niedziela, 24 listopada 2013

Pamiętniki z wakacji III



Zapraszam na mojego fp 


Seria: Pamiętniki z wakacji
Beta: Hidoi-chan
Paring: Reituki i Aoiha
Uwagi: Po za dużą ilością yaoi nic nie znajdziecie
Od autora: Czy ja kiedykolwiek wstawię normalnie jakaś notkę jak człowiek?


III
Gdy weszli z powrotem do hotelu, Takanori zszedł z pleców Akiry. Dalej już wjechali na drugie piętro i poszli korytarzem do swojego pokoju, po drodze cały czas się do siebie uśmiechając. Weszli do środka. 
- Hej chłopaki! - powiedział radośnie Ruki, ciągnąc Reitę za rękę. Zanim jednak gitarzyści zdążyli cokolwiek powiedzieć, oboje zniknęli za drzwiami sypialni. 
- Czy oni jeszcze zamierzają… - zaczął niepewnie czarnowłosy. 
- Idziemy do baru! – złapał Yuu za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Poszli na sam dół, do hotelowego lokalu. Zajęli jeden ze stolików…
Tymczasem…   
Weszli do swojego pokoju. Ruki odłożył rzeczy gdzieś z boku. Następnie z figlarnym uśmieszkiem podszedł do, stojącego obok łóżka, basisty. Ten przyciągnął go do namiętnego i głębokiego pocałunku. Nie spieszyli się. Teraz robili wszystko trochę wolniej i spokojniej. W końcu mogli się sobą nacieszyć. Wiedzieli, że przed sobą mają całą noc i to nie jedną. Takanori zastanawiał się, czy to nie któryś z jego dziwnych snów. Kiedy kolejny raz poczuł jego usta na swoich, serce znów niemiłosiernie przyspieszyło. Akira zsunął z niego koszulę i spodenki. Właśnie miał zamiar zabrać się za jego bokserki… 
- Poczekaj chwilę. - Takanori podszedł do swojej szafki nocnej i zaczął czegoś szukać. – Mam!  - Z dumą pokazał buteleczkę z nawilżaczem o smaku soczystej wisienki (dop. Aut. To Alex wybierała smak XD). - A marudziłeś, że nie potrzebnie zabrałem tyle rzeczy.  – Odłożył butelkę na bok.  Wpił się znowu w usta basisty, pozbywając się powoli jego ubrań. Wsunął ręce w jego spodenki i zaczął obmacywać jego pośladki. Przylgnął do niego, ocierając się o jego krocze. Po chwili Ruki skierował swoją dłoń na jego przyrodzenie. Czuł, jak się podnieca pod wpływem jego dotyku 
- Mój mały diabełek. – Basista stał już przed nim kompletnie nagi. 
- Usiądź, proszę. -  Klęknął przed siedzącym Akirą. Przez chwilę wpatrywał się w niego. Teraz byli sami i nie musiał się bać, że ktoś ich zobaczy. Oblizał się na widok stojącej męskości, która aż prosiła, aby ktoś się nią zajął. Oparł się o jego rozłożone nogi i nie mogąc się oprzeć dziwnej pokusie, delikatnie liznął główkę jego penisa. Reita wziął głębszy wdech, przyglądając się jego poczynaniom. Wokalista chwycił tubkę z wiśniowym żelem i wylał go trochę na Akirę . Potem zaczął go lizać wzdłuż. Basista czuł jak zwinny język wokalisty pieści jego męskość, a niesamowite ciepło rozchodzi się po jego ciele. 
- Takanori… - jęknął spoglądając na Rukiego, który właśnie zaczął brać go całego do buzi. Mniejszy czuł, jak sam coraz bardziej się podnieca od dogadzania blondynowi. Ssał go. Czuł, jak jego smak miesza się z wiśniowym smakiem lubrykantu. Robił coraz większy i gorętszy w jego ustach . Słyszał jego ciche pomruki i westchnienia. 
