cały czas uważnie pilnowali nie pozwalając na żaden zbyteczny ruch. Później zabrali go od reszty i wpakowany do samochodu.
Takanori gdy wyjrzał przez szybę samochodu zobaczył jak powoli wjeżdżają do bajecznie kolorowego Shinjuku. Na dworze robiło się już ciemno. Ludzie powoli zapełniali wszelkie lokale i kluby. Wszystko mieniło się od różnorakich barwnych świateł i neonów.
Samochód przejeżdżał wolno coraz węższymi ulicami wjeżdżając do części Kabukichou. W tej części dzielnicy były skumulowane wszystkie największe host kluby, love hotele, inne, nocne kluby jak i wszelkiego rodzaju domy publiczne. Uśpione za dnia życie tej dzielnicy o tej porze gwałtownie budziło się do życia. Chłopak nigdy nie zapuszczał się do centrum miasta a tym bardziej w takie rejony przez co z niemałym zaciekawienie przyglądał się wszystkiemu.
Wysiedli gdzieś z tyłu jednego z budynku. Weszli tylnym wejściem dla pracowników. Prowadzili go po schodach i przez eleganckie korytarze. Po drodze słyszał różnego rodzaju dźwięki, śmiechy, krzyki, jęki. Zatrzymali się dopiero przy drzwiach na końcu korytarza na ostatnim piętrze.
Otworzyli drzwi i pchnęli go gwałtownie do środka przez co nieco chwiejnie przekroczył próg. W środku, prawdopodobnie właśnie na niego, czekała kobieta. Pierwsze co rzucało się w oczy to fakt iż nie była Japonką, a nawet Azjatką. Miała na sobie długą, szmaragdową sukienkę z odkrytymi plecami i rozcięciem przy prawej nodze. Materiał lekko opinał się na jej ciele dodatkowo podkreślając wszelkie kobiece kształty. Jej gęste, ciemno rude włosy opadały swobodnie na jej wąskie prawie białe ramiona. Na pokrytych szkarłatną szminką widniał delikatny, prawie niewidoczny uśmiech, który jednak szybko niknął na ich widok.
- Błagam, ostrożniej. – podeszła bliżej gdy ochroniarze w końcu puścili chłopaka. – Możecie już sobie iść. – powiedziała zimno. Nie przepadała za ludźmi Mitsumabiego. Odetchnęła kiedy w końcu wyszli zamykając drzwi. Takanori dalej stał niepewnie prawie na środku pokoju. Spojrzała z zaciekawieniem spod wachlarzu wytuszowanych rzęs na stojącego młodzieńca.
- Czy oni zawsze muszą was przywozić w takim stanie? - powoli zaczęła się z troską przyglądać chłopakowi. Był nieco sponiewierany, miał roztargane włosy i przybrudzone ubrania. Jednak od razu zauważyła w nim coś ujmującego. Matsumoto zaś spoglądał na nią oczarowany. Nie co dzień widywał tak przepiękne kobiety. Czuł intensywny zapach jaśminowych perfum, który kumulował się w okolicach jej szyi. Przez chwilę miał wrażenie, że zemdleje z wrażenia.
- Proszę, usiądź. – wskazała mu krzesło stojące prze toaletką. Sama zajęła miejsce na drugim krześle. Chłopak dalej zaskoczony również usiadł.
Pokój był dość duży i przestronny. Zważając na jego przeznaczenie ściany były pokryte farbą w kolorze burgundu, po dolnej części zaś ciągnęła się boazeria w kolorze czekoladowego brązu. Na środku pokoju tuż przy ścianie znajdowało się obszerne łoże z baldachimem zrobione również ciemnego drewna. Pod nim leżał kontrastujący, jasny puszysty dywan. Łóżko przyozdabiała czarna, satynowa pościel z czerwonymi, kwiatowymi ornamentami kwiatowymi pod, który dopasowany był materiał zwisający z baldachimu. Po bokach łóżka wisiały starodawne, czarne kinkiety, których światło tworzyły intymny nastój. Idealne miejsce stworzone do uprawiania miłości.
Na prawo od łóżka znajdowały się drzwi do łazienki, w pierwszym rogu za stała toaletka, przy której oboje siedzieli.
- Jak masz na imię? – zaczęła. Miała spokojny i miły głos, chwilami również bardzo czarujący
- Takanori. – powiedział speszony siedząc dość sztywno trzymając przy tym dłonie na kolanach.
- Mi możesz mówić Kate. – nie było to jej prawdziwe imię, ale posługiwała się nim odkąd tutaj trafiła. W tej chwili wszyscy się tak do niej zwracali.
- Hmm… Może zacznę od tego czy domyślasz się już co cię tutaj czeka?
- Chyba tak. – odpowiedział cicho. Miał tyle pytań, jednak nie miał zielonego pojęcia od czego zacząć.
- Od razu uprzedzając twoje pytania to od teraz należysz tylko do pana Suzukiego. Czyli nie będziesz się sprzedawał innym, bo tylko od ma do tego prawo. Masz szczęście, że tutaj trafiłeś. Mogłeś znaleźć się u jednego z tych obrzydliwych staruchów, albo zostać wysłanym do jakiegoś podrzędnego burdelu by zarabiać dla nich pieniądze. – jak to mówią szczęście w nieszczęściu, pomyślał. Takę na samą myśl przeszedł nieprzyjemny dreszcz. - Jakby na ciebie spojrzeć to wydajesz się całkiem powabny, ale trzeba troszeczkę o ciebie zadbać. – musnęła drobną dłonią jego blady policzek. - Póki będziesz grzeczny i będziesz pod opieką pana Suzukiego nic ci się nie stanie. Teraz do przybycia pana Suzukiego muszę Cię doprowadzić do porządku. Na początek idź się wykąpać. Dobrze? Wszystko jest przyszykowane i nie bój się już tak. – uśmiechnęła się do niego jakby nigdy nic. Według jej zaleceń udał się do łazienki. Pomyślał, że kąpiel mu teraz dobrze zrobi. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Tutaj także nie było żadnych okien. W na końcu pomieszczenia znajdowała się duża, naroża wanna.
Ściągnął z siebie wszystkie przybrudzone ubrania. Odkręcił ciepłą wodę i usiadł na brzegu wanny przyglądając się jak się zapełnia. Wziął do ręki jedną z butelek, która akurat okazała się płynem do kąpieli więc wlał trochę jej zawartości do wody, która po chwili zaczęła się pienić. W łazience rozniósł się kojący kwiatowy zapach.
Gdy wanna się zapełniła wszedł do niej, po czym powoli zanurzył się w ciepłej wodzie. Na chwilę zapomniał zupełnie gdzie jest i po co się tutaj znalazł. Wziął głęboki wdech starając się nieco odprężyć. Tylko popluskiwanie wody przerywało panującą wokół ciszę.
