czwartek, 24 października 2013

Pamiętniki z wakacji II




Do harmonogramu:
Pokój 666 - czyli kolejne Reituki zainspirowane prze Akite-sensei (lub Allisven jak kto woli)<3 Po prostu 5 stron samego seksu, inni dla treningu piszą dialogówki a ja sobie poćwiczę dokładniejsze opisy (mam wenę więc pojawi się w ciągu 2 tygodni)


Sweet Dream - kiedy zobaczyłam nowy spot tg dotyczący BD wymyśliłam to tego samego dnia. Moje pierwsze opko BDMS XD I znowu sex, sex, sex ( pojawi się w ciągu 2 może 3 tygodni)


Sen - a to będzie po prostu opis mojego chorego snu w którym byłam Uruhą XD


Seria: Pamiętniki z wakacji

Paring: MiyavixKai ( 1 połowa) Reituki (druga połowa)

Beta: Hidoi-chan (ps: ja nie mam dysleksji tylko jestem leniwa XD )

Uwagi: sceny łóżkowe, mój chory romantyzm (niczym z romansidła za 5zł na targu) i plusz, i jakieś dwa wulgaryzmy
Od Autora: Pisane przy słonecznych rytmach Empire of the Sun i innego australijskiego elektro ^_^Tą część wymyśliłam podczas wyjazdu nad jeziorem. Romansidło jakiego świat nie widział. Chyba coraz lepiej wychodzi mi pisanie tych opowiadań. Niestety nie wiem jak będzie z 3 częścią, ale obiecuje, że w międzyczasie mogą się pojawić 1-2 opowiadania.
   
 
Na drugi dzień rano.

   

     Kai powoli zaczął się przebudzać. Czuł miłe ciepło, które obejmowało go z przodu. Leżał sobie jeszcze chwilę nie otwierając oczu. Po chwili ktoś zaczął go czule głaskać po głowie.

    - Witaj, moje słoneczko - usłyszał dobrze mu znany, radosny głos. Już dawno nikt nie zwracał się do niego w ten sposób.- Jak się spało? - Tanabe otworzył zaspane oczy. Pierwszym, co zobaczył, była radosna twarz Miyaviego.

    - Dobrze. – odpowiedział niepewnie. Nie miał pojęcia, jak się teraz zachować. Przecież najpierw nie chciał, potem mu się oddał i, co gorsza, było mu niezmiernie dobrze.

    - No bo wczoraj... - Takamasa przerwał mu, całując go w usta. Nie wiedział, dlaczego nie może oprzeć się tym cudownym wargą, których z czasem pragnął więcej. Serce biło mu mocniej.

    - Cóż, już taki jestem, że najpierw robię, a później mówię. Po prostu cię kocham, Yutaka. - Ishihara objął go mocno przyciskając do siebie. W jego objęciach czuł się dobrze. Potrzebował czyjeś bliskości.

    - Nie musisz nic odpowiadać, – Pocałował go w czoło. – tylko mnie nie odtrącaj. - Znów dotknął jego policzka

    - Ja…mogę być z tobą, mogę cię pokochać. Jeśli oczywiście chcesz. – sam nie wierzył w to, co mówił. To był po prostu impulsywne. Chciał spróbować i być szczęśliwym. Ostatnio czuł się tak bardzo samotny. Mimo iż rozum wszystkiemu zaprzeczał, to serce mówiło swoje.

    Ishihara zadzwonił do obsługi i po prosił o śniadanie do pokoju. Po 15 minutach przyszedł ktoś ze posiłkiem, wpierw pukając do drzwi.

    Długowłosy odebrał wózek i wjechał z nim do pokoju. Usiadł na łóżku i położył jedną z tac ze jedzeniem na kolanach Kaia. Na talerzach były podane omlety z pomidorami, szynką i ziołami. Przyjemny zapach roznosił się po pokoju, mieszając z aromatem świeżo zaparzonej kawy, która wchodziła w skład śniadania.

    - Tak więc smacznego kochanie. – Uśmiechnął się do Kaia i zaczął jeść.

Siedział prze jakiś czas patrząc na Takamasę, który siedział naprzeciw niego, dalej zajadając się śniadaniem. Przyglądał się jego twarzy, po której bokach opadały w dół długie, czarne włosy. Dalej miał na sobie tylko bokserki, przez co nie szczędził perkusiście widoków. Dopiero po dłuższym czasie zabrał się za spożywanie swojego śniadania. Zaczął się śmiać, gdy popatrzał na Miyaviego, który właśnie skończył jeść.

    - W końcu się zaśmiałeś, ale czy mogę znać powód tej radości?

    - Bo słodko wyglądasz z tym omletem twarzy. – Wyższy popatrzał na niego nieco zdziwiony. – Pobrudziłeś się jak dwuletnie dziecko. Daj, wytrę cię. - wziął chusteczkę i zaczął wycierać jego twarz pobrudzoną resztkami omletu.

Nagle ktoś znowu zapukał do drzwi.