- Och, Ruki - było mu niezmiernie dobrze. Trochę się zdziwił, że wokalista w tak krótkim czasie doprowadził go do takiego stanu. Wiedział, że już dłużej nie wytrzyma. Mimowolnie wypychał biodra do przodu. Ruki brał go w usta coraz głębiej i szybciej, przymykając lekko oczy. Bawił się również językiem i pieścił dłonią jego jądra. Akira zadrżał, po chwili jęcząc znacząco, odchylając do tyłu głowę i zaciskając ręce na łóżku. Usta wokalisty zostały zalane jego nasieniem. Drgnął zaskoczony, jednak powoli starał się wszystko połknąć. Gdy mu się to udało, spojrzał na niego z dołu i zdał sobie sprawę, że pierwszy raz go widzi w takim stanie. Blondyn siedział z rumieńcami na twarzy, patrząc na niego z pod zamglonych oczu.
Po chwili pomógł mu wstać z klęczek i pociągnął go na łóżko, kładąc go pod sobą. Teraz była jego kolej, aby się odwdzięczyć. Pocałował go znowu, cały czas dotykając jego ciała. Zastanawiał się, czy on również jest tak podniecony. Zsunął jedną z dłoni na jego krocze. Pogłaskał już znaczącą wypukłość na bokserkach, po czym zaczął ściągać je zębami. Najpierw zsunął je po bokach, po czym złapał ustami środkową część jego bielizny i ściągnął ją, uwalniając podnieconą już męskość wokalisty. Spojrzał na niego prosząco rozchylając nogi. Reita wziął nawilżacz. Wylał go trochę na palce prawej ręki i zaczął smarować wejście Rukiego. Zadrżał, czując zimną substancję, następnie poczuł, jak basista wsuwa w niego dwa palce i zaczyna nimi poruszać. 
- Nie cackaj się, tylko zrób to w końcu! – Miał już dosyć tego, mimo iż trwało to tylko kilkanaście sekund. Tak bardzo chciał go poczuć znowu w sobie. W zupełności wolał, jak jego nabrzmiała, wilgotna i ciepła męskość ociera się w jego wnętrzu.
 Akira wysłuchał próśb kochanka i postanowił go więcej nie męczyć. Ułożył sobie najpierw jego nogi na swoich ramionach, po czym zaczął delikatnie w niego wchodzić. Wślizgnął się szybko, czuł, jak się na nim zaciska. Blondynek znów doświadczył tego dziwnego uczucia wypełnienia i lekkiego bólu. Jednak świadomość tego, że znów jest z nim tak blisko i za chwilę będzie mu przyjemnie, wynagradzała wszystko. Komuś mogłoby się wydawać, że to wszystko dzieje się za szybko. Jednak on z Akirą znał się na tyle, obydwoje darzyli się uczuciem, więc po co dłużej czekać? Kiedy tak leżał pod nim, wydawało mu się, że jest jeszcze mniejszy niż zwykle. Złączyli razem swój dłonie, kładąc je na łóżku. Patrzeli sobie głęboko w swoje brązowe, pełne pożądania oczy. Basista zaczął powoli się poruszać. Zachłannie całować, powoli zwiększając tępo. Cóż, dawno tego nie robił, więc jeden numerek to stanowczo za mało.  Po chwili zaczął całować jego szyję, wiedząc, jak bardzo to lubi. 
- Akira...Oh...Akira... - w kółko powtarzał jego imię między swoimi jękami. Blondyn płynnie poruszał biodrami, gładko w niego wchodząc i wychodząc w określonym rytmie. Całowali się, bawiąc językami w swoich ustach.
 W pokoju roznosiły się ich przyspieszone oddech i jęki Rukiego, oraz przyjemny zapach wiśniowego nawilżacza. Można było wyczuć panujące wokół gorąco, które jednak podniecało ich jeszcze bardziej.Suzuki wciąż podziwiał jego drobne i piękne ciało leżące pod nim. Cały czas starał się, aby on również czerpał z tego jak najwięcej przyjemności. Namiętnie całował jego słodką skórę, robiąc mu malinki. Teraz miał to piękne ciałko tylko dla siebie.Zaczął poruszać ręką. Czuł dziwną satysfakcję z tego. Jego członek był nabrzmiały i już wilgotny na czubku. Ruki czuł wpływające na jego policzki rumieńce.
- Akira... - w tej chwili doprowadzał go do szaleństwa. Takanori leżał coraz szybciej oddychając i głośniej jęcząc. Może i wcześniej starał się być ciszej, ale teraz miał ochotę oznajmić wszystkim, jak jest mu niezmiernie dobrze. Suzuki przez chwilę napawał się tym widokiem, wsłuchując się w jego coraz głośniejsze jęki. On sam już znacząco sapał. Wiedział, że obydwoje nie wytrzymają zbyt długo.
