Na początek bardzo was przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale musiał się w końcu trochę za naukę zabrać. Teraz jednak postram się wrzucać coś częściej. Pomysłów jak na razie mi nie braknie więc będę się starała je wszystkie zrealizować. Mam nadzieje, że uda mi się w końcu napisać coś bardziej ambitnego.
Tytuł: Szukając miłości, która jest tuż obok.
Beta: Yume
Paring: Tak dla odmiany Reituha.
Uwagi: Bez sensu to pisać, bo wiadomo co będzie, poza tym także znaczne ilości pluszu.
Od autora: Ten pomysł przeleżał ładne kilka miesięcy w szufladzie, aż w końcu sie za niego zabrałam. Według mnie to "scenariusz filmu porno, któremu na mus starałam się nadać "głębszy" sens".
Z detykacją dla Akiry-senpai , która bardzo mnie motywowała kiedy tego potrzebowałam i dla Seiji, która również uwielbia ten paring.
Miłego czytania życzę.
Akira właśnie wchodził do bloku, w którym mieszkał Uruha. Martwił się o
gitarzystę, ponieważ od kilku dni nie dawał znaku życia. Nie odpisywał, nie
odbierał telefonów. Nie miał pojęcia, co się z nim dzieje, więc postanowił się
sam upewnić czy aby na pewno wszystko jest u niego w porządku.
Blondyn wszedł szybko po schodach apartamentowca na odpowiednie piętro.
Podszedł do drzwi od mieszkania Takashimy i nacisnął dzwonek. Dopiero po
dłuższej chwili usłyszał, że ktoś podchodzi do drzwi. Nagle się otworzyły.
Basista trochę niepewnie przekroczył próg mieszkania. W głębi korytarza
zobaczył stojącego brązowowłosego. Przez chwilę uważnie mu się przyglądał. Był
blady i wyraźnie było po nim widać, że schudł. Miał czerwone i opuchnięte od
płaczu oczy. Ubrany był w jakiś stary, znoszony dres, a na ramiona miał
narzucony swój ulubiony niebieski kocyk w kaczuszki. Stał zdziwiony, patrząc na
basistę, łzy zaś mimowolnie spływały mu z oczu.
- Matko boska... – blondyn wszedł dalej do środka i ściągnął
pospiesznie trampki, po czym podszedł do chłopaka. – Kouyou, trzeba było do
mnie zadzwonić. Przyszedłbym od razu - objął gitarzystę, który cały lekko
dygotał. Brązowowłosy przylgnął do niego, zaczynając szlochać.
- Chodź. – poszedł razem z nim do salonu, nie wypuszczając go ze swoich
objęć.
Usiadł na kanapie, po czym posadził sobie Shimę na kolanach. Gitarzysta
trochę niepewnie wtulił się w jego ciepłe ciało.
Nie wytrzymał już i po prostu zaczął płakać niczym dziecko, wtulając
się w Akirę. Ten objął go czule i głaskał jedną ręką uspakajająco wzdłuż pleców.
Wcześniej czy później mógł się domyśleć, że to się stało. Tylko jedna
rzecz doprowadzała Shimę do takiego stanu, więc Akira tylko uspokajał go w
swoich ramionach o nic się nie pytając.
Gdyby nie to, że Kouyou nie miał siły wyjść ze swojego mieszkania, to
zapewne by się upił jak zazwyczaj. Spędził więc kilka dni na zmianę płacząc i
lekko drzemiąc od czasu do czasu. Nie chciał nikogo martwić ani się narzucać.
Zawsze po rozstaniach popadał w depresję. Im dłużej z nią był tym
bardziej to przeżywał. Tym razem wyjątkowo go to dotknęło, ponieważ jego
dziewczyna odeszła do innego. Ostatnio wszystkie kobiety, które się z nim
wiązały po prostu go wykorzystywały. Niby już się do tego przyzwyczaił jednak
tym razem zrobił sobie zbyt duże nadzieje.