    -Tylko mi nie ucieknij - zaśmiał się puszczając oczko do perkusisty i poszedł sprawdzić, kto zakłóca im spokój o tej porze. Otworzył drzwi, za którymi stał Takanori wraz z resztą chłopaków.
    - Ja z Yukatą już jedliśmy w pokoju.

    - Ok. Potem idziemy znowu na plaże. Idziecie z nami?

    - No pewnie, prawda Kai? Jak skończycie to przyjdźcie po nas.

 Chłopaki po zjedzonym śniadaniu poszli po pozostała dwójkę. I tak wszyscy razem poszli na plaże.

    - No nie mówcie mi… - Uruha spojrzał się na Tanabe i Ishiharę trzymających się za ręce

    - A nie mówiłem? Wygrałem zakład! No to teraz poproszę moje 10 000 jenów. – Akira zaśmiał się w stronę gitarzystów.

    - Dobra, dobra. Nie wiedziałem, że to tak szybko pójdzie. Rozliczymy się w hotelu.

Takanori rozłożył się tym czasem na kocyku i schował się pod parasolką, którą nie wiadomo skąd wziął. Z zazdrością przyglądał się Kaiowi i Miyaviemu, którzy właśnie chodzili po plaży trzymając się za ręce i zbierając muszelki. Po chwili jego wzrok powrócił do jego dotychczasowego obiektu westchnień, który właśnie wynurzał się z wody. Strasznie cieszył się na te wakacje, ponieważ dowoli mógł mu się bezkarnie przyglądać. Już od jakiegoś czasu, czuł coś więcej niż fascynację basistą.

Akira potrząsnął lekko mokrymi włosami, zaś kropelki wody spływają po jego półnagim ciele. W tej chwili jakby wszystko było w zwolnionym tempie, przypominając scenę ze „Słonecznego patrolu”

    I tak im zleciało całe popołudnie.

    Już pod wieczór prawie wszyscy wrócili do hotelu. Na plaży został tylko Ruki, który czytał jakąś książkę, i Reita, który postanowił sobie jeszcze trochę popływać. Takanori czasami wyglądał zza swojej lektury, aby sprawdzi czy jego przyjaciel przypadkiem się nie utopił. Słońce zaczynało już powoli chylić się ku zachodowi. Na plaży, oprócz nich, nie było nikogo. Akira wyszedł z wody i przysiadł się do wokalisty na kocyku.

    - I jak podoba ci się urlop? – Blondyn zaczął się wycierać ręcznikiem.

    - Całkiem przyjemnie jest tak oderwać się od rzeczywistości. – Wyjrzał na chłopaka zza książki. – A tobie?

    - Fajnie jest. Tak miło i spokojnie. Jednak w nocy trochę smutno samemu. -

    - A ty tylko o jednym…

    - Oj tam, oj tam. No ale fajnie, że jestem tutaj z wami wszystkimi, wyłącznie z tobą - Uśmiechnął się szeroko obejmując Rukiego ramieniem. Ruki zarumienił się na to, co powiedział. Było mu cieplej na sercu z tym, że komuś na nim zależy.

Siedział patrząc w przestrzeń zastanawiając się czy to, co czuje jest normalne.

    - Coś ostatnio jesteś czasami dziwnie nieobecny.

    - Wydaję ci się. – Rzeczywiście, ostatnio zauważył dziwne zmiany w swoim zachowaniu.

    - Nie kłam, nie jestem ślepy. Szczerze to wydaje mi się, że masz typowe objawy zakochania się. – Ruki spoglądał na niego z zakłopotaniem. - No to gadaj, kim jest ten twój nowy obiekt westchnień?

    - Eee to…

    - No powiedz?

    - No bo to skomplikowane.

    - Dlaczego?

    - No bo po pierwsze jest to facet… - zastanawiał się, do czego prowadzi ta sytuacja 

    - Jak to mówią: miłość jest ślepa.

    - A po drugie to mój najlepszy przyjaciel. Nie mam pojęcia, co on o tym pomyśli.

    - To na co czekasz? Co ma być to będzie, więc powiedz mu, co czujesz. Tak będzie najlepiej. Teraz tylko sam siebie ranisz.

    - Nie jestem tego pewny…

    - Prawdopodobnie to jest ktoś, kogo znam, a nie znam nikogo, kto zabiłby kogoś za to, że wyznał mu miłość. – Zaśmiał się krótko. – I mógłbyś mi powiedzieć, kto to jest? Przecież wiesz, że nikomu nie powiem, po prostu jestem ciekaw, kim jest facet, który zdołał cię w sobie rozkochać.

    - To możesz zamknąć na chwilę oczy? – pomyślał „ teraz albo nigdy”, nie zważając na to, co może się potem stać. Przecież wcześnie czy później będzie musiał mu powiedzieć.

