wtorek, 24 grudnia 2013

Po prostu Święta

Ech... Jakoś nigdy nie potrafiłam składać życzeń. Ale spróbuje...

Tak więc życzę Wam Wesołych i spokojnych Świąt. Dużo dużych prezentów a najlepiej to waszego ulubionego j-rockera pod choinką. Aby wszystko poszło w cycki i szczęśliwego ( i zboczonego) Nowego roku .

A oto taki mały prezencik dla Was.

Tytuł: Po prostu Święta
Beta: Hidoi-chan
Paring: Aoiha, Reituki epizotycznie Miyavi z Kaiem
Uwagi: Tradycyjnie sceny łóżkowe i nieudany plusz
Od Autora: To takie głupie i przewidywalne... Męczyłam się z tym cały miesiąć więc po prostu wstawiam.





Święta
Była środa, 17 grudnia. Śnieg delikatnie prószył za oknami, okrywając bielą zatłoczone Tokio. Wszyscy powoli przygotowywali się do nachodzących świąt. W wytwórni PSC był to także ostatni dzień pracy, ponieważ wszyscy wyjeżdżali na święta do rodziny.  The GazettE właśnie kończyło ostatnią próbę w tym roku. Zmęczeni rozsiedli się w studio, popijając wodę z butelek.
- To macie jakieś plany na tegoroczne święta?– zapytał się Aoi. – No, oprócz Kaia, bo wiem, że tym masz swoją rodzinkę i Miyaviego – dodał znacząco spoglądając na perkusistę.
- W sumie to myślałem, że znowu się upiję w trupa, jak zwykle mając nadzieję, że na drugi dzień nie obudzę się nigdzie indziej niż w swoim łóżku – stwierdził Uruha.
- Wiecie, że raczej nie mam dobrych kontaktów z rodziną – cicho i z nutą smutku w głosie odparł wokalista.
- Ja jak zawsze zrobię sobie maraton filmowy… - Po jego uśmiechu było od razu wiadomo, o jakie filmy chodzi.
- Haha! A ja wpadłem na pomysł, by wyjechać gdzieś na święta za granice.
- No i?
- Sam przecież nie pojadę. Razem będzie taniej i raźniej. Wynająłem duży dom w górach. Niedaleko jest stok. W piątek mamy samolot do Polski.
- Gdzie? – powiedzieli Takanori i Akira jednocześnie.
- Widać kto nie uważał na geografii w szkole… - nie dokończył bo gitarzysta prowadzący mu przerwał.
- Jej! – zawołał uradowany Kouyou, wieszając się czarnowłosemu na szyję. - W końcu zobaczę ten piękny kraj miodem i wódką płynący. Głupia wytwórnia nie załatwiła nam tam ostatnio żadnego koncertu.
- Wiedziałem, że od razu wam się to spodoba. Jak co potem się rozliczymy. Już wszystko załatwiłem.

I tak w piątek wszyscy razem spotkali się na lotnisku. Po odprawie w końcu mogli zająć miejsca w samolocie. Ruki zajął miejsce przy oknie, jak zawsze obok Reity. Gitarzyści zaś zajęli miejsca za nimi. Takanori zasnął po godzinie lotu, robiąc sobie z Akiry poduszko-przytulankę. 
Oczywiście lecieli pierwszą klasą. Wszystkie miejsca w samolocie były zajęte. Swoje wolne miejsca zawdzięczali tylko wcześniejszej rezerwacji biletów przez Yuu, który wszystko zaplanował to od począąku nic im nie mówiąc.
Po 6 godzinach wylądowali w Dubaju. Następnie czekał ich kolejny 6-cio godzinny lot do Moskwy, skąd mieli kolejny lot prosto do Polski.
W końcu po w sumie 14-sto godzinnej podróży wylądowali na lotnisku we Wrocławiu. Wszyscy schowali włosy po zimowymi czapkami, a Ruki oczywiście nie mógł zrezygnować również z okularów przeciwsłonecznych. Jakimś cudem nie będąc rozpoznanym przez nikogo, udało im się opuścić lotnisko. Jak się potem okazało, przed budynkiem czekał na nich duży, czarny samochód, gdzie czekał już na nich znajomy Shiroyamy, który miał ich zawieść na miejsce. Niestety musieli jeszcze przeboleć kolejne 2.5 godziny drogi samochodem.
Po kolejnej kilku godzinnej podróży, przyjechali w końcu do niewielkiej górskiej miejscowości. Karpacz - tak głosił napis na tabliczce, kiedy wjeżdżali do miasta. Byli wręcz przerażeni ilością śniegu, jaka się wokół nich znajdowała.
W końcu dotarli na miejsce. Wszędzie rosło pełno drzew iglastych, które także były pokryte białym puchem.
A w środku zaś paliły się światła. Właściciel domku stał przed nim, czekają na gości. Po krótkim przywitaniu i powiedzeniu co i jak, oraz odebraniu kluczy, w końcu mogli się rozgościć.
Dom w środku był bardzo przestronny. Wszystko było drewniane, na ścianach wisiały obrazy w większości przedstawiające krajobrazy polskich gór.
Na dole znajdował się duży salon z kominkiem, naprzeciw którego stała sofa i dwa fotele. Kolejne drzwi za nim prowadziły do dobrze wyposażonej kuchni, a drzwi niedaleko schodów prowadziły do łazienki.
Cały dom był urządzony bardzo przytulnie. W rogu salonu, niedaleko kominka stała już ozdobiona różnokolorowymi bombkami, świeża choinka. Wszędzie było czuć jej przyjemny, świerkowy zapach.
Na górze były cztery duże sypialnie. Każdś z nich urządzono bardzo podobnie. W oknach wisiały ciemnoczerwone zasłony. W każdej było ogromne łóżko i komoda na ubrania oraz szafa.
Wszyscy jednak byli na tyle zmęczeni, że tylko się przebrali i dzięki łamanemu angielskiemu, Rukiego zamówili coś do jedzenia. Kiedy już się wszyscy najedli i umyli, postanowili się wyspać w normalnych łóżkach.