Ruki wypychał znacząco biodra w jego stronę, by móc go dogłębnie poczuć w sobie. Jęczał i bełkotał coś o tym, jak jest mu wspaniale. W końcu doczekał się upragnionego momentu, kiedy jego kochanek dosięgnął jego najczulszego miejsca. Drżał z każdym ruchem, wyjękując jego imię swoim melodyjnym głosem.  Czuł, jak blondyn zaciska rękę na jego męskości. Dochodząc, krzyknął z rozkoszy i przyciągnął go do siebie blisko.  Akira jęknął głośno wykonując ostatnie pchnięcie.  Już nie mógł wytrzymać tego napięcia i doszedł w jego wnętrzu, kładąc się na kochanku.  Oboje leżeli przez chwilę ciężko oddychając z radosnymi uśmiechami.  Wokalista patrzył, jak Suzuki podnosi się, po czym oblizuje swoją dłoń z jego nasienia. Musiał przyznać, że Reita potrafi wymęczyć człowieka. Już nie miał siły, by zrobić cokolwiek więcej. Zmęczony Takanori przesunął się trochę, robiąc miejsce na łóżku. 
- Akira… - Pocałował go ostatni raz, kładąc się na jego klatce piersiowej. Wtulił się w basistę, który objął go swoimi silnymi ramionami. Basista zaczął go głaskać po głowie i coś do niego mówić, jednak wokalista już go nie słuchał, tylko przymknął powieki, odpływając w krainę snów.

Weszli, obydwoje chwiejnym krokiem, starając się być jak najciszej. Przemknęli przez salon i weszli do swojego pokoju. Uruha podszedł do Aoiego. 
- Kocham cię! - powiedział lekko pijackim głosem, po czym pocałował starszego w usta. Przez chwilę czuł jego miękkie wargi na swoich. Smakował kokosowym drinkiem, który wypili jako ostatni.  Muskał wargami jego usta, lekko rozsuwając je językiem. Delikatnie pogłębiał pocałunek, obejmując zaskoczonego czarnowłosego, który mimowolnie odwzajemnił pieszczotę. Po chwili Uruha odsunął się od Yuu.
 - Dobranoc, kochanie – dodał, po czym rozebrał się do bielizny i, jak gdyby nigdy nic, położył się do łóżka, zasypiając kamiennym snem.

Kilkanaście godzin później.
Obudzili się dopiero w okolicach południa. Ruki leżał wtulony w Reitę na jego łóżku. Przez to, że był tak mały, spokojnie mieścili się razem na pojedynczym. Blondyn obejmował go ramionami, spoglądając na niego z uśmiechem. 
- Cieplutki jesteś. – Wtulił się bardziej w jego tors. Uśmiechnął się na myśl o tym, że będzie już tak zawsze.
 - Nie chce mi się wstawać. Możemy jeszcze poleżeć?
 - Dobrze. – Akira pocałował go delikatnie w policzek. Sam nie był skory do wstawania. W końcu mieli wakacje, więc mogli spać do woli. 
- Dzisiaj nigdzie się nie ruszam z pokoju – Odparł spoglądając w okno. - idę się wykąpać. - odparł Takanori idąc w stronę łazienki.
 Napuścił wody do dużej wanny i wlał czekoladowo-pistacjowy płyn do kąpieli. Uwielbiał jego słodki, kojący zapach, który właśnie zaczął powoli unosić się w powietrzu. Akira wszedł do łazienki, po czym stanął obok Rukiego, który właśnie zakręcił kran. Weszli razem do ciepłej wody. Takanori usiadł tyłem do Reity, opierając się o jego tors. Czuł, jak ten od razu obejmuje go ramionami, lekko osuwając się w wannie. 
- To nie jest sen? – Wziął trochę piany na rękę i zdmuchnął ją przed siebie. 
- Nie, kochanie. – Pocałował go w policzek, bardziej obejmując. Siedzieli tak razem przez jakiś czas.  Maleństwo wciąż nie mogło nacieszyć się bliskością Akiry, który nie wypuszczał go z objęć. 