Starał się jak tylko mógł, aby spędzać z nią jak najwięcej czasu. Całą
swoją uwagę poświęcał jej. Jednak okazało się, że to było i tak za mało.
Musiał się komuś wypłakać. Zazwyczaj rola pocieszyciela przypadała
Reicie, który zawsze pomagał mu pozbierać się po wszystkim. Był jego najlepszym
przyjacielem przez co zawsze mógł liczyć na jego pomoc. Nawet, kiedy się o nią
nie starał, uważając że jej nie potrzebuje.
- Cii… Kouyou – pogłaskał go czule po głowie. - Już spokojnie - objął
dłońmi jego zapłakaną twarz. Uruha mimo wszystko nie mógł się uspokoić i dalej
łkał, ale trochę ciszej niż wcześniej. – Kouyou, nie płacz już, proszę. –
ścierał kciukami łzy spływające po jego policzkach. Jednak widział jak po
chwili kolejne słone krople spływając z jego napuchniętych, czerwonych oczu. Aż
sam miał ochotę się rozpłakać na jego widok.
Zbliżył do niego swoją twarz i objął ustami jego roztrzęsione wargi, po
czym zaczął je delikatnie muskać. Nie bardzo wiedział co robi. Nie zwracał
nawet uwagi na to, że to przecież jest mężczyzna. Po prostu chciał go w jakiś
sposób uspokoić. Na koniec złożył czuły pocałunek na jego ustach, po czym
przytulił go mocno do siebie.
- Ciii… Spokojnie. - Kouyou zaczął oddychać spokojnie, uspokajał się
powoli i przede wszystkim przestał już płakać. Po chwili delikatnie odsunęli
się od siebie, a Shima siedział, wlepiając zaskoczony wzrok w Akirę. Nie miał
pojęcia co powiedzieć. Czuł tylko jak jego serce szalenie bije w jego klatce
piersiowej.
- A teraz pójdziesz grzecznie spać. – blondyn podniósł gitarzystę na
rękach i zaniósł do jego pokoju. Gdy wszedł do sypialni Uru, położył go na jego
łóżku.
- Zostań. Proszę. – powiedział cicho jeszcze trochę płaczliwym głosem,
cały czas kurczowo trzymając jego koszulkę. Nie chciał zostawać sam. W tej
chwili to właśnie jego potrzebował najbardziej. Akira spojrzał na niego. Nie
był wstanie odmówić jego błagalnemu głosowi i spojrzeniu zapłakanych, brązowych
oczu. Już po chwili leżał razem z nim pod kołdrą w samej bieliźnie. Uru położył
się odwrócony twarzą do basisty. Ciepło jego ciała sprawiało, że chciał być jak
najbliżej niego. Przytulił się do Akiry i zasnął z głową ułożoną na jego
torsie.
Pierwszy raz od dawna spał tak dobrze. Miał nawet miły sen. Śniło mu
się, że ktoś go przytula, szepcząc czule „kocham cię” i wiele innych miłych
słów.
Czuł, że miejsce obok jest jeszcze ciepłe. Podniósł się z łóżka i
rozejrzał wokół. Przez chwile panowała nienaturalna cisza aż do momentu, gdy
usłyszał dźwięk otwieranych drzwi od mieszkania. Jeszcze na wpół śpiący wyszedł
szybko ze swojej sypialni. Kiedy tylko przeszedł do salonu, zobaczył basistę,
który właśnie kierował się w stronę kuchni.
- Oh, hej Kouyou. Przepraszam, pewnie się przeze mnie obudziłeś. –
powiedział troskliwie Akira na widok gitarzysty.
- Nie, wstałem chwilę zanim przyszedłeś. – odparł cicho.
- No dobrze. To chodź ze mną do kuchni. Zrobię kawy i zjesz coś. –
Suzuki ruszył z powrotem do kuchni, a za
nim poczłapał wciąż zaspany Uruha. Gdy weszli do pomieszczenia Rei wstawił wodę
na kawę, po czym zaczął rozpakowywać zakupy.