Na drugi dzień.
Wszyscy postanowili wybrać się na stok. Postanowili wypożyczyć sprzęt do snowboardu…

- Yuu? – Uruha siedział na ławce, męcząc się ze sprzętem.
- Tak?
- No bo ja jeszcze nigdy wcześnie nie jeździłem na tym czymś – odparł, powoli się podnosząc z miejsca. Zapiął klamry od butów i niepewnie stanął na desce.
- Serio? Dobrze, to cię nauczę. To naprawdę nie jest trudne. - Złapał go za ręce, powoli ruszyli razem wzdłuż stoku. Przejechali tak kilkanaście metrów, kiedy Aoi myślał, że już wszystko pójdzie dobrze, nagle Uruha przewrócił się upadając prosto na niego.
- Wszystko w porządku? – mimowolne obejmował go ramionami. Kouyou leżał na nim, trzymając swoje ręce na jego torsie.
-  Tak – odparł próbując się z niego podnieść, jednak od razu z powrotem upadł.
Oboje zaczęli się śmiać, nie mogąc się zbytnio z powrotem pozbierać. Uruha próbował się podnieść, jednak wszelkie próby schodziły na niczym. Położył się na klatce piersiowej Aoiego, dalej się śmiejąc, tym razem ze swojej bezradności.
- Hej! Pomoże nam kto?! – zawołał czarnowłosy. Oczywiście i pomyślał o tym, że pewnie nikt w okolicy nie zna japońskiego. Całe szczęście, po chwili podjechał do nich Reita, który akurat jeszcze nie odjechał daleko.
 Po całym dniu zabawy na stoku, wrócili do swojego drewnianego domku.
I tak oto nadszedł dzień wigilii. Uruha i Ruki postanowili coś przygotować wiedząc, że nie mają co liczyć na resztę, która ma dwie lewe ręce do gotowania. Wokalista podczas zakupów zaczepił pewną dziewczynę, która pomogła im przygotować cokolwiek na wigilię. Nawet gdyby chcieli zrobić coś japońskiego, to nie mieli z czego. Było prosto, trochę inaczej niż zawsze, ale ważne, że było cokolwiek.
Pierwsza gwiazdka pojawiła się na niebie oznajmiając rozpoczęcie świętowania. Ogień w kominku żarzył się wesołym blaskiem, oddając wokół przyjemne ciepło. W tle leciały różnego rodzaju piosenki świąteczne, puszczone z laptopa Yuu. Wszyscy razem siedzieli przy nakrytym stole. Zajadali się barszczem z kartonu z gotowymi uszkami oraz smażoną rybą i kapustę z grzybami.

Po kolacji i życzeniach wszyscy się gdzieś rozeszli po domu. Aoi siedział sobie w fotelu przy kominku. Palił spokojnie papierosa, strzepując popiół do popielniczki. Właśnie zastanawiał się, gdzie może podziewać się Uruha.  Bardzo chciał z nim porozmawiać. Nagle ktoś zaszedł go od tyłu i zasłonił mu oczy.
-  Podobno chciałeś ze mną porozmawiać – stwierdził Takashima, siadając czarnowłosemu na  kolanach.
- Kouyou… - Powoli przyglądał się nietypowemu przebraniu gitarzysty. Uruha uśmiechnął się słodko, rozsiadając się w pełni na jego kolanach i przekrzywiając głowę, na której miał czerwoną mikołajową czapkę. Poza tym ubrany był w również czerwoną bluzkę z odkrytymi ramionami i rękawami ¾, zakończonymi białym futerkiem oraz spódniczkę do kompletu. Na nogach miał białe zakolanówki i czerwone buty za kostkę.
- Podoba ci się? – Czarnowłosy pokiwał potwierdzająco nie wiedząc, co powiedzieć. – Wiesz, tak właśnie się zastanawiałem: po co to wszystko?
- Bo chciałem spędzi z tobą święta.
- I dlatego wywiozłeś mnie aż do Europy?
- No cóż. Chciałem, aby było wyjątkowo.  Po prostu nie chciałem jeszcze ogłaszać całemu światu, że… - Spojrzał mu prosto w brązowe oczy, zatapiając się w ich spojrzeniu, trzymając jego dłoń. – Kocham cię Kouyou – w końcu powiedział to, co już od dawna leżało mu na sercu. Oboje już długo darzyli się uczuciem, tylko czekali na odpowiedni moment, by sobie to wyznać.
- Oj, Yuu. Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałem. Też cię kocham, Yuu… Tak bardzo cię kocham… – Przytulił się do niego, wdychając piżmowy zapach jego perfum. Czuł, jak czarnowłosy obejmuje go ramionami.
- Ale mam jeszcze pytanko – powiedział Aoi tuż przy jego uchu.
- Tak?
- Dlaczego akurat teraz, kiedy wyznajemy sobie miłość i powinna to być bardzo wyjątkowa chwila, ty jesteś przebrany za śnieżynkę?
- Bo nie miałem w tym roku pomysłu na prezent dla ciebie – odparł niewinnie.  Yuu przysunął go bliżej siebie. Uruha oparł się swoim czołem o jego, zarzucając mu ręce na szyję.
Zawsze był ciekawy, jak smakują te jego niesamowite usta, które kusiły go każdego dnia. Najpierw muskali się wzajemnie swoim wargami. Po chwili Kouyou delikatni rozchylił swoje usta, wpuszczając do środka spragniony język Shiroyamy, który delikatnie poznawał jego wnętrze. 
- Yuu?
- Tak, moja śnieżynko? – Kolejny raz musnął ustami jego słodkie wargi. Delikatnie objął dłońmi jego biodra. - Co robisz? - Przyglądał się jak zwinne palce Takashimy rozpinają jego białą koszulę.
 - A co? Nie chcesz? - spojrzał na niego szczenięcymi oczkami, przesuwając się do niego bliżej.
- Co jeśli...
- Przecież to już nie są dzieci. Jeśli chodzi o tych dwóch na górze, to się nie martw. Już Akira się dobrze zajmie naszym maleństwem.  -  zachichotał na myśl o tym, co mogą tam niedługo robić.
Po chwili Kouyou pokierował jego prawą rękę pod swoją spódniczkę, pod którą, jak się okazało nie miał żadnej bielizny. Yuu nieco zaskoczony dotykał jego obnażonej męskości, która prężyła się po jego palcami.
- Uruha… – spojrzał na rudowłosego, który cicho westchnął, czując dotyk jego ciepłych dłoni na swoim członku.