W szkole nie miał żadnych przyjaciół ani znajomych. Nikt nigdy nie zwracał na niego uwagi. Zawsze znajdował się gdzieś na szarym końcu za wszystkimi innymi. Jego rodzice również się nim zbytnio nie przejmowali, no chyba, że dostał złą ocenę za którą wtedy dawali mu jakąś karę. Poza tym nikt się ni nie interesował, pozostawiony sam sobie. Wiec w tej chwili jakiekolwiek prawdopodobieństwo tego, że ktoś zauważy, ze zniknął i tym bardziej zgłosi to na policje była prawie równa zeru. A nawet jeśli to nikomu nie przyjdzie do głowy, ze został porwany i sprzedany do burdelu.
Nie miał jednak zielonego pojęcia co teraz będzie. Postanowił jednak na chwilę obecną się tym nie przejmować.
Po skończonej kąpieli wyszedł z łazienki w samym ręczniku przepasanym na biodrach. Tak jak wcześniej zajął miejsce, na krześle przy toaletce.
- Mogę zrobić coś z twoimi włosami? – Kate przez chwile przyglądała się kolorowemu pasmu włosów.- Nie bój się nie zgolę cię na łyso, po prostu postaram się pozbyć tej tęczy na włosach. Jest okropna. – dodała dalej z irytacją spoglądając na włosy. Miała racje. Wyblakłe tunery w różnych kolorach na nieudolnie rozjaśnionych włosach nie prezentowały się za dobrze. - No to spróbujemy pozbyć się tych kolorów. –drastyczna zmiana koloru włosów i fryzura miała też inne zadanie. Zmniejszała prawdopodobieństwo, że ktoś go rozpozna.
Kolejno, najpierw rozrobiła w miseczce specyfik rozjaśniające włosy po czym zaczęła go starannie nakładać na jego włosy. Każdy jej ruch był staranny, wykonywany z niewyobrażalną gracją. Twarz miała cały czas niczym niewzruszoną. W tej chwili czuła się niczym matka chrzestna przygotowująca swojego kopciuszka na bal.
Po ustalonym czasie kazała chłopakowi spłukać mieszankę z włosów. Na koniec zaś wysuszyła je i ułożyła w swobodne fale.
- A teraz jeśli mógłbyś to ubrać. – podała mu strój, w który Matsumoto poszedł się przebrać za ozdobnym parawanem. Po chwili trochę nie pewnie wyszedł już ubrany. Kate podeszła do niego i zaczęła poprawiać jego ubranie i włosy.
- Gotowe. Możesz się przejrzeć. – patrząc na chłopaka była całkowicie zadowolona ze swojej pracy. Wystarczyło tylko pofarbować włosy i ładnie ubrać. – na chwile położyła mu dłonie na ramionach przyglądając mu się całemu. Następnie Takanori powoli podszedł do dużego, wiszącego na ścianie lustra. Prawie nie rozpoznał swojego odbicia. Niepewnie przeczesał palcami rozjaśnione, lekko pofalowane kosmyki. Przez dłuższą chwilę przyglądał się swojej sylwetce odzianej w dziewczęce kimono. Ciężki, lejący się materiał spływał po jego ciele. Szkarłatna tkanina tylko podkreślała bladość jego skóry. Długie rozszerzane rękawy zwisały swobodnie na jego rękach. Jego dość wąskie jak na chłopaka ramiona były uwodzicielsko odsłonięte. Czarny, jedwabny pas dopełniał cały strój. Nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek będzie wyglądał tak… Tak pięknie. Nieśmiało przyciągnął do siebie złączone dłonie nie odrywając wzroku od swojego odbicia. Może i wyglądał trochę zbyt dziewczęco, ale mimo wszystko mu się to podobało.
- Wow… - wykrztusił po chwili dalej spoglądając w lustro.
- Suzuki-san uwielbia kimona. Na pewno mu się spodobasz jeszcze bardziej. – stanęła za nim również spoglądając w jego odbicie. Jak najbardziej była zadowolona ze swoich działać. Młodzieniec jeszcze raz z zachwytem przyjrzał się swojemu strojowi.
- Jeszcze tylko jedna rzecz… - sięgnęła po jedną ze stojących na toaletce buteleczek i psiknęła nimi po odkrytych obojczykach chłopaka. Musiała przyznać, że wyglądał jak jeden z najbardziej luksusowych kurtyzan. W tej chwili nie miała żadnych wątpliwości co do tego dlaczego został wybrany przez Suzukiego. Był grzeczny i potulny. Wiedziała, że zapewne zostanie tutaj na dłużej.
- Ale… - nagle w jego głowie pojawiła się masa wątpliwości. Chciał się jeszcze o coś dopytać jednak nie wiedział od czego zacząć.
- Niczym się nie martw. Obiecuje, że nie stanie Ci się tutaj żadna krzywda. Suzuki-san zawsze dba o swoich „podopiecznych”.
Zajmowanie się nim było dla niej miłą odmianą, bo zazwyczaj musiała wdrażać w to płochliwe dziewczyny Zdarzali się już wcześniej chłopcy, ale było to wyjątkowo rzadko.
- Na mnie niestety już czas.– spojrzała na stojący zegarek – Suzuki-san powinien niedługo przyjść. Uśmiechnij się trochę i niczym się nie przejmuj. W końcu ciebie też czeka raczej przyjemna noc. – wyszła z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi.
Nie przejmuj się. Łatwo powiedzieć pomyślał. Nigdy się nawet nie całował z dziewczyną, a co dopiero mówić o pójściu do łóżka i to w dodatku z mężczyzną. Choć w tym wypadku opierając się na wiedzy z yaoi koleżanek z jego klasy, to zostanie mu przydzielona role bezczynnego uke, który tylko leży i jęczy kiedy ten drugi maltretuje jego tyłek.
Takanori już wyszykowany siedział na łóżku jak na szpilkach. Uważnie wsłuchiwał się w każdy dźwięk wyczekując przyjścia Suzukiego. Drgnął kiedy tylko do jego uszu dotarł dźwięk powoli otwierających się drzwi. Wstał pospiesznie, swój wzrok skierował prosto przed siebie. W tej chwili jednocześnie się ba jak i czuł dziwny rodzaj ekscytacji. Stał nieruchomo z niespokojnie bijącym sercem czekając na to co się dalej wydarzy. Suzuki wszedł pewnie do środka, po czym dokładnie zamknął za sobą drzwi. Zrobił jeden krok w stronę łóżka i przystanął na dłuższą chwilę by móc przyjrzeć się swojemu nowemu nabytkowi. Nie był już tym samym sponiewieranym chłopcem, którego kupił przez przypadek.