- Na co masz ochotę? Kupiłem bułki, ser, szynkę, parę warzywek, dżem,
wędzonego łososia, ryż, bo nawet tego nie masz w domu. – zaczął wyjmować po
kolei wszystko z reklamówek. Shima w międzyczasie usiadł na krześle obok
stolika, który stał naprzeciwko aneksu kuchennego. Nic nie mówiąc zaczął
przyglądać się temu co robi basista.
- Zjedz chociaż to – podał mu łyżeczkę i jogurt. – Brzoskwiniowy. Twój
ulubiony. – zachęcał go dalej, patrząc na Shimę proszącym spojrzeniem. Bardzo
mu zależało na tym, aby Kouyou wrócił do siebie. Widział, że jest dość znacznie
wychudzony i zmizerniały. Uruha dalej milcząc wziął od niego jogurt. Otworzył
go i zaczął powoli jeść. Mimo iż nawet to ledwo przechodziło mu przez gardło to
dalej jadł, nie chcąc martwić Reity. Kiedy już woda się zagotowała, Suzuki
zalał dwie szklanki z kawą. Następnie dosypał do nich cukru i nalał mleka, po
czym postawił je na stole, przy którym siedział strapiony gitarzysta.
- Jak się czujesz? - było to banalne pytanie. Jednak wypowiedziane z
niesamowitą troską przez Suzukiego sprawiło, że poczuł się dla kogoś ważny.
- Chyba już mi trochę lepiej. – stwierdził, gorzko się uśmiechając.
Wcale nie było lepiej. Dalej czuł się okropnie.
Siedział, milcząc i trzymając w dłoniach kubek z kawą. Wpatrywał się
pustym wzrokiem w lekko parujący napój. Czuł się strasznie, jakby nic w nim już
nie było. Nawet nie zauważył, kiedy jego policzki znów stały się mokre od łez.
- Kouyou? – zaniepokojony blondyn poszedł do Shimy, który schylił
głowę, chcąc ukryć łzy za przydługą grzywką. Basista wziął kubek z dłoni
gitarzysty i odłożył go na stolik. Następnie objął przyjaciela, przytulając go
do swojego torsu. Czuł dziwny ból wewnątrz siebie, kiedy widział cierpiącego
Kouyou. Zawsze bardzo zależało mu na jego szczęściu. Przez to kiedy Uru
cierpiał, on głęboko w sobie razem z nim to przeżywał.
Takashima bał się samotności. Potrzebował czyjeś opieki i uczucia oraz
ciepła drugiej osoby. Po prostu chciał kochać i być kochanym. Czy wymagał tak
wiele?
- A teraz pójdziemy się ogarnąć. – stwierdził Suzuki po zjedzeniu śniadaniu.
Następnie zaprowadził go do łazienki, a tam zaczął go powoli rozbierać.
Takashima przyglądał mu się zdziwiony.
- Akira? – spojrzał na niego skrępowany, stojąc w samej bieliźnie.
- Schudłeś strasznie. - odparł przygnębiony blondyn, obejmując dłońmi
jego wystające, kościste biodra. Wstał zostawiają na chwilę Uruhę. Podszedł do
wanny i odkręcił kurek z ciepłą wodą. Chwycił za truskawkowy płyn do kąpieli i
nalał go trochę do wody, która już po chwili zaczęła się pienić.
- Wykąpiemy się razem. W końcu nam obu się przyda kąpiel.– uśmiechnął
się lekko po czym zaczął się rozbierać.