Młodszy rozpiął do końca jego koszulę, po czym zsunął ją z jego umięśnionych ramion.  Masował jego kroczę, czując pod palcami coraz bardziej twardą i większą wypukłość. Yuu w między czasie pozbywał się jego bluzki, nie odrywając ust od jego szyi, którą cały czas pieścił. Rozpiął zamek znajdujący się na plecach, po czym zsunął z niego czerwony materiał i rzucił gdzieś na podłogę. Zaczął dłońmi bawić się jego sutkami, wsłuchując w jego ciche pomrukiwania.
Pozbył się jego spódniczki, rozpinając zamek się z boku. Kolejny, zbędny już kawałek materiału zalazł się na podłodze. Teraz mógł spokojnie podziwiać jego całe ciało. Ugniatał jego nagie pośladki, pieszcząc ustami jego tors.
Kolejny raz pocałowali się namiętnie. Po chwili delikatnie się od siebie oderwali. Oboje spojrzeli sobie czule w oczy, w których odbijał się ciepły blask ze znajdującego się obok kominka.  Uruha siedział przed nim podniecony i nieco skrępowany w samych zakolanówkach. Czuł, jak jego serce bije szybciej z ekscytacji.
Uruha zaczął rozpinać jego spodnie. Oblizał się, wyciągając na światło dzienne podnieconą męskość czarnowłosego. Następnie klęknął między jego nogami i zaczął lizać jego męskość, pozostawiając na niej dość pokaźną ilość śliny. Kiedy już członek wystarczająco nawilżony wstał i ostrożnie go dosiadł, mocno przyciskając do siebie.  Nabił się na niego do końca.
- Spokojnie, Kouyou – wyszeptał mu do ucha, głaszcząc go po nagich plecach.
 Już po chwili Uruha, opierając się o jego ramiona, zaczął powoli poruszając się w górę i w dół. Zaczął szybciej oddychać Cały czas go całował, aby odwrócić uwagę od bólu, jaki czuł. Mimo wszystko nie chciał tego przerywać. Przytulił się mocno do niego, opierając głowę na jego ramieniu, jęcząc mu do ucha.
Aoi był trochę zdziwiony, gdy od razu zaczął się na nim poruszać. Musiał przyznać, że było w tym coś niesamowitego. Tak świetnie kręcił swoimi biodrami, dając mu niesamowitą przyjemność.
Starała się nie okazywać odczuwanego bólu.
Odchylił lekko głowę, czując ciepłe usta czarnowłosego na swojej szyi. Ból zaczął powoli ustępować, przez co zaczął coraz pewniej poruszać się na jego członku.
Yuu podziwiał jego całe ciało, które lekko wyginało się z  rozkoszy, przytrzymywane przez jego dłonie znajdując się na jego biodrach. Uśmiechnął się, widząc jak podniecona męskość Kouyou podskakuje z każdym ruchem. Chwycił dłonią jego erekcje. Zaczął go onanizować w rytm jego ruchów, chcąc również jemu sprawić przyjemność. 
Widział coraz większe rumieńce na jego policzkach. Takashima zaczął pojękiwać znacząco, czując coraz większą przyjemność.
Shiroyama delikatnie całował jego blady tors, od czasu do czasu liżąc go w niektórych miejscach. Uruha czuł jego miękkie usta w pobliżu swoich sutków, które po chwili zaczął namiętnie pieścić liżąc i ssąc naprzemiennie. Czarnowłosy cały czas błądził dłońmi po ciele swojego kochanka, starając się zapamiętać każdy szczegół.
Postanowił trochę dopomóc swojemu kochankowi.  Chwycił go za wąskie biodra i przyspieszył jego ruchy, wywołując u niego głośniejsze jęki.
Shiroyama już nie mógł wytrzymać, podniósł go i dalej poruszał się w nim na stojąco. Chciał mieć jak najbliżej siebie jego rozpalone ciało.
- C-co ty?! Yuu! – Kouyou pisnął przerażony, nie spodziewając się czegoś takiego. Objął go kurczowo całym ciałem, starając się odnaleźć w tej nietypowej pozycji.  Aoi trzymał go za pośladki, nie zwalniając tępa. Raz po raz wchodził z całej siły. 
- Och, Yuu! Jeszcze… Błagam… - Czuł niesamowitą rozkosz, która z każdym ruchem coraz bardziej rozpalała jego ciało.
Starzy gitarzysta uśmiechnął się pod nosem, zadowolony ze swoich działań. Ochoczo poruszał biodrami, wiedząc, że obydwoje są już bliscy spełnienia.
- Yuu… Ja zaraz –  już po kilku sekundach dał się ponieść niesamowitej rozkoszy, która ogarnęła w tej chwili.
 Doszedł brudząc ich brzuchy i wbijając paznokcie w plecy czarnowłosego. Po chwili poczuł, jak czarnowłosy rozlewa się jego wnętrzu, nisko wzdychając. Obydwoje zmęczeni opadli razem na fotel. Ciężko oddychali, próbując się uspokoić.
- Wariat –wysapał Takashima.
- Ale od teraz tylko twój wariat. – Pocałował go czule w usta…