Należał od teraz tylko i wyłącznie do niego. Chłopak stał nieco zmieszany, nie miał pojęcia co powinien zrobić, więc stał dalej oczekując ruchu ze strony mężczyzny. Akira poszedł do niego lekko na giętkich nogach i przystanął na tyle blisko, że prawie stykali się swoimi ciałami. Od razu uderzyła w niego woń jaśminowo piżmowych perfum ze słodką nutą wanilii, które idealnie do niego pasowały. Oczarowany przyglądał się drobnemu, nieco androgenicznemu ciału odzianego w piękne kimano, które zapewne i tak za kilka chwil wyląduje gdzieś na podłodze. Powoli pogładził chłopaka po gładkim policzku i przesunął dłonią po linii szczęki, dalej powędrował w dół wzdłuż jego szyi, delikatnie dotykając jego wystających obojczyków skończył tą krótką wędrówkę na ostatnim kawałku nie zasłoniętej przez materiał młodzieńczej klatki piersiowej. Takanori drgnął nieznacznie dalej jednak stojąc nieruchomo z lekko przymkniętymi powiekami. To wszystko było dla niego jeszcze dziwnie i zupełnie nieznane. Nie miał pojęcia jak się zachować, co zrobić. Czy ma się sprzeciwić temu, czy potulnie zgodzić się na wszystko co z resztą właśnie robił. Wyższy blondyn zsunął swoją prawą dłoń prosto na pas mniejszego. Drugą dłonią chwycił i poniósł lekko jego twarz tak aby móc spojrzeć mu prosto w oczy. Następnie tą samą dłonią przeczesał palcami blond włosy młodzieńca cały czas spoglądając na jego już nieco zawstydzoną i nieco dalej wystraszoną twarz.
- Nie bój się tak. Nie zrobię ci krzywdy mój kwiatuszku. – wyszeptał uspakajająco wprost do ucha Matsumoto, który jednak nie był pewny wiarogodności jego słów. Mężczyzna po chwili zaczął rozwiązywać pas od jego stroju, który kilka sekund później znalazł się na podłodze. Mozolnie zaczął pieścić wargami pachnącą szyję chłopaka nieco upajając się jego wonią. Swoimi dłońmi nieco rozchylił materiał szaty i wsunął je pod spód dotykając jego ciała. Takanori drgnął kolejny raz czując dotyk dużych ciepłych dłoni na swoim chłopięcym ciele. Oddychał głęboko gdy Akira ponownie obsypywał jego szyję namiętnymi pocałunkami powoli sunąc dalej w dół. Suzuki nie spieszył się z niczym, ponieważ w końcu miał przeznaczyć całą noc na przyjemności. Jeszcze bardziej zsunął kimono z jego ciała, tak że trzymało się tylko na wiotkich rękach tuż za łokciami chłopaka skąd swobodnie zwisało dotykając ziemi. Powoli ogarnął wzrokiem prawie obnażonego blondynka. Widok jego młodzieńczego ciała obudziły w nim jeszcze większą rządze pożądania go.
Matsumoto trzymał lekko uniesione, zgięte ręce nie pozwalając opaść do końca swojemu odzieniu. Starał się unikać pożądliwego wzroku blondwłosego mężczyzny. Był nader skrępowany ponieważ miał pod spodem tylko białe, koronkowe majteczki. Zaczął czuć zażenowanie gdy tylko pomyślał o tym, że za chwile zostanie jej pozbawiony. Już stanie w samej bieliźnie uważał za zawstydzające.
Delikatnie przesunął kciukiem po miękkich, malinowych ustach Matsumoto. Lekko oblizał swoje własne usta mając przed oczami wyobraźni obraz już całkiem nagiego chłopaka. Jednak jeszcze przez chwilę postanowił powstrzymać się przed jego całkowitym rozebraniem. Teraz chciał go odrobinę zachęcić do działania, bo jak dotąd stał biernie ani razu nawet nie dotykając.
- Rozepnij mi koszule kochanie – poprosił przyciągając do siebie jego dłonie. Takanori z wolna zaczął rozpinać po kolei wszystkie guziki. Moment później miał przed sobą półnagi tors Akiry. Ten spojrzał na niego nieco ponaglającym wzrokiem na mniejszego. Bardzo chciał aby go w końcu dotknął, co chyba zrozumiał, ponieważ po chwili niepewnie położył swoje drobne dłonie na jego klatce piersiowej. Taka dotykał palcami jego ciepłej, lekko śniadej skóry
- Nie krępuj się Takanori.- delikatnie przesunął jedną z jego dłoni w stronę swojego podbrzusza. Przytrzymał ją przez chwilę aby się do tego przyzwyczaił. Jego niewinność i dziewiczość podniecała go tylko jeszcze bardziej. Matsumoto spojrzał na niego zawstydzony dalej trzymając rękę w tym samym miejscu. Gdy podniósł nieco głowę poczuł przeszywający całe ciało dreszcz na widok pożądliwego wzroku skierowanego w jego stronę. Dopiero teraz odważył się mu spojrzeć prosto w twarz. Spojrzenie jego prawie czarnych oczu działało na niego wręcz hipnotyzująco. Nawet nie zauważył kiedy ich wargi zetknęły się ze sobą. W tej chwili opuścił swoje ręce przez co jego kimono opadło bezwładnie na podłogę. Przymknął oczu trzymając swoje dłonie na odsłoniętym torsie Suzukiego. Mruknął cicho czując jego ciepłe i miękkie wargi na swoich.
Akira położył jedną dłoń na jego plecach, a drugą trzymał na jego szyi. Nieco wysunął swój język drażniąc nim delikatne wargi chłopaka. Jednak gdy tylko rozchylił swoje wargi wpił się natychmiast, gwałtownie w jego usta. Wiedział, że i tak wcześniej, czy później mu ulegnie.
Wciągnął głęboko powietrze nosem czując język blondyna zagłębiający się w jego ustach. Zadrżał nieco spanikowany. Suzuki wyczuł to i od razu zaczął głaskać chłopaka uspakajająco po włosach i plecach. Poruszył swoim językiem ocierając się nim o jego narząd smaku. Był nieco popędliwy, górował nad nim, a ten chłopak był mu podległy. Uwielbiał taką dominację nad kimś stosunkowo od niego mniejszym i słabszym.
Takanori był zdziwiony, że mimo swojej wcześniejszej porywczości ten pocałunek stał się po chwili spokojny, namiętny, powoli pogłębiający się. Już moment później ochoczo odwzajemniał pocałunki. Gdy Akira przestał mniejszy spojrzał na niego z żalem z lekko rozchylonymi i wilgotnymi ustami, niczym dziecko któremu zabrali lizaka. Wyjątkowo to mu się bardzo spodobało i miał ochotę na więcej. Nie zdążył jednak nic powiedzieć gdyż blondyn tym razem upatrzył sobie jego szyję jako obiekt kolejnych pieszczot. W tym czasie zsunął swoje dłonie prosto na jędrne pośladki chłopaka częściowo jeszcze schowane pod ozdobną bielizną.
Jego oddech stał się nieco cięższy. Z czasem zaczął czuć powoli napływające ciepło do podbrzusza. Drgnął czując powoli sunące dłonie wzdłuż jego pleców kończąc na ich samym końcu. Westchnął czując jak Suzuki dokładnie masuje jego pośladki.
