piątek, 13 września 2013

Notka informacyjna

Mam kilka ważnych rzeczy wam do powiedzenia. Zacznę od początku. Rok szkolny sie zaczął więc nie mam teraz tyle wolnego czasu na pisanie,ale bedę nawet zarywać nocę aby chociaż co 1 lub 2 tygodnie coś wstawić. Staram się aby notki były dłuższe więc potrzebuje wiecej czasu.

Harmonogram:
(Kolejność jest przypadkowa)

- Dawno, dawno temu... (Aoiha. Komedia)

- Pamiętniki z wakacji ( gazetto wraz z Miyavim wyjeżdżają na wakacje nad morze do 5-cio gwiazdkowego hotelu. Meev ma niecne plany wobec Kaia, zaś reszta w końcu dowiaduje się o uczuciach jakimi darzą siebie nawzajem. Tradycyjnie Aoiha i Reituki. Będzie to wielopartówka tak około 4 może 5 części. Postanowiłam nieograniczać się do łóżek XD )

- W twoich objęciach (Taka bardzo smętna, romantyczna Aoiha)

- Zamiana ról ( a to będzie niespodzianka choc nie wiem czy to napisze)

- Sing for me ( Aoiki które dawno temu obiecałam Batto-chan, ale nie mam pojęcia kiedy to napisze)

- Przyjaciele ( Reituha, wine zwalam na KazePon bo ona strasznie dużo tego rysuje i sie za dużo naogladałam. Opowiadanie wymyśliłam dawno, ale jak na razie wszystko mam w głowie)

- High school of dead 2 ( Niby wymyśliłam ciąg dalszy, ale jak zwykle mam problem ze spisaniem tego na komputer.)



Na koniec dziekuje wszystkim komentującym bloga. Wasze komentarze bardzo motywują mnie do pracy. Cieszę się także, że mój blog ma już za sobą pierwszy tysiąc obejrzeń. Jestem zaskoczona, że tylko osób go odwiedza. Tak więc pisanie czas zacząć!

wtorek, 10 września 2013

High school of Dead


Paring: Reituha
Uwagi: moja chora wyobraźnia, troszkę pluszu, zombie, sceny łóżkowe
Beta: Hidoi-chan
Od Autora: Chyba wiadamo na czym się wzorowałam. prawdopodobnie napiszę kontynuacje tego :D
Przepraszam za formę, poprawie to jutro ;__;


                 Wszystko stało się nagle. Nie wiadomo kiedy, jak i skąd. Wszędzie zaczęło się roić od tych głupich potworów pożerających ludzkie mózgi. Jeśli dałeś się ugryźć, stawałeś się jednym z nich. Wszędzie panowała panika, każdy chciał uciec jak najdalej. Każdy walczył o przetrwanie nie zwracając uwagi na innych...



        Pewne liceum w Kanagawie
       Blondyn biegł przez szkołę z kijem baseballowym w ręce. Wszędzie było "ich" pełno. Bał się, ale musiał znaleźć swojego przyjaciela. Wiedział, że nie może go zostawić samego. Biegł w stronę sali gimnastycznej. Wiedział, że tam będzie. Jedna zasada: uderzać w głowę. To pomagało. Teraz miał nadziej, że Kouyou jest cały i zdrowy, bał się o niego. Oni wszyscy, kiedyś nauczyciele, uczniowie, teraz wszyscy zamienili się w zombie. Ci, co przeżyli, uciekali w panice, ale wcześniej czy później każdy trafiał w "ich" łapska. Miał nadzieje, że zdąży na czas. Chłopak z hukiem wszedł na salę gimnastyczną. Usłyszał znajomy głos z rogu sali:

        - Pomocy! Ratunku! - W stronę, skąd dochodził głos, szły dwa zombie. Blondyn podbiegł jak najszybciej. Całe szczęście te potwory były dość powolne. Chłopak nie patyczkował się, tylko roztrzaskał na raz obydwie głowy zombiaków baseballem o ścianę. Ciemnoczerwona gęsta krew opryskała go całego.