Matsumoto ostrożnie popchnął drzwi łokciem. Starał się nie wylać gorącej czekolady z kubków, które trzymał w rękach.
- Mogę? - ostrożnie uchylił otwarte drzwi
- Taa… - odpowiedział basista wycierając włosy ręcznikiem.
 Drugim ręcznikiem miał przepasane biodra. Ruki ostrożnie przekroczył próg pokoju. Zrobił kilka kroków, po czym spojrzał na półnagiego blondyna. Nie odwracając od niego wzroku, odłożył kubki z ciepłym napojem na mały stoliczek i zajął miejsce w jednym z foteli, które przy nim stały.
- Pomyślałem, że będziesz miał ochotę na coś ciepłego.
- Dzięki. - Ściągnął ręcznik z głowy, po czym roztargał włosy ręką. - Shima wygonił mnie z łazienki, mówiąc, że musi zrobić coś ważnego i to sprawa życia i śmierci – mówił, gestykulując rękoma.
 Takanori w międzyczasie trzymał w swoich łapkach kubek z czekoladą i wpatrywał się cały czas  w Akirę.
- Eee, coś jest nie tak? – Spojrzał na niego zdziwiony, nie wiedząc, o co może mu chodzić.
- Nie po prostu czekam aż ten ręcznik ci się zsunie.
 Ręcznik znajdował się na tyle nisko, że spokojnie można było podziwiać jego lekko wystające kości biodrowe. Widoczny był także fragment podbrzusza porośniętego krótkimi, czarnymi, łonowymi włoskami. Tak niewiele brakowało, by biały puchowy ręcznik zsunął się z jego wąskich bioder. Aż przez jego głowę przeszło kilka nieczystych myśli. Jednak Akira nie miał zbytniego zamiaru obnażać się przed wokalistą. W ostatniej chwili basista przytrzymał sobie jedną ręką ręcznik, drugą zaś sięgnął do szuflady w komodzie po czystą bieliznę.
- Ehm – odchrząknął znacząco.
- Co?
- Weź się odwróć czy coś – burknął pod nosem
- A co ty, dziewica jesteś? Najlepszego kumpla się wstydzisz? – Dalej siedział zakładając nogę na nogę i trzymając kubek z napojem.
- Macanie na koncertach i wywiadach już ci nie wystarcza?
- Może tak – wziął łyka gorącej czekolady.
- Ech… A to niby ja jestem zboczeńcem – dodał sam do siebie, odwracając się do niego tyłem. Postanowił mu nie dawać satysfakcji.
 Ubrał na siebie bokserki pod ręcznikiem. Takanori pokazał mu język, kiedy odwrócił głowę w jego stronę. Następne Suzuki założył jakieś luźne spodnie i koszulkę, by już potem nie przebierać się do spania. Usiadł w fotelu naprzeciwko wokalisty. Obydwoje po chwili zaczęli się śmiać.
- Yuu chociaż raz wpadł na fajny pomysł, mimo że myślał pewnie tylko o swojej dupie.
- Nie byłbym taki pewny, że o swojej… - Po chwili, wśród ciszy usłyszeli czyjś znajomy jęk. – A nie mówiłem…
Siedzieli w fotelach, popijając ciepły napój z kubków.
- Poczekaj chwilę, zaraz wrócę – wyszedł i wrócił trzymając coś czerwonego w ręce. Założył basiście na głowę czapkę Mikołaja.
- Do twarzy ci. - Uśmiechnął się, obejmując dłońmi jego twarz. Widział, jak blond kosmyki wychodzą mu z pod czapki, dodając uroku. Pogłaskał go dłonią po policzku, wpatrując się w jego brązowe oczy.
- Takanori... - ostatnio coraz częściej robił takie rzeczy, włącznie odkąd tutaj przyjechali. 
- Niom - opowiedział słodko, nie przerywając poprzedniej czynności.
- Bo ja mam coś dla ciebie. – Obudził się z letargu, dopiero kiedy basista wstał z miejsca. Nerwowo zaczął czegoś szukać w szufladach. Po chwili wyciągnął niewielkie, granatowe pudełeczko.
- Mam nadzieje, że ci się spodoba. Chciałem, aby było to coś wyjątkowego – wokalista wziął w dłonie prezent i otworzył wieczko. Takanori z zaciekawieniem przyglądał się srebrnemu medalionowi, na którym był wygrawerowana duża litera „R”. Otworzył go. W środku znajdowało się ich wspólne zdjęcie... Bez makijażu i okularów przeciwsłonecznych, w zwykłych koszulkach. Pamiętał, jak zrobili sobie to zdjęcie w ostatnie wakacje. Przechadzali się wtedy po mieście, gdy Reita postanowił zaciągnął go do parikury(japońskie foto-budki), od których roiło się w okolicy.  Zrobili sobie wtedy całą sesję zdjęciową i właśnie jedno z tych zdjęć, na którym się obejmowali z uśmiechem, znajdowało się w medaliku.
- Dziękuje ci. Jest naprawdę piękny. – Nie spodziewał się po nim czegoś takiego.
- Pomogę ci. – Basista stanął za nimi, pomógł mu założyć łańcuszek. Delikatni odgarnął jego prawie białe włosy z karku.
Ruki delikatnie dotknął wiszącego już medaliku.
- Ale ja nie mam nic dla ciebie – odparł smutno wokalista, spuszczając głowę w dół.
- Ty mi wystarczysz. – Delikatne palcami złapał za jego podbródek, zbliżając go do siebie. Objął swoimi ustami jego słodkie wargi. Czule je polizał, jakby pukając do drzwi, które mimowolnie po chwil się rozwarły. Wokalista objął go, pogłębiając pocałunek.
Oboje po chwili bez zastanowienia udali się na łóżko. Basista zawisł nad nim, patrząc jak Takanori uśmiecha się patrząc mu prosto w oczy. Wokalista czuł, jak blond kosmyki łaskoczą jego twarz. Pompon z czapki zwisał nad jego głową.
Akira z uczuciem całował jego szyję, od czasu do czasu delikatnie ją zasysając w niektórych miejscach.  Palcami czule dotykał jego skóry po bluzką. Zaczął go powoli rozbierać, dotykając, pieszcząc bądź delikatnie całując kolejno odkrywane części jego bladej, delikatnej skóry.  Wiedział, że od teraz będzie miał go tylko dla siebie. Nie spieszył się, był świadomy, że zarówno on, jak i  wokalista chcą dobrze zapamiętać tę noc. Najpierw Akira pozbył się jego bluzki.
Następnie zabrał się za jego spodnie. Odpiął skórzany pasek i zsunął z niego obcisłe czarne rurki. Leżał teraz przed nim w samej bieliźnie. Reita na zmianę zaczął lizać jego sutki. Wokalista cichutko mruczał, zatapiając dłonie w jego blond włosach. Czuł, jak coraz bardziej się rumieni. Wokalista nie chcąc pozostawać biernym, sugestywnie zaczął podwijać jego koszulkę. Tak bardzo chciał z powrotem ujrzeć go już bez niej i oczywiście bez całej reszty ubrań. Basista pozbył się górnej części ubrania, po czym wrócił powrotem do dogadzania swojemu kochankowi.
W pokoju panował półmrok. Tylko stare, nocne lampki oświetlały pomarańczowym blaskiem ich półnagie ciała.
Czuł, jak blondyn pieszczotliwie dotyka jego torsu delikatnie drażniąc sutki.  Nikt wcześnie nie dotykał go w taki sposób jak on. Ruki leżał zawstydzony z rumieńcami na policzkach. Nie był to przecież jego pierwszy raz. Choć w sumie to nigdy tego nie robił z facetem, więc mógłby to potraktować w ten sposób. Cały czas obserwował dalsze poczynania basisty, który właśnie ułożył się między jego nogami.  Ten pocałował go przez materiał bokserek, chwilę się z nim drażniąc. Wokalista przygryzł tylko nerwowo dolną wargę, spoglądając na niego prosząco. Basista wysłuchał jego niemej prośby i ściągnął z niego niepotrzebną już bieliznę. Zaczął głaskać go delikatnie po gładkich udach, oblizując się lubieżnie po ustach. Zbliżył się ustami do jego wąskich, lekko wystających bioder i zaczął je czule całować, zostawiając wilgotne ślady z obydwu stron. Powoli napawał się słodkim zapachem jego bladej skóry, którą powoli zaczął lizać, zbliżając się do prężącej się męskości wokalisty.