Gdy Akirze znudziło poprowadził chłopaka w stronę łóżka dając mu wyraźnie do zrozumienia aby się położył.
- Leż spokojnie, a ja się wszystkim zajmę.- mężczyzna usiadł na brzegu łóżka ani na chwilę nie odrywając wzroku od Takanoriego. Sięgnął swoją lewą ręką do jego torsu, zaczął go gładzić drażniąc przy tym już sterczące różowe sutki. Drugą dłonią zaczął gładzić jego podbrzusze. Lekko się uśmiechnął widząc powoli rosnącą wypustkę w jego bieliźnie. Dotykał go dokładnie podziwiając jego młode ciało. Położył swoją wolną dłoń na jego udzie i zaczął je głodzić od wewnętrznej strony.
Taka z każdą chwilą czuł coraz większe ciepło rozchodzące się po jego ciele. Chwilami drżał lekko jeszcze nie do końca przyzwyczajony to tego typu dotyku. Były to jednak przyjemne dreszcze przez które cicho wzdychał z przyjemności.
- Ahh… - jęknął gdy niemała dłoń Suzukiego wsunęła się pod jego bieliznę chwytając za jego prącie.
Z każdą chwilą wilgotniał coraz bardziej. Pierwszy raz był aż tak pobudzony. Czasami zdarzało mu się robić to samemu, ale było to nie zwykle rzadko. Nerwowo ścisnął jego nadgarstek kiedy zaczął poruszać swoją ręką na jego członku. Zamknął oczy ciężko oddychając.
- Spokojnie, obiecuje, że będzie ci naprawdę przyjemnie. – uspokoił go ciepłym głosem. Na chwilę postanowił zapomnieć o własnej przyjemności i zajął się pieszczeniem mniejszego. Uwielbiał sprawiać swoim kochankom przyjemność i patrzeć na ich rozanielone twarze wsłuchując się przy tym w ich rozkoszne jęki.
Złapał za brzegi białych bokserek i zsunął je ze szczupłych nóg chłopaka. Lekko oblizał usta widząc już całkiem nagiego. Pogładził go dłońmi po lekko wystających, wąskich biodrach. Z uśmiechem objął jego penisa i nie spiesząc się zaczął go gładzić ciepłą dłonią. Nie robił tego ani za mocno, ani zbyt ostrożnie. Pewnie trzymał w dłoni jego nabrzmiałą męskość, która po chwili była już całkiem nabrzmiała. Sprawnie zsunął delikatny napletek i zaczął drażnić kciukiem odsłoniętą, różową główkę, z której zaczął już wyciekać preejakulat.
Takanori jęknął słabo mnąc pod palcami leżącą pościel. Od ciągłego tarcia jego penisa czuł coraz większe ciepło kumulujące się wokół narządu.
Oczywiście reszta jego ciała nie była pozostawiona. Akira namiętnie pieścił roznegliżowane ciała chłopaka. Wargami i końcem języka drażnił sprężystą i rozpaloną skórę swojego prężącego się pod nim na łóżku kochanka. Ani na chwile nie przestawał poruszać dłonią, która powoli narzucał nieco szybsze tempo ku aprobacie ze strony młodzieńca.
Już nieco bardziej wypychał biodra ku górze, pierwszy raz było mu tak przyjemnie. Nie miał jednak odwagi, aby prosić Suzukiego o coś więcej. Ten spojrzał na jego zarumienioną twarz i proszące spojrzenie któremu nie potrafił odmówić. Od razu nachylił się nad nim bardziej i skorzystał z zachęcając rozchylonych ust. Takanori pojękując Akirze w usta pozwalał mu się całować. Jego język sprawnie poruszał się penetrując jego usta. Objął rękoma jego muskularną szyję oddając się pieszczocie. Co miał się czemukolwiek sprzeciwiać skoro wszystko sprawiało mu przyjemność.
Chwilę później Suzuki wziął do ust jeden z sutków leżącego chłopaka i zaczął go czule ssać jeden z jego sutków cały czas poruszając dłonią na jego nabrzmiałym członku. Palcami zaczął drażnić bardziej z satysfakcją jego jądra. W tym czasie Takanori coraz głośniej stękał i pojękiwał. Z rozkoszy prawie dławił się swoimi jękami. Już nie mogąc wytrzymać napięcia wygiął się gwałtownie dochodząc częściowo w jego dłoń jak i na swoje podbrzusze.
- Achhh! - drżał przez chwilę spazmatycznie, po czym opadł bezwładnie na łóżko
Akira spojrzał na niego z uśmiechem jeszcze przez chwilę trzymając w dłoni jego prącie. Chwilę później zaczął wolno zlizywać resztki spermy z jego brzucha. W tym czasie Takanori oddychał głęboko jeszcze dochodząc do siebie po wszystkim.
W momencie, w którym właśnie miał przejść do dalszego działa usłyszał dość natrętne pukanie do drzwi. Zasunął zasłonki od baldachimu i zapiął kilka guzików od koszuli.
- Proszę. – był nieco z irytowany, że przerwano mu akurat teraz. Podejrzewał jednak, że musi być to coś ważnego skoro to zrobiono. W drzwiach stało dwóch ochroniarzy a za nimi nieco zmartwiona Kate. Z doły dało się słyszeć dość niepokojące dźwięki świadczące o rozpętanej awanturze.
- Co się stało? – Suzuki wstał podchodząc do nich.
- Szefie jest zamieszanie. Jak nie zareagujemy to zaraz dojdzie tam jeszcze do strzelaniny. – zaczął pierwszy z nich.
- Próbowaliśmy ich jakoś uspokoić, ale nic to nie dało. – dodał drugi bezradnie.
- Jak zawsze wszystko na mojej głowie - westchnął z przymkniętymi powiekami przeczesując swoje włosy palcami. Był zły jednak starał się tego po sobie nie pokazywać. Nie chciał przestraszyć Takanoriego.
- Niestety jak widać dzisiejsza noc nie jest nam do końca przeznaczona. Na dzisiaj to niestety będzie już wszystko, ale następnym razem zajmę się należycie. – musnął wargi leżącego chłopaka, po czym szybko wyszedł z pokoju. Matsumoto leżał jeszcze przez chwilę w szoku.
Usiadł na pościeli i wyjrzał zza zasłonki. Wszyscy wyszli i został zupełnie sam. Wstał i poszedł do łazienki chcąc się trochę podmyć.
Gdy już się doprowadził z powrotem do porządku ubrał na siebie puchaty szlafrok, który znalazł wiszący na jednym z wieszaczków i wyszedł z łazienki. Czuł się strasznie senny i dodatku zaczynał już mu doskwierać głód.
Ku jego zaskoczeniu i radości jego żołądka w pokoju czekała na niego Kate wraz z tacą, na której znajdowała się pokaźna miska z ramenem oraz kubek zielonej herbaty.