        - Akira... - Miał łzy w oczach, tak bardzo się bał. Cały się trząsł ze strachu. Mimo wszystko przytulił się do niego. - Dzięki bogu, żyjesz.

        - Ty też, musimy stąd uciekać. W każdej chwili może się zjawić więcej. - Akira złapał wystraszonego chłopaka za rękę i pobiegli razem wychodząc przez boczne wyjście sali na zewnątrz. Od razu znaleźli się na szkolnym parkingu, gdzie stał motor Suzukiego. Najpierw podjechali po jego dom. W okolicy nie było żywej duszy.

        - Ue-chan, to nie najlepszy pomysł byśmy tutaj byli sami. – powiedział wystraszonym głosem.

        - No to co mamy zrobić?

        - Mam przyjaciela. Jest wojskowym i na pewno nam pomoże. Mieszka jakieś 30 minut stąd.

        - To jedziemy.
Wsiedli z powrotem na jego motor i ruszyli w dalszą podróż. Wszystkie główne drogi były zakorkowane przez samochody tych, którzy starali się wydostać z miasta. W końcu udało im się dojechać na miejsce. Na dworze zapadał zmierzch. Stanęli przed dużym domem, który stał na przeciwko rzeki. Oboje rozglądali się wokół sprawdzając, czy nikogo nie ma. Całe szczęście, w okolicy nie było ani żywej duszy. Kuoyou wszedł przez otwartą furtkę, a Akira poszedł za nim. Shima wyciągnął klucze od domu, które znajdowały się pod wycieraczką. Następnie otworzył drzwi i wszedł razem z przyjacielem do środka. Ściągnęli buty w korytarzu i ruszyli w głąb domu. Uruha od razu zauważył leżący na stole w salonie list. Wziął go do ręki i zaczął czytać.

Drogi Kouyou.
Mam nadzieje, że dotarłeś tutaj bezpiecznie. Pamiętaj, by zamknąć drzwi i okna. Nikogo nie wpuszczaj. Jak zawszę wysłali mnie do wykonywania brudnej roboty. Nie mam pojęcia, ile to potrwa. Zostawiłem Ci zapasy. Mam nadzieje, że wystarczą do mojego powrotu. Zdzwoń.
PS: Rozgość się.

Yuu.


        Takashima odłożył kartkę i podszedł do telefonu, który stał na szafce obok kanapy. Wybrał numer do przyjaciela mając nadzieje, że odbierze. Po trzech sygnałach usłyszał jakieś dźwięki w słuchawce.

        - Yuu?

        - Kouyou! Nic ci się nie stało?

        - Wszystko w porządku. Całe szczęście mój przyjaciel mnie uratował. Możesz mi wytłumaczyć, co się tutaj dzieje?

        - No cóż, właśnie jeden z filmów o zombie spełnia się w rzeczywistości. Teraz próbujemy ogarnąć całą sytuacje. Do tego czasu proszę, nie opuszczaj domu. Zabrałeś ze sobą tego przyjaciela?

        - Tak.

        - To dobrze. Jeśli coś się zmieni, zadzwonię do was. Do zobaczenie.

        - Do zobaczenie, wróć cały. – skończył rozmowę. Spojrzał na Akirę, który stał i nie wiedział, co ze sobą zrobić.

        - Yuu powiedział, że możemy się rozgościć. Najlepiej by było, gdybyśmy stąd nie wychodzili, dopóki wszystko się nie uspokoi. Idę na górę. Zaraz wrócę.

        - W porządku. – Uruha wszedł po schodach na pierwsze piętro domu.

        - Zapomniałem, że on ma tak ogromną łazienkę. - Kouyou stał przed otwartymi drzwiami z zachwytem. Łazienka była naprawdę duża, urządzona w stylu przypominającym japońską łaźnie. Wszystkie ściany wraz z podłogą były wyłożone płytkami w kolorze ciepłego beżu. Nie było tam w ogóle okien. Po prawej stronie od wejścia znajdowały się dwie umywalki, zaś nad nimi wisiały lustra. Przed umywalkami stały dwa taborety i drewniane wiaderka, a z tyłu znajdowała się wielka, podgrzewana wanna zajmująca całą szerokość pomieszczenia. Na ścianach wisiały kinkiety dające delikatne światło, przez co atmosfera pomieszczenia była dość intymna. Uruha podszedł do wanny i odkręcił gorącą wodę. Potem poszedł do Akiry, który akurat przeglądał zawartość lodówki na dole w kuchni.