    - No dobrze. – był zdziwiony, nie miał pojęcia, co planuje Takanori. Jednak miał co do tego dziwne przeczucia. Siedział z zamkniętymi oczami czekając na to, co się stanie. Ten w przypływie dziwnej odwagi usiadł mu na kolanach. Przez jakiś czas przyglądał się jego spokojnej twarzy. Reita uśmiechał się delikatnie z zamkniętymi oczami. Takanori nieśmiało przysunął się do niego bliżej. Niepewnie objął dłońmi jego twarz i, zamykając oczy, musnął ustami jego usta. Były ciepłe i miękkie, prawa rękę zsunął na jego tors. Czuł, jak jego serce zaczyna mocniej bić. Blondyn położył swoje ręce na ramionach niższego. Delikatnie skubali swoje wargi, aż z zafascynowaniem zaczęli pogłębiać pocałunek. Lekko rozchylili wargi wsuwając sobie wzajemnie języki do wnętrza ust. Całowali się coraz bardziej zachłannie, nie chcąc tego kończyć. Jednak po chwili zabrakło im tchu.

    - Akira... - Blondyn pogłaskał go delikatnie po policzku i uśmiechnął się do niego czule.

    - Widzisz? Nic złego się nie stało. – Ruki patrzał mu prosto w oczy, czuł jakby jego serce miało za chwilę wyskoczyć mu z klatki piersiowej. – Wiesz, co ci jeszcze powiem? – spojrzał na zdezorientowanego Rukiego, który potrząsnął przecząco głową - Zgadnij, to proste. Podpowiem ci, że jest to to, co właśnie chcesz mi powiedzieć.

    - Kocham cię.

    - Tak, kocham cię. Nie można było tak od razu? – Cmoknął go w usta, na co Ruki szeroko się uśmiechnął. - Wiesz, skoro jesteśmy na plaży, w pobliżu nikogo nie ma, taki romantyczny nastój się zrobił, szkoda by było to zmarnować – ostatnie zdanie wypowiedział wprost do jego ucha bawiąc się kosmykiem włosów chłopaka. Matsumoto przeszedł dreszcz na dźwięk zachęcająco niskiego głosu blondyna. Zaczął powoli dotykać jego półnagiego ciała. Znów złączyli usta w pełnym namiętności pocałunku. Akira wsunął ręce po jego koszulkę i zaczął gładzić jego plecy. Cały czas bawił się językiem w jego ustach. Po jakimś czasie zaczął całować jego szyję, doskonale wiedząc, że to jego słaby punkt. Bawił się jego sutkami, muskając palcami jego blady tors, powodując tym ciche westchnienia swojego kochanka. Takanori zaś prężył się i mruczał rozkosznie, niczym rasowy kot, po wpływem wszystkich pieszczot.

    Zszedł z jego kolan i nieśmiało pozbył się reszty swoich ubrań. Rozejrzał się nerwowo jeszcze raz sprawdzając, czy na pewno nikt ich nie widzi. Akira pożerał wręcz wzrokiem nagie ciało Rukiego, który klęczał naprzeciw niego. Uwielbiał jego delikatność. Jego wąskie biodra kusiły bardziej niż cokolwiek innego. Wokalista zaś z rumieńcami na twarzy podziwiał idealną sylwetkę basisty. Zazdrościł mu jego lekko umięśnionego torsu, bo sam był zawsze płaski jak deska. Zawsze uważał go za ideał mężczyzny. Szczupły, dobrze zbudowany, lekko opalony przez dwa dni ich wakacji. I musiał przyznać, że miał się czym pochwalić.      Nie żeby on też nie miał.

    - Nie przejmuj się. Nikt nas tu nie zobaczy. – Suzuki zapewniał Matsumoto, którego twarz po chwili przybrała z powrotem spokojnego wyrazu. Zbliżyli się do siebie i z dziecięcą fascynacją zaczęli się powoli dotykać. Suzuki położył swoje ciepłe dłonie na jego biodrach, po czym zsunął je na pośladki. W końcu miał okazje, by je bezkarnie wymacać. Zaczął je ugniatać dalej podziwiając jego drobne ciało. Po chwili usiadł przed nim, nie przestając ich masować. Sięgnął ustami do jego wąskich bioder. Pieścił jego aksamitną skórę, która pachniała słodko, balsamem do ciała. Na znak swojej obecności pozostawił po malince z obydwu stron. Ruki drżał pod wpływem jego warg. Z sekundy na sekundę czuł rosnące podniecenie. Nigdy nie należał do cierpliwych osób, zwłaszcza, że na ten moment czekał wystarczająco długo. Popchnął go lekko do pozycji leżącej i stanął nad nim na czworaka.

    - Mmm… aż tak ci się śpieszno?

    - A co? Nie mów mi, że sam byś chętnie się na mnie teraz nie rzucił.