- Pomyślałam, że zgłodniałeś, bo pewnie nic jeszcze dzisiaj nie jadłeś więc ci coś przyniosłam.
- Dziękuje. – podstawiając sobie miskę z zupą, po czym chwycił za pałeczki i zaczął pałaszować posiłek. Był naprawdę bardzo głodny. Zmrużył oczy zajadając się ciepłym jedzeniem.- Co tam się stało? - zapytał na chwilę odrywając się od miski.
- Nic czym musiałbyś się przejmować. Im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie Takanori. – uśmiechnęła się lekko do niego. – Niczym się nie martw. Jest już dosyć późno więc jak zjesz możesz iść spać. Od teraz ten pokój jest twój. Na noc muszę cię zamknąć w pokoju. Za dnia będziesz mógł być po za pokojem, ale tylko pod moją opieką. – Matsumoto przytakiwał tylko dalej jedząc. Nie chciał się sprzeciwiać. Po pierwsze nie miał nawet jak, a po drugie to wszystko wydawało mu się nie być takie złe. Zauważył, że dość szybko pogodził się z obecną sytuacją.
- Dobranoc. – powiedziała wychodząc.
- Dobranoc - odpowiedział widząc jak dziewczyna znika za drzwiami. Gdy tylko wyszła nagle w pokoju zapanowała wręcz grobowa cisza.
Położył się do łóżka. Czuł się dziwnie w tak wielkim łóżku. Pod głową znajdował się stos miękkich poduszek. Powieki same mu się zamykały od nadmiaru emocji. Nie był pewny następnego dnia, więc aby sobie dalej nie zaprzątać głowy złymi myśli postanowił pójść spać. Zasnął szybko otulonym unoszącą się wokół słodką wonią.


niedziela, 1 lutego 2015

Last Heaven V



Witam moi kochani. Moje ferie niestety dobiegły końca, ale jeszcze zdążyłam napisać kolejny rozdział. Muszę też powiedzieć, że prawdopodobnie następny rozdział będzie już ostatnim, ale nie martwcie się. Niedługo na blogu pojawi się nowa seria, która mam nadzieje spodoba wam się jeszcze bardziej.


Życzę wam miłego czytania ^_^ (wybaczcie za wszelkie błędy ;-;)




Nawet nie zauważyłem jak minął miesiąc odkąd poznałem Akirę. Wszystko toczyło się swoim naturalnym biegiem. Przez ten czas dostałem prace w sklepie, w którym pracował Akira, powoli także poznawałem jego znajomych którzy tam przychodzili.
Wieczorami razem jadaliśmy przygotowywaną prze ze mnie kolacje po tym jak odkryliśmy, że mam do tego smykałkę.  Jak tylko mogłem starałem się jakoś pomagać Akire w prowadzeniu domu. Moja pensja wprawdzie nie była bóg wie jak duża ale starczało na połowę rachunków i nawet zostawało trochę dla mnie.
Akira czas pilnował, aby niczego mi nie brakowało czasami wręcz mnie rozpieszczał. Jednak cały czas traktował mnie jak młodszego brata. Mimo, że prawdopodobnie darzyłem go nieco innym i silniejszym uczuciem, nie czułem się zbytnio tym pokrzywdzony. Sama jego obecność przy mnie działała na mnie niesamowicie dobrze.
Nie miałem jednak odwagi aby mu o tym powiedzieć. W głębi duszy balem się to pokazać, albo zrobić cokolwiek innego w tym kierunku. Wolałem nie ryzykować utraty osoby, która była dla mnie taka dobra. Nie chciałem zniszczyć tego wszystkiego tylko przez młodzieńczą miłostkę.
W tej chwili byłem naprawdę szczęśliwy. Nie potrzebowałem niczego więcej od życia. Byłem wdzięczny za wszystko co już miałem, bo i tak to już było wiele.
Dzięki niemu miałem dla kogo dalej żyć.

Od kilku dni męczyła mnie bez senność. Z początku miałem tylko problemy z zaśnięciem, ale od jakiś dwóch dni nie byłem w stanie w ogóle zasnąć. Bardzo powoli zbliżał się świt, jednak cały czas jakaś tajemnicza siła powstrzymywała mnie przed snem.
Leżałem w łóżku wpatrując się w widok za oknem. Moje myśli w tym momencie jak zwykle zaprzątał blondyn.
Wstałem i nie wiele się zastanawiając poszedłem do salonu gdzie Akira dalej spał na kanapie. Usiadłem na podłodze, tak że przed sobą miałem jego śpiącą twarz. Bezmyślnie wpatrywałem się w niego przez jakiś czas i nawet nie zauważyłem kiedy tylko zmorzył mnie długo wyczekiwany sen.
Nad ranem, gdy się obudziłem ze zdziwieniem odkryłem, że leżę obok blondyna na kanapie.
Nagle podniósł swoją prawą rękę, którą mnie objął nieco przysuwając bliżej siebie. Mruknął coś niezrozumiale, po czym z powrotem zapadł w głęboki sen. Korzystając z okazji wtuliłem się w niego ufnie i niewiele później również zasnąłem otoczony kojącym cieple.
Miałem jeszcze jakiś miły sen, ale gdy ponownie się obudziłem zupełnie zapomniałem co w nim było. Nieco zaspany podniosłem się i usiadłem na brzegu kanapy.
- Akira-kun? – powiedziałem rozglądając się wokół.
- Tutaj jestem – doszedł mnie głos z kuchni.  Wstałem i przecierając zaciśniętymi dłońmi oczy poszedłem prosto do kuchni. Lubiłem to pomieszczenie. Może nie było duże, ani specjalnie nowoczesne, ale podobało mi się. Ja zwykle zająłem jedno z dwóch krzeseł przy niewielkim stoliku przy ścianie. – Mam nadzieje, że dzisiaj się wyspałeś – stwierdził troskliwym tonem. – Kiedy się obudziłem  na chwilę w nocy zobaczyłem cię z głową na kanapie i zamkniętymi oczami. Spałeś niczym małe dziecko.- spojrzał na mnie smażąc omlet. Tak, odkąd tutaj byłem Akira znacznie poprawił swoje umiejętności kulinarne tłumacząc się tym, że nie pozwoli mi chodzić głodnym  i muszę trochę przybrać na wadze bo mi wszystkie kości widać.
- Ale na pewno wszystko w porządku? – zapytał kładąc przede mną talerz z gotowym śniadaniem oraz kubek zielonej herbaty.
- Teraz tak , wszystko jest dobrze.
- Wiesz, po prostu się o ciebie martwię. – powiedział spoglądając na mnie z troską.

Po zjedzonym śniadaniu jak prawie, że co dzień udaliśmy się do sklepu muzycznego. Dzisiaj była akurat moja zmiana. Jednak mimo to blondyn szedł tam razem ze mną.
