wtorek, 24 grudnia 2013

Po prostu Święta

Ech... Jakoś nigdy nie potrafiłam składać życzeń. Ale spróbuje...

Tak więc życzę Wam Wesołych i spokojnych Świąt. Dużo dużych prezentów a najlepiej to waszego ulubionego j-rockera pod choinką. Aby wszystko poszło w cycki i szczęśliwego ( i zboczonego) Nowego roku .

A oto taki mały prezencik dla Was.

Tytuł: Po prostu Święta
Beta: Hidoi-chan
Paring: Aoiha, Reituki epizotycznie Miyavi z Kaiem
Uwagi: Tradycyjnie sceny łóżkowe i nieudany plusz
Od Autora: To takie głupie i przewidywalne... Męczyłam się z tym cały miesiąć więc po prostu wstawiam.





Święta
Była środa, 17 grudnia. Śnieg delikatnie prószył za oknami, okrywając bielą zatłoczone Tokio. Wszyscy powoli przygotowywali się do nachodzących świąt. W wytwórni PSC był to także ostatni dzień pracy, ponieważ wszyscy wyjeżdżali na święta do rodziny.  The GazettE właśnie kończyło ostatnią próbę w tym roku. Zmęczeni rozsiedli się w studio, popijając wodę z butelek.
- To macie jakieś plany na tegoroczne święta?– zapytał się Aoi. – No, oprócz Kaia, bo wiem, że tym masz swoją rodzinkę i Miyaviego – dodał znacząco spoglądając na perkusistę.
- W sumie to myślałem, że znowu się upiję w trupa, jak zwykle mając nadzieję, że na drugi dzień nie obudzę się nigdzie indziej niż w swoim łóżku – stwierdził Uruha.
- Wiecie, że raczej nie mam dobrych kontaktów z rodziną – cicho i z nutą smutku w głosie odparł wokalista.
- Ja jak zawsze zrobię sobie maraton filmowy… - Po jego uśmiechu było od razu wiadomo, o jakie filmy chodzi.
- Haha! A ja wpadłem na pomysł, by wyjechać gdzieś na święta za granice.
- No i?
- Sam przecież nie pojadę. Razem będzie taniej i raźniej. Wynająłem duży dom w górach. Niedaleko jest stok. W piątek mamy samolot do Polski.
- Gdzie? – powiedzieli Takanori i Akira jednocześnie.
- Widać kto nie uważał na geografii w szkole… - nie dokończył bo gitarzysta prowadzący mu przerwał.
- Jej! – zawołał uradowany Kouyou, wieszając się czarnowłosemu na szyję. - W końcu zobaczę ten piękny kraj miodem i wódką płynący. Głupia wytwórnia nie załatwiła nam tam ostatnio żadnego koncertu.
- Wiedziałem, że od razu wam się to spodoba. Jak co potem się rozliczymy. Już wszystko załatwiłem.

I tak w piątek wszyscy razem spotkali się na lotnisku. Po odprawie w końcu mogli zająć miejsca w samolocie. Ruki zajął miejsce przy oknie, jak zawsze obok Reity. Gitarzyści zaś zajęli miejsca za nimi. Takanori zasnął po godzinie lotu, robiąc sobie z Akiry poduszko-przytulankę. 
Oczywiście lecieli pierwszą klasą. Wszystkie miejsca w samolocie były zajęte. Swoje wolne miejsca zawdzięczali tylko wcześniejszej rezerwacji biletów przez Yuu, który wszystko zaplanował to od począąku nic im nie mówiąc.
Po 6 godzinach wylądowali w Dubaju. Następnie czekał ich kolejny 6-cio godzinny lot do Moskwy, skąd mieli kolejny lot prosto do Polski.
W końcu po w sumie 14-sto godzinnej podróży wylądowali na lotnisku we Wrocławiu. Wszyscy schowali włosy po zimowymi czapkami, a Ruki oczywiście nie mógł zrezygnować również z okularów przeciwsłonecznych. Jakimś cudem nie będąc rozpoznanym przez nikogo, udało im się opuścić lotnisko. Jak się potem okazało, przed budynkiem czekał na nich duży, czarny samochód, gdzie czekał już na nich znajomy Shiroyamy, który miał ich zawieść na miejsce. Niestety musieli jeszcze przeboleć kolejne 2.5 godziny drogi samochodem.
Po kolejnej kilku godzinnej podróży, przyjechali w końcu do niewielkiej górskiej miejscowości. Karpacz - tak głosił napis na tabliczce, kiedy wjeżdżali do miasta. Byli wręcz przerażeni ilością śniegu, jaka się wokół nich znajdowała.
W końcu dotarli na miejsce. Wszędzie rosło pełno drzew iglastych, które także były pokryte białym puchem.
A w środku zaś paliły się światła. Właściciel domku stał przed nim, czekają na gości. Po krótkim przywitaniu i powiedzeniu co i jak, oraz odebraniu kluczy, w końcu mogli się rozgościć.
Dom w środku był bardzo przestronny. Wszystko było drewniane, na ścianach wisiały obrazy w większości przedstawiające krajobrazy polskich gór.
Na dole znajdował się duży salon z kominkiem, naprzeciw którego stała sofa i dwa fotele. Kolejne drzwi za nim prowadziły do dobrze wyposażonej kuchni, a drzwi niedaleko schodów prowadziły do łazienki.
Cały dom był urządzony bardzo przytulnie. W rogu salonu, niedaleko kominka stała już ozdobiona różnokolorowymi bombkami, świeża choinka. Wszędzie było czuć jej przyjemny, świerkowy zapach.
Na górze były cztery duże sypialnie. Każdś z nich urządzono bardzo podobnie. W oknach wisiały ciemnoczerwone zasłony. W każdej było ogromne łóżko i komoda na ubrania oraz szafa.
Wszyscy jednak byli na tyle zmęczeni, że tylko się przebrali i dzięki łamanemu angielskiemu, Rukiego zamówili coś do jedzenia. Kiedy już się wszyscy najedli i umyli, postanowili się wyspać w normalnych łóżkach.

Na drugi dzień.
Wszyscy postanowili wybrać się na stok. Postanowili wypożyczyć sprzęt do snowboardu…

- Yuu? – Uruha siedział na ławce, męcząc się ze sprzętem.
- Tak?
- No bo ja jeszcze nigdy wcześnie nie jeździłem na tym czymś – odparł, powoli się podnosząc z miejsca. Zapiął klamry od butów i niepewnie stanął na desce.
- Serio? Dobrze, to cię nauczę. To naprawdę nie jest trudne. - Złapał go za ręce, powoli ruszyli razem wzdłuż stoku. Przejechali tak kilkanaście metrów, kiedy Aoi myślał, że już wszystko pójdzie dobrze, nagle Uruha przewrócił się upadając prosto na niego.
- Wszystko w porządku? – mimowolne obejmował go ramionami. Kouyou leżał na nim, trzymając swoje ręce na jego torsie.
-  Tak – odparł próbując się z niego podnieść, jednak od razu z powrotem upadł.
Oboje zaczęli się śmiać, nie mogąc się zbytnio z powrotem pozbierać. Uruha próbował się podnieść, jednak wszelkie próby schodziły na niczym. Położył się na klatce piersiowej Aoiego, dalej się śmiejąc, tym razem ze swojej bezradności.
- Hej! Pomoże nam kto?! – zawołał czarnowłosy. Oczywiście i pomyślał o tym, że pewnie nikt w okolicy nie zna japońskiego. Całe szczęście, po chwili podjechał do nich Reita, który akurat jeszcze nie odjechał daleko.
 Po całym dniu zabawy na stoku, wrócili do swojego drewnianego domku.
I tak oto nadszedł dzień wigilii. Uruha i Ruki postanowili coś przygotować wiedząc, że nie mają co liczyć na resztę, która ma dwie lewe ręce do gotowania. Wokalista podczas zakupów zaczepił pewną dziewczynę, która pomogła im przygotować cokolwiek na wigilię. Nawet gdyby chcieli zrobić coś japońskiego, to nie mieli z czego. Było prosto, trochę inaczej niż zawsze, ale ważne, że było cokolwiek.
Pierwsza gwiazdka pojawiła się na niebie oznajmiając rozpoczęcie świętowania. Ogień w kominku żarzył się wesołym blaskiem, oddając wokół przyjemne ciepło. W tle leciały różnego rodzaju piosenki świąteczne, puszczone z laptopa Yuu. Wszyscy razem siedzieli przy nakrytym stole. Zajadali się barszczem z kartonu z gotowymi uszkami oraz smażoną rybą i kapustę z grzybami.