 Ciepłym językiem zaczął lizać jego przyrodzenie. Ruki wił się pod nim, zaciskając jedną dłoń na poduszce, a drugą ręką zatykając sobie usta.
- Nie krępuj się, kochanie. - Przerwał na chwilę, widząc jak Takanori stara się powstrzymać od wydobywania dźwięków. – Spokojnie, możesz wziąć przykład z Kouyou - miał racje.
 Wokalista zaczął się przysłuchiwać, po chwili do jego uszu doszły jęki Ślicznego dochodzące z dołu. Westchnął, kiedy basista łapczywie wziął go znowu w swoje usta. Matsumoto oderwał rękę od swoich ust wydając z siebie przeciągły jęk. Czuł, jak ogarnia go niesamowite ciepło. Spoglądał trochę nieprzytomnie na blondyna, który zaczął lizać go coraz niżej docierając do jego wejścia. Akira przytrzymywał jego uda od spodu układając go dość nietypowej pozycji. Ruki czuł, że ciepły i wilgotny język basisty powoli wsuwa się w jego wnętrze. Zaciskał tylko palce na jego głowie, pogrążając się w coraz większej ekstazie.
 Kiedy wsłuchiwał się w jego jęki, już miał ochotę by już się w nim zatopić. Naślinił dwa palce, po czym wsunął jeden z nich do jego wnętrza. Usta Akiry, które z powrotem znalazły się na jego męskości, skutecznie odwracały uwagę od jego przygotowań. Nie miał pojęcia, jakim cudem Suzuki robi to tak dobrze. Doskonale wiedział jak go pieścić, aby jemu było jak najprzyjemniej. Najpierw bawił się językiem kręcąc nim na główce, a następnie ssał jego penisa dość powoli, jak gdyby go smakując. Matsumoto mimowolnie ruszał biodrami, wsuwając się głębiej w jego usta. W międzyczasie blondyn wsunął mu drugi palec, a wolną ręka głaskał go uspakajająco po udzie. Ruki jęknął boleśnie, jednak po chwili z powrotem wzdychał z rozkoszy, kiedy poczuł jak blondyn przyspiesza ruchy głową na jego członku. Wnętrze jego ust wydawało mu się tak niesamowicie ciepłe. Po chwili Takanori zadrżał pod nim, odchylająco do tyłu głowę i głośno jęcząc jego imię. Poczuł jego nasienie ustach. Ciągle jeszcze poruszał w nim dwoma palcami.
- J-już starczy… - Ruki spojrzał na niego wiedząc, co go dalej czeka.
- Dobrze. – Zbliżył się do niego i pocałował czule w usta. Następnie podszedł do szafki i wyciągnął nawilżacz. Wokalista nawet się nie pytał, po co go w ogóle zabrał na wyjazd. Leżał dalej, patrząc na niego jak na grzecznego uke przystało. Następnie basista zsunął z siebie czarne bokserki uwalniając swoją podnieconą męskość. Gdy patrzał na niego, czuł, że na te widok zbiera mu się ślinka w ustach. Przez chwilę podziwiał jego piękne ciało w całej okazałości. Mimo że przed chwilą doszedł, jego męskość z powrotem dumnie prężyła się przed Suzukim. Gdy basista nawilżył jego wejście i swojego członka dość pokaźną ilością substancji, Ruki na chwile zwątpił. Jednak jego niepewność znikła równie szybko, jak się pojawiła, za sprawą ciepłego spojrzenia czekoladowych tęczówek Akiry. Blondyn pogłaskał go po policzku, po czym trzymając go za bioderka, delikatnie wsunął się w niego do połowy. Następnie wszedł w niego cały, łącząc z nim usta w kolejnym tej nocy pocałunku.  Badali sobie wzajemnie wnętrza swych ust, mieszając ze sobą własną ślinę, bawiąc się językami. Takanori natychmiast objął go kurczowo ramionami. Blondyn przez chwilę trwał w bezruchu, czekają aż jego kochanek się przyzwyczai do nowego uczucia.
Basista na początku powoli poruszał biodrami i czule pieścił ustami ciało blondynka. Ruki najpierw odczuwał tylko ból, który jednak zaczął powoli się rozchodzić, potem gdzieś znikając. Szybko o nim zapomniał, przymykając oczy z przyjemności, oddając się Akirze do końca. Czuł jego dłonie na swoich biodrach, które co jakiś czas dotykały jego krocza. Reita cały czas nachylał się nad obdarzając je go szyję pojedynczymi pocałunkami.
Powietrze w pokoju jakby stawało się coraz cięższe, przepełnione ich wzajemną namiętnością.
Oboje już coraz ciężej oddychali.
- Taka… - Uśmiechnął się do niego. Miał nadzieję, że wszystko jest w porządku.
- Jest dobrze… Och… Cudownie… - choć w sumie żadne słowa nie były w stanie wyrazić tego, jak nieziemsko się czuł w tej chwili.
 Było mu tak bezgranicznie dobrze. Nie wyobrażał sobie, że może to mu sprawiać tyle przyjemności. Już sam zaczął ochoczo poruszać biodrami, wychodząc naprzeciw jego ruchom, starając się czerpać z tego jak najwięcej przyjemności. Czuł jak Akira zwiększa tempo i siłę swoich pchnięć. Nawet nie musiał mu nic mówić. Czuł, jak sprężyny materaca uginają się pod ich ciężarem
- Boże… Jak przyjemnie –  wyjęczał blondyn wprost do ucha wokalisty.
 Basista również ciężko wzdychał z przyjemności. Poruszał się coraz bardziej w ciepłym, ciasnym wnętrzu kochanka, starając się również jego zadowolić. Spletli razem palce obu rąk, które Reita przyciskał do materaca.
Ruki położył swoją dłoń na jego ręce, która znajdowała się na jego członku i razem wykonali ostatnie kilka gwałtownych ruchów. I nagle poczuł to znajome uczucie, tym razem jednak zupełnie inne, wymieszane z czymś, czego jeszcze nie czuł. Jęknął coś bardzo głośno. Doszedł prosto w ich dłonie, wyginając się w łuk z przyjemności, drżąc z rozkoszy. Akira wykonał jeszcze kilka mocnych i szybkich pchnięć, po czym spuścił się w jego ciasnym wnętrzu z niskim jękiem.
- Takanori…- wysapał, uśmiechając się. Czuł, że Ruki jeszcze trzyma go mocno za ramiona.
- Aki… - Spojrzał na niego rozanielonym wzrokiem. Nigdy nie doświadczył czegoś takiego. Jeszcze przez chwile leżał w słodkiej ekstazie, powoli wracając do rzeczywistości. Dopiero po chwili basista wyszedł z niego delikatnie, po czym przygarnął jego małe ciałko do siebie.
- Wesołych świąt, Takanori. – Blondyn delikatnie pogłaskał go po policzku, uśmiechając się.
- Wesołych świąt, Akira. – Pocałowali się namiętnie kolejny raz, obejmując wzajemnie swoje nagie ciała. Po chwili opatulili się kołdrą, nie odrywając się od siebie. Wokalista w tej chwili przypominał mu małego aniołka, tylko skrzydełek mu brakowało. Pogłaskał go delikatnie po białych włosach i pocałował w czoło.
- Mój mały aniołek. – Wokalista wtulił się ufnie w jego tors momentalnie zasypiając.