        - Może najpierw się umyjemy? - Spojrzał na przyjaciela. Suzuki dalej miał na sobie poplamiony od krwi szkolny mundurek, zaś Shima był ubrany w strój na w-f. Akira spojrzał sam na siebie.

        - Rzeczywiście, będzie lepiej jak się umyję.

        - Już nalałem wody do wanny. Ta łazienka jest naprawdę duża, więc możemy się razem wykąpać.

        Takashima złapał blondyna za rękę i zaprowadził do łazienki. Wanna była już pełna, dlatego Kouyou zakręcił wodę i zaczął się rozbierać. Najpierw ściągnął skarpetki, potem koszulkę i spodenki wraz z bokserkami. Akira stał i patrzał na niego jak w obrazek. Podziwiał jego szczupłe i blade ciało. Mógł oglądać do woli jego długie i zgrabne nogi, których zazdrościła mu nie jedna dziewczyna. Szybko odwrócił głowę lekko się rumieniąc, gdy jego wzrok zatrzymał się na kroczu przyjaciela. Czuł się głupio widząc go całkiem nagiego.

        Przełknął głęboko ślinę, kiedy pomyślał o nim trochę inaczej niż jak o przyjacielu. Z zamyślenia wyrwał go głos Kouyou.

        - Akira, a ty co tak stoisz? Zamierzasz się myć w ubraniach czy jak?
Blondyn szybko pozbył się swoich ubrań. Najpierw nalali sobie wody do wiadereczek, po czym oboje usiedli na krzesełkach. Shima wziął myjkę i mydło z szafeczki, która stała między umywalkami. Namydlił myjkę i zaczął dokładnie myć swoje ciało. Suzuki postąpił podobnie zaczynając także się myć, co jakiś czas zerkając na Kouyou.

        - Ue-chan umyjesz mi plecy? - Uruha uśmiechnął się słodko w jego stronę. Akira wziął od niego myjkę, która zamączył wodzie i namydlił. Najpierw zaczął myć jego barki kark schodząc niże w dół pleców. Rudowłosy rozluźnił się przymykając oczy.

        - Jakie to miłe. Odwrócić się, teraz ja umyję ciebie. – Kouyou wziął myjkę i także po uprzednim jej zamoczeniu i namydleni zaczął myć Akirze plecy.

        - Skończyłem - Blondyn dopiero po chwili z orientował się, co powiedział do niego przyjaciel. Musiał przyznać, że to było bardzo przyjemne.

        - Dziękuje.

        Następnie obydwoje umyli włosy po czym zaczęli się wzajemnie opłukiwać wodą. Uruha złapał za pełne wiaderko i wylał ja prosto na głowę Akiry, który odwdzięczył się tym samym. Obydwoje zaśmiali się razem jakby nigdy nic. Potem razem usiedli w wannie pełnej ciepłej wody. W całej łazience unosiła się para z gorącej wody. Blondyn rozłożył się opierając się o brzeg wanny i przymykając oczy.

        - Mmm… Jak dobrze. – Czuł jak jego mięśnie rozluźniają się pod wpływem ciepłej wody.

        - Jak myślisz, co będzie dalej? - Uruha usiadł obok niego, kuląc nogi pod brodą.

        - Nie wiem. Mam nadzieję, że wszystko w swoim czasie się ułoży. Na razie jesteśmy bezpieczni, więc się nie martw. - uśmiechnął się do niego pokrzepiająco. Kouyou przez chwilę bawił się wodą tworząc małe fale.

        - Aki, przytulisz mnie? - spojrzał na niego nieśmiało.

        - Tak teraz?

        - Yhym.

        - Dobrze.