Złapał go rękę, po czym pociągnął w stronę wanny po chwili do niej
wchodząc. Skołowany Shima razem z nim wszedł do ciepłej wody. Kąpiel działała
na niego kojąco. Poczuł jak ogarnia go dziwny spokój. Przypomniał sobie to, co
wczoraj zrobił Akira. Nie miał pojęcia co o tym myśleć. Zawsze wiedział, że
jest ważny dla Akiry, ale żeby aż tak? I dlaczego „to” zrobił? To nie był tylko
zwykły przyjacielski całus, ale pełen uczucia, ciepły i przede wszystkim
delikatny pocałunek. Z zamyśleń nagle wyrwał go głos blondyna.
- Nie smuć się już. – powiedział basista, delikatnie dłonią unosząc
głowę Shimy. Ten spojrzał na niego smutno. Blondyn wtedy wpadł na dość
diabelski pomysł i zaczął łaskotać niczego nie spodziewającego się gitarzystę.
- Hahaha… Akira… Haha… - śmiał się, czując łaskotki. Położył swoje
dłonie na jego nagim torsie, chcąc go odepchnąć. Niestety nie miał tyle siły,
aby to zrobić. Przez jakiś czas śmiał się, mrużąc oczy i lekko wierzgając.
Jednak o chwili łaskotki zmieniły się w czuły dotyk, który pieścił czule ciało
Takashimy.
Akira dopiero po chwili zaskoczony tym co zaczął robić, zabrał swoje
dłonie, lekko odsuwając się od Shimy.
Potem umyli się do końca, po czym wysuszyli się i przebrali w czyste
ubrania. Akira rano nie tylko zrobił zakupy, ale też zabrał trochę rzeczy ze
swojego mieszkania. Postanowił, że zamieszka razem z gitarzystą przez jakiś
czas, aby mieć na niego oko.
Reita zabrał go na miasto, chcąc aby chłopak trochę się przewietrzył.
Chciał go czymś zająć, aby chociaż przez chwilę nie rozmyślał o miłosnym
zawodzie.
- Kouyou? - blondyn spojrzał na Uruhę, który cały czas wpatrywał się w
chodnik.
- Przepraszam. Masz ze mną tylko same problemy.
- Nie gadaj bzdur. – objął go ramieniem, przysuwając bliżej siebie. –
Chodźmy już dalej. Niedaleko jest fajna budka z jedzeniem. Trzeba cię trochę
podkarmić, bo chyba nie zamierzasz spędzić całego dnia tylko o jogurcie? –
prowadził go dalej wzdłuż wąskich uliczek centrum Tokio.
Gdy znaleźli się już na miejscu usiedli razem przy ladzie, a następnie Suzuki
zamówił dwie porcje ramen.
- I nawet mi nie mów, że nie jesteś głodny albo że nie masz apetytu. Musisz
wszystko zjeść – gitarzysta nawet się z nim nie kłócił, wiedząc że to bezsensu.
W dodatku nigdy nie był w stanie odmówić czegokolwiek Suzukiemu. – Już się
niczym nie martw. Będę przy tobie tyle czasu ile będzie trzeba. – położył swoją
dłoń na tej należącej do patrząc z niewyobrażalną czułością w jego smutne oczy.
- Dziękuje. – szepnął spuszczając głowę w dół.
Akira z całych sił starał się, by Kouyou niczego nie brakowało. Chciał
mu zapewnić wszystko czego potrzebował. Nocami tulił go, szepcząc czułe słówka,
które Shima być może słyszał przez sen. Wprowadził się do Uruhy na nieokreślony
czas, aby mieć go cały czas na oku. Nie opuszczał go ani na krok.
Od tamtego czasu minęły już dwa tygodnie. Przez ten czas wszystko
robili razem. Razem jedli, wychodzili na miasto, kąpali się i spali. Kouyou na
początku czuł się nieswojo, będąc tak blisko Akiry jednak już po kilku dniach
przyzwyczaił się do tego. Dzięki trosce przyjaciela powoli wracał do siebie,
prawie zapominając o miłosnym zawodzie. Teraz Suzuki liczył się dla niego
bardziej niż ktokolwiek inny. Jakoś nie potrafił sobie wyobrazić, że gdyby
mogłoby go zabraknąć w jego życiu.