7 godzin wcześniej. Japonia. (wiecie różnica czasowa XD)
Stojąca obok choinka rzucała na nich kolorowy, wesoły blask. W powietrzu unosił się zapach pomarańczy i goździków, a za oknem zaś padał śnieg, pokrywając wszystko bielą.
Oboje leżeli na kanapie w salonie rodziców Kaia. Yutaka wtulił się w Takamasę, który objął go ramieniem.
- Ciekawe, co oni tam robią? Tam jeszcze dzień jest chyba – zaczął rozmyślać perkusista.
- Oj, nie martw się, na pewno sobie tam radzą. – Gitarzysta zszedł ręką niżej, docierając do jego pośladków. – Coś ostatnio nie mieliśmy zbyt wiele czasu dla siebie… - Przesunął swoją dłoń na jego biodro, po czym zaczął dobierać się do jego krocza. Oczywiście obydwoje mieli zwyczaj spania nago. Nagle usłyszeli czyjeś kroki dochodzące z korytarza. Oboje udawali, że śpią.
Mama Kaia weszła powoli do pokoju i spojrzała z uśmiechem na śpiących mężczyzn. Podeszła do nich i pocałowała swojego syna w czoło. Zachichotała cicho, widząc jego zarumienioną twarz. Pogłaskała ich obydwu po głowach
- Dobre z was dzieci. Opiekujcie się sobą. – Jeszcze raz z uśmiechem na nich spojrzała i wyszła z pokoju. Po chwili odetchnęli z ulgą, po czym cicho się zaśmiali.
- Masz naprawdę wspaniałą mamę. – Wyższy głaskał niższego po brązowych włosach.
- Racja. Jest na prawdę cudowna. – Wtulił się w niego.
- No to może teraz…