        Shima odwrócił się plecami do przyjaciela, który objął go z przodu ramionami. Kouyou oparł się delikatnie o klatkę piersiową Akiry. Blondyn czuł się niezręcznie, ponieważ oboje byli nadzy. Jednak Uru nic sobie z tego nie robił. Czuł się bezpiecznie w jego objęciach. Nagle im obydwu zaburczało w brzuchach.

        - Chyba już pora wychodzić. Trzeba coś zjeść. - stwierdził Suzuki.

        - Dobrze - odparł Takashima. Było mu szkoda, że już muszą wychodzić, ale sam był równie głodny. Przesunął się do przodu by Akira mógł wyjść z wanny.

        - Możesz mi pomóc. - zwrócił się do przyjaciela, który wyciągnął rękę w jego stronę. Jednak kiedy wychodził, poślizgnął się upadając na blondyna.

        - Boże, Akira, wszystko w porządku?! - spojrzał zmartwiony na chłopaka leżącego pod nim.

        - Ał... - spojrzał na niego poczym szybko odwrócił głowę w bok, robiąc się cały czerwony na twarzy - Uruha proszę możesz już ze mnie zejść.- Rudowłosy dopiero teraz zorientował się, że właśnie ociera się swoim przyrodzeniem o niego. Szybko odskoczył od niego.

        - Przepraszam - Wstał rumieniąc się. Wziął i podał mu ręcznik z wieszaczka. Akira podszedł do niego, chcąc go wziąć. Tym razem to on poślizgnął się na podłodze upadając na Kouyou. Był nad nim podpierając się rękoma i kolanami.

        - Strasznie śliska ta podłoga. - obydwoje się zaśmiali. Wstali i pozakrywali się ręcznikami. Wyszli z łazienki, kierując się do pokoju Yuu.

        - Chyba się nie pogniewa, jak pożyczymy kilka jego ubrań.- Kouyou otworzył dużą szafę i zaczął przebierać rzeczy. Wyciągnął dla Akiry czarną bokserkę i czyste bokserki.

        - Powinny pasować. -podał mu ubrania, po czym zaczął szukać czegoś dla siebie. Wziął granatową koszulkę i czystą bieliznę. Gdy Shima się odwrócił zobaczył, jak Akira ściągnął ręcznik i zaczął się ubierać. Nie napatrzał się na niego zbyt długo, bo bardzo szybko się był już w ciuchach.

        - Ok. Idę coś zjeść. Zrobić ci coś? Tylko uprzedzam, że jedyne co potrafię zrobić, to kanapki – zaśmiał się krótko.

        - Dobrze – odparł cicho. Gdy blondyn wyszedł, Uruha się przebrał i poszedł do kuchni. - Pomóc ci? - zapytał się rudowłosy.

        - Tak. Mógłbyś wstawić wodę na herbatę. - Wyższy włączył wodę w czajniku elektrycznym. Potem przyglądał się, jak Akira robi jedzenie. Gdy woda się zagotowała, zalał dwa kubki z herbatą. Blondyn zaś skończył robić cały stosik kanapek. Zanieśli wszystko do salonu, który był połączony z kuchnią. Usiedli razem na kanapie i zaczęli pałaszować kanapki z serem i szynką, popijając herbatą. Od śniadania nic nie jedli, więc byli bardzo głodni.

        - Uratowałeś mi życie, mam u ciebie wielki dług do spłacenia. - Kouyou siedział trzymając kubek z herbatą.

        - Przyjaciele są od tego, aby sobie pomagać. - objął go ramieniem.

        - Ale dlaczego akurat się tam pojawiłeś?

        - Po prostu zaraz po tym, jak rozpętało się to piekło, pomyślałem o tobie. Nie mogłem ot tak sobie uciec wiedząc, że nie jesteś bezpieczny. Zależy mi na tobie i nie chciałbym, aby coś ci się stało. - Rudowłosy spojrzał na niego z niemałym zdziwieniem. Jeszcze nikt się o niego tak bardzo nie martwił.

        - Umówmy się, że tego ostatniego zdania nie powiedziałem. - Obydwoje przez chwilę siedzieli w ciszy.

        - Aki pójdziesz ze mną spać? – spuścił głowę wiedząc, jakie to dziecinne – Boję się sam usnąć.