    Zanim Reita zdążył cokolwiek odpowiedzieć Ruki chwycił jego dłoń i zaczął starannie oblizywać trzy palce. Takanori przylgnął niego całym ciałem rozchylając nogi na boki. Czuli, jak ich twardniejące erekcje ocierają się o siebie powodując naprawdę przyjemne uczucie. Blondyn delikatnie rozchylił jego pośladki i wsunął pierwszy palec. Akira miał przed oczami zarumienioną twarz wokalisty, który wzdychał cicho z każdy ruchem. Nie mógł się oprzeć jego lekko rozchylonym ustom, w które wpił się z powrotem bez zastanowienia. Dołożył drugi palec, zaczynając go powoli przygotowywać. Jęknął mu w usta, gwałtownie się poruszając. Blondyn drugą ręką głaskał jego blade i delikatne ciało. Ciągle poruszał palcami w jego wnętrzu, które powoli się rozluźniało. Niższy prawie nic nie czuł, gdyż wszystko inne rzeczy skutecznie odwracało od tego uwagę. Jednak kiedy doszedł trzeci palec, poczuł ból

    Poruszał się na nim rytmiczne w przód i w tył. Czuł, jak długie palce basisty poruszają się w jego wnętrzu . Jęczał cicho opierając się a jego torsie. Po jakimś czasie, kiedy doszedł do wniosku, że już wystarczy, wyciągnął z niego palce i wrócił do pozycji siedzącej. Chciał mieć swojego ukochanego jak najbliżej siebie.

    - Gotowy?

    - Tak - Uśmiechnął się do niego i z jego pomocą nadział się na jego twardego z podniecenia członka. O mało się nie zachłysnął powietrzem z wrażenia. Oplótł go nogami przywierając do niego jak najbliżej. Akira masował go po plecach i pośladkach, pod którymi czuł ocierające się o nie jego jądra. Ból, jaki dał się we znaki na początku, zaczął powoli ustępować

    - Już możesz - musnął jego usta znacząco poruszając biodrami. Basista delikatnie go podniósł, po czym opuścił go z powrotem na swoją nabrzmiałą z podniecania męskość. Powoli powtarzał tą czynność nadając temu tępa.

    Dzięki wcześniejszym pieszczotom prawie nie odczuwał bólu. Był jeszcze oszołomiony tym nowym uczuciem. Poruszająca się w nim męskość Akiry, sprawiała mu coraz więcej przyjemności. Powoli odpływał. Ruki objął szyję blondyna, jęcząc rozkosznie. Ten zaś zaczął szeptać mu różne sprośne rzeczy do ucha. Między innymi to, jak bardzo ciepłe i ciasne wnętrze Rukiego zaciska się na jego członku.

    - Nie mów tak! - wyjęczał mu przy uchu. Czuł jak jego policzki wręcz już płoną. Mimo wszystko, każde wypowiedziane słowo tym niskim i seksownym głosem Suzukiego, działało na niego jak afrodyzjak. Przylgnęli bardziej do swoich rozpalonych ciał. Takanori zaczął jeszcze szybciej poruszać biodrami. Słyszał, jak ich serca biją w opętańczym tempie. Jego męskość ocierała się miedzy ich zaciśniętymi brzuchami. Chciał, aby to trwało jak najdłużej. Jedną ręką drapał jego plecy wbijając mu paznokcie w skórę, zaś drugą targał jego blond włosy. Akira pieścił ustami i językiem jego szczękę i szyję, wywołując tym przeciągłe jęki i dreszcze Rukiego.

    - Och...tak dobrze. - Wiedział, że jest już bliski spełnienia.

Nagle poczuł dziwnie rozkoszne uczucie na tyle mocne, że zabrało mu na chwilę dech w piesiach. Blondyn w końcu dosięgnął tego najważniejszego miejsca dając mu rozkosz, jakiej nigdy wcześniej nie poznał.

    - Więcej...tam...Aki... - z rozkoszy nie był w stanie złożyć normalnego zdania. Z każdym kolejnym ruchem, kiedy basista celował w jego prostatę, wił się jeszcze bardziej. Nie minęło wiele czasu, zanim doszedł z błogą miną, wyginając się w tył. Jego nasienie trysnęło brudząc brzuch blondyna. Reita trzymał go mocno w pasie i doszedł w nim po kolejnych dwóch ruchach, nisko jęcząc. Ruki czuł, jak coś ciepłego rozlewa się w jego wnętrzu. Powoli wracał do rzeczywistości. Objęli się, ciężko oddychając. Małe kropelki potu spływały po ich nagich ciałach oświetlonych różowo-pomarańczowym blaskiem zachodzącego słońca Zaś chłodna morska bryza chłodziła ich rozpalone ciała. (dop. aut. musiałam XD brzmi to jak z taniego romansidła, ale co tam/ dop.bety Ja tam lubię romansidła -.-).

    - Kocham cię. - Oparł swoją głowę na jego ramieniu.

    - Ja też cię kocham. Jednak musimy się już chyba zbierać, skarbie.

    - Dobrze, ale dokończymy to jeszcze w hotelu?

    - A podobno to ja jestem jakiś niewyżyty. - Zaśmiał się spoglądają w jego figlarne, brązowe oczy. Pocałowali się, delikatnie tuląc się. Po chwili Takanori zszedł z niego wykrzywiając twarz w bolesnym grymasie. Nogi miał jak z waty, więc jedyne co mógł zrobić, to położyć bokiem na kocu.

    - I dalej twierdzisz, że chcesz więcej? - spojrzał na leżącego wokalistę.