Hahahaha XD Jeszczę wam mało?

niedziela, 15 grudnia 2013

Pokój 666


NIESPODZIANKA!
Wena mnie dopadła i udało mi się skończyć to opowiadanie. Według ankiety wiele osób jest ciekawych tego opowiadania więc proszę bardzo ^_^

Przypominam również o moim fp 

Beta: Hidoi-chan
Uwagi: sex, sex, sex, i tak szczerze to nic poza tym
Od autora: Dziwny wymysł mojej wyobraźni zainspirowany przez twórczość Akity-sensei. 



Dzisiaj mieli dzień wolny między koncertami podczas światowej trasy.  Taka chwila, aby trochę odsapnąć. Chodzili trochę po mieście, zwiedzając wybrane przez Matsumoto sklepy.
Akira stał właśnie przed drzwiami pokoju Rukiego, na których widniały trzy złote szóstki. Idealnie pasowały do aktualnego właściciela pokoju. Dzisiejszą noc mieli spędzić we dwoje, na wiadomo czym. Ostatnio nie mieli za wiele czasu dla siebie, więc starali się korzystać z każdej wolnej sekundy.
Blondyn był w czarnych eleganckich spodniach i białej koszuli. Wedle próśb ukochanego miał się ubrać w coś, co mu się spodoba i będzie się łatwo ściągać. Basista zastanawiał się nad tym, jaką niespodziankę przygotował dla nie tego wieczora. Była godzina 23, jednak Reita wiedział, że tej nocy nie pójdzie wcześnie spać. Jego mały diabełek mu na pewno na to nie pozwoli.  Po chwili otworzył drzwi i wszedł do środka.  Hotelowy pokój oświetlały tylko światła nocnego miasta. Duże okna ukazywały panoramę stolicy kraju, w którym byli.  Po zamknięciu drzwi zaczął rozglądać się w poszukiwaniu wokalisty.
- Takanori? – wszedł w głąb pomieszczenia dalej się rozglądając.
- Usiądź i zamknij oczy. Dobrze, kochanie? – usłyszał melodyjny głos swojego kochanka dochodzący z łazienki.
 Jak zawsze, zgodnie z jego życzeniem wypełnił prośbę. Skierował się w stronę fotelu, który był ustawiony naprzeciwko łóżka, i na nim usiadł. Następnie zamknął powieki i czekał. W międzyczasie Matsumoto z kocią gracją wyszedł z łazienki. Mimo iż nie miał za wiele na sobie, zrobiło mu się gorąco na sam widok Akiry, który siedział spokojnie, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Zawsze tak na niego działał, kiedy byli sami. Wokalista już powoli wyobrażał sobie, co za chwilę będą razem robili. Podszedł do łóżka, na którym potem delikatnie się położył.
- Już możesz otworzyć oczy. – Blondyn zgodnie z jego prośbą otworzył powieki.  Zaczął uważnie przyglądać się roznegliżowanej postaci na łóżku, w której rozpoznał swojego ukochanego.
Takanori leżał na brzuchu, podpierając dłońmi brodę i delikatnie machając nogami. Na ramionach miał zarzuconą czerwoną, przezroczystą koszulę rozpiętą z przodu. Reicie momentalnie przyspieszył puls, kiedy wzrokiem zjechał na jego dolne partie ciała. Podziwiał jego idealne pośladki w czerwonej koronkowej bieliźnie. Na nogach zaś miał, również czerwone, pończochy, które dopełniały cały strój.
Ruki rozchylił kusząco czerwone wargi, spoglądając uwodzicielsko na Akirę, który starał się na razie zachować spokój. Wokalista widział już jego pełen pożądania wzrok.  Ruchem ręki zachęcił go, aby do niego podszedł. Gdy był już blisko, wstał na kolana i pociągnął go w swoją stronę, razem z nim upadając na duże łóżko.
- Pięknie dziś wyglądasz, kochanie – mruknął mu seksownym głosem do ucha, delikatnie je liżąc. Blondyn wręcz pożerał go wzrokiem, kiedy wokalista pod nim leżał. Wpił się w jego kuszące usta. Powoli zaczął badać jego, już doskonale znane, wnętrze. Spragnieni swoich pocałunków spletli razem języki, smakując siebie nawzajem. W końcu mogli pokazać wszystkie swoje emocje, które tak skrzętnie ukrywali na co dzień. 
Nagle wokalista przewrócił go na łóżko. Swoimi zwinnymi palcami zaczął rozpinać guziki jego białej koszuli. Pochylił się nad nim i od szyi w dół zaczął całować go, pozostawiając krwiście czerwone ślady swoich ust na jego skórze.
Basista ułożył się w półleżąco na poduszkach. Doskonale wiedział, że jak on coś zacznie, to nie można mu przerywać. Leżał więc spokojnie, wiedząc, że czeka go już niedługo coś naprawdę przyjemnego.
Akira uśmiechnął się widząc, jak Takanori ochoczo rozpina pasek jego spodni. Ruki zaczął masować jego męskość przez materiał bokserek. Akira pomrukiwał cicho z przyjemności. Wystarczyło tylko kilka ruchów, aby stanął mu do końca.  Matsumoto widząc to, od razu pozbył się jego bielizny. Oblizał się lubieżnie na widok, jaki miał przed sobą.
- Twój kotek dawno nie pił mleczka… -  otarł się swoim policzkiem o jego nabrzmiałą męskość.
Basista przełknął głośno ślinę, kiedy wokalista położył się między jego nogami. Spojrzał na niego jeszcze raz, ogarniając całą jego osobę. Potem z  powrotem zbliżył się do jego erekcji. Następnie zaczął powoli ssać główkę jego członka, niczym lizaka, bawiąc się językiem, coraz bardziej go drażniąc. Oparł się o jego uda i zaczął lizać go po całej długości. Reita patrzał, jak jego męskość powoli zanurza się w wyszminkowanych ustach Rukiego, który z każdym ruchem brał go głębiej. Trzymał rękę na jego głowie, pieszczotliwie głaszcząc go po miękkich włosach. Czuł, jak główka jego penisa dociera do gardła wokalisty, który jakby nigdy nic dalej ssał go w najlepsze. Wokalista pieścił palcami jego jądra sprawiając mu coraz więcej przyjemności.  Suzuki wzdychał i mruczał, leżąc oparty na poduszkach. Taka czuł, że jego kochanek jest bliski spełnienia. Zaczął coraz szybciej poruszać głową, patrząc mu prosto w oczy. Po chwili blondyn nagle zadrżał, zaciskając palce na jego głowie.
Suzuki nie robił tego jakiś czas, więc się trochę uzbierało, mimo tego, jego kochanek postarał się wszystko połknąć. Przyglądał się jak wokalista zlizuje resztki jego spermy z kącików ust. Na ten widok od razu stanął mu z powrotem.
- Mmm… Trochę tego było. – Uśmiechnął się, po czym usiadł okrakiem na jego brzuchu. Basista przyciągnął go do siebie i pocałował. Jedną rękę wplótł w jego prawie białe włosy, drugą ręką zaś zaczął obmacywać jego pośladki. Delikatnie zsunął koszulę z jego szczupłych ramion. Powoli zaczął rozbierać go z bielizny, która już znacząco się z przodu opinała. Ściągnął z wokalisty czerwone, koronkowe majteczki i rzucił je gdzieś na podłogę. Reita uśmiechnął się na widok jego wyprężonej męskości.  Przejechał swoimi dłońmi od jego ud, aż po ramiona. Wyglądał cudownie w samych czerwonych pończochach.
Ruki sięgnął po przygotowany wcześniej nawilżacz, który stał w zasięgu ręki, na nocnej szafce. Następnie wylał trochę specyfiku na dłoń swojego kochanka. Suzuki po chwili wsunął w niego pierwszy palec, powoli nawilżając jego wejście. To już na wokaliście nie robiło zbytniego wrażenia.  Leżał częściowo na nim, opierając się o jego tors. Westchnął cicho, kiedy włożył drugi palec i zaczął go rozciągać. Czuł zimną substancję spływającą po udach.  Blondyn w między czasie całował go po szyi.  Zdążył nawet zrobić słodką malinkę pod obojczykiem. Wybrał to miejsce, wiedząc, że nikt tego na pewno nie zobaczy. Gdy Rei skończył go przygotowywać, wziął tubkę z żelem i wylał jej zawartość, którą następnie rozsmarował na członku Akiry. Wyprostował się i zaczął powoli nabijać się na niego. Zagryzł nerwowo dolną wargę. Był już znacznie podniecony, jak i również zniecierpliwiony. Takanori ruszył powoli, unosząc się, opadając na twardą i sterczącą męskość basisty.  Mimo wszystko zawsze na początku wywoływało to u niego dość dziwne uczucie.