Byli ze sobą blisko. Bardzo blisko. Choć jeszcze dzieliła ich cieniutka
granica między przyjaźnią a czymś więcej. Takashima jednak nie bardzo zdawał
sobie sprawę z tego, co tak naprawdę czuje do niego Suzuki.
Był wieczór, a gitarzysta właśnie leżał miedzy nogami Reity obejmowany
przez jego ramiona. Przymknął oczy, opierając się o tors blondyna. Blondyn
delikatnie pocałował go w czoło, następnie w skroń, a potem w policzek, po czym
delikatnie musnął po nim dłonią.
- Akira? - Uruha spojrzał na blondyna lekko się rumieniąc.
- Tak? - basista wpatrywał się w jego oczy, prawie stykając się z nim
nosem.
- Zrób to co wtedy. – przez chwile sam nie wierzył w to powiedział.
Jednak paradoksalnie właśnie tego pragnął. Odwrócił się przodem do basisty,
rozsiadając mu się na udach. Jego serce trochę przyspieszyło, a dłonie się
lekko trzęsły.
Po chwili zbliżyli do siebie lekko zarumienione twarze. Najpierw tylko
niewinnie musnęli wzajemnie swoimi wargami. Brązowowłosy zbliżył się bardziej
do blondyna, kładąc dłonie na jego torsie. Rei położył swoją prawą dłoń na szyi
Uru i ostrożnie zaczął językiem rozsuwać jego wargi. Gitarzysta chętnie uchylił
usta, wpuszczając język basisty do środka. Oboje całowali się namiętnie nie
szczędząc uczuć. Z każdą chwilą mieli tylko ochotę na więcej. Zafascynowani
badali językami.
Przy nim czuł, że jest tam gdzie powinien być. U jego boku
Po chwili oderwali się od siebie.
- Ściągnij to już. – uśmiechnął się swawolnie, podciągając jego
koszulkę do góry.
- Ty też. – odparł Suzuki, pozbywając się ubrania. Uruha pospiesznie
wykonał polecenie, by móc znowu powrócić do całowania Reity. Począł całować
gitarzystę wzdłuż szyi i obojczyków. Powoli sunął swoimi ciepłymi wargami po
jego nagim torsie. Następnie zaczął pieszczotliwie ssać jego karmelowe sutki.
Shima wzdychał cicho, pomrukują z zadowolenia. Było to dla niego bardzo
przyjemne.
Obydwaj po chwili położyli się na łóżku. Kouyou usiadł okrakiem na
blondynie. Z uśmiechem sunął dłońmi po jego nagim torsie, chcąc jak
najdokładniej zapamiętać każdy szczegół. Blondyn zaś z zachwytem podziwiał
półnagie ciało gitarzysty oświetlone lekko blaskiem lampki nocnej. Palcami
sunął po jego odsłoniętych udach, by po chwili dotrzeć do jego krocza.
Brązowowłosy nachylił się nad basistą i delikatnie rozchylając wargi, przyłożył
je do jego ust. Suzuki od razu wiedząc co robić, wsunął swój język od razu
penetrując wnętrze jamy ustnej Uruhy. Położył jedną dłoń na jego policzku,
drugą zaś dotykał jego klatki piersiowej, w międzyczasie bawiąc się jego
językiem w ustach. Obaj rozkoszowali się sobą.
Brązowowłosy wstał na chwilę i ściągnął spodnie, które znacznie
krępowały jego ruchy. Akurat kiedy z powrotem wrócił do poprzedniej pozycji,
Akira postanowił przejąć inicjatywę, przewracając gwałtownie swojego kochanka
na plecy.
- Teraz moja kolej. Jednak najpierw zamknij oczy, dobrze? – blondyn
uśmiechną się lekko w taki sposób, że Kouyou miał ochotę westchnąć niczym jedna
z fanek. Brązowowłosy posłusznie zamknął oczy i czekał na to, co zrobi Akira.