    - Po prostu muszę chwilę odsapnąć. Więc musimy się teraz ogarnąć zanim zaczną nas szukać. Mógłbyś być tak dobry i podałbyś mi chusteczki, są w mojej torbie. - Blondyn sięgnął do czarnej torby, która leżała niedaleko niego i zaczął przeszukiwać jej zawartość. Po chwili znalazł to, o co go prosił Takanori. Gdy już wytarł Takę i siebie, z powrotem się ubrali.

    - Możesz mnie wziąć na barana? - Ruki spojrzał na niego szczenięcymi oczami, którym za nic nie mogło się odmówić.

    - No dobrze, wskakuj - Reita przewiesił sobie najpierw koc i ręcznik przez ramiona, bo trzeba było je w końcu jakoś zabrać. Ruki zaś, wraz ze swoją torebką, wgramolił mu się na plecy. Ramionami objął jego szyję, zaś basista trzymał go po bokach za nogi. Tak obładowany wrócił do hotelu.


    W międzyczasie 
   Uruha stał na balkonie. Oglądając zachodzące słońce odpalił papierosa. Zaciągnął się trochę, rozglądając po plaży. Jego wzrok zatrzymał się na kocu, na którym wcześniej przesiadywał Takanori. Mrugnął kilkakrotnie powiekami upewniając się, że nie ma przewidzeń.

    - Ja pierdolę! – Aoi stanął obok niego, wyrażając swój szok, razem z Shimą przyglądając się.

    - Nie Yuu, poprawka: to oni się pierdolą. – Jeszcze przez chwilę patrzeli na to z niedowierzaniem. W końcu widok dwóch nagich przyjaciół w jednoznacznej pozycji nie należy do codzienności. Zaciągnął się kolejny raz papierosem, odwracając głowę. - W sumie to będzie z nich urocza parka
C.D.N




Jeśli chcecie bym napisała szczegóły tego co robili w hotelu to mogę napisać, ale tylko wtedy gdy min. 5 osób o to poprosi ^_^


Cóż zaczynam dochodzić do wniosku, że jestem zboczona do szpiku kości ^_^

wtorek, 8 października 2013

Pamiętniki z wakacji I

Na początek przepraszam, że czekaliście tak długo, ale moja wena pojechała na wakacje XD ale wróciła i ma się dobrze.

Seria: Pamiętniki z wakacji
Paring: Miyavi x Kai
Beta: Hidoi-chan
Uwagi: jak zwykle scenki łóżkowe (jednak tym razem nie w łóżku) udawany gwałt i moja dziwna wyobraźnia itp. itd.
Od autora: Tytuł serii wymyślił mój brat XD W końcu postanowiłam wymyślić coś dłuższego. Druga część już się pisze. Taki powrót do wakacji...



I

       W końcu doczekali się upragnionych wakacji. Mieli spędzić w spokoju caluśki tydzień. 7 dni bez reporterów, fotografów i wywiadów, a także wytwórni, która ciągle coś od nich chciała. Miejsce zbiórki ustalili pod PSC o 6:00 rano. Reita, jak to miał w zwyczaju, zadzwonił do Uruhy już o 4:30 upewniając się, że wstanie i przyjdzie na czas. Cały zespół zjawił się trochę przed czasem, by zapakować wszystkie walizki, wyłącznie, że Ruki musiał wziąć drugie tyle walizek, co oni wszyscy razem . Do ich wycieczki dołączył również Miyavi, który nie chciał sam wyjeżdżać.

       - Skoro wszyscy już są, to pora ruszać w drogę - odrzekł Kai.
         Wszyscy po kolei wsiedli do busa. W środku było 6 miejsc, po trzy na przeciwko siebie. Na tylnych siedzeniach usiedli Uruha, Reita i Ruki, zaś na przeciwko nich Aoi, Meev i Kai.

       - A kiedy będziemy na miejscu? – zapytał się Taka.

       - Za jakieś dwie godziny – odpowiedział Yutaka.

       Przez następne dwie godziny jazdy Takanori słuchał muzyki, patrząc się na widok za oknem. Yuu, także słuchając muzyki na słuchawkach, zdawał relacje z wyjazdu na twitterze. Kouyou grał na PSP, a Akira sprawdzał, jak mu idzie, czasami coś podpowiadając. Yutaka zasnął, a Takamasa oglądał jakiś film na laptopie.

       W końcu kierowca się zatrzymał, oznajmiając, że już są na miejscu. Gdy wysiedli, stanęli przed wielkim pięciogwiazdkowym hotelem. Był to prosty i duży budynek z beżową elewacją. Za hotelem rozciągała się złocista plaża i morze skierowane na zachód. Na lewo, kilometr od budynku zaczynały się wysokie klify, które porastał gęsty las. W pobliżu hotelu nie było zupełnie niczego, najbliższe miasteczko znajdowało się 5 kilometrów stąd.

       Zbliżało się południe. Obsługa hotelowa zajęła się ich bagażami. Cała szóstka weszła głównym wejściem do budynku. Kai, jako organizator wyjazdu, poszedł do recepcji po klucze. Reszta stała na środku obszernego holu wyłożonego marmurem. Akurat było tutaj niewielu gości, przez co czuli się dość swobodnie i nie musieli się niczym martwić. Po chwili Tanabe wrócił z kluczami.