Po kolacji i życzeniach wszyscy się gdzieś rozeszli po domu. Aoi siedział sobie w fotelu przy kominku. Palił spokojnie papierosa, strzepując popiół do popielniczki. Właśnie zastanawiał się, gdzie może podziewać się Uruha.  Bardzo chciał z nim porozmawiać. Nagle ktoś zaszedł go od tyłu i zasłonił mu oczy.
-  Podobno chciałeś ze mną porozmawiać – stwierdził Takashima, siadając czarnowłosemu na  kolanach.
- Kouyou… - Powoli przyglądał się nietypowemu przebraniu gitarzysty. Uruha uśmiechnął się słodko, rozsiadając się w pełni na jego kolanach i przekrzywiając głowę, na której miał czerwoną mikołajową czapkę. Poza tym ubrany był w również czerwoną bluzkę z odkrytymi ramionami i rękawami ¾, zakończonymi białym futerkiem oraz spódniczkę do kompletu. Na nogach miał białe zakolanówki i czerwone buty za kostkę.
- Podoba ci się? – Czarnowłosy pokiwał potwierdzająco nie wiedząc, co powiedzieć. – Wiesz, tak właśnie się zastanawiałem: po co to wszystko?
- Bo chciałem spędzi z tobą święta.
- I dlatego wywiozłeś mnie aż do Europy?
- No cóż. Chciałem, aby było wyjątkowo.  Po prostu nie chciałem jeszcze ogłaszać całemu światu, że… - Spojrzał mu prosto w brązowe oczy, zatapiając się w ich spojrzeniu, trzymając jego dłoń. – Kocham cię Kouyou – w końcu powiedział to, co już od dawna leżało mu na sercu. Oboje już długo darzyli się uczuciem, tylko czekali na odpowiedni moment, by sobie to wyznać.
- Oj, Yuu. Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałem. Też cię kocham, Yuu… Tak bardzo cię kocham… – Przytulił się do niego, wdychając piżmowy zapach jego perfum. Czuł, jak czarnowłosy obejmuje go ramionami.
- Ale mam jeszcze pytanko – powiedział Aoi tuż przy jego uchu.
- Tak?
- Dlaczego akurat teraz, kiedy wyznajemy sobie miłość i powinna to być bardzo wyjątkowa chwila, ty jesteś przebrany za śnieżynkę?
- Bo nie miałem w tym roku pomysłu na prezent dla ciebie – odparł niewinnie.  Yuu przysunął go bliżej siebie. Uruha oparł się swoim czołem o jego, zarzucając mu ręce na szyję.
Zawsze był ciekawy, jak smakują te jego niesamowite usta, które kusiły go każdego dnia. Najpierw muskali się wzajemnie swoim wargami. Po chwili Kouyou delikatni rozchylił swoje usta, wpuszczając do środka spragniony język Shiroyamy, który delikatnie poznawał jego wnętrze. 
- Yuu?
- Tak, moja śnieżynko? – Kolejny raz musnął ustami jego słodkie wargi. Delikatnie objął dłońmi jego biodra. - Co robisz? - Przyglądał się jak zwinne palce Takashimy rozpinają jego białą koszulę.
 - A co? Nie chcesz? - spojrzał na niego szczenięcymi oczkami, przesuwając się do niego bliżej.
- Co jeśli...
- Przecież to już nie są dzieci. Jeśli chodzi o tych dwóch na górze, to się nie martw. Już Akira się dobrze zajmie naszym maleństwem.  -  zachichotał na myśl o tym, co mogą tam niedługo robić.
Po chwili Kouyou pokierował jego prawą rękę pod swoją spódniczkę, pod którą, jak się okazało nie miał żadnej bielizny. Yuu nieco zaskoczony dotykał jego obnażonej męskości, która prężyła się po jego palcami.
- Uruha… – spojrzał na rudowłosego, który cicho westchnął, czując dotyk jego ciepłych dłoni na swoim członku.

Młodszy rozpiął do końca jego koszulę, po czym zsunął ją z jego umięśnionych ramion.  Masował jego kroczę, czując pod palcami coraz bardziej twardą i większą wypukłość. Yuu w między czasie pozbywał się jego bluzki, nie odrywając ust od jego szyi, którą cały czas pieścił. Rozpiął zamek znajdujący się na plecach, po czym zsunął z niego czerwony materiał i rzucił gdzieś na podłogę. Zaczął dłońmi bawić się jego sutkami, wsłuchując w jego ciche pomrukiwania.
Pozbył się jego spódniczki, rozpinając zamek się z boku. Kolejny, zbędny już kawałek materiału zalazł się na podłodze. Teraz mógł spokojnie podziwiać jego całe ciało. Ugniatał jego nagie pośladki, pieszcząc ustami jego tors.
Kolejny raz pocałowali się namiętnie. Po chwili delikatnie się od siebie oderwali. Oboje spojrzeli sobie czule w oczy, w których odbijał się ciepły blask ze znajdującego się obok kominka.  Uruha siedział przed nim podniecony i nieco skrępowany w samych zakolanówkach. Czuł, jak jego serce bije szybciej z ekscytacji.
Uruha zaczął rozpinać jego spodnie. Oblizał się, wyciągając na światło dzienne podnieconą męskość czarnowłosego. Następnie klęknął między jego nogami i zaczął lizać jego męskość, pozostawiając na niej dość pokaźną ilość śliny. Kiedy już członek wystarczająco nawilżony wstał i ostrożnie go dosiadł, mocno przyciskając do siebie.  Nabił się na niego do końca.
- Spokojnie, Kouyou – wyszeptał mu do ucha, głaszcząc go po nagich plecach.
 Już po chwili Uruha, opierając się o jego ramiona, zaczął powoli poruszając się w górę i w dół. Zaczął szybciej oddychać Cały czas go całował, aby odwrócić uwagę od bólu, jaki czuł. Mimo wszystko nie chciał tego przerywać. Przytulił się mocno do niego, opierając głowę na jego ramieniu, jęcząc mu do ucha.
Aoi był trochę zdziwiony, gdy od razu zaczął się na nim poruszać. Musiał przyznać, że było w tym coś niesamowitego. Tak świetnie kręcił swoimi biodrami, dając mu niesamowitą przyjemność.
Starała się nie okazywać odczuwanego bólu.
Odchylił lekko głowę, czując ciepłe usta czarnowłosego na swojej szyi. Ból zaczął powoli ustępować, przez co zaczął coraz pewniej poruszać się na jego członku.
Yuu podziwiał jego całe ciało, które lekko wyginało się z  rozkoszy, przytrzymywane przez jego dłonie znajdując się na jego biodrach. Uśmiechnął się, widząc jak podniecona męskość Kouyou podskakuje z każdym ruchem. Chwycił dłonią jego erekcje. Zaczął go onanizować w rytm jego ruchów, chcąc również jemu sprawić przyjemność. 
Widział coraz większe rumieńce na jego policzkach. Takashima zaczął pojękiwać znacząco, czując coraz większą przyjemność.
Shiroyama delikatnie całował jego blady tors, od czasu do czasu liżąc go w niektórych miejscach. Uruha czuł jego miękkie usta w pobliżu swoich sutków, które po chwili zaczął namiętnie pieścić liżąc i ssąc naprzemiennie. Czarnowłosy cały czas błądził dłońmi po ciele swojego kochanka, starając się zapamiętać każdy szczegół.
Postanowił trochę dopomóc swojemu kochankowi.  Chwycił go za wąskie biodra i przyspieszył jego ruchy, wywołując u niego głośniejsze jęki.
Shiroyama już nie mógł wytrzymać, podniósł go i dalej poruszał się w nim na stojąco. Chciał mieć jak najbliżej siebie jego rozpalone ciało.
- C-co ty?! Yuu! – Kouyou pisnął przerażony, nie spodziewając się czegoś takiego. Objął go kurczowo całym ciałem, starając się odnaleźć w tej nietypowej pozycji.  Aoi trzymał go za pośladki, nie zwalniając tępa. Raz po raz wchodził z całej siły. 
- Och, Yuu! Jeszcze… Błagam… - Czuł niesamowitą rozkosz, która z każdym ruchem coraz bardziej rozpalała jego ciało.
Starzy gitarzysta uśmiechnął się pod nosem, zadowolony ze swoich działań. Ochoczo poruszał biodrami, wiedząc, że obydwoje są już bliscy spełnienia.
- Yuu… Ja zaraz –  już po kilku sekundach dał się ponieść niesamowitej rozkoszy, która ogarnęła w tej chwili.
 Doszedł brudząc ich brzuchy i wbijając paznokcie w plecy czarnowłosego. Po chwili poczuł, jak czarnowłosy rozlewa się jego wnętrzu, nisko wzdychając. Obydwoje zmęczeni opadli razem na fotel. Ciężko oddychali, próbując się uspokoić.
- Wariat –wysapał Takashima.
- Ale od teraz tylko twój wariat. – Pocałował go czule w usta…