- Akira-kun, jak masz ochotę gdzieś wyjść samemu to przecież nie musisz mnie cały czas pilnować. Już całkiem dobrze radzę sobie sam.
- Nie mam takiej potrzeba. Jakoś po prostu lubię z tobą przebywać. – zrobiło mi się cieplej na sercu . Uśmiechnąłem się sam do siebie stawiając nowa gitarę na wystawie.
- Oh witaj Takashima-kun. Co tym razem? Struny? Kabel do wzmacniacza? Kostki? – przywitałem rudowłosego, gdy chwilę później przekroczył próg sklepu.
- Nie, nie. Dzisiaj przyszedłem po nową gitarę. – dumnie wyciągnął z kieszeni dość wypchany portfel  -W końcu udało mi się odłożyć na to trochę.
- Uhuhu. Akira- kun akurat gdzieś tam siedzi.  Nie potrzebujesz mojej pomocy?
- Już mam coś upatrzone, ale chce jeszcze wypróbować przed kupnem.
- W porządku.
- A, jeszcze mam listę od Aoiego. Potrzebuje kilku rzeczy, ale nie miał czasu tutaj przyjść dzisiaj.
W czasie, gdy ja kompletowałem rzeczy z listy, Kouyou wyprobowywał wybrane modele gitar. Widać było, że doskonale wie czego chce. Grał fragmenty piosenek chcąc się upewnić by dokonać na pewno udanego zakupu. Słyszałem jak również doradzał się nieco Akiry.
- Oto moja wybranka – przyszedł wraz z wybraną gitarą. - Szkoda, że dobrej żony nie idzie tak znaleźć jak dobrej gitary waszym sklepie.
- Podchodząc do tego w ten sposób, to byś miał z dziesięć tych żon.
- To by było dopiero kłopotliwe. Na razie zostanę przy gitarach. – czule przytulił swój nowy nabytek. – Masz wszystko dla Yuu?
- Tak , tutaj wszystko zapakowałem. Zabierzesz się z tym jakoś?
- Och, już się tak o mnie nie martw. Poradzę sobie. A oto pieniądze. – położył dość pokaźny plik banknotów na ladzie. Przeliczyłem wszystko i schowałem do kasy.
- Dziękuje, oto reszta. Miłego dnia życzę. – uśmiechnąłem się recytując utartą formułkę.
- Tak, tak. Do zobaczenia. -  z uśmiechem od ucha do ucha, nieco obładowany wyszedł ze sklepu.
W południe jak zwykle zjedliśmy razem z Akirą bento od mamy Tanabe. Po szkole dzieciaki przychodziły pooglądać nową wystawę. Później przyszło również było jeszcze kilku klientów. Akira przez cały czas umilał mi nudne godziny rozmową, a gdy zajmowałem się swoimi obowiązkami siedział w kącie i pobrzękiwał na basie. Aż do popołudnia czas mijał spokojnie jak zazwyczaj.
- Takanori? – w pierwszej chwili w ogóle nie poznałem tego głosu. Akurat stałem odwrócony tyłem, układając nowe struny na półkach.
- Dzień dobry…- odwróciłem się i od razu znieruchomiałem widząc kto przede mną stoi. – Rodzice? – tylko tyle zdołało przejść przez zaciśnięte gardło. Byli oni chyba ostatnimi ludźmi na świecie, których bym się tutaj spodziewał.
- Takanori, syneczku… - tak teraz syneczku. W tym momencie targały mną skrajne emocje.
- Co wy tutaj robicie? – głos mi się łamał, gdy patrzyłem na stojącą przede mną matką i ojcem.
- Wszystko jeszcze raz dokładnie przemyśleliśmy i przyszliśmy cię zabrać z powrotem do domu.
- O czym wy mówicie?! – zrobiłem krok do tyłu, nie wierząc w to co się dzieje. Przecież to nie mogło dziać się naprawdę. – Nie musicie się o mnie martwić. Jak widzicie mam pracę. Mam również dach nad głową. Więc jeśli myślicie, że gdziekolwiek z wami pójdę to się mylicie. Zapomnieliście już dlaczego nie chcieliście mnie więcej widzieć? Najpierw wypędzacie mnie z domu wyrzekając się mnie, a teraz nagle chcecie abym tam wrócił?
- Wysłuchaj nas. Poślemy cię na studia. Będziesz mógł znaleźć o niebo lepszą pracę niż w tym sklepie. – widziałem jak z pogardą rozgląda się po pomieszczeniu. – A jak już będziesz dobrze zarabiał to znajdziemy ci ładną żonę i wszystko się dobrze ułoży. – ledwo się opanowałem słysząc to wszystko. Nie chciałem jedna k już wszczynać większej awantury. Mój ojciec stał z boku nieodzywająca się ani słowem. Domyślałem się, że to matka namówiła go na to.
- Bez was równie dobrze daje sobie radę. Nie mam po co wracać. Na pewno nigdzie z wami nie pójdę! 
Na nic się z tego wszystkiego nie zgadzam. Mówię, że zostaje tutaj. Niepotrzebnie tylko zawracaliście sobie głowę przychodząc tutaj. Więc jeśli mogę prosić to możecie już wyjść. – opuściłem głowę, opierając się dłońmi o blat. Stałem tak póki nie usłyszałem głośnego trzaśnięcie drzwi. Nawet się za nimi nie obejrzałem.
- Takanori?
- Wszystko w porządku Akira-kun – jakimś cudem udało mi się choć trochę uśmiechnąć.

 Dopiero pod wieczór wróciliśmy z powrotem do domu. Zmęczony tym wszystkim co się dzisiaj stało usiadłem na kanapie, blondyn po chwili zajął miejsce obok.
- Takanori na pewno jesteś tego wszystkiego pewny? Nie zmuszam cię…
- Ale sam tego chce. – schyliłem głowę wpatrując się w swoje kolana. – Nigdzie nie było mi tak dobrze jak tutaj. Teraz kiedy wszystko jako tako ułożyło to nie chce tego wszystkie porzucać. Chcę tutaj zostać. – podniosłem głowę i spojrzałem na niego . – Razem z tobą – uśmiechnąłem się mrużąc przy tym oczy. Po chwili poczułem silne ramiona blondyna obejmujące moje drobne ciało. Oparłem głowę na jego ramieniu, a on zaś głaskał mnie czule po włosach. Krople deszczu ponownie zaczęły stukać w szyby.
- Mam tylko pewne pytanie – przerwał panującą między nami ciszę.
- Jakie?
- Chodzi o twoich rodziców. Wspominałeś, że kiedy tylko skończyłeś szkołę kazali ci się stamtąd wynosić. O co chodziło? – zamarłem na chwile gwałtownie otwierając oczy. Domyślałem się, że wcześniej czy później o to zapyta. Nie byłem w stanie go okłamać, więc musiałem mu powiedzieć całą prawdę. Nieco niechętnie odsunąłem się od niego z powrotem normalnie siadając obok niego.