       - Tak więc ja mam dwuosobowy pokój z Miyavim. Dla reszty jest apartament z dwoma dwuosobowymi pokojami. Macie klucze. Rozpakujcie się, odpocznijcie i o pierwszej spotykamy się na obiedzie. - Wszyscy się rozeszli

       Matsumoto, Suzuki, Shima i Shiro weszli razem do swojego apartamentu. Walizki już tam na nich czekały. Po przejściu przez drzwi wchodziło się od razu do dużego, elegancko urządzonego salonu. Na środku stała kremowa kanapa, a przed nią brązowy stolik. Podłogę wyłożono tego samego koloru panelami. Ściany zaś miały brzoskwiniową barwę, zdobioną złotymi wzorkami. Na tylnej ścianie znajdowały się duże okna z białymi zasłonami oraz wyjście na balkon, z którego można było podziwiać morze i plaże. Po prawej i lewej stronie znajdowały się drzwi do sypialni.

- No to ja zajmuję z Akirą jeden pokój, a wy drugi - zwrócił się Takanori do reszty chłopaków. Wszyscy wzięli swoje walizki i poszli do pokoi się rozpakować. W każdy z nich znajdowały się dwa łóżka, obok których stały szafeczki nocne z lampami. Zaś pod jedną ze ścian stała duża szafa, a na przeciw niej znajdowało się okno, pod którym stał stolik z dwoma krzesłami. Gdzieniegdzie stały też różne kwiatki i roślinki. Ściany były takie same, jak w głównym pokoju. Aoi z Uruhą po szybkim rozpakowaniu się postanowili sprawdzić zaopatrzenie hotelowego barku w pokoju.

       - WOW! Trzeba pochwalić Kaia za wybór hotelu. Normalnie barek pierwsza klasa – Kouyou wlepiał maślane oczka w pełen zestaw alkoholi.

       - Tylko nie wypijcie wszystkiego już dzisiaj – zażartował Akira wychodząc ze swojego pokoju.

       - A gdzie zgubiłeś Rukiego? – zapytał się Aoi

       - Właśnie kończy rozpakowywać ostatnią walizkę. Nie mam pojęcia, po co mu tyle rzeczy, przecież przyjechaliśmy tutaj tylko na 7 dni. Gdyby nie ja, to pewnie do nocy by się nie zdążył wypakować. – Westchnął cierpiętniczo zmęczony układaniem kolorystycznie wszystkich bluzeczek Takanoriego.

       Yutaka z Takamasą mieli pojedynczy pokój urządzony tak samo, jak inne.

       Gdy wszyscy już się rozpakowali i chwilę odpoczęli, spotkali się o 14 w hotelowej restauracji.

       Po zjedzonym obiedzie wrócili do swoich pokoi, aby przebrać się na plażę. Po pół godzinie wszyscy czekali przy wyjściu nad morze. Na piaszczystym brzegu leżały porozstawiane leżaki i parasole. Pogoda była wręcz idealna do plażowania. Słońce przyjemnie grzało w półnagie ciała, a od strony morza wiał miły, chłodny wietrzyk. Reita miał na sobie krótkie niebieskie spodenki oraz rozpiętą jedną ze swoich ulubionych hawajskich koszul w kwiaty. Zrezygnował także ze swojej bandany na nosie, ale tylko dlatego, że oprócz jego towarzyszy było zaledwie kilka osób, które prawdopodobnie ich nie znało. Ruki ubrał na siebie błękitny, za duży t-shirt i kremowe spodenki. Nie obyło się również bez jego dużych, gwiazdorskich okularów przeciwsłonecznych. Uruha miał na sobie turkusową koszulę i ciemnozielone spodenki, a Aoi białą koszulę i szare spodenki. Kai z Meevem szli w samych kąpielówkach, z ręcznikami przewieszonymi przez ramię. Tak, w pełnym składzie, weszli na plaże. Jakieś dwie dziewczyny przyglądały im się uważnie z dala, spod okularów przeciw słonecznych. Każdy z nich zajął sobie jeden z leżaków. Takanori usiadł i zaczął starannie się smarować kremem z filtrem 50, dla dzieci, aby się broń Boże nie opalić (dop. aut. Ostatnio w wywiadzie przyznał, że tak robi XD). Reszta postanowiła skorzystać z okazji i popływać w morzu.

       - Taka, chodź do nas! Woda jest świetna! - zawołał Akira. - Jeśli nie przyjdziesz, to zabiorę cię siłą - dodał śmiejąc się. Matsumoto nie dał się długo prosić. Ściągnął koszulkę i poszedł w stronę wody. Bawili się jak małe dzieci. Podtapiali wzajemnie i ochlapywali wodą.

       Gdy doszli do wniosku, że już nie mają siły na dalsze pływanie, wszyscy wrócili na leżaki, na których się porozkładali.

       - Zaraz wracam – powiedział Miyavi idąc w stronę hotelu. Po chwili Suzuki zagadnął do perkusisty.