Matsumoto ostrożnie popchnął drzwi łokciem. Starał się nie wylać gorącej czekolady z kubków, które trzymał w rękach.
- Mogę? - ostrożnie uchylił otwarte drzwi
- Taa… - odpowiedział basista wycierając włosy ręcznikiem.
 Drugim ręcznikiem miał przepasane biodra. Ruki ostrożnie przekroczył próg pokoju. Zrobił kilka kroków, po czym spojrzał na półnagiego blondyna. Nie odwracając od niego wzroku, odłożył kubki z ciepłym napojem na mały stoliczek i zajął miejsce w jednym z foteli, które przy nim stały.
- Pomyślałem, że będziesz miał ochotę na coś ciepłego.
- Dzięki. - Ściągnął ręcznik z głowy, po czym roztargał włosy ręką. - Shima wygonił mnie z łazienki, mówiąc, że musi zrobić coś ważnego i to sprawa życia i śmierci – mówił, gestykulując rękoma.
 Takanori w międzyczasie trzymał w swoich łapkach kubek z czekoladą i wpatrywał się cały czas  w Akirę.
- Eee, coś jest nie tak? – Spojrzał na niego zdziwiony, nie wiedząc, o co może mu chodzić.
- Nie po prostu czekam aż ten ręcznik ci się zsunie.
 Ręcznik znajdował się na tyle nisko, że spokojnie można było podziwiać jego lekko wystające kości biodrowe. Widoczny był także fragment podbrzusza porośniętego krótkimi, czarnymi, łonowymi włoskami. Tak niewiele brakowało, by biały puchowy ręcznik zsunął się z jego wąskich bioder. Aż przez jego głowę przeszło kilka nieczystych myśli. Jednak Akira nie miał zbytniego zamiaru obnażać się przed wokalistą. W ostatniej chwili basista przytrzymał sobie jedną ręką ręcznik, drugą zaś sięgnął do szuflady w komodzie po czystą bieliznę.
- Ehm – odchrząknął znacząco.
- Co?
- Weź się odwróć czy coś – burknął pod nosem
- A co ty, dziewica jesteś? Najlepszego kumpla się wstydzisz? – Dalej siedział zakładając nogę na nogę i trzymając kubek z napojem.
- Macanie na koncertach i wywiadach już ci nie wystarcza?
- Może tak – wziął łyka gorącej czekolady.
- Ech… A to niby ja jestem zboczeńcem – dodał sam do siebie, odwracając się do niego tyłem. Postanowił mu nie dawać satysfakcji.
 Ubrał na siebie bokserki pod ręcznikiem. Takanori pokazał mu język, kiedy odwrócił głowę w jego stronę. Następne Suzuki założył jakieś luźne spodnie i koszulkę, by już potem nie przebierać się do spania. Usiadł w fotelu naprzeciwko wokalisty. Obydwoje po chwili zaczęli się śmiać.
- Yuu chociaż raz wpadł na fajny pomysł, mimo że myślał pewnie tylko o swojej dupie.
- Nie byłbym taki pewny, że o swojej… - Po chwili, wśród ciszy usłyszeli czyjś znajomy jęk. – A nie mówiłem…
Siedzieli w fotelach, popijając ciepły napój z kubków.
- Poczekaj chwilę, zaraz wrócę – wyszedł i wrócił trzymając coś czerwonego w ręce. Założył basiście na głowę czapkę Mikołaja.
- Do twarzy ci. - Uśmiechnął się, obejmując dłońmi jego twarz. Widział, jak blond kosmyki wychodzą mu z pod czapki, dodając uroku. Pogłaskał go dłonią po policzku, wpatrując się w jego brązowe oczy.
- Takanori... - ostatnio coraz częściej robił takie rzeczy, włącznie odkąd tutaj przyjechali. 
- Niom - opowiedział słodko, nie przerywając poprzedniej czynności.
- Bo ja mam coś dla ciebie. – Obudził się z letargu, dopiero kiedy basista wstał z miejsca. Nerwowo zaczął czegoś szukać w szufladach. Po chwili wyciągnął niewielkie, granatowe pudełeczko.
- Mam nadzieje, że ci się spodoba. Chciałem, aby było to coś wyjątkowego – wokalista wziął w dłonie prezent i otworzył wieczko. Takanori z zaciekawieniem przyglądał się srebrnemu medalionowi, na którym był wygrawerowana duża litera „R”. Otworzył go. W środku znajdowało się ich wspólne zdjęcie... Bez makijażu i okularów przeciwsłonecznych, w zwykłych koszulkach. Pamiętał, jak zrobili sobie to zdjęcie w ostatnie wakacje. Przechadzali się wtedy po mieście, gdy Reita postanowił zaciągnął go do parikury(japońskie foto-budki), od których roiło się w okolicy.  Zrobili sobie wtedy całą sesję zdjęciową i właśnie jedno z tych zdjęć, na którym się obejmowali z uśmiechem, znajdowało się w medaliku.
- Dziękuje ci. Jest naprawdę piękny. – Nie spodziewał się po nim czegoś takiego.
- Pomogę ci. – Basista stanął za nimi, pomógł mu założyć łańcuszek. Delikatni odgarnął jego prawie białe włosy z karku.
Ruki delikatnie dotknął wiszącego już medaliku.
- Ale ja nie mam nic dla ciebie – odparł smutno wokalista, spuszczając głowę w dół.
- Ty mi wystarczysz. – Delikatne palcami złapał za jego podbródek, zbliżając go do siebie. Objął swoimi ustami jego słodkie wargi. Czule je polizał, jakby pukając do drzwi, które mimowolnie po chwil się rozwarły. Wokalista objął go, pogłębiając pocałunek.
Oboje po chwili bez zastanowienia udali się na łóżko. Basista zawisł nad nim, patrząc jak Takanori uśmiecha się patrząc mu prosto w oczy. Wokalista czuł, jak blond kosmyki łaskoczą jego twarz. Pompon z czapki zwisał nad jego głową.
Akira z uczuciem całował jego szyję, od czasu do czasu delikatnie ją zasysając w niektórych miejscach.  Palcami czule dotykał jego skóry po bluzką. Zaczął go powoli rozbierać, dotykając, pieszcząc bądź delikatnie całując kolejno odkrywane części jego bladej, delikatnej skóry.  Wiedział, że od teraz będzie miał go tylko dla siebie. Nie spieszył się, był świadomy, że zarówno on, jak i  wokalista chcą dobrze zapamiętać tę noc. Najpierw Akira pozbył się jego bluzki.
Następnie zabrał się za jego spodnie. Odpiął skórzany pasek i zsunął z niego obcisłe czarne rurki. Leżał teraz przed nim w samej bieliźnie. Reita na zmianę zaczął lizać jego sutki. Wokalista cichutko mruczał, zatapiając dłonie w jego blond włosach. Czuł, jak coraz bardziej się rumieni. Wokalista nie chcąc pozostawać biernym, sugestywnie zaczął podwijać jego koszulkę. Tak bardzo chciał z powrotem ujrzeć go już bez niej i oczywiście bez całej reszty ubrań. Basista pozbył się górnej części ubrania, po czym wrócił powrotem do dogadzania swojemu kochankowi.
W pokoju panował półmrok. Tylko stare, nocne lampki oświetlały pomarańczowym blaskiem ich półnagie ciała.
Czuł, jak blondyn pieszczotliwie dotyka jego torsu delikatnie drażniąc sutki.  Nikt wcześnie nie dotykał go w taki sposób jak on. Ruki leżał zawstydzony z rumieńcami na policzkach. Nie był to przecież jego pierwszy raz. Choć w sumie to nigdy tego nie robił z facetem, więc mógłby to potraktować w ten sposób. Cały czas obserwował dalsze poczynania basisty, który właśnie ułożył się między jego nogami.  Ten pocałował go przez materiał bokserek, chwilę się z nim drażniąc. Wokalista przygryzł tylko nerwowo dolną wargę, spoglądając na niego prosząco. Basista wysłuchał jego niemej prośby i ściągnął z niego niepotrzebną już bieliznę. Zaczął głaskać go delikatnie po gładkich udach, oblizując się lubieżnie po ustach. Zbliżył się ustami do jego wąskich, lekko wystających bioder i zaczął je czule całować, zostawiając wilgotne ślady z obydwu stron. Powoli napawał się słodkim zapachem jego bladej skóry, którą powoli zaczął lizać, zbliżając się do prężącej się męskości wokalisty.
 Ciepłym językiem zaczął lizać jego przyrodzenie. Ruki wił się pod nim, zaciskając jedną dłoń na poduszce, a drugą ręką zatykając sobie usta.
- Nie krępuj się, kochanie. - Przerwał na chwilę, widząc jak Takanori stara się powstrzymać od wydobywania dźwięków. – Spokojnie, możesz wziąć przykład z Kouyou - miał racje.
 Wokalista zaczął się przysłuchiwać, po chwili do jego uszu doszły jęki Ślicznego dochodzące z dołu. Westchnął, kiedy basista łapczywie wziął go znowu w swoje usta. Matsumoto oderwał rękę od swoich ust wydając z siebie przeciągły jęk. Czuł, jak ogarnia go niesamowite ciepło. Spoglądał trochę nieprzytomnie na blondyna, który zaczął lizać go coraz niżej docierając do jego wejścia. Akira przytrzymywał jego uda od spodu układając go dość nietypowej pozycji. Ruki czuł, że ciepły i wilgotny język basisty powoli wsuwa się w jego wnętrze. Zaciskał tylko palce na jego głowie, pogrążając się w coraz większej ekstazie.
 Kiedy wsłuchiwał się w jego jęki, już miał ochotę by już się w nim zatopić. Naślinił dwa palce, po czym wsunął jeden z nich do jego wnętrza. Usta Akiry, które z powrotem znalazły się na jego męskości, skutecznie odwracały uwagę od jego przygotowań. Nie miał pojęcia, jakim cudem Suzuki robi to tak dobrze. Doskonale wiedział jak go pieścić, aby jemu było jak najprzyjemniej. Najpierw bawił się językiem kręcąc nim na główce, a następnie ssał jego penisa dość powoli, jak gdyby go smakując. Matsumoto mimowolnie ruszał biodrami, wsuwając się głębiej w jego usta. W międzyczasie blondyn wsunął mu drugi palec, a wolną ręka głaskał go uspakajająco po udzie. Ruki jęknął boleśnie, jednak po chwili z powrotem wzdychał z rozkoszy, kiedy poczuł jak blondyn przyspiesza ruchy głową na jego członku. Wnętrze jego ust wydawało mu się tak niesamowicie ciepłe. Po chwili Takanori zadrżał pod nim, odchylająco do tyłu głowę i głośno jęcząc jego imię. Poczuł jego nasienie ustach. Ciągle jeszcze poruszał w nim dwoma palcami.
- J-już starczy… - Ruki spojrzał na niego wiedząc, co go dalej czeka.
- Dobrze. – Zbliżył się do niego i pocałował czule w usta. Następnie podszedł do szafki i wyciągnął nawilżacz. Wokalista nawet się nie pytał, po co go w ogóle zabrał na wyjazd. Leżał dalej, patrząc na niego jak na grzecznego uke przystało. Następnie basista zsunął z siebie czarne bokserki uwalniając swoją podnieconą męskość. Gdy patrzał na niego, czuł, że na te widok zbiera mu się ślinka w ustach. Przez chwilę podziwiał jego piękne ciało w całej okazałości. Mimo że przed chwilą doszedł, jego męskość z powrotem dumnie prężyła się przed Suzukim. Gdy basista nawilżył jego wejście i swojego członka dość pokaźną ilością substancji, Ruki na chwile zwątpił. Jednak jego niepewność znikła równie szybko, jak się pojawiła, za sprawą ciepłego spojrzenia czekoladowych tęczówek Akiry. Blondyn pogłaskał go po policzku, po czym trzymając go za bioderka, delikatnie wsunął się w niego do połowy. Następnie wszedł w niego cały, łącząc z nim usta w kolejnym tej nocy pocałunku.  Badali sobie wzajemnie wnętrza swych ust, mieszając ze sobą własną ślinę, bawiąc się językami. Takanori natychmiast objął go kurczowo ramionami. Blondyn przez chwilę trwał w bezruchu, czekają aż jego kochanek się przyzwyczai do nowego uczucia.
Basista na początku powoli poruszał biodrami i czule pieścił ustami ciało blondynka. Ruki najpierw odczuwał tylko ból, który jednak zaczął powoli się rozchodzić, potem gdzieś znikając. Szybko o nim zapomniał, przymykając oczy z przyjemności, oddając się Akirze do końca. Czuł jego dłonie na swoich biodrach, które co jakiś czas dotykały jego krocza. Reita cały czas nachylał się nad obdarzając je go szyję pojedynczymi pocałunkami.
Powietrze w pokoju jakby stawało się coraz cięższe, przepełnione ich wzajemną namiętnością.
Oboje już coraz ciężej oddychali.
- Taka… - Uśmiechnął się do niego. Miał nadzieję, że wszystko jest w porządku.
- Jest dobrze… Och… Cudownie… - choć w sumie żadne słowa nie były w stanie wyrazić tego, jak nieziemsko się czuł w tej chwili.
 Było mu tak bezgranicznie dobrze. Nie wyobrażał sobie, że może to mu sprawiać tyle przyjemności. Już sam zaczął ochoczo poruszać biodrami, wychodząc naprzeciw jego ruchom, starając się czerpać z tego jak najwięcej przyjemności. Czuł jak Akira zwiększa tempo i siłę swoich pchnięć. Nawet nie musiał mu nic mówić. Czuł, jak sprężyny materaca uginają się pod ich ciężarem
- Boże… Jak przyjemnie –  wyjęczał blondyn wprost do ucha wokalisty.
 Basista również ciężko wzdychał z przyjemności. Poruszał się coraz bardziej w ciepłym, ciasnym wnętrzu kochanka, starając się również jego zadowolić. Spletli razem palce obu rąk, które Reita przyciskał do materaca.
Ruki położył swoją dłoń na jego ręce, która znajdowała się na jego członku i razem wykonali ostatnie kilka gwałtownych ruchów. I nagle poczuł to znajome uczucie, tym razem jednak zupełnie inne, wymieszane z czymś, czego jeszcze nie czuł. Jęknął coś bardzo głośno. Doszedł prosto w ich dłonie, wyginając się w łuk z przyjemności, drżąc z rozkoszy. Akira wykonał jeszcze kilka mocnych i szybkich pchnięć, po czym spuścił się w jego ciasnym wnętrzu z niskim jękiem.
- Takanori…- wysapał, uśmiechając się. Czuł, że Ruki jeszcze trzyma go mocno za ramiona.
- Aki… - Spojrzał na niego rozanielonym wzrokiem. Nigdy nie doświadczył czegoś takiego. Jeszcze przez chwile leżał w słodkiej ekstazie, powoli wracając do rzeczywistości. Dopiero po chwili basista wyszedł z niego delikatnie, po czym przygarnął jego małe ciałko do siebie.
- Wesołych świąt, Takanori. – Blondyn delikatnie pogłaskał go po policzku, uśmiechając się.
- Wesołych świąt, Akira. – Pocałowali się namiętnie kolejny raz, obejmując wzajemnie swoje nagie ciała. Po chwili opatulili się kołdrą, nie odrywając się od siebie. Wokalista w tej chwili przypominał mu małego aniołka, tylko skrzydełek mu brakowało. Pogłaskał go delikatnie po białych włosach i pocałował w czoło.
- Mój mały aniołek. – Wokalista wtulił się ufnie w jego tors momentalnie zasypiając.