- Zawsze w jakiś sposób odstawałem od reszty rówieśników. Przez dłuższy czas rodzice starali się akceptować moje wszelakie odstępstwa od normy. Jednak kiedy dowiedzieli się, że… - przerwałem na chwile. Przełknąłem ciężko ślinę po czym wziąłem głęboki wdech. – Że… że jestem gejem. Urządzili mi za to mi istne piekło. Wyzywając od najgorszych kazali mi się wynosić z domu. Bo kto by chciał trzymać pod domem kogoś takiego. Nie zdziwię się jeśli ty też będzie podobnego zdania.
- Wcale nie. Przecież to nie ma wpływu na to kim jesteś. Dla mnie zawsze będziesz poznanym w deszczowy wieczór Taknorim. Przecież nie wygonię cie z tego domu za coś takiego. Nawet jakbyś mnie zgwałcił to bym tego nie zrobił. – zaśmiał się tarmosząc mnie dłonią po włosach. Łzy stanęły mi w oczach. Przytuliłem się do niego nagle nie chcąc aby je widział.
- Dziękuje…

***

- A co być powiedział na mały wypad do onsenu. Przyda nam się trochę odpoczynku. – zaproponował kiedy to wróciliśmy wcześniej z pracy do domu.
- Jeszcze nigdy nie byłem w żadnym. – wyznałem nieśmiało
- Naprawdę? Tutaj w Tokio znam naprawdę świetny. Pokarzę ci. Na pewno się tobie spodoba.
Tak więc udaliśmy się do onsenu, który znajdował się jakieś pół godziny drogi od nasze miejsca zamieszkania. Tamtejsz okolica była niezwykle spokojna jak na Tokio.
Po dotarciu na miejsce i  zapłaceniu za wejście poszliśmy prosto do szatni. Tam Akira od razu bez najmniejszego skrępowania rozebrał się do naga. Ja nieco mniej pewnie, ale również to zrobiłem.  Gdy tylko sobie przypomniałem jak pierwszy raz widział mnie nago zawstydziłem się jeszcze bardziej.
Wykorzystując sytuacje zacząłem mu się ukradkiem przyglądać.
Przez to, że był starszy w porównaniu do mnie miał już typową męską budowę. Szerokie ramiona i klatka piersiowa zwężająca się ku dołowi. Nie był zbyt bardzo wysoki, ale nie był też tak niski jak ja.
Skórę miał lekko śniadą oraz ładnie zarysowane mięśnie. Na pewno mógłby się spodobać niejednej dziewczynie i oczywiście komuś takiemu jak ja. Ma się ten gust ne? Za mogą nie miałem odwagi aby zejść wzrokiem niżej mimo iż byłem tak okropnie ciekaw.
Zanim jednak mogliśmy skorzystać z gorących źródeł musieliśmy się umyć we wspólnej łaźni. Zajęliśmy dwa krzesełka znajdujące się tuż obok siebie.
Z małego kranu nalałem sobie wody to drewnianego, wiadereczka. Po namoczeniu myjki, namydliłem ją i zacząłem się myć. Nie mogąc się powstrzymać co jakiś czas zerkałem w stronę Akiry, który bardzo dokładnie mył każdy skrawek swojego ciała. W tym czasie sam również obmywałem swoje ciało. Szybko odwróciłem głowę z powrotem do przodu, gdy Akira akurat spojrzał w moją stronę. Jednak już moment później z powrotem wręcz nachalnie się w niego wpatrywałem. Mogła to być moja ostania okazja. Trzeba było to wykorzystać.
Gdy już się umyliśmy udaliśmy się do dalszej części onsenu gdzie znajdowały się różnej wielkości baseniki.. Przez chwilę stałem na drewnianej werandzie rozglądając się wokół.  Ta część znajdowała się całkiem pod gołym niebem. Wszędzie unosiła się pora od gorącej wody. Wszystko było urządzone w typowym dla takich miejsc stylu. Po kątach rosły pojedyncze drzewa oraz bujna roślinność, która znacznie ożywała to miejsce. W niektórych basenach z ułożonych z kamieni wodospadów woda spływała strumieniami.
Było późne, sobotnie popołudnie. O tej porze większość ludzi dopiero kończyła prace, albo miało jeszcze zamiar pracować do późna. Przez co ku mojej uciesze nie było w tym miejscu zbyt wiele osób.
Wrz z Akirą wybraliśmy jeden ze znajdujących się na końcu basenów, który był idealny dla nas dwoje. W pobliżu nie było nikogo, przez co poczułem nieco lepiej. Już samo stanie nago obok blondyna wystarczająco mnie zawstydzało.
Obywaj już po chwili siedzieliśmy zanurzeni w gorącej wodzie. Mruknąłem cicho przymykając oczy, a blondyn zrobił również to samo.
- Przyjemnie ci?
- Tak i to bardzo – odpowiedziałem całkiem zamykając powieki
Z miejsca, w którym siedzieliśmy rozciągał się przepiękny widok na górę Fuji oraz zachodzące już słońce.  Cale to otoczenia działało na mnie uspakajająco.

Akira
Tego właśnie było mi trzeba. Panował tutaj taki kojący spokój. Otworzyłem z powrotem oczy spoglądając na zrelaksowanego Takanoriego. Wiedziałem, że po ostatnich wydarzeniach taki mały wypad dobrze mu zrobi. Przypomniałem sobie jak mi się przyglądał podczas naszego pobytu tutaj.
Zamknąłem oczy w pełni się relaksując. Przyjemnie było się tam pomoczyć w ciepłej wodzie. Postanowiłem na chwilę przestać o czymkolwiek myśleć popadając w lekką drzemkę.
Przełknąłem głęboko ślinę, gdy po ponownym otworzeniu oczu zobaczyłem stojącego Takę prosto pod strumieniem wody. Stał z zamkniętymi oczami centralnie ustawiony do mnie przodem. Przyglądałem się przez chwile jak woda spływa gładko po jego ciele.  Wyglądał już o wiele lepiej niż kiedy ostatni raz wydziałem go całkiem bez ubrań. W końcu już tak bardzo nie wystawały mu kości, a i skóra wyglądała nieco zdrowiej. Jego męskość zwisała spokojnie między jego szczupłymi udami. Gdybym nie wiedział i nie widział, to pomyślałbym, że te nogi należą do jakieś ładnej dziewczyny. Z daleka nie było nawet widać na nich żadnych włosków (które jednak mimo wszystko były).
Gdyby nie fakt, że jest chłopakiem to porównałbym go do leśnej rusałki zażywającej właśnie kąpieli  przy jakimś źródełku. Aż miło było popatrzeć kiedy to pozwalał aby woda strumieniami spływała po jego nagim ciele.
Gdy jednak otworzył oczy  i zobaczył, że się na niego patrzę od razu gwałtownie się odwrócił z powrotem zanurzając się w wodzie aż po szyje. Był naprawdę uroczy kiedy się tak zawstydzał.