       - Radzę ci uważać na Ishiharę.

       - A czemu to niby? Nie mów mi, że mam się bać, iż mnie zgwałci.

       - A żebyś się nie zdziwił. Wiesz, słyszałem, że on lubi takich jak ty. Słodki i uroczy uke jak to mówią. – zaśmiał się pod nosem

       Ishihara wrócił po jakimś czasie z tacą pełną kolorowych drinków z palemkami. Rozdał je wszystkim.

       - No to za udane wakacje! - Wszyscy złożyli toast uderzając wzajemnie kieliszkami.

       - Tanabe to był świetny pomysł z tymi wakacjami - pochwalił go Kouyou.

       - Ta miejscówka jest genialna - Yuu rozłożył się na leżaku, popijając drinka – Po prostu żyć, nie umierać. – Siedzieli bądź leżeli na fotelach popijając drinki, rozmawiali i śmiali się, ciesząc się wolnym czasem.

       Kiedy zaczęło już się ściemniać, postanowili wrócić do hotelu. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi

       - Idę po prysznic - oznajmił Kai, znikając za drzwiami łazienki. Meev pomyślał, że teraz ma świetną okazję, do wcielenia swojego planu w życie. Wiedział, że drzwi nie szło zablokować. Poczekał chwilę. Gdy usłyszał szum wody, wszedł cicho do łazienki. Perkusista stał pod prysznicem odwrócony tyłem do drzwi. Właśnie mył włosy podśpiewując coś pod nosem. Takamasa rozebrał się do naga i jak najciszej wszedł do kabiny przylegając całym ciałem do pleców Yukaty. Ten wzdrygnął się odwracają głowę w jego stronę

       - Przepraszam, ale nie mogłem przegapić takiej okazji.  Trzymał go pewnie za jego biodra. Oparł swoją głowę na jego ramieniu, przylegając do niego całym ciałem. Kai stał sparaliżowany, nie wiedząc, co zrobić. Teraz żałował, ze nie posłuchał się Reity.

       - Nie bój się. - szepnął mu do ucha.

       - P-przestań – Chciał się wyrwać, ale Takamasa przytrzymał go mocno jedną ręką, drugą schodząc na jego krocze. – Co ty… och! - Odwrócił go do siebie przodem. Był wyższy i trochę silniejszy, więc nie miał z tym problemu. Przycisnął go do ściany i złapał jedną ręką za brodę. Przytrzymując jego ręce po bokach zaczął go namiętnie całować. Jego język wsunął się niespodziewanie w jego rozchylone usta. Smakował kokosem przez tego drinka, którego wcześniej wypił. Następnie zaczął pieścić ustami jego szyję, a potem obojczyki. Lekko skubał jego gładką skórę.

       Potem zszedł na jego sutki, które na zmianę delikatnie przegryzał. Postanowił go trochę udobruchać i już wiedział, jak to zrobić. Zszedł na wysokość jego krocza klękając przed nim. Widział, że udało mu się go już znacznie podniecić. Zbliżył się do jego erekcji, owiewając ją swoim ciepłym oddechem. Trzymał go za biodra i zaczął ssać czubek jego męskości zataczając przy tym kółeczka językiem. Yutaka stał podpierając się o ścianę. Po chwili wziął go całego w usta. Kai ze świstem wciągnął powietrze. Czuł jego mokry i ciepły język na swojej erekcji. Meev poruszał powoli głową w przód i w tył. Niższy czuł jak wręcz rozpływa się w jego ustach. Stał cicho wzdychając. Cała ta sytuacja wydawała mu się nienormalna. Jednak zdał sobie sprawę, że właśnie przez nietypowość tego, podnieca się jeszcze bardziej. Długowłosy dotykał jego ud coraz bardziej przyspieszając swoje ruchy.

       Zagryzł dolną wargę dochodząc z długim jękiem. Stał oszołomiony ciężko oddychając. Ishihara był zadowolony z efektów swojej pracy. Teraz mógł przejść do reszty swojego planu. Odwrócił go niczym kukiełkę, tyłem do siebie. Wziął płyn do kąpieli, który wylał sobie na palce. Tanabe stał opierając się o ścianę jeszcze nie bardzo rozumiejąc zamiary solisty, który wsunął w niego jeden palec. Na razie Kai czuł się dobrze. Takamasa wolną ręką gładził jego podbrzusze po chwili dokładając drugi palec. Przy tym perkusista czuł dziwny dyskomfort. Wyższy poruszał palcami lekko go rozciągając. Zaczął całować łapczywie usta Yukaty, by odwrócić jego uwagę. Czuł jak ten lekko postękuje mu w ustach, kiedy wsunął w niego trzy palce. Poruszał nimi przez jakiś czas tak, żeby sprawić jak najmniej bólu. W końcu nie był takim chamem i chciał, aby jemu było równie dobrze. Ishihara był już nieźle podjarany tym wszystkim. Wiedział, że długo tak nie wytrzyma. Czuł jak jego męskość wręcz pulsuje z podniecenia. Wyciągnął z niego palce postanawiając zastąpić je czymś większym. Tak długo na to czekał. Przytrzymując go za biodra, wsunął w niego najpierw główkę swojego penisa, po czym powoli zatopił się w jego ciepłym i ciasnym wnętrzu. Kai jęknął boleśnie opierając się rękoma o ścianę. Nie miał pojęcia, dlaczego pozwala na to wszystko. Przecież nigdy nie robił tego z facetem. A może właśnie dlatego? Takamasa stał głaszcząc i całując niższego po plecach, dając mu się przyzwyczaić do jego obecności. Drugą ręką sunął po jego udach, blisko krocza.