Rei odsunął się na chwilę i szybko pozbył swoich spodni wraz z bielizną.
Następnie zabrał się za bokserki gitarzysty. Powoli zsunął czarny materiał,
przy okazji muskając palcami gładką skórę Uruhy, który leżał cały czas z
zamkniętymi oczami. Blondyn spojrzał na swojego kochanka łakomym wzrokiem.
Ułożył się nad nim lekko i pochylił do jego twarzy.
- Już możesz otworzyć oczy. – powiedział cicho. Shima posłusznie
wykonał polecenie. Westchnął, widząc w jakim obydwoje są stanie. Nadzy, z
szaleńczo bijącymi sercami i podnieceni sobą nawzajem.
- Kouyou – zaczął. Stwierdził, że to teraz jest doskonały moment na
swoje wyznanie. - Kocham cię. Chcę być z tobą blisko – delikatnie pogłaskał go
po policzku. - Jak najbliżej – dalej mówił, przepełnionym uczuciem głosem. – I
choćby nie wiem co się stało, nie zostawię cię. Nigdy. Kocham cię i będę cię
kochał.
Na swój dziwny sposób dla Kouyou ten moment był romantyczny. Czuł jak
jego serce bije mocniej i szybciej tylko na sam widok Akiry oraz jak krew
uderza mu nie tylko do głowy.
- Też cię kocham. – powiedział cicho, obejmując jego twarz dłońmi.
Teraz był całkowicie o tym przekonany. Oboje spragnieni siebie zaczęli
łapczywie całować. Stykali się razem swoimi rozpalonymi ciałami. Kouyou jęknął
basiście prosto w usta, kiedy poczuł jego nabrzmiałą męskość tuż przy swoim
penisie.
Shima zsunął swoje dłonie na pośladki Reia i z zafascynowaniem zaczął
ich dotykać. Akira zamruczał rozkosznie, mocniej przylegając do brązowowłosego.
Całowali się czule, bawiąc swoimi wargami i językami. Ich obaj przepełniała
radość ze swojej bliskości.
Czuł jak przechodzą go dreszcze za każdym razem kiedy zwinne palce
Akiry dotykały jego rozpalonego ciała.
Przylgnął wargami jednocześnie lekko liżąc od środka jego uda,
powoli zbliżając się ku jego kroczu. Czuł jak jego męskość pulsuje niemiłosiernie
z podniecenia jednak wiedział, że jeszcze musi powstrzymać swoje rządze. Poza
tym pieszczenie Uruhu spodobało mu się na tyle, że już po chwili zapomniał o
swoich niedogodnościach.
Gitarzysta odchylił głowę wzdychając głośno gdy poczuł zwinny język
Akiry przy swoim wejściu. Miął pościel pod palcami wręcz rozpuszczając się z
przyjemności, kiedy dłonie Suzukiego pieściły wszelkie zakamarki jego ciała.
Reita po jakimś czasie ostrożnie wsunął w niego pierwszy palec, który
wcześniej pobieżnie nawilżył. Gitarzysta leżał jednak niewzruszony, uroczo
pojękując. Blondyn jedną ręką pieścił nabrzmiałą męskość Kouyou jednocześnie
poruszając palcem w jego wnętrzu. Dotykał jego erekcji, przyglądając się jak
wilgotnieje na zaróżowionej główce.
Uruha drgnął mocniej, kiedy Akira wsunął w niego drugi palec i zaczął
go rozciągać. Basista zniżył się z powrotem do krocza wyższego. Dla odwrócenia
uwagi zaczął muskać swoimi wagami i lekko lizać jego gorące przyrodzenie.
Shima pomrukiwał na zmianę pojękując, gdy blondyn go przygotowywał. Ten
ledwo się powstrzymywał.
- Starczy już. – wyjęczał cicho po dłuższej chwili jednocześnie
oznajmiają iż jest gotowy na coś więcej.