- Tak się zastanawiam, dlaczego dopiero teraz? 
- Doszedłem do wniosku, że niepotrzebnie szukałem kogoś, kogo już mam tuż bok. To ty byłeś i jesteś najważniejszy.  – Suzuki spojrzał mu prosto w oczy uśmiechając się lekko przy tym.

W międzyczasie…
Yuu z Kouyou poszli na spacer do lasu. Postanowili odpocząć od całej reszty, która i tak była zajęta sobą. Meev z Kaiem gdzieś zniknęli, a Reita i Ruki nie wychodzili z pokoju. Woleli nie wiedzieć, co tam jeszcze mogą robić, znając ich niewyżycie. - I w końcu trochę spokoju. Drzewka szumią, ptaszki ćwierkają...
- A pro po ćwierkania, to nie ma zasięgu – marudził Aoi, wgapiając się przez chwilę w ekran swojego iPhona. Jednak schował go do kieszeni, kiedy doszedł do wniosku, że w gapienie się w niego, w niczym mu nie pomoże. 
- Co taki cichy się nagle zrobiłeś? 
- Ja... Po prostu nad czymś myślę. - Wspomnienie wczorajszego wieczoru nie dawało mu spokoju. Zaczął uważnie przyglądać się Takashimie. Intensywnie myślał nad tym, kim konkretnie dla niego jest.  Zawsze uważał go za przyjaciela, ale czy aby na pewno? - Pamiętasz może, co zrobiłeś wczoraj przed snem? - miał nadzieje, że nie był to jednak tylko zwykły pijacki wybryk.
- Eee... O czym ty mówisz? – odwrócił głowę w bok. Już wolał sobie nie wyobrażać, co takiego mógł mu powiedzieć po pijaku. Wtedy zawsze był wylewny i robił rzeczy, na które normalnie by się nie odważył. Znieruchomiał, kiedy nagle przed oczami pojawiła mu się scena z wczorajszej nocy. 
- Kouyou, nie kłam – stanął naprzeciw niego, odwracają jego głowę w swoją stronę. - Yuu… Shiroyama zbliżył się do niego niebezpiecznie blisko. Wyższy unikał jego wzroku. Stał przez chwilę w szoku. Nie spodziewał się takiej reakcji z jego strony. Dopiero po chwili ocknął się i zaczął odwzajemniać pocałunek. Położył dłonie na jego ramionach. Yuu badał językiem wnętrze jego ust. Wsunął delikatnie swoją dłoń w jego puszyste włosy. Po chwili niechętnie odsunął się od niego. 
- To prawda? To, co wtedy powiedziałeś… 
- T-tak... Kocham cię - odparł trochę nieśmiało, patrząc prosto w ciemne oczy Shiroyamy. - A ty? - dodał  ciszej, niepewnie. 
- A jak myślisz? - Uśmiechnął się do niego. Kouyou uwielbiał, jak to robił. Zawsze o wszystkim zapominał, kiedy patrzył, jak się uśmiecha.
- Też cię kocham, mój głuptasie. - Cmoknął go w czoło, przeczesując jego włosy ręką. Shima schylił głowę i zaczął całować jego szyję i odkryte obojczyki. Dłonie zaś położył na jego torsie. 
- Co ty? Tak tutaj? - spytał się trochę zdziwiony czarnowłosy. 
- Tak - pocałunek - tutaj - drugi pocałunek – teraz. - kolejny pocałunek. Czuł, jak wszystkie emocje duszone w sobie od jakiegoś czasu, wychodzą na zewnątrz. Chciał mu się oddać teraz, nie zważając zbytnio na okoliczności, w jakich się znajdowali. Pospiesznie rozpinali swoje koszule. Takashimie lekko trzęsły się ręce. 
- Spokojnie, nigdzie ci nie ucieknę. – Przytrzymał jego dłonie i znów go pocałował. Czuł, jak chłopak się rozluźnia i w międzyczasie pozbywa go koszuli, która opadła gdzieś na ziemię. To samo chwilę później stało się z koszulą Uruhy. Yuu muskał palcami jego sutki.