       - Proszę, zacznij już. - Już nie mógł wytrzymać tego całego napięcia. Wyższy zaczął się w nim powoli poruszać. Kai czuł się dziwnie, gdzieś w śród rozrywającego go bólu w dolnych partiach ciała. Po jakimś czasie zaczął odczuwać powoli narastającą przyjemność. Woda spływała po ich rozpalonych ciałach. Szum wody częściowo zagłuszał ich westchnienia i jęki, które jednak z czasem stawały się coraz głośniejsze.

       - Jeszcze, Ishi! – wydyszał wśród jęków. Z każdym pchnięciem miał ochotę na więcej. Dał się ponieść tej dziwnej przyjemności, która ogarniała go coraz bardziej.

       - Jak sobie życzysz – wyszeptał mu seksownie do ucha. Czuł, jak nabrzmiała męskość coraz szybciej i mocniej się w nim porusza, dając coraz większe doznania. Kai, podpierając się jedną ręką, drugą sięgnął do dłoni Ishihary, która znajdowała się na jego biodrze i zsunął ja na swoją nabrzmiałą męskość. Czuł, jak policzki pieką go z podniecenia. Jęczał z lekko rozchylonymi ustami patrząc na swojego oprawcę .

       - Słodko wyglądasz, jak cię tak posuwam – Nachylił się i pocałował go gwałtownie w usta. Yutaka mruknął mu w usta, po chwili odklejając się od niego.

       - Możesz mnie odwrócić? – nie wiedzieć czemu, chciał widzieć jego twarz. Wyższy wyszedł z niego na chwile odwracając przodem i podnosząc na odpowiednią wysokość, znowu w niego wchodząc. Trzymał go mocno za pośladki wchodząc w niego jeszcze głębiej. Tanabe objął go nogami w pasie i zarzucił mu ręce na szyje. Wyższy z powrotem zaczął się poruszać

       - Taka..masa… - Jego męskość ocierała się o umięśniony brzuch wyższego. Kai przywarł do niego klatką piersiową do niego, czuł jak kich serca biją w szaleńczym tempie, które Ishihara nadawał także swoim ruchom.

       - Dobrze ci? – zapytał się Meev uśmiechając się i głośno wzdychając. Perkusisty kiwną tylko głową, coraz bardziej jęcząc pod wpływem ocierającej się w nim męskości solisty. Oboje zamknęli oczy zagłębiając się w swoich ustach. W międzyczasie Kai czuł jak silne ramiona jego kochanka go obejmują, a biodra poruszają się w chaotycznym tępię dając niesamowitą rozkosz wymieszaną jeszcze z delikatnym bólem, na który już nie zwracał uwagi.

       - O boże! – W końcu poczuł jak twardy członek trafia w jego prostatę. Nigdy nie czuł niczego podobnego. Wplątał palce w długie czarne włosy. Przyciągnął chłopaka bliżej do siebie, jęcząc mu koło ucha.

       - Tak, Kaiuś. Zaraz będziemy w niebie – Znów pocałował go gwałtownie, każdym ruchem trafiając w jego czuły punkt. Perkusista doszedł z głośnym krzykiem wyginając się lekko w tył, przy okazji brudząc ich brzuchy. Przez chwile zrobiło mu się wręcz ciemno przed oczami. Mógł spokojnie powiedzieć, iż był to najlepszy orgazm w jego życiu. Solista przyglądał się przez chwile twarzy swojego kochanka w miłosnej ekstazie. Po chwili również dochodząc z głośnym jękiem. Niższy poczuł, jak ciepła ciecz wypełnia go w środku. Oboje próbowali złapać oddech. Woda z prysznica dalej lała się na nich. Takamasa wyszedł powoli z perkusisty, który ledwo co kontaktował. Przemył go delikatnie, po czym zakręcił wodę i wyszedł z kabiny. Najpierw wytarł się z grubsza. Potem wziął jeden z ręczników i owinął nim Kaia. Uśmiechnął się do niego i bez słowa podniósł go niczym księżniczkę i zaniósł do pokoju. Położył go na łóżko, następnie wytarł go dokładnie, niczym małe dziecko.

       - To był męczący dzień, więc śpij już, skarbie - Musnął ustami jego wargi i chciał przykryć go kołdrą, lecz on przyciągnął go do siebie. Dopiero wtedy się okryli, a Yutaka był na tyle zmęczony, że od razu zasnął w objęciach Takamasy.



       Na drugi dzień rano...

C.D.N