7 godzin wcześniej. Japonia. (wiecie różnica czasowa XD)
Stojąca obok choinka rzucała na nich kolorowy, wesoły blask. W powietrzu unosił się zapach pomarańczy i goździków, a za oknem zaś padał śnieg, pokrywając wszystko bielą.
Oboje leżeli na kanapie w salonie rodziców Kaia. Yutaka wtulił się w Takamasę, który objął go ramieniem.
- Ciekawe, co oni tam robią? Tam jeszcze dzień jest chyba – zaczął rozmyślać perkusista.
- Oj, nie martw się, na pewno sobie tam radzą. – Gitarzysta zszedł ręką niżej, docierając do jego pośladków. – Coś ostatnio nie mieliśmy zbyt wiele czasu dla siebie… - Przesunął swoją dłoń na jego biodro, po czym zaczął dobierać się do jego krocza. Oczywiście obydwoje mieli zwyczaj spania nago. Nagle usłyszeli czyjeś kroki dochodzące z korytarza. Oboje udawali, że śpią.
Mama Kaia weszła powoli do pokoju i spojrzała z uśmiechem na śpiących mężczyzn. Podeszła do nich i pocałowała swojego syna w czoło. Zachichotała cicho, widząc jego zarumienioną twarz. Pogłaskała ich obydwu po głowach
- Dobre z was dzieci. Opiekujcie się sobą. – Jeszcze raz z uśmiechem na nich spojrzała i wyszła z pokoju. Po chwili odetchnęli z ulgą, po czym cicho się zaśmiali.
- Masz naprawdę wspaniałą mamę. – Wyższy głaskał niższego po brązowych włosach.
- Racja. Jest na prawdę cudowna. – Wtulił się w niego.
- No to może teraz…



Hahahaha XD Jeszczę wam mało?

niedziela, 15 grudnia 2013

Pokój 666


NIESPODZIANKA!
Wena mnie dopadła i udało mi się skończyć to opowiadanie. Według ankiety wiele osób jest ciekawych tego opowiadania więc proszę bardzo ^_^

Przypominam również o moim fp 

Beta: Hidoi-chan
Uwagi: sex, sex, sex, i tak szczerze to nic poza tym
Od autora: Dziwny wymysł mojej wyobraźni zainspirowany przez twórczość Akity-sensei. 