- Ujeżdżaj mnie, skarbie – powiedział Reita kładąc dłonie na jego biodrach.
  Podziwiał, jak jego ciało z wrodzoną gracją unosi się i opada na jego członku.  Uwielbiał na niego patrzeć w tej pozycji. Ruki miał już lekko potargane włosy i rozmazaną szminkę, ale, mimo to, dla niego wciąż wyglądał pięknie. Basista sunął mu dłońmi po torsie, zahaczając o sutki, następnie kierując je coraz niżej.
Wokalista rytmicznie poruszał biodrami, czując, jak jego męskości powoli sięga mu czułego punktu. Odchylił głowę zaczynając coraz głośniej jęczeć i wzdychać z przyjemności. Specjalnie zwolnił tępo, by móc dłużej cieszyć się tym uczuciem. Opierał się dłońmi o jego tors, od czasu do czasu lekko go drapiąc swoimi pazurkami.  Cały czas poruszał się w górę i w dół, kręcąc przy tym biodrami. W tej chwili posuwał się na nim tak samo, jak na barierkach za dawnych lat. Suzuki dotykał jego wilgotnego, wyprężonego członka. Zawsze, gdy to robił, czuł swojego rodzaju dziwną fascynację. Po prostu zawsze uwielbiał dotykać jego nagiego ciała, ale tylko jego. Nie wyobrażał sobie, by mógł w taki sposób dotykać ciała kogoś innego. Z każdym jego dotykiem, Ruki czuł przyjemne dreszcze przechodzące wzdłuż kręgosłupa. Basista trzymał go za pośladki, także poruszając biodrami. Przyciągnął go do pocałunku, spragniony jego ust.
Czuł, jak drży i zaciska swoje dłonie na jego nadgarstkach. Po chwili doszedł, jęcząc głośno jego imię, wyginając się lekko do tyłu i spuszczając się na niego. Akira wykonał jeszcze kilka pchnięć, po czym jęknął gardłowo, dochodząc w jego wnętrzu. Oboje ciężko oddychali, patrząc sobie prosto w oczy. Blondyn wziął na palce jego spermę ze swojego brzucha, po czym je oblizał. Ruki po chwili opadł na niego, wtulając się w jego tors. Czuł, jak jego ramiona go obejmują. Pod sobą miał jego rozpalone ciało. Reita głaskał go po plecach, niczym kotka.
- Kotku?
- Nie martw się, to jeszcze nie koniec. Noc dopiero się zaczęła, skarbie. – powiedział mu ponętnym głosem do ucha. Następnie pocałował go namiętnie w usta, po czym wstał z niego.
  Złapał go za rękę i pociągnął w stronę stołu. Oparł się o mebel, sugestywnie wypinając się w stronę basisty. Może był trochę zmęczony, ale miał ochotę na więcej. Doskonale wiedział, że Akirze także nie jest mało. Blondyn już bez zbędnych ceregieli, wszedł w niego kolejny raz. Westchnął przeciągle, czując, jak znowu przyjemne ciepło wnętrza wokalisty otacza jego penisa. Ruki podpierał się o stół, prawie kładąc się na nim. Zaczął znowu jęczeć, kiedy tylko Reita poruszył się w jego wnętrzu.
- Mocniej… - wysapał.
 Blondyn nic nie mówiąc, po prostu spełnił jego prośbę.
- Och, tak, Aki… Pocałuj mnie… - odwrócił głowę w jego stronę, złączając z nim usta w namiętnym pocałunku.  Jęczał w jego usta, gdy kolejny raz poczuł jego rękę na swoim członku.  Dotykiem swoich męskich dłoni doprowadzał go zawsze do szaleństwa.  Blondyn sunął rękoma po jego ciele, coraz bardziej je rozpalając.  Oderwali od siebie swoje usta, aby zaczerpnąć trochę powietrza. Wokalista z powrotem na chwilę położył się na stole.  W tej chwili przez głowę basisty przeszła myśl, by trochę tę pozycję urozmaicić.
Takanori pisnął zaskoczony, kiedy tylko Akira podniósł jego prawą nogę, ustawiając w nietypowej pozycji. Jego kochanek jedną ręką przytrzymywał jego kolano tak by tworzyła prawie kąt prosty, drugą zaś onanizował go w rytm swoich ruchów, które stawały się coraz szybsze i mocniejsze. Czuł, jak pod wpływem pchnięć Suzukiego, stół się trzęsie. Niby taki chudy, a ma tyle siły. Reita podziwiał jego piękne, krągłe pośladki w tej pozycji. Zaczął składać mokre pocałunki na jego karku i plecach, ani na chwilę nie przerywając swoich ruchów. Pewnie jutro usłyszą w recepcji kilka skarg, ale zbytnio się tym nie przejmował. Uwielbiał słuchać, gdy Ruki głośno oznajmia, jak jest mu dobrze dzięki niemu.
Ruki czuł, jak ich ruchy stają się coraz bardziej chaotyczne. Uwielbiał to w nim, raz kochał się z nim wolno, powoli i namiętnie; raz zachowywał się jak zwierze, które po prostu zaspakaja swoje instynkty. Właśnie to robił teraz. Jednocześnie sprawiając mu niewyobrażalną przyjemność.
Doszedł kolejny raz, tryskają spermą na podłogę. Przez chwilę po prostu leżał na stole, ciężko oddychając. Nogi mimowolnie się pod nim ugięły. Basista wyszedł z niego ostrożnie, po chwili głaszcząc go po plecach. Takanori nie miał już więcej siły.
- Jak zawsze było cudownie, kochanie -  powiedział mu do ucha, obejmując go od tyłu. Ten spojrzał na niego z rumieńcami na twarzy. – Chodź, pójdziemy się umyć. – Następnie wziął swojego ukochanego na ręce i zaniósł do łazienki. Nie był ciężki, więc lubił go czasami tak nosić. Weszli do pomieszczenia. Suzuki postawił Takę na podgrzewanej podłodze. Następnie zsunął z niego pończochy, po czym oboje weszli pod prysznic. Odkręcił kran. Letnia woda powoli studziła ich rozpalone jeszcze ciała. Zawsze lubili to robić wspólnie.  Akira czule mył gąbką ciało Maleństwa, które stało patrząc na niego jeszcze trochę nieprzytomnym wzrokiem.  Potem to Ruki mył wyższego, jednocześnie tuląc się do niego.
Suzuki widział, że wokalista już prawie śpi na stojąco.  Następnie wyszli razem z kabiny. Reita osuszył go białym, puchatym ręcznikiem, po czym kolejny raz go podniósł i zaniósł na łóżko. Zawsze tak miał po wszystkim, bo lubił po prostu iść na całość. Wyłącznie, że z Akirą nie szło inaczej. Jednak właśnie lubił to przyjemne uczucie zmęczenia po udanym seksie. Blondyn położył się obok niego i przykrył kołdrą. Ruki, jak to miał w zwyczaju, wtulił się w jego cicho mrucząc.
-  Wiesz, czasami się zastanawiam, czy to nie jest po prostu jakiś dobry sen, który za chwile pryśnie jak mydlana bańka…
- Ech… Powtórzę to jeszcze raz. Jestem z tobą. Tu i teraz, przy tobie. Pragnę tylko twojego szczęścia. Kocham cię całym sercem, duszą i ciałem.  – Objął go, przytulając do siebie. Pocałował jego jeszcze wilgotne włosy. – Kocham i nigdy cię nie zostawię. Nie pozwolę, abyś znowu był samotny. – Spojrzał prosto w jego szczęśliwe brązowe oczy.
- Dziękuję. Tak bardzo cię kocham, Akira… - mówił coraz ciszej, po czym po prostu zasnął zmęczony pod wpływem głaszczącej go po głowie dłoni basisty. Blondyn uśmiechnął się, spoglądając na niego kolejny raz i również po chwili odpłynął do krainy Morfeusza.