Podekscytowany Suzuki położył sobie jego nogi na swoich ramionach.
Następnie trzymając go pod kolanami nachylił się nad nim, powoli w niego
wchodząc. Gitarzysta przymknął oczy, zaciskając dłonie na ramionach basisty.
Suzuki zniżył się nad nim jeszcze bardzie, wsuwając się w niego do
końca. Szybko złączył ich usta w namiętnym pocałunku, chcąc odwrócić uwagę od
bólu. Uruha starał się oddawać pocałunki, pojękując boleśnie w usta. Oddychał
płytko, czując wewnątrz siebie ciepłą i twardą męskości basisty. Z czasem
jednak każdy ruch stawał się coraz przyjemniejszy. Czuł jak drażni go od
środka.
Zajęczał z rozkoszy. Zarumienił się bardziej, kiedy słuchał wydawanych
przez siebie odgłosów. Były to zupełnie inne jęki niż wydawał dotychczas.
Brzmiały bardziej… Dziewczęco.
Dla Akiry te jęki stały się najpiękniejszym dźwiękiem jaki mógł
słyszeć. Pobudzały go do dalszego działania jednocześnie znacząco mu
pochlebiając.
- Uru? – blondyn spojrzał na niego czule.
- Dobrze mi… Tak mi dobrze… – odparł rozanielonym głosem jednocześnie
sunąć dłońmi po torsie Suzukiego, chcąc czymś zająć ręce. Akira uśmiechnął się,
lekko wzdychając. Jęczał, jednocześnie całując basistę. Czuł jak blondyn swoją
dłonią porusza na jego nabrzmiałym penisie co tylko zwiększało jego doznania. Z
każdą sekundą doprowadzał go coraz bardziej do szaleństwa. Jeszcze nigdy
wcześnie nie czuł aż takiego podniecenia.
Akira starał się wytrzymać jak najdłużej. Jednak Takashima mu tego nie
ułatwiał, jęcząc błogo i poruszając biodrami, prosząc o więcej. Blondyn
poruszał się już samoistnie, nie mogąc się powstrzymać.
Wzdychał ciężko czując narastające podniecenie.
- Aki… Aki… - zajęczał głośniej, czując jak jego spełnienie się zbliża.
Tym razem kiedy Akira znowu trafił w jego prostatę doszedł, krzycząc z rozkoszy
i zaciskając ręce na ramionach blondyna. Basista poruszał swoją ręką na
pulsującej i gorącej męskości Shimy, pozwalając wydostać się białej cieczy na
wierzch. Widok dochodzącego Kouyou zadziałał na niego pobudzająco powodując
natychmiastowy wytrysk w zaciskającym się na jego penisie gorącym wnętrzu.
Jęknął gardłowo, drżąc z podniecenia. Opadł na ukochanego, ciężko sapiąc. Obaj
leżeli przez chwilę, przylegając do siebie swoimi rozgrzanymi jeszcze ciałami.
Brązowowłosy jęknął boleśnie, kiedy Suzuki z niego wyszedł. Basista
położył się obok od razu przygarniając do siebie Uruhę. Ten mruknął,
natychmiast wtulając się w ukochanego.
- Jestem idiotą. – stwierdził brązowowłosy po chwili, kiedy w końcu
udało mu się uspokoić.
- Dlaczego? – blondyn spojrzał lekko zdziwiony na swojego kochanka.
- Bo dopiero teraz zacząłem doceniać to, co dla mnie robisz. Tak bardzo
wszędzie szukałem miłości, a ona cały czas była tuż obok. – przytulił się do
blondyna, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Objęli się wzajemnie,
splatając ze sobą swoje nagie ciała. Naciągnęli na siebie kołdrę, pomrukując i
przytulając się bardziej do siebie. Kouyou aż miał ochotę płakać ze szczęścia.
Jednak nie zrobił tego, ponieważ ostatnimi czasy wylał już wystarczająco łez.
Zostań tu. Przy mnie. Na zawsze.