Dzisiaj mieli dzień wolny między koncertami podczas światowej trasy.  Taka chwila, aby trochę odsapnąć. Chodzili trochę po mieście, zwiedzając wybrane przez Matsumoto sklepy.
Akira stał właśnie przed drzwiami pokoju Rukiego, na których widniały trzy złote szóstki. Idealnie pasowały do aktualnego właściciela pokoju. Dzisiejszą noc mieli spędzić we dwoje, na wiadomo czym. Ostatnio nie mieli za wiele czasu dla siebie, więc starali się korzystać z każdej wolnej sekundy.
Blondyn był w czarnych eleganckich spodniach i białej koszuli. Wedle próśb ukochanego miał się ubrać w coś, co mu się spodoba i będzie się łatwo ściągać. Basista zastanawiał się nad tym, jaką niespodziankę przygotował dla nie tego wieczora. Była godzina 23, jednak Reita wiedział, że tej nocy nie pójdzie wcześnie spać. Jego mały diabełek mu na pewno na to nie pozwoli.  Po chwili otworzył drzwi i wszedł do środka.  Hotelowy pokój oświetlały tylko światła nocnego miasta. Duże okna ukazywały panoramę stolicy kraju, w którym byli.  Po zamknięciu drzwi zaczął rozglądać się w poszukiwaniu wokalisty.
- Takanori? – wszedł w głąb pomieszczenia dalej się rozglądając.
- Usiądź i zamknij oczy. Dobrze, kochanie? – usłyszał melodyjny głos swojego kochanka dochodzący z łazienki.
 Jak zawsze, zgodnie z jego życzeniem wypełnił prośbę. Skierował się w stronę fotelu, który był ustawiony naprzeciwko łóżka, i na nim usiadł. Następnie zamknął powieki i czekał. W międzyczasie Matsumoto z kocią gracją wyszedł z łazienki. Mimo iż nie miał za wiele na sobie, zrobiło mu się gorąco na sam widok Akiry, który siedział spokojnie, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Zawsze tak na niego działał, kiedy byli sami. Wokalista już powoli wyobrażał sobie, co za chwilę będą razem robili. Podszedł do łóżka, na którym potem delikatnie się położył.
- Już możesz otworzyć oczy. – Blondyn zgodnie z jego prośbą otworzył powieki.  Zaczął uważnie przyglądać się roznegliżowanej postaci na łóżku, w której rozpoznał swojego ukochanego.
Takanori leżał na brzuchu, podpierając dłońmi brodę i delikatnie machając nogami. Na ramionach miał zarzuconą czerwoną, przezroczystą koszulę rozpiętą z przodu. Reicie momentalnie przyspieszył puls, kiedy wzrokiem zjechał na jego dolne partie ciała. Podziwiał jego idealne pośladki w czerwonej koronkowej bieliźnie. Na nogach zaś miał, również czerwone, pończochy, które dopełniały cały strój.
Ruki rozchylił kusząco czerwone wargi, spoglądając uwodzicielsko na Akirę, który starał się na razie zachować spokój. Wokalista widział już jego pełen pożądania wzrok.  Ruchem ręki zachęcił go, aby do niego podszedł. Gdy był już blisko, wstał na kolana i pociągnął go w swoją stronę, razem z nim upadając na duże łóżko.
- Pięknie dziś wyglądasz, kochanie – mruknął mu seksownym głosem do ucha, delikatnie je liżąc. Blondyn wręcz pożerał go wzrokiem, kiedy wokalista pod nim leżał. Wpił się w jego kuszące usta. Powoli zaczął badać jego, już doskonale znane, wnętrze. Spragnieni swoich pocałunków spletli razem języki, smakując siebie nawzajem. W końcu mogli pokazać wszystkie swoje emocje, które tak skrzętnie ukrywali na co dzień. 
Nagle wokalista przewrócił go na łóżko. Swoimi zwinnymi palcami zaczął rozpinać guziki jego białej koszuli. Pochylił się nad nim i od szyi w dół zaczął całować go, pozostawiając krwiście czerwone ślady swoich ust na jego skórze.
Basista ułożył się w półleżąco na poduszkach. Doskonale wiedział, że jak on coś zacznie, to nie można mu przerywać. Leżał więc spokojnie, wiedząc, że czeka go już niedługo coś naprawdę przyjemnego.
Akira uśmiechnął się widząc, jak Takanori ochoczo rozpina pasek jego spodni. Ruki zaczął masować jego męskość przez materiał bokserek. Akira pomrukiwał cicho z przyjemności. Wystarczyło tylko kilka ruchów, aby stanął mu do końca.  Matsumoto widząc to, od razu pozbył się jego bielizny. Oblizał się lubieżnie na widok, jaki miał przed sobą.
- Twój kotek dawno nie pił mleczka… -  otarł się swoim policzkiem o jego nabrzmiałą męskość.
Basista przełknął głośno ślinę, kiedy wokalista położył się między jego nogami. Spojrzał na niego jeszcze raz, ogarniając całą jego osobę. Potem z  powrotem zbliżył się do jego erekcji. Następnie zaczął powoli ssać główkę jego członka, niczym lizaka, bawiąc się językiem, coraz bardziej go drażniąc. Oparł się o jego uda i zaczął lizać go po całej długości. Reita patrzał, jak jego męskość powoli zanurza się w wyszminkowanych ustach Rukiego, który z każdym ruchem brał go głębiej. Trzymał rękę na jego głowie, pieszczotliwie głaszcząc go po miękkich włosach. Czuł, jak główka jego penisa dociera do gardła wokalisty, który jakby nigdy nic dalej ssał go w najlepsze. Wokalista pieścił palcami jego jądra sprawiając mu coraz więcej przyjemności.  Suzuki wzdychał i mruczał, leżąc oparty na poduszkach. Taka czuł, że jego kochanek jest bliski spełnienia. Zaczął coraz szybciej poruszać głową, patrząc mu prosto w oczy. Po chwili blondyn nagle zadrżał, zaciskając palce na jego głowie.
Suzuki nie robił tego jakiś czas, więc się trochę uzbierało, mimo tego, jego kochanek postarał się wszystko połknąć. Przyglądał się jak wokalista zlizuje resztki jego spermy z kącików ust. Na ten widok od razu stanął mu z powrotem.
- Mmm… Trochę tego było. – Uśmiechnął się, po czym usiadł okrakiem na jego brzuchu. Basista przyciągnął go do siebie i pocałował. Jedną rękę wplótł w jego prawie białe włosy, drugą ręką zaś zaczął obmacywać jego pośladki. Delikatnie zsunął koszulę z jego szczupłych ramion. Powoli zaczął rozbierać go z bielizny, która już znacząco się z przodu opinała. Ściągnął z wokalisty czerwone, koronkowe majteczki i rzucił je gdzieś na podłogę. Reita uśmiechnął się na widok jego wyprężonej męskości.  Przejechał swoimi dłońmi od jego ud, aż po ramiona. Wyglądał cudownie w samych czerwonych pończochach.
Ruki sięgnął po przygotowany wcześniej nawilżacz, który stał w zasięgu ręki, na nocnej szafce. Następnie wylał trochę specyfiku na dłoń swojego kochanka. Suzuki po chwili wsunął w niego pierwszy palec, powoli nawilżając jego wejście. To już na wokaliście nie robiło zbytniego wrażenia.  Leżał częściowo na nim, opierając się o jego tors. Westchnął cicho, kiedy włożył drugi palec i zaczął go rozciągać. Czuł zimną substancję spływającą po udach.  Blondyn w między czasie całował go po szyi.  Zdążył nawet zrobić słodką malinkę pod obojczykiem. Wybrał to miejsce, wiedząc, że nikt tego na pewno nie zobaczy. Gdy Rei skończył go przygotowywać, wziął tubkę z żelem i wylał jej zawartość, którą następnie rozsmarował na członku Akiry. Wyprostował się i zaczął powoli nabijać się na niego. Zagryzł nerwowo dolną wargę. Był już znacznie podniecony, jak i również zniecierpliwiony. Takanori ruszył powoli, unosząc się, opadając na twardą i sterczącą męskość basisty.  Mimo wszystko zawsze na początku wywoływało to u niego dość dziwne uczucie.
- Ujeżdżaj mnie, skarbie – powiedział Reita kładąc dłonie na jego biodrach.
  Podziwiał, jak jego ciało z wrodzoną gracją unosi się i opada na jego członku.  Uwielbiał na niego patrzeć w tej pozycji. Ruki miał już lekko potargane włosy i rozmazaną szminkę, ale, mimo to, dla niego wciąż wyglądał pięknie. Basista sunął mu dłońmi po torsie, zahaczając o sutki, następnie kierując je coraz niżej.
Wokalista rytmicznie poruszał biodrami, czując, jak jego męskości powoli sięga mu czułego punktu. Odchylił głowę zaczynając coraz głośniej jęczeć i wzdychać z przyjemności. Specjalnie zwolnił tępo, by móc dłużej cieszyć się tym uczuciem. Opierał się dłońmi o jego tors, od czasu do czasu lekko go drapiąc swoimi pazurkami.  Cały czas poruszał się w górę i w dół, kręcąc przy tym biodrami. W tej chwili posuwał się na nim tak samo, jak na barierkach za dawnych lat. Suzuki dotykał jego wilgotnego, wyprężonego członka. Zawsze, gdy to robił, czuł swojego rodzaju dziwną fascynację. Po prostu zawsze uwielbiał dotykać jego nagiego ciała, ale tylko jego. Nie wyobrażał sobie, by mógł w taki sposób dotykać ciała kogoś innego. Z każdym jego dotykiem, Ruki czuł przyjemne dreszcze przechodzące wzdłuż kręgosłupa. Basista trzymał go za pośladki, także poruszając biodrami. Przyciągnął go do pocałunku, spragniony jego ust.
Czuł, jak drży i zaciska swoje dłonie na jego nadgarstkach. Po chwili doszedł, jęcząc głośno jego imię, wyginając się lekko do tyłu i spuszczając się na niego. Akira wykonał jeszcze kilka pchnięć, po czym jęknął gardłowo, dochodząc w jego wnętrzu. Oboje ciężko oddychali, patrząc sobie prosto w oczy. Blondyn wziął na palce jego spermę ze swojego brzucha, po czym je oblizał. Ruki po chwili opadł na niego, wtulając się w jego tors. Czuł, jak jego ramiona go obejmują. Pod sobą miał jego rozpalone ciało. Reita głaskał go po plecach, niczym kotka.
- Kotku?
- Nie martw się, to jeszcze nie koniec. Noc dopiero się zaczęła, skarbie. – powiedział mu ponętnym głosem do ucha. Następnie pocałował go namiętnie w usta, po czym wstał z niego.
  Złapał go za rękę i pociągnął w stronę stołu. Oparł się o mebel, sugestywnie wypinając się w stronę basisty. Może był trochę zmęczony, ale miał ochotę na więcej. Doskonale wiedział, że Akirze także nie jest mało. Blondyn już bez zbędnych ceregieli, wszedł w niego kolejny raz. Westchnął przeciągle, czując, jak znowu przyjemne ciepło wnętrza wokalisty otacza jego penisa. Ruki podpierał się o stół, prawie kładąc się na nim. Zaczął znowu jęczeć, kiedy tylko Reita poruszył się w jego wnętrzu.
- Mocniej… - wysapał.
 Blondyn nic nie mówiąc, po prostu spełnił jego prośbę.
- Och, tak, Aki… Pocałuj mnie… - odwrócił głowę w jego stronę, złączając z nim usta w namiętnym pocałunku.  Jęczał w jego usta, gdy kolejny raz poczuł jego rękę na swoim członku.  Dotykiem swoich męskich dłoni doprowadzał go zawsze do szaleństwa.  Blondyn sunął rękoma po jego ciele, coraz bardziej je rozpalając.  Oderwali od siebie swoje usta, aby zaczerpnąć trochę powietrza. Wokalista z powrotem na chwilę położył się na stole.  W tej chwili przez głowę basisty przeszła myśl, by trochę tę pozycję urozmaicić.
Takanori pisnął zaskoczony, kiedy tylko Akira podniósł jego prawą nogę, ustawiając w nietypowej pozycji. Jego kochanek jedną ręką przytrzymywał jego kolano tak by tworzyła prawie kąt prosty, drugą zaś onanizował go w rytm swoich ruchów, które stawały się coraz szybsze i mocniejsze. Czuł, jak pod wpływem pchnięć Suzukiego, stół się trzęsie. Niby taki chudy, a ma tyle siły. Reita podziwiał jego piękne, krągłe pośladki w tej pozycji. Zaczął składać mokre pocałunki na jego karku i plecach, ani na chwilę nie przerywając swoich ruchów. Pewnie jutro usłyszą w recepcji kilka skarg, ale zbytnio się tym nie przejmował. Uwielbiał słuchać, gdy Ruki głośno oznajmia, jak jest mu dobrze dzięki niemu.
Ruki czuł, jak ich ruchy stają się coraz bardziej chaotyczne. Uwielbiał to w nim, raz kochał się z nim wolno, powoli i namiętnie; raz zachowywał się jak zwierze, które po prostu zaspakaja swoje instynkty. Właśnie to robił teraz. Jednocześnie sprawiając mu niewyobrażalną przyjemność.
Doszedł kolejny raz, tryskają spermą na podłogę. Przez chwilę po prostu leżał na stole, ciężko oddychając. Nogi mimowolnie się pod nim ugięły. Basista wyszedł z niego ostrożnie, po chwili głaszcząc go po plecach. Takanori nie miał już więcej siły.
- Jak zawsze było cudownie, kochanie -  powiedział mu do ucha, obejmując go od tyłu. Ten spojrzał na niego z rumieńcami na twarzy. – Chodź, pójdziemy się umyć. – Następnie wziął swojego ukochanego na ręce i zaniósł do łazienki. Nie był ciężki, więc lubił go czasami tak nosić. Weszli do pomieszczenia. Suzuki postawił Takę na podgrzewanej podłodze. Następnie zsunął z niego pończochy, po czym oboje weszli pod prysznic. Odkręcił kran. Letnia woda powoli studziła ich rozpalone jeszcze ciała. Zawsze lubili to robić wspólnie.  Akira czule mył gąbką ciało Maleństwa, które stało patrząc na niego jeszcze trochę nieprzytomnym wzrokiem.  Potem to Ruki mył wyższego, jednocześnie tuląc się do niego.
Suzuki widział, że wokalista już prawie śpi na stojąco.  Następnie wyszli razem z kabiny. Reita osuszył go białym, puchatym ręcznikiem, po czym kolejny raz go podniósł i zaniósł na łóżko. Zawsze tak miał po wszystkim, bo lubił po prostu iść na całość. Wyłącznie, że z Akirą nie szło inaczej. Jednak właśnie lubił to przyjemne uczucie zmęczenia po udanym seksie. Blondyn położył się obok niego i przykrył kołdrą. Ruki, jak to miał w zwyczaju, wtulił się w jego cicho mrucząc.
-  Wiesz, czasami się zastanawiam, czy to nie jest po prostu jakiś dobry sen, który za chwile pryśnie jak mydlana bańka…
- Ech… Powtórzę to jeszcze raz. Jestem z tobą. Tu i teraz, przy tobie. Pragnę tylko twojego szczęścia. Kocham cię całym sercem, duszą i ciałem.  – Objął go, przytulając do siebie. Pocałował jego jeszcze wilgotne włosy. – Kocham i nigdy cię nie zostawię. Nie pozwolę, abyś znowu był samotny. – Spojrzał prosto w jego szczęśliwe brązowe oczy.
- Dziękuję. Tak bardzo cię kocham, Akira… - mówił coraz ciszej, po czym po prostu zasnął zmęczony pod wpływem głaszczącej go po głowie dłoni basisty. Blondyn uśmiechnął się, spoglądając na niego kolejny raz i również po chwili odpłynął do krainy Morfeusza.