 Shiro rozejrzał się w poszukiwaniu miejsca, w którym mógłby spokojnie dalej zająć się Shimą. Padło na dość duży, w miarę gładki głaz, na którym już chwilę później posadził Ślicznego. Zaczął go powoli rozbierać, całując jego skórę i napawając się jego zapachem, który tak bardzo uwielbiał. Masował jego podbrzusze, wsuwając długie palce za gumkę od bokserek. Uruha siedział, poddając się wszelkim jego pieszczotą. 
Przez gałęzie przechodziły jasne promienie słońca. Wśród szumu drzew było słychać ich głośniejsze oddechy. Obydwoje byli już tylko w samych bokserkach. Yuu zbliżył się do niego i zaczął się ocierać swoim kroczem o jego. Czuł, jak ich coraz bardziej nabrzmiałe erekcje, dotykają się wzajemnie o siebie przez materiał bokserek.
 Uruha zaczął zsuwać z czarnowłosego bieliznę, którą uważał już za zbędną. Zaraz potem mógł go podziwiać w całej okazałości. Oblizał się na ten widok. Shiro dotykał jego gładkich ud, które po chwili zaczął całować, zbliżając się do środka. Już po chwili pozbył się również jego bielizny. Właśnie planował go jakoś przygotować, kiedy Kouyou odepchnął jego rękę. 
- Uruś... – po prostu nie chciał mu zrobić krzywdy. 
- Nie - był uparty.
- Ale... będzie bolało - mimo spontaniczność tej sytuacji, chciał być delikatny. - A wiesz gdzie to mam? - zniecierpliwiony spoglądał mu prosto w oczy. Już nie mógł dłużej tego wytrzymać. Leżał przed nim zupełnie nagi i podniecony do granic możliwości, co wskazywała dumnie stojąca męskość. Starszy rozerwał zębami saszetkę z uprzednio wyciągniętym z jego portfela zabezpieczeniem, po czym sprawnie założył gumkę na swojego członka. 
- Tak, i zaraz to dogłębnie poczujesz. - Yuu modlił się tylko, aby ta jedna, nawilżana prezerwatywa wystarczyła. Zaczął powoli i jak najbardziej delikatnie wchodzić w jego wnętrza.
- Aaaa... Czuję... – wysapał, drżąc, zaraz po tym, jak wszedł w niego do końca zatrzymując się na chwilę.
 Jednak chęć bliskości i podniecenie mieszały się z niewyobrażalnym bólem, którego nigdy wcześniej nie doświadczył. Wbijał paznokcie w jego plecy, zaciskając zęby. Starszy nachylił się nad nim i zaczął go całować, by trochę go uspokoić. Aoi czuł, jak jego kochanek kurczowo zaciska swoje nogi na jego pasie. Jęknął mu w usta, gdy tylko zahaczył dłońmi o jego męskość. Kiedy poczuł, że młodszy gitarzysta powoli się rozluźnia pod wpływem pocałunków i rąk gładzących jego tors, zaczął powoli się ruszać. Na początku tylko kołysał biodrami dając mu się przyzwyczaić do swojej obecności w nim. Czarnowłosy powoli jednak pogłębiał swoje ruchy. Shima zaczął trochę pojękiwać, spoglądając na kochanka. Starszy mruczał z przyjemności zatapiając się ciele Kouyou. Obydwoje całowali się zachłannie, błądząc dłońmi po swoich ciałach. Uruha zacisnął ręce na jego barkach, nagle zaczęło mu się robić coraz przyjemniej. 
- Yuu… Och… Yuu… - Oddychał szybko, jęcząc w dość dziewczęcy sposób. Nie zwracał już uwagi na ból ani całą resztę. Kouyou poczuł, jak dosięga jego czułego punktu. Kurczowo trzymał się mu szyi i bioder, w pełni oddając się narastającej przyjemności. Przylgnęli do siebie swoimi gorącymi ciałami. Aoi dłońmi trzymał kochanka mocno z pośladki, raz po raz mocniej w niego wchodząc. Uruha opierał się tylko dolna częścią pleców o głaz, reszta ciała swobodnie „zwisała” w ramionach kochanka. Jego długie, brązowe włosy leciały swobodnie w dół, poruszając się z każdym kolejnym pchnięciem. Mimo iż wokół nie było bardzo ciepło, obydwoje byli rozpaleni przez siebie samych. Z każdym ruchem pragnął więcej. Czarnowłosy, jakby to zauważając, coraz mocniej i szybciej się w nim poruszał, samemu wzdychając z rozkoszy. Zaczął mocniej pieścić ręką nabrzmiałego członka Uruhy, wiedząc, że jest już bliski szczytu. Młodszy gitarzysta nagle krzyknął, strasząc okoliczne ptaki. Spuścił się prosto w dłoń starszego gitarzysty, wyginając się lekko do tyłu. Było mu tak niezmiernie przyjemnie. Po chwili doszedł również czarnowłosy, wpatrując się w rozanielonego Takashimę.O mało się nie popłakał, kiedy z niego wyszedł. W tej chwili poczuł skutki jego zniecierpliwienia. 