        - Dobrze – odpowiedział Akira idąc razem z nim do sypialni. Chciał zapomnieć o tym wszystkim, co się dzisiaj działo. Weszli razem do pokoju Yuu, w którym wcześniej byli po ubrania. Był to pokój z oknem zajmującym całą tylną ścianę z wyjściem na balkon. Po lewej stronie stała duża szafa, a po prawej dwuosobowe łóżko. Suzuki wraz Shimą weszli pod kołdrę. Położliy się twarzami do środka, aby widzieć się nawzajem.

        - Dobranoc.

        - Aki?

        - Tak, Kouyou?. – Leżeli patrząc na siebie. Wyższy przesunął się bardziej do niższego. Akira spoglądał na niego z zaciekawieniem. Shima uczepił się go niczym małpka wtulając się w jego tors. Blondyn objął go opiekuńczo ramieniem.

        - Nie bój się. Nic ci się już nie stanie. – Pogłaskał go uspakajająco po głowie. Odkąd go tylko znał wiedział, że jest bardzo strachliwy. Ostatnio trochę mniej, ale zawsze coś. Czuł jak jego przyjaciel się trzęsie, coraz bardziej wtulając się w niego. Teraz czuł już jego ciepły oddech na szyi.

        - Ja nie chcę zostać sam. – powiedział ledwo słyszalnym głosem.

        - Obiecuje ci, że nie zostaniesz. Będę zawsze przy tobie. – W końcu tyle dla niego znaczył. - Mógłbyś coś dla mnie zrobić?

        - Co tylko chcesz.

        - Pocałuj mnie – zbliżył swoje usta do jego ust. Delikatnie zaczęli muskać sobie wargi w motylim pocałunku, bojąc się zrobić coś więcej.

        - Akira, czy ty mnie kochasz? – Spojrzał prosto w jego brązowe oczy.

        - Tak, kocham cię.- Teraz już wiedział, co mu ciążyło na sercu. Czuł się lepiej, kiedy w końcu mu to powiedział. Przytulił mocniej do siebie ukochanego. Kouyou splótł razem ich dłonie.

        - Też cię kocham. – oboje leżeli na boku. Shima zbliżył się do niego jak najbliżej tylko mógł. Wsunął mu rękę pod koszulkę zaczynając go dotykać.

        - Uruha… - czuł jego ciepłe usta na swojej szyi. Przeszedł go dreszcz podniecenia.

        - Kochaj się ze mną – szepnął mu do ucha.
Akira w tej chwili miał nadzieje, że jednak to nie jest jakiś chory sen. Przewrócił delikatnie Kouyou na plecy i usiadł na nim okrakiem. Nachylił się, aby go pocałować. Tym razem zrobił to pewniej niż wcześniej. Zaczęli najpierw dotykać się końcami języków, posuwając się coraz dalej, docierając do głębi swych ust. W między czasie obydwoje pieścili dłońmi swoje ciała pod koszulkami coraz bardziej się podniecając. Nie chętnie oderwali się od siebie, ale tylko na chwilę, aby pozbyć się zbędnych ubrań. Patrzyli sobie w pełne czułości i pożądania oczy. Shima wplótł swoje palce we włosy blondyna, przyciągając go do kolejnego pocałunku. Z każdym ruchem wszystko stawało się coraz bardziej chaotyczne. Suzuki dotykał jego torsu schodząc dłońmi coraz niżej. Zaczęli obydwoje się ocierać o siebie.

        - Och - było mu dobrze, ale chciał więcej. Blondyn dalej całował jego ciało, a Uruha postanowił pozbyć się jego bokserek. 

        - Kouyou! – Przeszedł go dreszcz, gdy rudowłosy dotknął dłonią jego przyrodzenia.
Odsunął się od niego ściągając do końca bokserki. Akira nie chciał być dłużnym, więc także pozbył się ostatnich skrawek materiału zakrywającego Kouyou. Już po chwili mógł znowu go podziwiać kompletnie nagiego.

        - Piękny jesteś, wiesz? – W końcu nie musiał już ukrywać, jak bardzo podoba mu się jego ciało.