niedziela, 24 listopada 2013

Pamiętniki z wakacji III



Zapraszam na mojego fp 


Seria: Pamiętniki z wakacji
Beta: Hidoi-chan
Paring: Reituki i Aoiha
Uwagi: Po za dużą ilością yaoi nic nie znajdziecie
Od autora: Czy ja kiedykolwiek wstawię normalnie jakaś notkę jak człowiek?


III
Gdy weszli z powrotem do hotelu, Takanori zszedł z pleców Akiry. Dalej już wjechali na drugie piętro i poszli korytarzem do swojego pokoju, po drodze cały czas się do siebie uśmiechając. Weszli do środka. 
- Hej chłopaki! - powiedział radośnie Ruki, ciągnąc Reitę za rękę. Zanim jednak gitarzyści zdążyli cokolwiek powiedzieć, oboje zniknęli za drzwiami sypialni. 
- Czy oni jeszcze zamierzają… - zaczął niepewnie czarnowłosy. 
- Idziemy do baru! – złapał Yuu za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Poszli na sam dół, do hotelowego lokalu. Zajęli jeden ze stolików…
Tymczasem…   
Weszli do swojego pokoju. Ruki odłożył rzeczy gdzieś z boku. Następnie z figlarnym uśmieszkiem podszedł do, stojącego obok łóżka, basisty. Ten przyciągnął go do namiętnego i głębokiego pocałunku. Nie spieszyli się. Teraz robili wszystko trochę wolniej i spokojniej. W końcu mogli się sobą nacieszyć. Wiedzieli, że przed sobą mają całą noc i to nie jedną. Takanori zastanawiał się, czy to nie któryś z jego dziwnych snów. Kiedy kolejny raz poczuł jego usta na swoich, serce znów niemiłosiernie przyspieszyło. Akira zsunął z niego koszulę i spodenki. Właśnie miał zamiar zabrać się za jego bokserki… 
- Poczekaj chwilę. - Takanori podszedł do swojej szafki nocnej i zaczął czegoś szukać. – Mam!  - Z dumą pokazał buteleczkę z nawilżaczem o smaku soczystej wisienki (dop. Aut. To Alex wybierała smak XD). - A marudziłeś, że nie potrzebnie zabrałem tyle rzeczy.  – Odłożył butelkę na bok.  Wpił się znowu w usta basisty, pozbywając się powoli jego ubrań. Wsunął ręce w jego spodenki i zaczął obmacywać jego pośladki. Przylgnął do niego, ocierając się o jego krocze. Po chwili Ruki skierował swoją dłoń na jego przyrodzenie. Czuł, jak się podnieca pod wpływem jego dotyku 
- Mój mały diabełek. – Basista stał już przed nim kompletnie nagi. 
- Usiądź, proszę. -  Klęknął przed siedzącym Akirą. Przez chwilę wpatrywał się w niego. Teraz byli sami i nie musiał się bać, że ktoś ich zobaczy. Oblizał się na widok stojącej męskości, która aż prosiła, aby ktoś się nią zajął. Oparł się o jego rozłożone nogi i nie mogąc się oprzeć dziwnej pokusie, delikatnie liznął główkę jego penisa. Reita wziął głębszy wdech, przyglądając się jego poczynaniom. Wokalista chwycił tubkę z wiśniowym żelem i wylał go trochę na Akirę . Potem zaczął go lizać wzdłuż. Basista czuł jak zwinny język wokalisty pieści jego męskość, a niesamowite ciepło rozchodzi się po jego ciele. 
- Takanori… - jęknął spoglądając na Rukiego, który właśnie zaczął brać go całego do buzi. Mniejszy czuł, jak sam coraz bardziej się podnieca od dogadzania blondynowi. Ssał go. Czuł, jak jego smak miesza się z wiśniowym smakiem lubrykantu. Robił coraz większy i gorętszy w jego ustach . Słyszał jego ciche pomruki i westchnienia. 
- Och, Ruki - było mu niezmiernie dobrze. Trochę się zdziwił, że wokalista w tak krótkim czasie doprowadził go do takiego stanu. Wiedział, że już dłużej nie wytrzyma. Mimowolnie wypychał biodra do przodu. Ruki brał go w usta coraz głębiej i szybciej, przymykając lekko oczy. Bawił się również językiem i pieścił dłonią jego jądra. Akira zadrżał, po chwili jęcząc znacząco, odchylając do tyłu głowę i zaciskając ręce na łóżku. Usta wokalisty zostały zalane jego nasieniem. Drgnął zaskoczony, jednak powoli starał się wszystko połknąć. Gdy mu się to udało, spojrzał na niego z dołu i zdał sobie sprawę, że pierwszy raz go widzi w takim stanie. Blondyn siedział z rumieńcami na twarzy, patrząc na niego z pod zamglonych oczu.
Po chwili pomógł mu wstać z klęczek i pociągnął go na łóżko, kładąc go pod sobą. Teraz była jego kolej, aby się odwdzięczyć. Pocałował go znowu, cały czas dotykając jego ciała. Zastanawiał się, czy on również jest tak podniecony. Zsunął jedną z dłoni na jego krocze. Pogłaskał już znaczącą wypukłość na bokserkach, po czym zaczął ściągać je zębami. Najpierw zsunął je po bokach, po czym złapał ustami środkową część jego bielizny i ściągnął ją, uwalniając podnieconą już męskość wokalisty. Spojrzał na niego prosząco rozchylając nogi. Reita wziął nawilżacz. Wylał go trochę na palce prawej ręki i zaczął smarować wejście Rukiego. Zadrżał, czując zimną substancję, następnie poczuł, jak basista wsuwa w niego dwa palce i zaczyna nimi poruszać. 
- Nie cackaj się, tylko zrób to w końcu! – Miał już dosyć tego, mimo iż trwało to tylko kilkanaście sekund. Tak bardzo chciał go poczuć znowu w sobie. W zupełności wolał, jak jego nabrzmiała, wilgotna i ciepła męskość ociera się w jego wnętrzu.
 Akira wysłuchał próśb kochanka i postanowił go więcej nie męczyć. Ułożył sobie najpierw jego nogi na swoich ramionach, po czym zaczął delikatnie w niego wchodzić. Wślizgnął się szybko, czuł, jak się na nim zaciska. Blondynek znów doświadczył tego dziwnego uczucia wypełnienia i lekkiego bólu. Jednak świadomość tego, że znów jest z nim tak blisko i za chwilę będzie mu przyjemnie, wynagradzała wszystko. Komuś mogłoby się wydawać, że to wszystko dzieje się za szybko. Jednak on z Akirą znał się na tyle, obydwoje darzyli się uczuciem, więc po co dłużej czekać? Kiedy tak leżał pod nim, wydawało mu się, że jest jeszcze mniejszy niż zwykle. Złączyli razem swój dłonie, kładąc je na łóżku. Patrzeli sobie głęboko w swoje brązowe, pełne pożądania oczy. Basista zaczął powoli się poruszać. Zachłannie całować, powoli zwiększając tępo. Cóż, dawno tego nie robił, więc jeden numerek to stanowczo za mało.  Po chwili zaczął całować jego szyję, wiedząc, jak bardzo to lubi. 
- Akira...Oh...Akira... - w kółko powtarzał jego imię między swoimi jękami. Blondyn płynnie poruszał biodrami, gładko w niego wchodząc i wychodząc w określonym rytmie. Całowali się, bawiąc językami w swoich ustach.
 W pokoju roznosiły się ich przyspieszone oddech i jęki Rukiego, oraz przyjemny zapach wiśniowego nawilżacza. Można było wyczuć panujące wokół gorąco, które jednak podniecało ich jeszcze bardziej.Suzuki wciąż podziwiał jego drobne i piękne ciało leżące pod nim. Cały czas starał się, aby on również czerpał z tego jak najwięcej przyjemności. Namiętnie całował jego słodką skórę, robiąc mu malinki. Teraz miał to piękne ciałko tylko dla siebie.Zaczął poruszać ręką. Czuł dziwną satysfakcję z tego. Jego członek był nabrzmiały i już wilgotny na czubku. Ruki czuł wpływające na jego policzki rumieńce.
- Akira... - w tej chwili doprowadzał go do szaleństwa. Takanori leżał coraz szybciej oddychając i głośniej jęcząc. Może i wcześniej starał się być ciszej, ale teraz miał ochotę oznajmić wszystkim, jak jest mu niezmiernie dobrze. Suzuki przez chwilę napawał się tym widokiem, wsłuchując się w jego coraz głośniejsze jęki. On sam już znacząco sapał. Wiedział, że obydwoje nie wytrzymają zbyt długo.
Ruki wypychał znacząco biodra w jego stronę, by móc go dogłębnie poczuć w sobie. Jęczał i bełkotał coś o tym, jak jest mu wspaniale. W końcu doczekał się upragnionego momentu, kiedy jego kochanek dosięgnął jego najczulszego miejsca. Drżał z każdym ruchem, wyjękując jego imię swoim melodyjnym głosem.  Czuł, jak blondyn zaciska rękę na jego męskości. Dochodząc, krzyknął z rozkoszy i przyciągnął go do siebie blisko.  Akira jęknął głośno wykonując ostatnie pchnięcie.  Już nie mógł wytrzymać tego napięcia i doszedł w jego wnętrzu, kładąc się na kochanku.  Oboje leżeli przez chwilę ciężko oddychając z radosnymi uśmiechami.  Wokalista patrzył, jak Suzuki podnosi się, po czym oblizuje swoją dłoń z jego nasienia. Musiał przyznać, że Reita potrafi wymęczyć człowieka. Już nie miał siły, by zrobić cokolwiek więcej. Zmęczony Takanori przesunął się trochę, robiąc miejsce na łóżku. 
- Akira… - Pocałował go ostatni raz, kładąc się na jego klatce piersiowej. Wtulił się w basistę, który objął go swoimi silnymi ramionami. Basista zaczął go głaskać po głowie i coś do niego mówić, jednak wokalista już go nie słuchał, tylko przymknął powieki, odpływając w krainę snów.