- Takanori przecież nie masz się czego wstydzić
-A-ale… - zająknął się spoglądając na mnie z rumieńcami na twarzy.
- Chodź tutaj - z powrotem przysiadł się obok mnie.  W tym momencie zdałem sobie z prawdę, że mimowolnie się tym wszystkim podnieciłem. Co z człowiekiem robi dłuższy brak dziewczyny. Prawda, że zazwyczaj stawał mi na zawołanie, ale nie na takie!  Prawda, że Takanori  na swój sposób był atrakcyjny  przez swoją nieco androgeniczną urodę, ale bez przesady. Żeby mi ot tak po prostu stanął.  Już pomińmy fakt, że to chłopak. Przecież on mimo wszystko jeszcze wygląda jeszcze jak dziecko. Jeszcze zacznę się posądzać o jakieś zapędy pedofilskie no.  Westchnąłem bardziej się rozsiadając.  Jedyne co mogłem zrobić w tej chwili to poczekać, bo i tak jeszcze mieliśmy tutaj trochę posiedzieć.. Wolałem, aby Taka tego nie zauważył, bo mi by tutaj jeszcze zemdlał z wrażenia(ach ta skromność).
Przez resztę czasu blondynkowi nie schodziły urocze rumieńce.
- Może już chodźmy, dobrze? –  zaproponowałem, gdy już zaczęło robić się ciemno. Blondynek tylko pokiwał głową na potwierdzenie, po czym obydwoje wyszliśmy z wody.
Tym razem przez całą drogę powrotną trzymał przed sobą malutki ręczniczek zasłaniając nim swoje kroczę. Dopiero teraz zauważyłem jak dużo ludzi się tutaj zebrało.
Wróciliśmy do szatni, gdzie z powrotem się ubraliśmy, po czym wyszliśmy na zewnątrz.

Ruki
- A może wypożyczymy sobie jakiś film na dzisiaj? – zaproponował Akira kiedy akurat w drodze do domu przechodziliśmy obok wypożyczalni.
- Tak! – odrzekłem entuzjastycznie, po czym od razu weszliśmy do środka.
Przechadzaliśmy się miedzy zapełnionymi po brzegi pólkami nie bardzo wiedząc co wybrać. Z jakieś piętnaście minut zajęło nam znalezieni u czegokolwiek . W końcu zdecydowaliśmy się na jakiś film o apokalipsie zombie.
Następnie poszliśmy do sklepu gdzie nakupowaliśmy trochę jedzenie i przekąsek: chipsy, popcorn do zrobienia w mikrofali, jakieś gazowane napoje, a na koniec Akira dołożył do tego czteropak piwa.
Wraz zakupami udaliśmy się prosto do domu.
Akira wszystko ustawiał, a ja w międzyczasie rozpakowałem zakupy, po czym przygotowałem jedzenie. Zrobiłem popcorn i wsypałem chipsy do miski, aby nie trzeba było po nie iść w trakcie filmu. Wszystko postawiłem na stole, na którym znalazły się również napoje i szklanki na nie.
- Wszystko gotowe. Możemy zaczynać. - usiedliśmy razem na kanapie rozdzieleni miską popcornu. Akira otworzył jedno piwo i nalał ¾ szklanki, którą mi potem podał.
- Wiem, że nie jesteś pełnoletni, ale dzieckiem też już nie jesteś, więc możesz się ze mną trochę napić. Sam mam nie najlepszą głowę do tego. - blondyn zaśmiał się cicho, widząc moją nieco skrzywioną minę po pierwszym łyku gorzkawego trunku. – Przyzwyczaisz się –  przegryzłem to kolejną garścią popcornu. Po paru następnych łykach jednak doszedłem do wniosku, że nie jest to nawet takie złe.
Akira kiedy tylko opróżnił swoją puszkę, sięgnął po następną. Akcja filmu powoli się rozwijała.
- Ech, tylko nie to – jęknąłem, gdy oczywiście jakaś parka miała się zaraz pocałować. Nie chcąc na to patrzeć sięgnąłem po chipsy. Akurat w tym  momencie blondyn zrobił to samo przez co nasze dłonie zetknęły się ze sobą. Nagle przytrzymał moją rękę robiąc coś czego bym się nigdy nie spodziewał. Jego wargi ściśle przywarły do moich. Serce mi zaczęło gwałtownie bić, a na policzki od razu stąpił soczysty rumieniec. Mimowolnie zamknąłem oczy gdy zaczął muskać moje wargi swoimi. Westchnąłem sekundę później, czując jego język, który wsunął się prosto w moje lekko rozchylone usta. Czułem rozchodzące się po moim ciele ciepło. Powoli zacząłem odwzajemniać pieszczotę kładąc przy tym wolną dłoń na policzku blondyna. Akira tylko jeszcze przez chwile wprawiał w ruch nasze języki, które splatały się między sobą. Na koniec smoknął mnie czule w usta nieco się odsuwając.
Otworzyłem powieki jeszcze przez chwilę, czując lekkie mrowienie warg. Dalej zaskoczony spoglądałem na niego. Nie wiedząc co powiedzieć patrzałem prosto w jego ciemno brązowe oczy.
- Aki… - przerwał mi z lekkim uśmiechem na twarzy, kładąc swój palec na moich ustach.
Nie miałem zielonego pojęcia jak się teraz zachować. Przecież nie wyznamy sobie miłości jak w jakieś durnej komedii romantycznej.
Blondyn następnie odstawił miskę na bok, po czym jakby nigdy nic objął mnie, przysuwając do siebie.
. Wtulony w jego torsy cały czas spoglądałem na niego. Jednak za każdym razem kiedy ten tylko zwracał swój wzrok ku mnie ja chowałem niewinnie swoją twarz w zagłębieniu jego szyi. W takiej pozycji siedzieliśmy, aż do napisów końcowych. Gdy skończył się filmu już nieco przysypiałem w objęciach Akiry.
- Chodź – podniósł mnie na chwilę zabierając do sypialni. Następnie bez słowa rozebrał mnie do samej bielizny. Czułem jak jego duże dłonie dotykając mojego ciała nie było jednak w tym nic nieprzyzwoitego. W tej chwili nasze oddechy wydawały mi się nienaturalnie głośne. Następnie blondyn również się rozebrał, po czym usiadł obok mnie.
- Akira?

- Nie bój się. Przecież cię nie zjem. Chcesz aby spał z tobą? – pokiwałem radośnie głową. Mężczyzna odkrył kołdrę pod którą natychmiast wszedłem. Już po chwili leżeliśmy razem naprzeciwko siebie. - Śpij skarbie – pocałował mnie w czoło zamykając oczy. To wszystko było takie dziwne. Nierealne. Jego ciało było takie ciepłe. O nic już nie pytając pierwszy raz od dłuższego czasu spokojnie zasnąłem.