        - Musisz to mówić w takim momencie? – Shima leżał zawstydzony.

        - Mój Uruha – nachylił się nad nim i pogłaskał go po policzku. Czuli ciepło bijące od swoich ciał
        – Akira, zrób to już. Bez żadnych gierek. 

        - Ale…

        - Chcę być jak najbliżej ciebie. Proszę, nie odmawiaj mi. – zgiął nogi w kolanach wygodnie układając się na poduszkach. Czuł, jak jego męskości pulsuje na samą myśl tego, co go czeka.

        - W szufladzie powinien być nawilżacz. - Suzuki popatrzał na niego lekko zdziwiony, po czym sięgnął do szafki nocnej obok łóżka i wyciągnął lubrykant. Otworzył buteleczkę i wylał sobie dość sporo jej zawartości na rękę, po czym nawilżył dokładnie otwór Uru i swojego penisa.

        - Pospiesz się. - jęknął zniecierpliwiony.
        Akira zaczął delikatnie napierać na jego wejście swoim członkiem, powoli wdzierając się do jego ciasnego wnętrza. Gdy wszedł cały, czekał aż chłopak przyzwyczai się do jego obecności. Patrzeli sobie głęboko w oczy. Kouyou uśmiechał się delikatnie przez grymas bólu, następnie przyciągając blondyna do kolejnego pocałunku. Uruha objął go nogami w pasie, nabijając się jeszcze bardziej i jęcząc bólu prosto w usta blondyna. Niższy zaczął się w nim powoli poruszać. Uspakajająco głaskał go po głowie. Uruha czuł się dziwnie rozrywany od środka. Nie mógł powstrzymać kilku łez, które ściekły mu po policzkach. Akira przylgnął do niego tak, aby nabrzmiała męskość Kouyou znajdowała się miedzy ich brzuchami. Poruszał się wolnymi ruchami delikatnie w przód i w tył, by odwrócić uwagę od bólu. Rudowłosy przyciągał go do siebie ramionami chcąc, żeby był jak najbliżej. Blondyn całował i lizał jego skórę na szyi i przy obojczykach wywołując tym ciche westchnięcia Uru. Suzuki starał się być delikatnym wolno poruszając się ciepłym i ciasnym wnętrzu kochanka. Shima czół jak ból powoli ustępuje przyjemności. Rozluźnił się, w pełni oddając się Akirze.

        - Szybciej, Aki. Już jest dobrze.
        Blondyn spojrzał na jęczącego z rozkoszy kochanka błagającego o więcej. Złapał go za biodra zwiększając tępo i siłę swoich pchnięć. Kouyou wbijał swoje paznokcie w ramiona Suzukiego. Tak bardzo chciał powiedzieć, jak jest mu dobrze, jednak jedyne dźwięki, jakie mógł wydobyć, to głośne jęki rozkoszy, które coraz bardziej nakręcały blondyna. Uru wychodził na przód jego ruchom ledwo kontaktując, co się dzieje. Teraz czuł jak wręcz rozpływa się z przyjemności pod Akirą. Oboje byli już bliscy spełnienia. Blondyn złączył ich wargi wbijając się w jego prostatę oraz sprawiając, że Śliczny doszedł brudząc ich brzuchy i, jęcząc mu w usta, wygiął się w łuk z rozkoszy. Akira po chwili spuścił się w nim, po czym opadł wycieńczony na kochanka. Oderwali od siebie usta, ciężko oddychając. Kouyou dalej obejmował Akirę ramionami.

        - Dziękuje. – Uruha ledwo przypomniał sobie, jak się mówi.

        - To ja dziękuje. Kocham cię. – Blondyn dalej leżał na Shimie.

        - Ja ciebie też. – Pogłaskał go po głowie – Tylko mi tak nie zasypiaj – zaśmiał się.
Suzuki spojrzał na niego dopiero po chwili orientując się, o co mu chodzi. Wyszedł z niego pozostawiając odczuwalną przez Kouyou dziwną pustkę. Przytulili się do siebie, szybko zasypiając ze zmęczenia.



C.D.N