Weszli, obydwoje chwiejnym krokiem, starając się być jak najciszej. Przemknęli przez salon i weszli do swojego pokoju. Uruha podszedł do Aoiego. 
- Kocham cię! - powiedział lekko pijackim głosem, po czym pocałował starszego w usta. Przez chwilę czuł jego miękkie wargi na swoich. Smakował kokosowym drinkiem, który wypili jako ostatni.  Muskał wargami jego usta, lekko rozsuwając je językiem. Delikatnie pogłębiał pocałunek, obejmując zaskoczonego czarnowłosego, który mimowolnie odwzajemnił pieszczotę. Po chwili Uruha odsunął się od Yuu.
 - Dobranoc, kochanie – dodał, po czym rozebrał się do bielizny i, jak gdyby nigdy nic, położył się do łóżka, zasypiając kamiennym snem.

Kilkanaście godzin później.
Obudzili się dopiero w okolicach południa. Ruki leżał wtulony w Reitę na jego łóżku. Przez to, że był tak mały, spokojnie mieścili się razem na pojedynczym. Blondyn obejmował go ramionami, spoglądając na niego z uśmiechem. 
- Cieplutki jesteś. – Wtulił się bardziej w jego tors. Uśmiechnął się na myśl o tym, że będzie już tak zawsze.
 - Nie chce mi się wstawać. Możemy jeszcze poleżeć?
 - Dobrze. – Akira pocałował go delikatnie w policzek. Sam nie był skory do wstawania. W końcu mieli wakacje, więc mogli spać do woli. 
- Dzisiaj nigdzie się nie ruszam z pokoju – Odparł spoglądając w okno. - idę się wykąpać. - odparł Takanori idąc w stronę łazienki.
 Napuścił wody do dużej wanny i wlał czekoladowo-pistacjowy płyn do kąpieli. Uwielbiał jego słodki, kojący zapach, który właśnie zaczął powoli unosić się w powietrzu. Akira wszedł do łazienki, po czym stanął obok Rukiego, który właśnie zakręcił kran. Weszli razem do ciepłej wody. Takanori usiadł tyłem do Reity, opierając się o jego tors. Czuł, jak ten od razu obejmuje go ramionami, lekko osuwając się w wannie. 
- To nie jest sen? – Wziął trochę piany na rękę i zdmuchnął ją przed siebie. 
- Nie, kochanie. – Pocałował go w policzek, bardziej obejmując. Siedzieli tak razem przez jakiś czas.  Maleństwo wciąż nie mogło nacieszyć się bliskością Akiry, który nie wypuszczał go z objęć. 
- Tak się zastanawiam, dlaczego dopiero teraz? 
- Doszedłem do wniosku, że niepotrzebnie szukałem kogoś, kogo już mam tuż bok. To ty byłeś i jesteś najważniejszy.  – Suzuki spojrzał mu prosto w oczy uśmiechając się lekko przy tym.