- A nie mówiłem. Ech… Co ja z tobą mam, mój biedaku. – Przytulił go do swojego nagiego ciała. – Dobrze, już lepiej? – Takashima pokiwał głową – Później zrobimy to jak należy, na łóżku. – Uśmiechnął się głaszcząc wyższego po głowie. Wyrzucił zużytą prezerwatywę gdzieś w krzaki, a chwilę później ubrał z powrotem buty, spodnie, bokserki i koszulę, po czym pomógł ubrać się młodszemu, który czuł się już trochę lepiej. 
- Ech… - Uruha ledwo stanął na nogach, opierając się o Aoiego.
 - Może będzie lepiej, jak cię zaniosę? - Yhym…
- Kouyou objął go za szyję, a on podniósł go za nogi. Tak poszli przez las, z powrotem do hotelu. 
- Warto tak było? – odwrócił głowę w stronę Ślicznego 
- Nawet nie wiesz, jak bardzo – oparł głowę na jego ramieniu.

Po jakimś czasie w hotelu…
Suzuki i Matsumoto siedzieli razem w salonie, oglądając telewizję. Naglę do pokoju wszedł rozradowany Yuu, który niósł na barana równie wesołego Kouyou. –
 A wy co w takich dobrych humorkach? - spytał się Matsumoto, uważnie im się przyglądając. 
- Mamy wakacje przecież… 
- A tobie co się stało? – zwrócił się Reita w stronę Shimy. 
- Długa historia. – zarumienił się, chowając twarz w czarnych włosach starszego gitarzysty. Poszli razem do swojego pokoju. Uruha zszedł z jego pleców, po czym położył się bokiem na łóżku. 
- Zaraz wrócę. - stwierdził czarnowłosy po czym zniknął za drzwiami od pokoju.

Po jakimś czasie do pokoju wszedł Takanori cały w skowronkach.
- Leż, leż. -  stwierdził na wejściu widząc jak Kouyou próbuje się podnieść. Gitarzysta wrócił z powrotem do pozycji leżącej. - Jak zawsze niecierpliwy. Mam dla ciebie dobrą maść przeciwbólową. –  Ruki uśmiechnął się pociesznie, pokazując tubkę z lekiem.
- Naprawdę? Ratujesz mój tyłek.
- No ja mam nadzieje. A nie szło tego na spokojnie gdzieś zrobić, tylko w lesie?  
- To już tak spontanicznie wyszło…- obydwoje się zaśmiali. 
- Chyba trochę przesadziłem. - skrzywił się.
- No to opowiadaj, jak było? – cóż, ciekawość wzięła górę. 
- A co to, kącik zwierzeń? 
- Jeszcze nam Kaia do kompletu brakuje. - nagle ktoś zapukał do drzwi. 
- Można? – zza drzwi wychyliła się dobrze im znana czupryna lidera. 
- O wilku mowa. - odparł Ruki. - No to spotkanie "anonimowych" uke uważam za otwarte! - Uruha się zaśmiał, a zdezorientowany Kai przez chwilę przyglądał się im. 
- Czy ja o czymś nie wiem? 
- No nie wiesz! – zaśmiał się Kouyou. 
- Jakby to powiedzieć... W te wakacje postanowiliśmy nieco bardziej zacieśnić więzi w zespole... - zaczął Takanori, głupio się chichrając. 
- Czy nasze zachowanie jest normalne? 
- No co? Jak to mówią: miłość nie zna granic. A przecież miłość trzeba sobie okazywać. W ogóle to czy my byliśmy kiedykolwiek normalni?

Miyavi zaś w międzyczasie...