W międzyczasie…
Yuu z Kouyou poszli na spacer do lasu. Postanowili odpocząć od całej reszty, która i tak była zajęta sobą. Meev z Kaiem gdzieś zniknęli, a Reita i Ruki nie wychodzili z pokoju. Woleli nie wiedzieć, co tam jeszcze mogą robić, znając ich niewyżycie. - I w końcu trochę spokoju. Drzewka szumią, ptaszki ćwierkają...
- A pro po ćwierkania, to nie ma zasięgu – marudził Aoi, wgapiając się przez chwilę w ekran swojego iPhona. Jednak schował go do kieszeni, kiedy doszedł do wniosku, że w gapienie się w niego, w niczym mu nie pomoże. 
- Co taki cichy się nagle zrobiłeś? 
- Ja... Po prostu nad czymś myślę. - Wspomnienie wczorajszego wieczoru nie dawało mu spokoju. Zaczął uważnie przyglądać się Takashimie. Intensywnie myślał nad tym, kim konkretnie dla niego jest.  Zawsze uważał go za przyjaciela, ale czy aby na pewno? - Pamiętasz może, co zrobiłeś wczoraj przed snem? - miał nadzieje, że nie był to jednak tylko zwykły pijacki wybryk.
- Eee... O czym ty mówisz? – odwrócił głowę w bok. Już wolał sobie nie wyobrażać, co takiego mógł mu powiedzieć po pijaku. Wtedy zawsze był wylewny i robił rzeczy, na które normalnie by się nie odważył. Znieruchomiał, kiedy nagle przed oczami pojawiła mu się scena z wczorajszej nocy. 
- Kouyou, nie kłam – stanął naprzeciw niego, odwracają jego głowę w swoją stronę. - Yuu… Shiroyama zbliżył się do niego niebezpiecznie blisko. Wyższy unikał jego wzroku. Stał przez chwilę w szoku. Nie spodziewał się takiej reakcji z jego strony. Dopiero po chwili ocknął się i zaczął odwzajemniać pocałunek. Położył dłonie na jego ramionach. Yuu badał językiem wnętrze jego ust. Wsunął delikatnie swoją dłoń w jego puszyste włosy. Po chwili niechętnie odsunął się od niego. 
- To prawda? To, co wtedy powiedziałeś… 
- T-tak... Kocham cię - odparł trochę nieśmiało, patrząc prosto w ciemne oczy Shiroyamy. - A ty? - dodał  ciszej, niepewnie. 
- A jak myślisz? - Uśmiechnął się do niego. Kouyou uwielbiał, jak to robił. Zawsze o wszystkim zapominał, kiedy patrzył, jak się uśmiecha.
- Też cię kocham, mój głuptasie. - Cmoknął go w czoło, przeczesując jego włosy ręką. Shima schylił głowę i zaczął całować jego szyję i odkryte obojczyki. Dłonie zaś położył na jego torsie. 
- Co ty? Tak tutaj? - spytał się trochę zdziwiony czarnowłosy. 
- Tak - pocałunek - tutaj - drugi pocałunek – teraz. - kolejny pocałunek. Czuł, jak wszystkie emocje duszone w sobie od jakiegoś czasu, wychodzą na zewnątrz. Chciał mu się oddać teraz, nie zważając zbytnio na okoliczności, w jakich się znajdowali. Pospiesznie rozpinali swoje koszule. Takashimie lekko trzęsły się ręce. 
- Spokojnie, nigdzie ci nie ucieknę. – Przytrzymał jego dłonie i znów go pocałował. Czuł, jak chłopak się rozluźnia i w międzyczasie pozbywa go koszuli, która opadła gdzieś na ziemię. To samo chwilę później stało się z koszulą Uruhy. Yuu muskał palcami jego sutki.
 Shiro rozejrzał się w poszukiwaniu miejsca, w którym mógłby spokojnie dalej zająć się Shimą. Padło na dość duży, w miarę gładki głaz, na którym już chwilę później posadził Ślicznego. Zaczął go powoli rozbierać, całując jego skórę i napawając się jego zapachem, który tak bardzo uwielbiał. Masował jego podbrzusze, wsuwając długie palce za gumkę od bokserek. Uruha siedział, poddając się wszelkim jego pieszczotą. 
Przez gałęzie przechodziły jasne promienie słońca. Wśród szumu drzew było słychać ich głośniejsze oddechy. Obydwoje byli już tylko w samych bokserkach. Yuu zbliżył się do niego i zaczął się ocierać swoim kroczem o jego. Czuł, jak ich coraz bardziej nabrzmiałe erekcje, dotykają się wzajemnie o siebie przez materiał bokserek.
 Uruha zaczął zsuwać z czarnowłosego bieliznę, którą uważał już za zbędną. Zaraz potem mógł go podziwiać w całej okazałości. Oblizał się na ten widok. Shiro dotykał jego gładkich ud, które po chwili zaczął całować, zbliżając się do środka. Już po chwili pozbył się również jego bielizny. Właśnie planował go jakoś przygotować, kiedy Kouyou odepchnął jego rękę. 
- Uruś... – po prostu nie chciał mu zrobić krzywdy. 
- Nie - był uparty.
- Ale... będzie bolało - mimo spontaniczność tej sytuacji, chciał być delikatny. - A wiesz gdzie to mam? - zniecierpliwiony spoglądał mu prosto w oczy. Już nie mógł dłużej tego wytrzymać. Leżał przed nim zupełnie nagi i podniecony do granic możliwości, co wskazywała dumnie stojąca męskość. Starszy rozerwał zębami saszetkę z uprzednio wyciągniętym z jego portfela zabezpieczeniem, po czym sprawnie założył gumkę na swojego członka. 
- Tak, i zaraz to dogłębnie poczujesz. - Yuu modlił się tylko, aby ta jedna, nawilżana prezerwatywa wystarczyła. Zaczął powoli i jak najbardziej delikatnie wchodzić w jego wnętrza.
- Aaaa... Czuję... – wysapał, drżąc, zaraz po tym, jak wszedł w niego do końca zatrzymując się na chwilę.
 Jednak chęć bliskości i podniecenie mieszały się z niewyobrażalnym bólem, którego nigdy wcześniej nie doświadczył. Wbijał paznokcie w jego plecy, zaciskając zęby. Starszy nachylił się nad nim i zaczął go całować, by trochę go uspokoić. Aoi czuł, jak jego kochanek kurczowo zaciska swoje nogi na jego pasie. Jęknął mu w usta, gdy tylko zahaczył dłońmi o jego męskość. Kiedy poczuł, że młodszy gitarzysta powoli się rozluźnia pod wpływem pocałunków i rąk gładzących jego tors, zaczął powoli się ruszać. Na początku tylko kołysał biodrami dając mu się przyzwyczaić do swojej obecności w nim. Czarnowłosy powoli jednak pogłębiał swoje ruchy. Shima zaczął trochę pojękiwać, spoglądając na kochanka. Starszy mruczał z przyjemności zatapiając się ciele Kouyou. Obydwoje całowali się zachłannie, błądząc dłońmi po swoich ciałach. Uruha zacisnął ręce na jego barkach, nagle zaczęło mu się robić coraz przyjemniej. 
- Yuu… Och… Yuu… - Oddychał szybko, jęcząc w dość dziewczęcy sposób. Nie zwracał już uwagi na ból ani całą resztę. Kouyou poczuł, jak dosięga jego czułego punktu. Kurczowo trzymał się mu szyi i bioder, w pełni oddając się narastającej przyjemności. Przylgnęli do siebie swoimi gorącymi ciałami. Aoi dłońmi trzymał kochanka mocno z pośladki, raz po raz mocniej w niego wchodząc. Uruha opierał się tylko dolna częścią pleców o głaz, reszta ciała swobodnie „zwisała” w ramionach kochanka. Jego długie, brązowe włosy leciały swobodnie w dół, poruszając się z każdym kolejnym pchnięciem. Mimo iż wokół nie było bardzo ciepło, obydwoje byli rozpaleni przez siebie samych. Z każdym ruchem pragnął więcej. Czarnowłosy, jakby to zauważając, coraz mocniej i szybciej się w nim poruszał, samemu wzdychając z rozkoszy. Zaczął mocniej pieścić ręką nabrzmiałego członka Uruhy, wiedząc, że jest już bliski szczytu. Młodszy gitarzysta nagle krzyknął, strasząc okoliczne ptaki. Spuścił się prosto w dłoń starszego gitarzysty, wyginając się lekko do tyłu. Było mu tak niezmiernie przyjemnie. Po chwili doszedł również czarnowłosy, wpatrując się w rozanielonego Takashimę.O mało się nie popłakał, kiedy z niego wyszedł. W tej chwili poczuł skutki jego zniecierpliwienia. 
- A nie mówiłem. Ech… Co ja z tobą mam, mój biedaku. – Przytulił go do swojego nagiego ciała. – Dobrze, już lepiej? – Takashima pokiwał głową – Później zrobimy to jak należy, na łóżku. – Uśmiechnął się głaszcząc wyższego po głowie. Wyrzucił zużytą prezerwatywę gdzieś w krzaki, a chwilę później ubrał z powrotem buty, spodnie, bokserki i koszulę, po czym pomógł ubrać się młodszemu, który czuł się już trochę lepiej. 
- Ech… - Uruha ledwo stanął na nogach, opierając się o Aoiego.
 - Może będzie lepiej, jak cię zaniosę? - Yhym…
- Kouyou objął go za szyję, a on podniósł go za nogi. Tak poszli przez las, z powrotem do hotelu. 
- Warto tak było? – odwrócił głowę w stronę Ślicznego 
- Nawet nie wiesz, jak bardzo – oparł głowę na jego ramieniu.

Po jakimś czasie w hotelu…
Suzuki i Matsumoto siedzieli razem w salonie, oglądając telewizję. Naglę do pokoju wszedł rozradowany Yuu, który niósł na barana równie wesołego Kouyou. –
 A wy co w takich dobrych humorkach? - spytał się Matsumoto, uważnie im się przyglądając. 
- Mamy wakacje przecież… 
- A tobie co się stało? – zwrócił się Reita w stronę Shimy. 
- Długa historia. – zarumienił się, chowając twarz w czarnych włosach starszego gitarzysty. Poszli razem do swojego pokoju. Uruha zszedł z jego pleców, po czym położył się bokiem na łóżku. 
- Zaraz wrócę. - stwierdził czarnowłosy po czym zniknął za drzwiami od pokoju.

Po jakimś czasie do pokoju wszedł Takanori cały w skowronkach.
- Leż, leż. -  stwierdził na wejściu widząc jak Kouyou próbuje się podnieść. Gitarzysta wrócił z powrotem do pozycji leżącej. - Jak zawsze niecierpliwy. Mam dla ciebie dobrą maść przeciwbólową. –  Ruki uśmiechnął się pociesznie, pokazując tubkę z lekiem.
- Naprawdę? Ratujesz mój tyłek.
- No ja mam nadzieje. A nie szło tego na spokojnie gdzieś zrobić, tylko w lesie?  
- To już tak spontanicznie wyszło…- obydwoje się zaśmiali. 
- Chyba trochę przesadziłem. - skrzywił się.
- No to opowiadaj, jak było? – cóż, ciekawość wzięła górę. 
- A co to, kącik zwierzeń? 
- Jeszcze nam Kaia do kompletu brakuje. - nagle ktoś zapukał do drzwi. 
- Można? – zza drzwi wychyliła się dobrze im znana czupryna lidera. 
- O wilku mowa. - odparł Ruki. - No to spotkanie "anonimowych" uke uważam za otwarte! - Uruha się zaśmiał, a zdezorientowany Kai przez chwilę przyglądał się im. 
- Czy ja o czymś nie wiem? 
- No nie wiesz! – zaśmiał się Kouyou. 
- Jakby to powiedzieć... W te wakacje postanowiliśmy nieco bardziej zacieśnić więzi w zespole... - zaczął Takanori, głupio się chichrając. 
- Czy nasze zachowanie jest normalne? 
- No co? Jak to mówią: miłość nie zna granic. A przecież miłość trzeba sobie okazywać. W ogóle to czy my byliśmy kiedykolwiek normalni?

Miyavi zaś w międzyczasie...